niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 12

~~***~~




Świeżo upieczona studentka stała przed schodami nowojorskiej uczelni, wpatrując się w nią z zaciekawieniem. Rozejrzała się w okół. Studenci wesoło witali się między sobą po wakacyjnej przerwie. Dostrzegła paczkę znajomych, którzy głośno zanosili się śmiechem. Tuż obok dwie blondynki szeptały między sobą podekscytowane. Każdy z nich wydawał się taki beztroski, każdy miał przyjaciela. Ona zaś przyjechała do Nowego Jorku zupełnie sama. Jedyną znaną jej osobą w tym mieście , była jej współlokatorka Julie, której życiową pasją było malowanie paznokci i czytanie magazynów poświęconych modzie.
Westchnęła cicho i poprawiła luźny kok, który już zdążył się porządnie popsuć. Postanowiła ponownie związać włosy gumką , gdy ktoś uderzył w nią z impetem i oboje znaleźli się na ziemi.
- Uważaj jak chodzisz ! - Krzyknęła Aria, przerażona tym nagłym wypadkiem.
Chłopak, który leżał na niej spojrzał na nią zmieszany.
- Przepraszam ! Nie wiem jakim cudem Cię nie zauważyłem !
Brunetka przyjrzała się blondynowi, któremu najwyraźniej było przykro.
- Ok, nic nie szkodzi,tylko zejdź ze mnie, proszę.
- Tak, oczywiście, przepraszam - zażenowany chłopak wstał , po czym pomógł jej również podnieść się z ziemi.
Zlustrowała go wzrokiem. Był przeciętnym blondynem, średniego wzrostu w okularach, na oko starszym od niej o parę lat.
- Jestem Daniel, przepraszam jeszcze raz - uśmiechnął się chłopak, podając jej rękę.
- Aria. Nie przepraszaj , zrobiłeś już to wystarczająco dużo razy - powiedziała dziewczyna widząc jego rumieńce na twarzy.
- Dasz się zaprosić na lunch w ramach kolejnych przeprosin za niefortunne potrącenia na równej drodze?
Aria przez chwilę się zawahała. Zazwyczaj nie umawiała się z obcymi mężczyznami, ale ten wydawał się miły i całkiem zabawny.
- Dobrze, zgadzam się .
Chłopak uśmiechnął się promiennie.
                                                        
                                                    ***
Aria spotykała się z Danielem już parę tygodni. Był naprawdę fajnym chłopakiem, mogła z nim porozmawiać o wszystkim. Pierwszy raz pocałował ją po trzeciej randce. Było miło i przyjemnie, jednak Aria spodziewała się wybuchu fajerwerków niczym z romansidła, które przeczytała pewnego nudnego dnia na wakacjach na wsi. Nic jednak się nie wydarzyło, więc uznała, że romanse można również dopisać do kategorii fantasy.
Spędzali ze sobą cudowny czas, po paru miesiącach byli już przykładną parą. Ich pierwszy raz nastąpił po czterech miesiącach znajomości, oboje uprawiali już w przeszłości seks, jednak chcieli aby ich pierwsze zbliżenie było wyjątkowe. Dan wystroił pięknie mieszkanie. W całym pokoju paliły się świeczki, a na łóżku rozsypane były płatki róż. Seks był przyjemny,miły, ale bez fajerwerków.
-Bo przecież Fajerwerki nie istnieją - pomyślała Aria.

                                                      ***

- Nie sądzisz, że to przeznaczenie ? - powiedział Jack, doganiając Arię na korytarzu. Gdy dziewczyna dowiedziała się komu ma udzielać korepetycji wybiegła z sali jak oparzona. Miała dość Faysa na dzisiaj, doprowadzał ją do szewskiej pasji jak mało kto.
- Sądzę, że to jakiś mało śmieszny żart - odpowiedziała Aria przyspieszając kroku, jednak brunet wciąż dotrzymywał jej tempa.
- Zaczekaj ! - chłopak chwycił ją za rękę, uniemożliwiając dalszą ucieczkę brunetki. Zatrzymała się, nadal wściekła jak osa.
- Czego znowu chcesz ? Nie wystarczy, że będę musiała marnować na Ciebie mój czas ? - Aria dopiero teraz zauważyła, że Jack wciąż trzyma jej rękę. Natychmiast ją wyrwała, czując dziwny skurcz w żołądku.
Brunet uśmiechnął się mimowolnie, widząc reakcję dziewczyny.
- Chcę się umówić na pierwsze korepetycję, to wszystko - powiedział wesoło, spoglądając na Arię wyczekująco.
- Dobrze, może być jutro po zajęciach? Ale będę miała tylko godzinę, później pracuję - westchnęła zrezygnowana, patrząc jak Jack odpala papierosa i zaciąga się nim mocno.
- Ok, mi pasuję, do jutra piękna - puścił jej oczko i odwrócił się w przeciwnym kierunku.
Arii wcale nie było do śmiechu, jeszcze parę tygodni temu jej życie było takie spokojne i ułożone. Teraz musiała na każdym kroku znosić Jacka, a miało być jeszcze gorzej.

