niedziela, 30 listopada 2014






 Rozdział 9

~~***~~






Gumy malinowe znalazły się w koszu od razu po przybyciu Arii do mieszkania. 
Mogło wydawać się to infantylne, jednak uznała, iż posiadanie jakiejkolwiek rzeczy od Jacka jest całkowicie niestosowne. Pomijając, że były to tylko gumy. 
O jej ulubionym smaku i zapachu, który od razu wyczuła, gdy Jack postanowił przysunąć się do niej na niebezpiecznie bliską odległość. Pokręciła ze złością głową na myśl, iż w ogóle obeszło ją zachowanie bruneta.
Tym bardziej, że owy brunet był najbardziej egoistyczną osobą, którą miała okazje poznać w całym swoim życiu. Odtrącając od siebie te myśli zerknęła na zegarek w kuchni, który wskazywał godzinę piętnastą. Miała wystarczająco dużo czasu żeby przygotować obiad dla Dana rekompensujący jej ciągła nieobecność. 
Założyła swój fartuch o oczywistym czarnym kolorze , biorąc się za ugotowanie makaronu do popisowego dania z owocami morza. W czasie gotowania makaronu wskoczyła pod prysznic, zmyła makijaż oraz rozpuściła swoje imponująco gęste włosy, o których marzyła nie jedna dziewczyna. Gdy makaron był już al dente a owoce morza wrzucone na patelnie, postanowiła przebrać się w coś uwodzicielskiego, aby nie tylko obiad wynagrodził częste mijanie się z Danem. Ostatnio oboje zmęczeni po pracy, które kończyły się o zupełnie innych godzinach, nie mieli czasu na intymniejsze chwile, przez co Aria czuła się niezwykle sfrustrowana. Wiedziała, że w każdym udanym związku jest to nieodłączny element, dlatego też postanowiła, iż dzisiaj oboje znajdą na to czas przed jej pójściem na nocną zmianę do Badway.
Po nałożeniu na talerze okazałych porcji makaronu z owocami morza , a także wlaniu do kieliszków białego wina, pobiegła do sypialni wybrać jakieś kuszące odzienie.
Zdecydowała się na małą czarną ze sporym dekoltem oraz równie sporym rozporkiem do połowy uda. Uśmiechnęła się widząc w lustrze, iż nie wygląda najgorzej. Zdawała sobie sprawę, że nie należy do brzydkich kobiet jednak nigdy nie miała o sobie wysokiego mniemania i do tej pory nie była zadowolona ze swoich piegów na nosie i zbyt chudych nóg. Patrząc krytycznie na brak krągłości na udach, mimowolnie pomyślała o Jacku, który uważał się za Pana Idealnego i nie widział w sobie żadnych wad. Przez moment pozazdrościła mu tej pewności siebie, jednak szybko zrugała się w myślach. Mężczyzna pokroju Jacka nie zasługiwał, żeby czegokolwiek mu zazdrościć.
Dźwięk przekręcanego klucza w zamku zakończył te dziwne myśli, a gdy w progu pojawił się zaskoczony Daniel myślała już tylko o nim.
- Takiego przywitania to się nie spodziewałem - powiedział wesoło mężczyzna ,uśmiechając się promiennie, po czym skierował wzrok na strój Arii a oczy pociemniały mu z pożądania.
- Takiego stroju tym bardziej - dodał, kierując się w stronę ukochanej.
- Ostatnio za mało czasu spędzamy razem - odpowiedziała mu brunetka, oddając namiętny pocałunek.
- Też tak sądzę, dobrze , że mamy trochę czasu dla siebie - Dan zajął miejsce przy stole , niemal natychmiast pochłaniając swoją porcję jedzenia.
- Pyszne jak zawsze kochanie.
- Wiem, jak uwielbiasz owoce morza. Oraz czarne, krótkie sukienki - dodała Aria, ukazując Danowi rozporek w obcisłym stroju.
- Chyba nie dam rady zjeść wszystkiego teraz - powiedział mężczyzna, wstając z miejsca.
Chwycił Arię za rękę i zdecydowanym ruchem zaprowadził do dużego łóżka.



