niedziela, 7 grudnia 2014




10 Rozdział

~~***~~




Jedno oko. 
Mglista różowa poświata , a w oddali  dźwięk obijanych o siebie naczyń.
Drugie oko. 
Mglista różowa poświata staję się bardziej wyraźna, a brzęczenie naczyń staję się coraz głośniejsze.
Otwarcie oczu. 
Mglista różowa poświata okazuję się ogromnym baldachimem, a odgłosy krzątającą się po kuchni Maggie.
Skojarzenie Faktów. 
Badway. Aria. Sfrustowanie. Wykorzystanie dziewczyny w celach czysto seksualnych.
Maggie wydająca dziwne piski w sypialni. Jack wyobrażający sobie na przemian Elenę i Arie, nie patrząc na rozentuzjazmowaną rudowłosą.
Ponowne otwarcie oczu.
Maggie machająca kuchenną rękawicą.
Widok ten wystraszył Jacka , który natychmiast zerwał się na równe nogi w poszukiwaniu jak najszybszej drogi ucieczki. Najpierw jednak priorytetem okazało się odnalezienie bokserek oraz całej reszty stroju. Rozejrzał się po pokoju, który okazał się odzwierciedleniem Maggie. Oprócz różowego baldachimu okrywającego łóżko typu księżniczki ściany były również tego samego koloru , a na białych meblach znajdowały się puchate ramki ze zdjęciami rudowłosej z przyjaciółkami. Przerażony ilością różu oraz puchu, a także brakiem bielizny zerknął w stronę kuchni gdzie Maggie przyglądała mu się z rozbawionym wzrokiem. 
- Twoje bokserki – rzuciła w jego stronę białe Calviny,  które brunet złapał w mgnieniu oka. Jedyne co wiedział w tym momencie to fakt, że musi jak najprędzej opuścić to miejsce. Przebywanie z kobietą w tym samym miejscu po wspólnej nocy było niedopuszczalne.
- Zrobiłam śniadanie – dodała ruda uśmiechając się czule i wskazując talerz z naleśnikami, które wyglądały bardzo apetycznie. Choć widok jedzenia był niezwykle kuszący , zasady nie pozwalały mu na wspólne śniadania, które mogłyby doprowadzić do pogłębienia kontaktów z Magiiie. Tego nie chciał w żadnym wypadku. Odnalazł koszulkę i spodnie szybko je wkładając. 
Przyjrzał się dziewczynie, której twarz bez śladu makijażu nie prezentowała się już tak dobrze. Od razu naszła go myśl, że Aria bez makijażu prezentuję się na prawdę dobrze. Nawet bardziej niż dobrze, po prostu pięknie. Uśmiechnął się na to wspomnienie, po czym ostatni raz zerknął na rudą.
- Muszę lecieć.
Nie czekając na odpowiedź wyszedł.