Wracając do domu, brunetkę wciąż nie opuszczał zły humor. Nie chciała mieć nic wspólnego z Jackiem, a korepetycje oznaczały spędzanie z nim więcej czasu, niż kiedykolwiek by przypuszczała. Nienawidziła w nim tej pewności siebie, wyższości, durnych tekstów i tego kretyńskiego uśmieszku, który co chwilę mu towarzyszył. Nie znosiła tego spojrzenia cholernych, błękitnych oczu, przegryzania tych idealnie skrojonych ust, a nawet tego, że tak przewyższał ją wzrostem. Najbardziej nie podobało jej się to, jak jej ciało reaguję na jego osobę, na tego nadętego, zidiociałego narcyza.
Wyzywając go dalej w myślach, otworzyła drzwi, a we wnętrzu mieszkania zastała Daniela, który właśnie przyrządzał obiad. W pomieszczeniu pachniało obłędnie, czuła zapach pieczonego kurczaka i miodu. 
Natychmiastowo jej samopoczucie uległo poprawię. 
Uśmiechnęła się wesoło do chłopaka, momentalnie zapominając o Fayesie.
- Co tam na uczelni ? - zapytał Dan, całując ją delikatnie w usta i wracając do rozgniatania ziemniaków na pure.
- Ah, nic ciekawego oprócz tego, że będę udzielać jednemu uczniowi korepetycji. Nauczycielka stwierdziła, że dzięki temu zdobędę dodatkowe punkty.
- W takim razie stypendium masz już w garści. Znasz tego szczęśliwca ?
- To nikt ciekawy, jakiś biedak, który nie radzi sobie z rachunkami - powiedziała wymijająco Aria, czując nieprzyjemną gulę w gardle. Nigdy nie okłamywała Daniela, a czuła jakby popełniła jakieś niewyobrażalne przestępstwo. Przekonała się jednak w myślach, iż wcale nie jest to kłamstwo, bo rzeczywiście Jack Fayes nie jest nikim ciekawy, a określenie go jako biedak to tylko mały błąd rzeczowy.
- Z taką korepetytorką zda egzamin na sto procent ! A teraz specjalność Szefa Kuchni - Skrzydełka w miodzie, z maślanym pure i gotowanymi szparagami !
Blondyn postawił przed nią smakowicie wyglądające danie, po czym sam usiadł obok niej, nalewając im po lampce czerwonego wina.
- Czym sobie zasłużyłam na takie królewskie traktowanie ? - zaśmiała się Aria zajadając się wyśmienitym kurczakiem. Aromat miodu w połączeniu z delikatnym mięsem był niezwykły.
- Czy miłość do ukochanej dziewczyny nie wystarczy ? Daniel spojrzał na nią czule, zdejmując zaparowane od gotowania okulary i przecierając je ścierką.
- Ok, przekonałeś mnie. A co u Ciebie w pracy ?
- Jak na razie po staremu, wciąż liczę, że dostrzegą mój potencjał prawniczy
 i dostanę prawdziwą pracę.
- Na pewno, po stażu przyjmie Cię najlepsza kancelaria w Nowym Jorku, zobaczysz ! Jeszcze tylko parę miesięcy - powiedziała z otuchą w głosie Aria, ponownie zatapiając zęby w przepysznym daniu.


