Rozdział 2
Promyki wiosennego słońca wkradły się przez uchylone okno, zatrzymując się na twarzy czarnowłosej dziewczyny.
W świetle złocistego blasku można było dostrzec grupę piegów na zgrabnym, małym nosie. Aria przetarła zaspane oczy, wciąż ich nie otwierając.
Przypomniała sobie ostatnią noc. Spore napiwki i idiotę zwanego Jackiem. Na myśl tego drugiego westchnęła ciężko.
Jeszcze nikt nigdy jej tak nie irytował, a ciężko było ją wyprowadzić z równowagi.
Otworzyła leniwie oczy i spojrzała na zegarek - jedenasta.
Na widok tej godziny wstała tak szybko, że aż zakręciło jej się w głowie.
- Daniel! Dlaczego mnie do cholery nie obudziłeś, mam zajęcia za piętnaście minut! - krzyknęła, nie wiedząc gdzie jest jej chłopak i czy w ogóle znajduje się w mieszkaniu.
Rozejrzała się w koło i ujrzała go przy stole, spokojnie pijącego sok pomarańczowy.
- Nie miałem serca Cie budzić. Myślałem, że dzisiaj masz wolne - odpowiedział chłopak, patrząc na nią bacznie spod kwadratowych szkieł okularów.
Miał krótko przystrzyżone, jasne włosy i miłą twarz , w którą uwielbiała się wpatrywać.
- Tak się składa,że za piętnaście minut mam przełożony egzamin z historii sztuki, nie zdążę, nie ma szans! - Aria zaczęła biegać po kuchni, nie wiedząc za co ma się zabrać. Jej długie do pasa włosy falowały za nią energicznie.
- Kochanie ubieraj się. Zawiozę Cię, masz pięć minut - odpowiedział Daniel, zbierając dokumenty do brązowej aktówki i dopijając napój.
Na widok miny dziewczyny roześmiał się głośno.
- Tak, nie będziesz miała czasu na swój mroczny makijaż, wybieraj - egzamin albo czarna kredka!
Aria miała ochotę odpyskować, że wcale jej nie do śmiechu, ale w końcu zrozumiała,że Dan ma racje i ruszyła w kierunku szafy.
Szybko wciągnęła na siebie jeansy, pogniecioną koszulę w kratę i za nim się obejrzała zawiązywała już czarne conversy.
- Widziałeś gdzieś moją gumkę do włosów, wiesz że nienawidzę chodzić w rozpuszczonych włosach.
- Przykro mi, będziesz musiała jakoś sobie poradzić z tym problem - odpowiedział wesoło, otwierając drzwi i czekając, aż wyjdzie pierwsza.
- Co za dzień ! Wszystko przez tą prace! - krzyknęła Aria, schodząc biegiem po schodach i kierując się w kierunku obdrapanego mercedesa.
Wsiedli do środka i już po chwili pędzili prostą drogą w stronę uniwersytetu.
- Nauczona? - spytał Daniel, patrząc na nią czule, jednak po chwili odwracając wzrok, by wyprzedzić jakiś samochód.
- Spędziłam nad tym kilka dni, więc powinno być dobrze - uśmiechneła się Aria, głaszcząc go delikatnie po dłoni.
O tej godzinie ulice Nowego Jorku wyjątkowo nie były zatłoczone , więc udało im się dotrzeć na czas.
- Trzymaj kciuki - zawołała dziewczyna, szybko całując Daniela w usta.
- Będę! Do wieczora - krzyknął odpalając samochód i oddalając się z zasięgu wzroku.
Aria wbiegła po wysokich schodach i w mgnieniu oka znalazła się w sali, gdzie egzamin dopiero się rozpoczął.
***
Jack z zafascynowaniem, obserwował jak Maggie Harrison schyla się do torby, a jej bluzka podnosi się niebezpiecznie do góry ukazując czerwone,koronkowe stringi.
Już miał napotkać wzrok Maggie, która z pewnością zaplanowała ten pokaz, gdy ktoś koło niego, głośno usiadł i zepsuł ten niewerbalny flirt w ułamku sekundy.
Zirytowany brunet spojrzał na osobę, która miała czelność zakłócić mu spokój i ku jego zdziwieniu była to Aria, chyba.
- Co Ci się stało z twarzą? - zapytał, nim zdążył ugryźć się w język.
Nigdy jej nie widział w takim stanie. Nigdy nie widział dziewczyny, która wyglądała tak dobrze bez makijażu. Zwrócił uwagę, że jej ciemne oczy, nawet bez pomalowania były tak samo wyraźne i przeszywające. Na nosie zauważył piegi, które zupełnie nie pasowały do jej mrocznego wizerunku. Miał ochotę dotknąć jej włosów, które sięgały do pasa i wydawały się być niesamowicie miękkie.