Zaliczenie Podstaw Psychologii przebiegło niezwykle łatwo. Prowadzona dyskusja na temat plusów i minusów w związku partnerskim tak zaciekawiła studentów, iż konwersacji na ten temat nie było końca. Uradowany profesor energicznie kiwał głową, nadal nie dowierzając w przełomowe zainteresowanie jego przedmiotem.
- Nieźle nam poszło - powiedział Jack, wracając na swoje miejsce tuż przy ławce Arii.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie i rozejrzała się w koło upewniając się, że te słowa skierowane były do jej osoby.
Widząc na sobie wzrok Jacka utwierdziła się w przekonaniu, iż mówi właśnie do niej, co jeszcze bardziej zbiło ją z tropu. Nie była przyzwyczajona do Fayes'a który zwracał się do niej bez żadnych podtekstów, a przy tym wypowiadał zdanie normalnym tonem, pozbawionym sarkazmu.
- Też tak sądzę - odpowiedziała powoli, licząc na koniec rozmowy, która nota bene okazałaby się najsympatyczniejszą rozmową w ich niezbyt zawiłej znajomości.
Oczywiście bardzo się myliła, to w końcu JACK.
- Może to jakiś znak. Może współpraca nie powinna się kończyć tylko na zajęciach, nie sądzisz?
Pan Idealny powrócił. Jak chociaż przez moment mogła pomyśleć, że dał sobie spokój z idiotycznymi podtekstami? Zastanawiała się czy to mu się kiedykolwiek znudzi. Jego nagłe zainteresowanie, które trwało już dobry tydzień, jak nie dłużej, było nadzwyczaj dziwne. Nie dość, że sam fakt, iż należał do tego typu mężczyzn, którym kobieta nudziła się wyjątkowo szybko , to jeszcze nie dawał za wygraną pomimo szczerego niezainteresowania, wyzywania i ''zabijania'' wzrokiem.
Aria zaczęła poważnie zastanawiać się czy z Fayes'em jest coś nie tak i czy rajcowało go, że ktoś w końcu nie jest nim zainteresowany. Nie była przyzwyczajona do takiego zainteresowania swoją osobą, gdyż zazwyczaj udawało jej się trzymać ludzi na dystans. 
Ciemny makijaż i bijąca od niej mroczna aura do tej pory zdecydowanie wystarczyły, aby niepożądani ludzie nie zbliżali się do niej zbyt blisko. Odpychała od siebie innych, wystarczył jej Dan i rodzina. Nie potrzebowała paczki znajomych ani nawet koleżanek z klasy. Uważała to za zbędny ciężar. Ktoś nie raz przykleił jej łatkę dziewczyny z depresją, problemami w rodzinie, ciężką przeszłością. Choć wcale tak nie było, Aria nie zamierzała nikomu się tłumaczyć.
Przyjrzała się brunetowi ubranemu w czarną koszulkę ukazującą jego umięśnione ramiona i sprane jeansy. 
Po raz kolejny nie mogła zaprzeczyć, że jego wygląd jest dość oszałamiający, a na jego oczy nie chciała nawet patrzeć bo znowu nie mogłaby oderwać od nich wzroku.
Jednego była pewna - wygląd to nie wszystko.
- Może pójdziemy do mnie, pozwolę Ci patrzeć na siebie godzinami - przerwał jej rozmyślania Jack, sprowadzając ją na ziemie.
- Próbowałam dostrzec w tobie coś innego niż narcystycznego idioty. Nie udało się. - odpowiedziała mu zła, że w ogóle obdarzyła go spojrzeniem, nie wspominając że trochę za długo.
- Pyskata jak zawsze, zaczyna mnie to kręcić.
- Odczep się .
- Wiesz, że im bardziej mnie odpychasz tym bardziej mi się to podoba?
- Wiesz, ze im bardziej Ci się to podoba jest oznaką niestabilności psychicznej ?
- Wiesz, że długo nie będziesz się opierać ?
- Nie mam już do Ciebie siły, jesteś nienormalny. Znajdź sobie inną ofiarę. Maggie na pewno jest chętna.
- Ona nie jest taka zabawna jak ty, zresztą wczoraj spędziłem z nią noc, sprawa zakończona.
- Twój szacunek do kobiet jest oszałamiający, do prawdy.
- Większość kobiet nie zasługuję na szacunek - mówiąc to, w oczach bruneta zauważyła coś dziwnego, jakby jego słowa ukrywały coś głębszego.
Nim Aria zdążyła się zastanowić nad odpowiedzią zauważyła, że są sami w sali. Ta bezsensowna rozmowa tak ją pochłonęła, że nie zauważyła jak profesor zakończył zajęcia, a studenci opuścili pomieszczenie.
Jack patrzył na nią rozbawiony, a po dziwnym spojrzeniu nie było już śladu.
- Zostaliśmy sami, chyba się nie boisz ?
- Idź do diabła Jack - powiedziała cicho i wyszła jak najszybciej z sali, aby znaleźć się jak najdalej od tego osobnika, który miał czelność wprowadzać zamieszanie w jej poukładane już życie.