                   ***                                                

- Nie mogę w to uwierzyć, to jak scenariusz jakiegoś filmu - powiedział Mark po wysłuchaniu opowieści Jacka, o Elenie i jego ojcu.
- Ona nie jest normalna, znała wcześniej Twojego ojca, a mimo tego przespała się z Tobą - dodał blondyn wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Zamierzam do niej pójść i wprost zapytać, dlaczego to zrobiła - odpowiedział Jack, zajadając się sernikiem przygotowanym przez Panią Dawson.
Siedzieli w pokoju Marka już od godziny. Po zjedzeniu obiadu z jego rodzicami , brunet czuł się o wiele lepiej.
- A jak Ci idzie z misją ''zdobędę Nawiedzoną ARIĘ'' ? zapytał przyjaciel z kpiącym uśmieszkiem nie wierząc, że Jack coś wskóra w tej sprawie.Ten cel wydawał się z góry przegrany, dlatego Mark dziwił się, że chłopak wciąż się nie poddaję.
- Mam z nią jutro korepetycję, więc robię duży krok do osiągnięcia zadania - uśmiechnął się Jack, wciąż mając nadzieje, że jakimś cudem mu się uda.
- Chyba duży krok do porażki. Naprawdę nie wydaję mi się, żeby Ci się powiodło. Może o coś się załóżmy,będzie ciekawiej.
Mark zamyślił się chwilę, zastanawiając się nad wygraną.
- Dobra, mam ! Jak wygram pozwolisz mi w końcu umówić się z Twoją kuzynką Camille, a jak ty wygrasz pożyczę Ci na  miesiąc moje Porshe.
- Umowa stoi - wyszczerzył zęby Jack, a żeby przypieczętować umowę podali sobie ręce.
- Dam Ci nieokreślony czas, aż do Twojego poddania się, bo zadanie jest naprawdę trudne. Poznaj moje dobre serce.