Jej strój w postaci krzywo, jak zauważył Jack, zapiętych guzików koszuli w kratę w połączeniu ze zwykłymi jeansami, wydał mu się w tamtej chwili wyjątkowo seksowny.
Jack nie wiedział na pewno, czy miało to miejsce właśnie wtedy, ale postanowił sobie, że wczorajsze słowa nie zostaną rzucone na wiatr.
- Nieważne, skup się na stringach Maggie - odpowiedziała Aria, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
Chłopak już chciał coś powiedzieć, kiedy profesor wręczył mu kartkę z testem i oznajmił, że egzamin właśnie się zaczął i mają godzinę.
Przez pierwsze parę minut Jack nie do końca mógł skupić się na pytaniach, wciąż zerkając ukradkiem na Arię, nadal był zszokowany jej wyglądem.
- Obiecuje, że jak jeszcze przez chwilę będziesz się na mnie gapił zrobię Ci krzywdę - szepnęła dziewczyna, która najwyraźniej wyczuła jego ''ukradkowe'' spojrzenie.
- Podobasz mi się dzisiaj - powiedział cicho Jack, lekko przysuwając się w jej stronę. Obserwował jej reakcje, ku jego zdziwieniu, nie była zawstydzona tylko skwitowała to sarkastycznym uśmiechem.
Zbliżył się jeszcze bardziej, teraz dotykali się już nogami.
- Przyznaj, że ja też Ci się podobam - szepnął ponownie brunet, wyczuwając, że ta bliskość zupełnie nie odpowiada dziewczynie.
- Czy Pan Fays zamierza dalej konsultować się z Panną Washey kończąc egzamin pół godziny przed czasem? - zapytał Profesor, który w końcu zauważył ich cichą wymianę zdań.
- Oczywiście, że nie - powiedział chłopak, niechętnie odsuwając się od dziewczyny. Spodobała mu się ta rozmowa i ubolewał, że nie mógł jej dokończyć.
Obiecał sobie, że zrobi to przy następnej okazji, a teraz skupi się na teście, który chciał zaliczyć chociaż na sześćdziesiąt procent.
Trzydzieści minut minęło zastraszająco szybko i za nim się obejrzał profesor czekał z wyciągniętą ręką, aż chłopak odda mu skończony test. Jack zaznaczył ostatnią odpowiedź na chybił trafił i oddał nauczycielowi.
Spojrzał w bok, ale Arii już nie było.
***
- Postanowiłem sobie,że ją zdobędę - odpowiedział Jack, wyciągając z kieszeni wymiętą paczkę papierosów i wkładając jeden do ust.
- Ha ha, chyba nie myślisz, że ona będzie chciała mieć z tobą cokolwiek wspólnego, ona jest nienormalna. Co prawda dzisiaj prezentowała się naprawdę dobrze, ale to nie zmienia faktu, Jack, że to jest NAWIEDZONA Aria - Mark położył wyjątkowy nacisk na słowo nawiedzona.
- Wyzwanie przyjęte - uśmiechnął się pewnie brunet, wypuszczając z ust szarą smugę dymu.
- ŻARTUJESZ? Wiesz, że przyjęte wyzwanie to nie żarty, a to nie będzie w ogóle łatwym wyzwaniem,a raczej wyzwaniem NIEMOŻLIWYM - blondyn ponownie położył nacisk na jedno ze słów, co rozbawiło jeszcze bardziej Jacka.
- Zdaje sobie z tego sprawę, ale z moim wyglądem i wrodzoną umiejętnością rozkochiwania w sobie kobiet jestem pewien, że zakończy się to powodzeniem - powiedział chłopak, nie dopuszczając nawet do siebie myśli, że może być inaczej.
W tym samym czasie, tuż obok nich przeszedł obiekt rozmów zwany Arią. Dziewczyna zbiegła po schodach i wsiadła do obskurnego, starego mercedesa całując namiętnie jego właściciela.
- Jack, nie minęło pięć minut od przyjęcia wyzwania, a już są komplikacje, jesteś tego pewien? - zapytał Mark, spoglądając na oddalający się samochód.
- Tak, ona jeszcze nie wie.
- Czego ?
- Że zdradzi swojego chłopaka.
"- Tak, ona jeszcze nie wie.
OdpowiedzUsuń- Czego ?
- Że zdradzi swojego chłopaka."