- Ona mnie unika, zaczynam się zastanawiać czy nie zamontowała jakichś kamer w całym budynku. To niemożliwe, żebym ani razu na nią nie wpadł. NIEMOŻLIWE - Jack zaakcentował ostatnie słowa, zaciągając się mocno papierosem.
- Podejrzewam, że jej kariera jest ważniejsza od Ciebie, a zdaję sobie sprawę, że nie może sobie ufać w twoim towarzystwie. Jednym słowem postępuje MĄDRZE - odpowiedział mu Mark. Jack przyjaźnił się z blondynem już dobre parę lat. Oboje pochodzili z zamożnych rodzin, jednak momentami rodzina Marka była mu bliższa niż jego własna. Rodzice Dawsona traktowali bruneta jak syna, dlatego był częstym gościem w ich domu. Douglas Fayes rzadko widywał się z synem, a gdy już dochodziło do spotkania ojciec krytykował jego oceny I wywierał na nim presje , tłumacząc, że stopnie są ważne jeżeli w przyszłości chce przejąć jego firmę zajmującą się nieruchomościami Fayes Company.
- Masz rację, co nie znaczy, że chętnie bym się jeszcze raz z nią spotkał. Ta kobieta to petarda – powiedział Jack, przypominając sobie noc z Eleną. Starsze od niego kobiety na prawdę go kręciły. 
Wibrację telefonu sprowadziły go na ziemię, zerknął na wyświetlacz co wywołało grymas niezadowolenia ne jego idealnej twarzy. 
- Podejrzewam, że to twój ojciec – jak zawsze odgadł Mark, który poznawał już ten wyraz twarzy, towarzyszący brunetowi za każdym razem gdy pomyślał o rodzicielu.
- A jakże inaczej – mruknął chłopak, naciskając zieloną słuchawkę.
- Jack, jestem w mieście, chce żebyś kogoś poznał – odezwał się władczy głos, niedopuszczający sprzeciwu. 
- Cześć , kiedy chcesz się spotkać ?
- Może teraz? Jemy lunch w Quenss, jesteś niedaleko? 
- Tak, będę za dziesięć minut. 
Poznanie kolejnej kobiety ojca było już czymś całkowicie normalnym. Zazwyczaj była to jakaś młoda modelka, czasami nie wiele starsza od Jacka. Za każdym razem związki te trwały miesiąc, ewentualnie pół roku, przez co chłopak nie mógł zrozumieć dlaczego większość kobiet ojciec decyduję się mu przedstawiać. Czyżby za każdym razem wydawało mu się, że jest to kandydatka na żonę?
- Czas poznać kolejną ofiarę mojego ojca. Widzimy się wieczorem – powiedział Jack żegnając się z Markiem, który ze zrozumieniem kiwnął mu głową. Dostrzegł współczucie w oczach blondyna, którego rodzice byli przykładem idealnej pary z dwudziestoletnim stażem. 
Fayes skręcił w prawo, minął zatłoczony sklep Chanel, słynną cukiernię The Hungarian Pastry Shop na rogu 111th&Amsterdam Avenue i po chwili stał już przed kawiarnią Quenss – eleganckim miejscem, które oblegane było przede wszystkim przez biznesmenów i sławne osobistości.
Wziął głęboki wdech i wszedł do środka wypatrując w tłumie ludzi znajomej mu twarzy. Na samym końcu sali odnalazł ojca, który pochłonięty był rozmową z blondynką.
Douglas Fayes miał czterdzieści pięć lat i był niezwykle atrakcyjnym mężczyzną. Czarne włosy miał delikatnie przyprószone siwizną, a niebieskie oczy były niewiele ciemniejsze od tęczówek Jacka. Ubrany był w idealnie skrojony garnitur od Armaniego, a na ręku znajdował się zegarek Vacheron Tour De Lile, którego cena była porównywalna do wartości mieszkania Jacka.
Ojciec zauważył Jacka i ponaglającym gestem przywołał go do stolika. Blondynka, którą do tej pory widział tylko tyłem odwróciła się. Brunet przez chwilę zatrzymał się zszokowany. Obok Douglasa Fayes'a siedziała Elena.




 The on­ly way to get rid of a tem­pta­tion is to yield to it.

15 komentarzy:

  1. Elena? Hahahaha :D
    Czekam na reakcję Jacka! :D

    No i wyczuwam jakiś romansik? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pojawi się romansik. Pytanie tylko kto z kim ? :P