                                                     ***

Zajęcia minęły w szybkim tempie i już po chwili Jack czekał na Arię przed salą. Zauważył ją w tłumie studentów wychodzących z auli i pomachał jej ręką. Zauważyła jego gest i z miną męczennika pojawiła się tuż u jego boku. Widząc nieznikający grymas z jej twarzy, poklepał ją pokrzepiająco po plecach.
- Nie martw się, czas ze mną jest niezapomniany.
- Mówiłam Ci już coś o dotykaniu - syknęła Aria, strącając jego rękę z ramienia.
- Jeszcze będziesz błagać o mój dotyk- zaśmiał się Jack, a dziewczyna w odpowiedzi tylko prychnęła wściekle. Skierowali się w stronę biblioteki, mijając zdziwionych studentów, którzy bezczelnie wlepiali w nich wzrok. Nikt nie był przyzwyczajony do widoku słynnego Fayesa w towarzystwie Nawiedzonej Arii. Jackowi w zupełności to nie przeszkadzało, nigdy nie dbał o to co ludzie o nim mówili, najważniejsze było to, że każdy wiedział kim jest.
Zajęli stolik w głębi biblioteki. Jack rozsiadł się wygodnie wpatrując się w dziewczynę, która rozpakowywała notatki z rachunkowości i podała mu czystą kartkę i długopis. Dzisiejszego dnia wróciła już do mocnego makijażu, jednak włosy wyjątkowo zostawiła rozpuszczone. Brunet przez chwilę wpatrywał się w gęste, błyszczące falę, które świetnie komponowały by się z jej nagim ciałem. Rozmyślenia przerwała mu owa fantazja, głośno chrząkając.
- Jesteś gotowy, czy będziesz się tak na mnie gapił tępym wzrokiem?
- Nie powinnaś być dla mnie milsza? Pójdę poskarżyć się radzie, że źle traktujesz swoich uczniów - powiedział Jack siląc się na poważny ton.
- Nie denerwuj mnie. Jeżeli chcesz zaliczyć ten egzamin na więcej niż sześćdziesiąt procent musisz się skupić.
- Dobrze Pani Washey, zaczynajmy, jestem bardzo chętny do nauki - wyszczerzył się Jack wywołując delikatny uśmiech na twarzy Arii.
- Ok, może zacznijmy od podstaw. Co wiesz o elastyczności mieszanej popytu ? - zapytała nieco łagodniej dziewczyna, skupiając całą swoją uwagę na Jacku.
Chłopak spojrzał na nią dziwnie, nie mając pojęcia o czym mówi.
- Jesteś pewna, że to było na zajęciach?
- Tak, jednak ostatnio byłeś tak pochłonięty zawracaniem mi głowy, że chyba Ci to umknęło - uśmiechnęła się złośliwie, patrząc na niego z politowaniem.
- Ty też byłaś mną pochłonięta,więc skąd wiesz o tej elastyczności podaży ? - Brunet zrobił naburmuszoną minę patrząc na nią z udawaną złością. Przez moment zauważył jak kąciki ust brunetki drgają, jednak opanowała się i na jej twarzy zagościła ponownie obojętność.
- Po pierwsze o elastyczności popytu, a nie podaży, po drugie mimo, że notorycznie mi przeszkadzałeś, mam podzielność uwagi tak jak inni inteligentni ludzie.
- Sądzisz , że nie jestem inteligentny ? Ciągle obrażasz moją elokwencję, powinienem się obrazić.
- Naprawdę, nie miałabym Ci za złe gdybyś przestał się do mnie odzywać - powiedziała Aria, odgarniając niesforny kosmyk z twarzy, jednak ten ciągle wracał na niechciane miejsce.
- Czekaj, pomogę Ci z twoimi szalonym włosami - chłopak szybkim ruchem odgarnął jej włosy, przez przypadek dotykając jej miękkiej skóry. Była jak aksamit.
Aria wzdrygnęła się i walnęła mocno Jacka w ramię zaciśniętą pięścią.
- AŁA !To nawet bolało ! - krzyknął Jack, energicznie rozmasowując uderzone miejsce.
- Co ci mówiłam o dotykaniu? Za każde dotknięcie będzie uderzenie i nie skończy się tylko na ramieniu,więc nie radzę.
- Ale jesteś groźna, w łóżku też jesteś taka agresywna? Masz pejcz ? - Jack wyobraził sobie Arię ze skórzanym biczem i ta wizja wydała mu się niezwykle seksowna.
- Jesteś nienormalny ! Udam,że tego nie słyszałam. Zacznijmy więc od mieszanej elastyczności popytu. Jest to procentowa zmiana popytu na dobro...
Chłopak przez chwilę starał się słuchać brunetki, jednak bardziej zainteresowały go jej usta, którymi wypowiadała tę niebyt zrozumiałą regułkę. Miały ładny kształt, przypominały serce. Były lekko zaróżowione i wydawały się niezwykle miękkie. Następnie skupił się na jej małym nosie usianym piegami, a potem skierował swój wzrok na ciemne oczy, których kolor przypominał Jackowi gorzką czekoladę. Złapał się na tym, że z każdym dniem coraz bardziej zachwyca się jej urodą, której wcześniej w ogóle nie dostrzegał. Miała w sobie to coś, czego nigdy nie dostrzegł u żadnej zdobyczy.
- Teraz na podstawie tego co powiedziałam, spróbuj obliczyć elastyczność dochodową popytu na podstawie tych danych - podstawiła mu kartkę z cyframi, czekając na jego reakcje.
Jack spojrzał na nią zdziwiony. Tak zainteresował się jej twarzą, iż nie miał pojęcia o niczym co starała się mu przekazać.
- Yyy.. mogłabyś powtórzyć? Tak się zapatrzyłem w Twoją twarz,że nic do mnie nie dotarło. Przepraszam. - uśmiechnął się słodko, robiąc przepraszającą minę.
Jego słowa najwyraźniej zszokowały Arię, bo patrzyła na niego ze zdziwieniem, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Zmieszana Washey była niezwykle rzadkim widokiem.
- Jesteś okropny,ale ok. Ostatni raz Ci to tłumaczę.
Tym razem Jack skupił się na słowach Arii. Okazało się, że ma talent do nauczania, ponieważ starała się tłumaczyć powoli, nie pomijając najmniejszych szczegółów. Brunetowi udało się rozwiązać dwa zadania, a Aria pochwaliła go krótkim skwitowaniem, że w końcu mu się udało.
- Na dzisiaj koniec, muszę iść do pracy - powiedziała dziewczyna chowając wszystkie notatki do czarnej torby.
- Odwiozę Cię - zaproponował Jack chcąc w jakimś stopniu podziękować jej za naukę, chociaż chęć wygrania zakładu miała większe znaczenie.
- Nie, dzięki. Metrem jest szybciej.
- W takim razie odwiozę Cię metrem - wesoło oznajmił Jack, idąc za dziewczyną do wyjścia z biblioteki.
- Chyba żartujesz? Idź sobie, koniec lekcji.
- Nie wiem jak ty, ale ja jadę metrem - powiedział niewinnie, wciąż za nią idąc.