   


***
Tłum ludzi w Badway z każdą minutą przybierał na sile. Aria poprawiła swoją nazbyt krótką czarną sukienką i ruszyła z pełną tacą trunków do stolika w rogu sali. Wykładając drinki na stół zauważyła nieopodal Maggie, koleżankę ze studiów, która pomachała jej ręką dając do zrozumienia, żeby do niej podeszła. Niezbyt chętnie zjawiła się przed jej stolikiem pełnym rozchichotanych blondynek wyglądem przypominających dziewczyny rodem z okładki playboya.
- Co podać Maggie? - zmusiła się na uśmiech, który bardziej przypominał grymas, niż szczere zadowolenie z tego spotkania. 
- Osiem razy Mohito, dwa razy Margarita. A i pamiętaj, że jutro nasze zaliczenie – dodała Rudowłosa, po raz kolejny ukazując swój uśmiech, który również nie wyglądał na prawdziwy. Aria nigdy nie zadawała się z osobnikami jej pokroju, dlatego zdziwiło ją, że Maggie zgrywa jej dobrą koleżankę, którą nigdy nie była i nie będzie. Rozmowy o mężczyznach z Upper East Side, najnowszych kolekcjach projektantów i kosmetykach uniemożliwiały jej znalezienie się w paczce tych dziewczyn.
- Wiem, poradzimy sobie świetnie, to proste zaliczenie. W ogóle co robicie na Brooklynie? Nie jest to zbyt ekskluzywne miejsce – powiedziała brunetka, patrząc na torebki od Louis Vitton i najnowsze iPhony leżące na stoliku.
- Jack i Mark nas zaprosili, uznali, że warto czasami odwiedzić inne miejsca niż Manhattan. 
- Nie ma to jak poszerzać horyzonty – odparła Aria, niezadowolona z faktu, że Jack Fayes ma zamiar pojawić się po raz drugi w jej miejscu pracy. Ich ostatnie spotkanie w Badways zakończyło się poniżeniem jej pracy przez Pana Idealnego, który nie miał pojęcia,  co to znaczy zarabiać pieniądze ciężko pracą. 
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku baru, aby przekazać zamówienie Peterowi – najlepszemu barmanowi w klubie.
- Uu Panny ze stolika numer pięć chyba zgubiły się na Manhattanie – skwitował Peter, biorąc się za przygotowanie drinków. Był wysokim, ciemnoskórym studentem, który tak samo jak Aria pracował,  aby opłacić czynsz i przetrwać w tym drogim mieście. Miał dwadzieścia cztery lata i był jedną z najbardziej szczerych i miłych osób jakie brunetka miała okazję poznać.
- Też tak sądzę, zupełnie nie pasują do tego miejsca.
- Ci mężczyźni, którzy do nich dołączyli również niezbyt tu pasują. A ten przystojniak nie może oderwać wzroku od twojego tyłka – dodał, wskazując głową na stolik Maggie. Aria szybko podciągnęła sukienkę i odwróciła się we wskazanym kierunku, czego niemal natychmiast pożałowała. Najprzystojniejszy mężczyzna w klubie uśmiechał się szyderczo,a jego bezczelny wzrok skupiony był na jej zbyt krótkiej sukience.   
Jack Fayes miał tupet. Posłała mu nienawistne spojrzenie, którym obdarzała go wyjątkowo często przez ostatni czas i skierowała się w jego kierunku z tacą gotowych drinków. Rozdała dziewczynom drinki niechętnie spoglądając na dwóch osobników, którzy do nich dołączyli. Mark, z którym nigdy nie zamieniła ani słowa obdarzył ją zagadkowym spojrzeniem, a Jack wciąż nie zmienił swojego bezczelnego spojrzenia.
- Co wam podać ? - zapytała szybko Aria, aby jak najprędzej zakończyć te dziwne przedstawienie. 
- Dwa razy Jack Daniels z colą – powiedział brunet, kierując swój wzrok na biust dziewczyny. Maggie, która obserwowała całą sytuacje, nie wyglądała już tak sympatycznie, jak przed momentem. Było oczywiste, że Jack jej się podoba, a jego zainteresowanie Arią niezwykle ją denerwuje. Rudowłosa położyła rękę na kolanie bruneta jakby chciała pokazać, że nie podda się bez walki. 
Te dziwne zachowanie rozbawiło kelnerkę do tego stopnia, że zdobyła się na uśmiech i wesoło odeszła w stronę baru, nie zaszczycając więcej wzrokiem Jacka.