"- Zakochasz się we mnie i zostawię Cie tak jak każdą - uśmiechnął się ostatni raz i wyszedł z łazienki zupełnie zapominając po co tam poszedł."
KAŻDY ROZDZIAŁ KOŃCZYSZ TAK, ŻE W MOIM BRZUCHU MOTYLE ROZPOCZYNAJĄ KOLEJNĄ WĘDRÓWKĘ.
Trochę śmieję się z samej siebie widząc, nazwijmy to "poziom" moich komentarzy, jednak dzisiejszego wieczora miałam ochotę właśnie na coś takiego. Spadłaś mi jak z niego. Za bardzo lubię "zabawę seksualnością". Nie wiem czy powinnam się do tego tak otwarcie przyznawać. Rozdział trzeci czeka.
zgadzam sie w stu procentach, czuje to samo co ty i to wcale nie jest smieszne! :p
UsuńNo i znów ja. Przebrnęłam przez kolejny rozdział i zacznę od nieprzyjemności. Robisz masę błędów. Mam nadzieję, że jesteś otwarta na krytykę, bo będę się czepiać:
OdpowiedzUsuń„Promyki wiosennego słońca wkradły się przez uchylone okno,zatrzymując się na twarzy czarnowłosej dziewczyny.
W świetle złocistych promieni” - za dużo tych promyków
„Daniel ! Dlaczego mnie do cholery nie obudziłeś, mam zajęcia za 15 minut !” - nie robimy spacji przed wykrzyknikiem!
„Rozejrzała się w koło i ujrzała go przy stole spokojnie pijącego sok pomarańczowy.” - przecinek przed spokojnie
„Nie miałem serca Cie budzić i myślałem,że dzisiaj masz wolne” - Cię, nie cie. Poza tym wyrazy typu „twoja”, „cię”, „tobie” piszemy dużą literą, kiedy zwracamy się bezpośrednio do tej osoby, na przykład w liście czy w komentarzy na blogu. Absolutnie nie w dialogach.
„Miał krótko przystrzyżone,jasne włosy i miłą twarz w którą uwielbiała” - przecinek przed „w którą”.
„odpowiedział Daniel zbierając dokumenty” - przecinek przed zbierając.
„Co za dzień ! Wszystko przez tą prace !” - tę pracę, nie tą parce. „Tą” używamy, kiedy słowo się kończy na „ą”. „Tę”, kiedy skowo się kończy na „ę”. Bardzo prosta zasada ;).
„- Nauczona ? - spytał Daniel patrząc na nią czule,jednak po chwili odwracając wzrok by wyprzedzić jakiś samochód.” - przed znakami zapytania też nie robimy spacji! Agggh! Poza tym zgubiłaś przecinek przed „patrząc” i przed „by”.
„kiedy profesor wręczył mu kartkę z testem i oznajmił, że egzamin właśnie się zaczął i mają godzinę.” - o jedno „i” za dużo
„który chciał zaliczyć chociaż na 60 %” - procent piszemy słownie
To nie są wszystkie, ale w połowie już zabrakło mi sił. KONIECZNIE musisz poczytać o tym, gdzie stawia się przecinki. To (i jeszcze powtórzenia) jest tu głównym problemem. Na Twoim miejscu pokusiłbym się o jakąś betę - osobę, która będzie sprawdzała teksty przed publikacją i poprawiała błędy.
A teraz będę już słodzić. Przepraszam, że tak wytykam błędy, ale jestem tu kilkanaście minut i już pokochałam Twoje opowiadanie. Dlatego tak ubolewam, że jest tyle niedociągnięć, bo przez to genialny tekst traci na wartości. Jack jest cudowny, podoba mi się, że nie robisz tego, co większość autorek, czyli już drugim rozdziale "zły" chłopak traci swój charakterek. O nie, u Ciebie nadal mamy dupka i to dupka, o którym będę teraz marzyć w wolnych chwilach! ;P Polubiłam też Arię, przypomina mi samą siebie z charakteru.
To koniec mojego wywodu. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za krytykę. W przyszłości nie będę Ci już wypisywać błędów, bo ile można, ale znów powtarzam - dobrze byłoby coś z nimi zrobić. Pozdrawiam i cwałuję do kolejnego rozdziału!