Droga metrem z Manhattanu do Badway zajmowała dwadzieścia pięć minut. Aria zerknęła na swój prawy bok, gdzie wygodnie usadowił się Fayes. Nie mogła uwierzyć, że poszedł za nią do metra. Tym razem zdecydowanie przesadził, zagadywanie na zajęciach to jedno, ale chodzenie za nią było już nienormalnie. Postanowiła go ignorować nakładając słuchawki na uszy i rozglądając się po metrze. Dwie dziewczyny na przeciwko nich zerkały co chwilę na Jacka, co wcale mu nie przeszkadzało. Aria doszła do wniosku, że jest do tego przyzwyczajony i to dla niego normalne zjawisko.
Wsłuchała się w kawałek Kings of Leon zupełnie zapominając o osobniku, który siedział tuż obok niej. Nie dane było jej posłuchać całej piosenki, gdyż po chwili Jack wyjął jej jedną słuchawkę z ucha.
- Nudzi mi się, długo jeszcze ? - Wyszeptał jej do ucha, na co obserwatorki z na przeciwka spojrzały z zaciekawieniem na Arię.
Spojrzała na niego ze złością, niezadowolona, że tak blisko się przysunął. Cały czas dotykali się kolanami, a teraz stykał się nią również ramieniem, patrząc na nią wyczekująco.
- Możesz wysiąść na następnym przystanku - zaproponowała mu z nadzieją dziewczyna, jednak Jack pokręcił przecząco głową.
- Wolę spędzić ten czas z Tobą KOCHANIE - powiedział już głośniej kładąc rękę na jej udzie.
W tramwaju było sporo ludzi i tylko to powstrzymywało Arię od walnięcia Fayesa po raz drugi.
- Zabieraj tę rękę! - Syknęła mu do ucha, na co on tylko się uśmiechnął. Powoli zabrał dłoń i wyszczerzył się do dziewczyn z naprzeciwka.
- Moja dziewczyna jest bardzo porywcza - powiedział do nich, na co obserwatorki ze zmieszaniem odwróciły wzrok.

 The on­ly way to get rid of a tem­pta­tion is to yield to it.



25 komentarzy:

  1. Nie czytałam wcześniejszych rozdziałów, ale po przeczytaniu "dwunastki" mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to nadrobię. Kocham Jacka! I go nienawidzę...
    Och, to normalne. Twój bohater jest tak złożony i nie jednotorowy, że nie da się inaczej. Z jednej strony widać, że podoba mu się Aria, i chyba ją lub. A z drugiej okazuje się draniem, który się o nią zakłada. Tak, jak najbardziej go kocham i nienawidzę:)
    I jest jeszcze Aria. Która na pewno nie wie, co to prawdziwa miłość, a z Danielem jest albo z przyzwyczajenia, albo po to, by nie być sama. Cóż, ale to tylko moje przypuszczenia:)
    Uwielbiam rozmowy pomiędzy Jackiem a Arią. Ich wspólne sprzeczki, zaczepki są słodkie i zabawne.
    Ach...Naprawdę spędziłam świetny czas, czytając ten rozdział. Informuj mnie o nowościach:)
    Pozdrawiam!

    [spisane-serca.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz zabieram się za czytanie, a tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    http://wspomnienie--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, jak dużo Arii i Jacka...!
    Dobrze, Jack, dalej, nie odpuszczaj, bo ja tak uwielbiam twoje teksty i to, w jaki sposób prowokujesz Arię. W sumie Aria pewnie by się na mnie obraziła, że zachęcam go do dalszego szargania jej nerwów, ale co tam, póki o tym nie wie... jestem bezpieczna :D Zresztą, phi, nic by mi nie zrobiła, bo zanim rzuciłaby się na mnie z tasakiem, zdążyłabym ją przekupić ciasteczkami, które wczoraj upiekłam... (przynajmniej taką mam nadzieję :D) Hmm sytuacja w metrze była genialna...Obstawiam, że w momencie, gdy z ust Jacka wyszło owe "moja dziewczyna" poziom furii osiągnął u Arii maksimum...Poza tym scena w bibliotece też zasługuje na uznanie. Aria się produkuje, tak zupełnie, ale to kompletnie nieświadoma, o czym myśli sobie Jack. I ta jego urocza prośba o powtórzenie. W sumie wcale nie dziwię się, że dziewczyna się zakłopotała, kto by coś takiego zniósł bez ujawnienia żadnych emocji...Jack, nie, ty się z Eleną już nie zadawaj, ona może coś knuć! Wtf, co to za zakłady? A, fe, Mark, ty podjudzaczu jeden!
    Czekam na kolejny rozdział tak bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdradzę, że w następnym odcinku również będzie sporo J & A :D
      myślę, że Arie z pewnością przekonałyby ciasteczka haha :D
      dziękuje,za cudny komentarz <3