- Te ciacho na Ciebie leci, nie może oderwać od Ciebie wzroku – krzyknął do niej Peter , gdy zjawiła się przy barze z kolejnym zamówieniem. 
- Te ciacho to największy idiota jakiego znam – odkrzyknęła mu Aria, obserwując jak barman pożądliwie wpatruję się w stolik numer pięć.
- Szkoda, że nie jest gejem, chętnie bym go zaliczył. A swoją drogą to idzie tutaj. 
Dziewczyna westchnęła cicho i w myślach policzyła do dziesięciu. 
Kolejne starcie z Jackiem mogło przynieść tylko same nieszczęścia.
- Nie mogłeś doczekać się zamówienia? - odezwała się pierwsza gotowa na konfrontacje z chłopakiem. 
- Chciałem pobyć z tobą trochę sam na sam. Maggie nie daje mi spokoju – uśmiechnął się, dając do zrozumienia, że wcale go nie dziwi zainteresowanie rudowłosej. 
- To pobądź sobie sam na sam z kimś innym – zaproponowała Aria, nie patrząc mu w oczy. Skupiła się na grupce hipsterów, którzy zanosili się śmiechem. Wolała nie patrzeć na Jacka i jego niesamowity kolor oczu, który ją hipnotyzował. 
Poczuła intensywniej jego perfumy, co oznaczało , że zbliżył się do niej o kilka centymetrów. Postanowiła nie dać mu tej satysfakcji i twardo stała w tym samym miejscu ze skrzyżowanymi rękami. Spojrzała mu prosto w oczy, co nie było zbyt dobrym pomysłem, gdyż nawet w ciemnym pomieszczeniu widać było jak bardzo są błękitne. Świdrował ją spojrzeniem, przez co czuła się jakby stała na środku klubu zupełnie naga. Zatrzymał swój wzrok na jej ustach, odrobinę za długo, co wywołało dziwne uczucie w żołądku Arii. Poruszyła się niespokojnie , a wtedy ona jak gdyby nigdy nic nie odrywając od niej spojrzenia wyjął z kieszeni różową gumę i włożył do ust. Niebezpieczna odległość w której się znajdowali sprawiła, że od razu poczuła woń malin, przez co lekko zakręciło się w jej głowie. Napięcie między nimi było nie do zniesienia. 
- Gumę?- zapytał Jack, tak spokojnie jakby ta sytuacja była nadzwyczaj normalna. 
- Nie, dzięki – odpowiedziała Aria, wciąż stojąc w tym samym miejscu. 
- Mogę dać Ci spróbować swoją – zaproponował brunet, niby przez przypadek nachylając się w kierunku jej ust, wciąż wpatrując się w nią swoimi pięknymi oczami. Przez ułamek sekundy, usta Arii zapragnęły spróbowania gumy malinowej. Nie zdradziło to jednak jej nienawistne spojrzenie, którym obdarzyła chłopaka.
- Idiota – Brunetka odwróciła się na pięcie, wzięła z baru dwa drinki i udała się do stolika numer pięć, którego postanowiła nie obsługiwać już dzisiejszego wieczora.