Ja powiem tak - dobrze, że ktoś wytyka błędy i je wypunktowuje, bo potem łatwiej jest w wolnej chwili poprawić te niedociągnięcia (te największe), ale z drugiej strony nie można też podchodzić do bloga, jak do książki po przeprowadzonej korekcie. To blog - coś pisanego przede wszystkim z pasji i dla zabawy, a nie dla zarobku. Piszą to też amatorzy, więc nie może być idealnie. Wypunktowanie błędów pomaga się czegoś tam nauczyć, coś poprawić, zwrócić na coś uwagę, ale nie ma sensu tak naciskać na ludzi, że muszą mieć kogoś kto będzie sprawdzał ich błędy, bo to blog, a nie książka, to amatorstwo, a nie profesjonalizm. Nie ma więc co być takim nawiedzonym na tle tych błędów ;-) Choć może bronię autorki, bo sam mam problemy z przecinkami i ogonkami. Cóż, myślę, że na blogu jednak przede wszystkim liczy się opowieść, przedstawiona historia, jej oryginalność i ciekawość, a poprawność gramatyczna, ortograficzna i interpunkcyjna jest drugorzędna. Grunt by nie walić byków, które naprawdę znacznie utrudniałyby czytanie i odbiór tekstu.
Usuń"poradzić z tym problem" - problemem.
Nadal mi się podoba. Właśnie bardzo dobrze, że chłopak nie traci charakteru. Chciałbym się też więcej dowiedzieć o Arii. Jak żyje, co z jej rodzicami, czy ma rodzeństwo. Naprawdę dziewczyna mnie zafascynowała. Jack natomiast jak to Jack - pusty typek.
Jedno nad czym tak naprawdę ubolewam, to fakt, że osadziłaś tę opowieść tak daleko, w takich całkiem mi obcych klimatach. Chyba lepiej bym się czuł, gdyby Jack był Jackiem, a jego rodzice byli właścicielami jakiegoś banku i zamieszkiwaliby Warszawę, niż gdy czytam o realiach, o których osobiście nie mam pojęcia, bo co 2-3 opowieść osadzona jest w NY i każdy opisuje je, tamtejszy klimat i zachowania ludzi zupełnie inaczej.
Pozdrawiam:
j-i-s.blogspot.com
Nie mogłam się powstrzymać i mimo, że czeka na mnie niemiecki - musiałam przeczytać jeszcze jeden rozdział.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona! Zazwyczaj nie czytam blogów o takiej tematyce, ale twój zupełnie mnie zauroczył! Aria od razu przypadła mi do gustu. Uwielbiam dziewczynę! A Jack... Mam nadzieję, że chłopak odrobinę zmądrzeje. Ale jako taki dupek też jest niczego sobie.
No cóż... Resztę przeczytam, jak obowiązki w szkole mi na to pozwolą.
Pozdrawiam! :D
Oh, opowiadanie zaczyna się baaaardzo ciekawie. I nawet błędy mi na razie nie przeszkadzają. Lecę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak stalowa pewność siebie! Jack chyba ma oddzielny pokój w którym mieszka jego ego. Zastawia sieć, ale jestem pewna, że za chwilę sam się w nią złapie!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że teksty na końcu rozdziałów są rewelacyjne!
Bardzo podobają mi się szczere komentarze Marka :D
Aria na szczęście zna doskonale tego Narcyza, więc mam nadzieje, że nie okaże się na tyle głupia, aby się w nim zakochiwać... choć serce to nie sługa, więc nawet jeżeli się w nim zakocha, mam nadzieje, że nie będzie na tyle głupia (a zanosi się, że jest naprawdę inteligentną osobą!) aby dać się mu oczarować.
Mam również cichą nadzieje, że to Jack się w rezultacie w niej zakocha, jak również, że dziewczyna da mu porządnie popalić!
Nowy wizerunek Arii nawet mnie zaskoczył :D Choć podejrzewałam, że musi ona wyglądać świetnie! Po prostu miałam takie przeczucie, co zaś chodzi o jej piegi... uwielbiam piegi! Czemu ja nie mam tych słodkich złotawych plamek na nosie? T~T Zazdroszczę jej tego...
No, a palenie to zły nałóg!
Pozdrawiam ^^
Naprawdę uwielbiam to opowiadanie. Jestem wprost zauroczona. Jest duzo napiecia, nieprzewidywalnosci. Jack to idealny dran, niesforny chlopak. Podoba mi sie postawa Arii i jej charakter. Jest silna i niezalezna. Ostatnie zdania wzbudzaja zaciekawienie i zgadzam sie z pierwszym komentarzem - te teksty wolaja o skrajne reakcje!
OdpowiedzUsuńDobra, przyznam się. Wchodząc na tego bloga nie spodziewałam się, że będzie to coś dobrego. Jak widać, myliłam się. Na szczęście. Idę czytać dalej. ;)
OdpowiedzUsuń