      Usuń
    2. Hurra! W takim razie robię poprawkę do wcześniejszego komentarza i do tych trzech "bardzo" przy "niecierpliwie" dodaję ich jeszcze co najmniej kolejne trzy :D
      Uff, chyba jestem uratowana, jak dobrze, że większość ludzi, na czele ze mną, jest mniej lub bardziej utajnionymi miłośnikami wszelkiego typu ciasteczek
      A, bardzo proszę!

      Usuń
  4. Brak fajerwerek? Ok, totalnie mnie przekonałaś, że związek Arii z Danem to całkowity niewypał i że ona jest z nim z powodu braku laku. Śmiało Jack, wkraczaj do akcji, masz moje błogosławieństwo! Tylko bez seksistowskich żarcików proszę, bo nie potrafię ich tolerować.
    Po przeczytaniu tego rozdziału stwierdzam, że Jack to totalny erotoman, którego życie składa się w 90% z fantazjowania albo realizowania tych fantazji. Zabawy jest sposób, w jaki oni rozmawiają ze sobą. Z każdą jego odzywką skorupa Arii pęka coraz bardziej i czekam na moment, kiedy całkiem się rozpadnie <3 mam nadzieję, że to nastąpi już niebawem :))
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aria nie wierzy w miłość z fajerwerkami niczym z filmów, ale zdecydowanie kocha Dana na swój własny sposób.
    Jack bez seksistowskich żarcików nie byłby sobą haha :D
    dziękuje za komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że kocha go na swój własny sposób, ale moim zdaniem po prostu jeszcze nie poczuła co to prawdziwa miłość i wydaje jej się, że takim uczuciem darzy Dana. A przy Jacku na pewno poczułaby fajerwerki <3

      Usuń
    2. idealnie to ubrałaś w słowa !:D

      Usuń
  6. Kurczę , jaka pozytywna końcówka ! Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Trafiłam tutaj dopiero dzisiaj i nie żałuję, bo opowiadanie z taką fabułą to przyjemność, fajnie czytać o studentach będąc studentką :D mogę zapewnić ,że od tej pory będę odwiedzała bloga regularnie i czekała na każdy kolejny rozdział , pozdrawiam.
    mniejmyslecwiecejsiecalowac.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje bardzo, zaczełam pisać jako studentka stąd taki pomysł :D

      Usuń
  7. O kurcze.
    Przeczytałam wczoraj połowę rozdziałów, a dziś w końcu skończyłam na tym rozdziale...
    Związek Arii z Daniellem wydaje mi się taki strasznie suchy, bez empatii. Brak fajerwerek ! A Jack... Pomimo tego, co planuje, wydaje mi się strasznie słodki. No cóż, mydli nam oczy, ale... No lubię go. Coś jest w tym jego zachowaniu, że zyskał moją aprobatę, ale równocześnie chciałabym mu dać w pysk! Ale on... On zaczyna widzieć w niej coś więcej. Mam nadzieję, że zobaczy ją całą.. W pełnym wydaniu... Interpretuj to na swój własny sposób..

    Ale naprawdę podoba mi się twój blog, dlatego oficjalnie ogłaszam - zyskałaś nową czytelniczkę :) hah, wiem... Nic nie mów..
    Weny!
    NatalieHS

    ___________________________________________________________
    ''Miejsce, gdzie ciche słowa, chowane przed wszystkimi, w końcu mogły być wypowiedziane''
    http://silent-words-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ''zobaczy ją całą'' interpretacji jest kilka :D
      Cieszę się, z każdej nowej czytelniczki,to wiele dla mnie znaczy !
      Dziękuje bardzo !!