- Chyba nie jest zbyt zainteresowana twoją osobą – skwitował Mark,  uśmiechając się szeroko do przyjaciela. 
- Wręcz przeciwnie, czuję że się we mnie zakochuję – odpowiedział Jack, posyłając mu triumfalny uśmiech. Resztę wieczoru spędzili pijąc i tańcząc z Maggie oraz  jej koleżankami. Fayes postanowił chwilowo zostawić Arię w spokoju, która jak ognia unikała ich stolika. Koło pierwszej w nocy opuścili Badway, a Jack postanowił, że tym razem nie wróci do domu samotnie. Frustracja brakiem kontaktu z Eleną, która ewidentnie go unikała oraz próba uwiedzenia Arii spowodowała , iż musiał rozładować napięcie seksualne.
Spojrzał na Maggie, która samym spojrzeniem zachęcała go do podjęcia tego kroku. 
- Do mnie czy do Ciebie? - Zapytał dziewczynę składając na jej ustach namiętny pocałunek. Odpowiedziała mu zalotnym spojrzeniem , a następnie wsiedli do żółtej taksówki.


The on­ly way to get rid of a tem­pta­tion is to yield to it.
 

8 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie Jack ;> podoba mi sie! :D
    Musze troszkę sobie przypomnieć historię Arii, wiec zaraz szybko przelece poprzednie rozdziały :)
    Nie ukrywam, że zaciekawił mnie tez i czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już całkowicie straciłam nadzieję na to, że wrócisz. Zupełnie przypadkowo natknęłam się na Twój komentarz na jakimś blogu i tu zajrzałam, uśmiechając się na widok nowego rozdziału. Jack wciąż tak samo nieznośnie bezczelny jak kiedyś, a Aria nadal całkowicie niedostępna. Trochę się za nimi stęskniłam. Widać, że w Arii powoli coś pęka i wbrew sobie zauważa, że Jack zaczyna jej się podobać, ale wątpię, żeby zostawiła Dana przez kilka spojrzeń niebieskookiego. Będzie się musiało wydarzyć coś naprawdę niespodziewanego.
    Oczywiście mam wielką ochotę na czytanie kolejnych rozdziałów tej historii! Nie każ mi tylko znowu tak długo czekać :D
    I na koniec zapraszam na mojego nowego bloga - ja także wracam po długiej przerwie, ale nie będę kontynuowała starego opowiadania :D
    http://wspomnienie--milosci.blogspot.com/
    (nowy blog = zmiana nicka, dawniej Minerala :) )

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, ale ze mnie ślepiec (w sumie fakt, że noszę okulary o czymś świadczy). Oczywiście zaczęłam przeglądać listę nowych postów na bloggerze od dołu i nie ogarnęłam, że po tym poście informacyjnym pojawiło się coś nowego. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko zmęczenie całym tygodniem szkolnym xd
    Okej, do rzeczy. Cieszę, że wracasz (powtarzam się, ale to dlatego, bo się naprawdę cieszę).
    Jak ja nie przepadam za takimi dziewczynami, jak Maggie. One drażnią mnie każdym swoim spojrzeniem, nie mówiąc już o tym okropnym momencie, gdy zdecydują się otworzyć usta :D Ale na pewien sposób takie bohaterki są też potrzebne, chociażby właśnie po to, by wzbudzać raczej negatywne emocje i niejako tworzyć kontrast wobec takiej skromnej, pracowitej Arii.
    Jack i guma malinowa? Groźne połączenie… Hmm, w sumie on sam staje się dla Arii coraz groźniejszy… Ta scena ich rozmowy… On musiał być w tym momencie tak bardzo pociągający, że naprawdę podziwiam Arię za to, że nie rzuciła się na niego od razu albo (to taka wersja reakcji bardziej w moim stylu) nie uciekła z przerażeniem bądź opcjonalnie schowała się pod stolikiem/za barem za tarczę ochronną uznając Pitera…
    Btw, chyba Jack ma rację… W Arii wydaje się powoli coś pękać, ale to jeszcze nie ten moment, gdy nie potrafi się kontrolować. Nie wiem, ile czasu jeszcze upłynie zanim utraci tę zdolność do kontroli samej siebie, ale po cichu mam nadzieję, że wystarczająco dużo, by mocno pomęczyć Jacka. Należy mu się, a co (jestem okrutna?). Swoją drogą, Jack, Maggie, serio? Tzn. ja niby wiem, jaki ty jesteś i wgl i że to dla ciebie całkiem normalne, ale i tak to mnie jakoś tak wybiło z rytmu i wprawiło w stan głębokiego zaskoczenia/zatrwożenia.
    chciałam napisać coś jeszcze, ale nie mogę sobie za nic przypomnieć coś takiego… A, chyba coś o makaronie. W końcu jako naczelny żarłok w mojej okolicy nie mogłam tego pominąć. Makaron z owocami morza? Och, jak ja dawno czegoś takiego nie jadłam… Aria, przyjdź do mnie i przygotuj mi coś takiego… Makaron już jest, resztę się skołuje bez problemu :D
    A odpowiadając na Twoje pytanie, hmm, jakoś nie mogę się ostatnio ogarnąć w żadnej kwestii ani pisania, ani komentowania. Chyba u Ciebie napisałam pierwszy komentarz od bardzo dawna :D Ale mam nadzieję, że to minie, bo jest już lepiej, tylko z czasem średnio… :(
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahh Jack plus guma malinowa to baaaardzo niebezpieczne połącznie :D
      Co do wyboru Maggie to musiał się kims zadowolić skoro najlepsze :
      a) nienawidzą go
      b) unikają :D