      Usuń
  2. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    http://wspomnienie--milosci.blogspot.com/
    PS. Widzę, że u Ciebie też nowy, zaraz zabiorę się za czytanie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tak sobie wyobraziłam tę poranną pobudkę Jacka w tym cukierkowym pokoju, to nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu xd I jeszcze Maggie przyrządzająca naleśniki (z patelnią w łapce), rany, to mnie zupełnie wybiło z równowagi i sprawiło, że na moment przestałam odczuwać jakiekolwiek zmęczenie :D
    Och, i znowu mamy mini-konfrontację. Jak ja uwielbiam te ich utarczki słowne, mogłabym tak siedzieć godzinami i wczytywać się w ich rozmowy. Opanowany Jack, który nieomal z każdego zlepku słów potrafi stworzyć taki przekaz, by cała wypowiedź miał jakieś drugie dno. I Aria, która dwoi się i troi, by wymyślić odpowiednio agresywną ripostę. Dobrali się bez dwóch zdań. Swoją drogą, Arii dobrze idzie, nie daje się przegadać/przekabacić/pokonać. Niech tak trzyma dalej, waleczna dziewczyna!
    Wypowiedź Jacka sugeruje, że to, jaki ma stosunek do kobiet nie wzięło się znikąd. Przyznam, że trochę liczyłam na to, że zdradzi nieco więcej, ale spokojnie, na to w sumie zresztą przyjdzie jeszcze czas, na razie mogę sobie snuć domysły (będę cierpliwa, ostatnio coraz lepiej mi to wychodzi );) Hmm, na pewien sposób cieszę się, że pojawił się ten wątek. Bo zawsze wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się ot tak, a zwłaszcza w przypadku ludzi i ich działań, za każdą nawet najmniej istotną rzeczą ukrywa się jakaś przyczyna bądź motywacja. W przypadku Jacka mogłoby to być np. jakieś wspomnienie z przeszłości odnośnie kobiety, którą go zraniła albo chociażby wynik postępowania i wychowania przez ojca. Dygresja od wywodu: chyba nie powinnam specjalnie przepadać za panem Douglasem, bo w tym momencie jawi się raczej jako mało empatyczny, za to dość egoistyczny człowieczek, ale, ach, to imię! Nie da się go tak od razu znielubić, oj nie. Zakończę dygresję i wrócę do wcześniejszej myśli… Tak naprawdę wyjaśnień może być wiele i tak naprawdę może się okazać, że to niewiele znaczący szczegół, który w rzeczywistości okazał się mieć aż zbyt znaczące skutki… Teraz przyszło mi do głowy, że może też jakiś udział może mieć tutaj mama Jacka…
    ELENA? Cóż, to dopiero zapowiada się ciekawie. Aż mi się szkoda zrobiło Jacka… Bo to taki rodzaj ciosu, który uderzył znienacka i wziął go przez zaskoczenie… Ale myślę, że dość szybko to zaskoczenie minie, ustępując miejsca raczej czemuś zbliżonemu do obojętności xd
    Okej, trochę się poprodukowałam, podzieliłam luźnymi spostrzeżeniami…. Wspomnę jeszcze, że czekam niecierpliwie (nawet nie będę próbować w tym wypadku ograniczać swojej skłonności do bycia niecierpliwą) na kolejny rozdział (pisz, pisz i pisz! :D) i zmykam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już pisałam,że uwiebiam twoje komentarze ? :D
      Stosunek Jacka do kobiet oczywiście nie wziął się znikąd, na razie musi wystarczyć jedno wsppomnienie Jacka z tajemniczą Julią.
      Dziękuje Ci bardzo za twoje wyczerpujące komentarze <3

      Usuń
  4. O MÓJ BOŻE! Nie dodałaś tego rozdziału do listy po prawej i jak czytałam od początku, to byłam przekonana, że na 9 się kończy! Po czym zaglądnęłam tu jeszcze raz nie mogąc oderwać się od opowiadania i okazało się, że jest też 10! (koniecznie wyjustuj tekst, jak w poprzednich rozdziałach. Wyśrodkowany trudno się czyta) Jack w pokoju Maggie - bomba. Jego rozmowa z Arią to już w ogóle! Elena mnie zastanawia. Jeśli ojciec przedstawia ją synowi to muszą ze sobą być już jakiś czas. No więc chyba poznałaby Jacka po nazwisku, skojarzyła fakty i raczej wtedy by się z nim nie przespała. Więc... o co kaman? Jestem ciekawa, pisz, pisz, pisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tyle kommentarzy ! Co do błędów to postaram się nad nimi popracować, na ogół jestem strasznie roztrzepana i nie zwracam uwagi na błędy,a wiem, że powinnam,takżee wezme sobie twoje uwagi do serca :D w następnym rozdziale wyjaśni się trochę na temat związku Douglasa z Eleną :D niedługo wezmę się za twoje opowiadanie, bo jestem go baaardzo ciekawa.
      Pozdrawiam !!!