      ostatnio gotowałam makaron z owocami morza stąd ten posiłek :D

      dziękujęęęę Ci bardzo za taki cudowny komentarz <33

      Usuń
  4. Jestem zafascynowana! Dziewięć rozdziałów połknęłam wręcz w całości, czy to możliwe? Tematyka jest idealna! Pan ""Jestem-Super-Niedobrym-Łamaczem-Kobiecych-Serc" (cytuję tutaj jedną ze swoich czytelniczek, a co!) po prostu skradł moje serce. Sam nagłówek, który przedstawia jego zdjęcie idealnie pasuję do obrazu, który stworzyłam w swojej głowie.
    Wspominałam już wcześniej, że cały efekt z gumą malinową bardzo przypadł mi do gustu. Bliskość, którą obdarza Arię jest niesamowicie podniecająca. Gdyby na jednym z wykładów zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość po prostu w moim brzuchu mimowolnie pojawiła się fala różnokolorowych motyli. Boję się o Dana... Jednak oni są po prostu genetycznie zaprogramowani, aby ze sobą być, czyż nie mam racji? Przeciwieństwa przyciągają się do siebie tak, jak plus z minusem. Nie mogę się doczekać opisu, który stworzysz, aby przedstawić nam ich pierwszą wspólną noc. A przecież ten moment, musi w końcu się pojawić, wiem to!

    Z niecierpliowścią czekam na nowy odcinek. Mam nadzieje, że nie będę zaliczała się do grona osób, które czekały na niego prawie rok!
    Chanel, od dzisiaj jestem Twoją wierną czytelniczką, pamiętaj! ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za tak wyczerpujący komentarz i miłe słowa !!!
      Nagłówek uroczego Francisco idealnie odzwierciedla mojego Jacka,uwielbiam go !
      co do wspólnej nocy to hmmm,kto wie :D
      a nowy rozdział już baaaardzo niedługo

      Usuń
  5. O nie, już koniec?! Mam nadzieję, rzeczywiście wróciłaś na dobre! Musze powiedzieć, że tutaj twoje pisanie się poprawiło. Jack i Aria to obecnie moja ulubiona blogowa para, czuję do nich tym większą sympatię, że bardzo przypominaj mi dwie postacie w moim opowiadaniu, gdzie też motywem jest "nienwidzę-cię-i-nie-mogę-oderwać-wzroku" :D. A, i jeszcze ostatnio zapomniałam napisać, że rozłożył mnie na łopatki tekst o standardowym stylu Ari "wstałam i wyszłam". Hahaha! To tyle ode mnie, czekam niecierpliwie na więcej, nie zawiedź nas!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto czyta najpozniej ten musi wszystko nadrobic i na cale szczescie bo chyba bym umarla ze zniecierpliwienia. Lece czytac dalej i musze powiedziec, ze piszesz cholernie dobrze.

    OdpowiedzUsuń