      Usuń
  5. Totalnie rozbawił mnie opis Jacka budzącego się w pokoju Maggie :D a na miejscu Arii chyba bym nie wytrzymała i go uderzyła. Nie cierpię takiego przedmiotowego traktowania kobiet. No i jestem ciekawa, jak Jack i Elena zachowają się przy jego ojcu. Trochę (bardzo) niezręczna sytuacja. A z tego jak przedstawiłaś Douglasa wynika, że w ich przypadku sprawdza się powiedzenie "jaki ojciec, taki syn" :D
    Cieszę się, że znowu piszesz to opowiadanie <3 czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aria wciąż jest opanowana względem Jacka, ciekawe tylko jak długo :D
      Ja też się ciesze, że wróciłamm do opowiadania, a powróciłam dlatego, że w końcu zakończyłam swoją edukację, przez co mam wiecej czasu :D
      Dziekkujje za komentarz !

      Usuń
  6. Wczoraj udało mi się przeczytać wszystkie dotychczasowe rozdziały i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. :-)
    Masz cudowny styl pisania i na prawdę zazdroszczę Ci tylu genialnych pomysłów na fabułę.
    Każdy rozdział czytało mi się fantastycznie, a kiedy zorientowałam się, że kolejnego na razie nie ma, to chciałam Cię po prostu udusić. ;-) Kobieto, pisz to dalej i nie przestawaj, bo masz niesamowity talent.
    Czekam z niecierpliwością na rozdział 11, już nie mogę się doczekać. :-D
    PS Sama staram się pisać własnego bloga z opowiadaniem, ale ogranicza mnie brak weny i chęci... Czy mogę liczyć na jakiś twój e-mail, czy coś. ;-) Chciałabym Cię spytać o parę aspektów i po prostu się poradzić.
    Śnieżka ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tyle miłych słów <3
      Cieszę się, że mam dla kogo pisać, bo to naprawdę motywuję.
      Mój mejl : jack.aria@tlen.pl - pisz do mnie kiedy chcesz, postaram się pomoc chociaż do perfekcji wiele mi brakuje :D

      Usuń
  7. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    KLIK

    OdpowiedzUsuń
  8. Czułam to przez swoje silne kości! Po prostu czułam (szczerze to miałam nadzieje), że kobietą ojca Jacka okaże się Elena... no i teraz czekam na wielki wybuch rewolucji :D
    Przez swe kości wyczuwam również dla Jacka nieprzyjemności z powodu przespania się z Maggie (swoją drogą dopiero teraz się zorientowałam, że ja też mam bohaterkę o tym imieniu xD).
    Z jakiegoś powodu jest mi żal tej biednej dziewczyny...
    Aria oczywiście daje popalić Jackowi i powoli ich sprzeczki stają się coraz dłuższe i zdecydowanie zabawniejsze!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieje, że uda mi się przeczytać wszystkie jeszcze dzisiaj (w końcu daleko już dodarłam!), więc nie przedłużam i...
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne jest to, ze jak juz wydaje sie, ze on jest mily i normalny, to nagle wraca do swojej typowej samczej postawy i probuje ja uwiesc. Bardzo mi odpowiada jego upor i zadziwia wytrzymalosc Arii zwlaszcza, ze przeciez podoba jej sie Jack. Malo pokazujesz jej uczucia wzgledem chlopaka: czy to oznacza, ze miedzy nimi nie jest tak cudownie? Czy ich w zwiazku panuje nuda?
    W tym rozdziale totalnie odjechalas! Mialam zakonczyc czytanie i wrocic tutaj pozniej lub jutro, ale to jest NIEMOZLIWE.
    Elena zmienila moje plany w calosci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam, że to ona! Czekałam tylko na literkę rozpoczynającą jej imię. Jestem też przekonana, że ona również zdawała sobie sprawę, że to własnie "Jacka" miała poznać w tej kawiarni. Nazwisko człowieka, którego zegarek jest droższy od niejednego mieszkania musi być przecież dość znznae.

    Powróciłam. Wybacz, że komenatrze nie będą dość satysfakcjonujące, jednak jestem w tak głębokim szoku, że mam do nadrobienia tyle rozdziałów. Czy naprawdę nie było mnie aż tak długo? Uciekam dalej!

    OdpowiedzUsuń