      Usuń
  8. Jestem tu pierwszy raz, znalazłam Twój blog na jakimś spisie i po prostu pochłonęłam wszystkie rozdziały za jednym razem i musze Ci przyznać, że aż jęknęłam z rozczarowania, gdy zauważyłam, że dalszych rozdziałów brak. No nic, będę musiała poczekać. Zazwyczaj nie komentuję blogów, które czytam, a jeśli już to rzadko, ale Twój zaliczam do wyjątków. Uwielbiam romanse i po prostu rozpływam się , gdy mogę coś w tym stylu czytać.
    Twoje opowiadanie niezwykle wciąga, nie jest nudne, a to chyba najciężej osiągnąć. Jednak podołałaś zadaniu, a ja normalnie nie mogę sie oderwać od czytania. Chce już nowy rozdział!
    Może mój komentarz nie jest zbyt długi, ale piszę go na telefonie, więc wiesz... Ale przy następnym rozdziale postaram się bardziej rozpisać. Wiem, że kazdy komentarz dla autora jest sukcesem, dlatego postanowiłam dać o sobie znać ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za cudowny komentarz, czuję się wyróżniona :D
      komentarze dodają weny,to prawda :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  9. Świetny blog, cudowny szablon. Piszesz genialnie :D
    Zapraszam do siebie.
    Co powiesz na obs za obs?
    tonie-wariactwo-ani-glupota-to-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Co ja robię o drugiej w nocy.. Czytam Twoje opowiadanie! Świetne, aż odechciało mi się spać! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, o!

    Pozdrawiam [black-harbour.blogspot.com] ☻

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny rozdział? :>

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę! Niemal płakałam ze śmiechu! Ten rozdział jest genialny!
    Ucz mnie! Jack jest taki niesamowity... Jest taki genialny!
    Jestem pod wielki wrażeniem! *-*
    Uwielbiam tą dwójkę! Po prostu ich kocham!
    Elena to... Nie. Powstrzymam się od niemiłych epitetów, jakie mam na końcu języka pod jej adresem. Jest po prostu "Królową Lodów" - jak mawia się o blondynkach jej typu.
    Ja naprawdę zaczynam wierzyć w gadkę Jacka o przeznaczeniu, no bo chłopak ma ku temu powody, aby tak sądzić. Jeżeli znów wracam do tematu Jacka to muszę wspomnieć, że jego przeszłość mnie niezmiernie ciekawi! Po prostu nie mogę się doczekać, aż napiszesz, czemu Jack zerwał ze swoją wielką miłością!
    Bez fajerwerków... ja tam związku bez tego nie widzę i wole zostać starą babką z czarnym kotem, która mieszka w starym wiktoriańskim domu i straszy dzieci z sąsiedztwa... szczerze mówiąc ta perspektywa przyszłości bardzo mi się podoba, ale co tam! Ja jestem po prostu dziwna.
    Podziwiam Arię za to, że jest taka... silna. To wręcz piękne, że ona naprawdę kocha Daniela, że chce spędzać z nim tyle czasu, że robią sobie nawzajem tyle cudownych niespodzianek!
    Niestety nie podoba mi się to, ze skłamała, bo jedno kłamstwo prowadzi do drugiego, a później powstaje sieć kłamstw w które w końcu się zawinie i Daniel się na nią wkurzy :(
    Mam cichą nadzieje, że Jack się w niej zakocha, ona zerwie z Danielem, bo ten ją zdradza i da szanse Jackowi, a później będą żyć długo i szczęśliwie... marzenia dobra rzecz :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Czyli w sercu Arii jest milosc, ale bez fajerwerek, a ona pragnie fajerwerek, ktore z pewnoscia moze jej podarowac Jack.
    Skoro nie znosi w nim wszystkiego to znaczy, ze juz wpadla po uszy jak nic :D
    koncowka genialna, magiczna i taka pocieszna!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla "Jestem-super-fajnym-łamaczem-kobiecych-serc" podroż metrem to po prostu jakaś WIELKA PRZYGODA. Matko, czy to jest normalne, że żaden z bohaterów opowiadań, które czytam nie przypadł mi do serca tak głęboko jak on? W nadrabianiu zaległości jest jeden, wielki olbrzymi plus! Nie muszę czekać na kolejny odcinek! Po prostu idę dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej. Znalazłam tego bloga przez przypadek na bezużytecznej.pl Nie jest to żaden typowy blog. On jest niezwykły. http://rakotwor.blogspot.com/ Chyba jego nazwa mówi o czym on jest. Dziewczyna zaczęła kilka dni temu. Opisuje ona swoje przemyślenia na temat choroby. Na razie nie ma komentarzy ( ma 18 lat ). To co ją spotkało to ogromna tragedia dlatego uważam, że należy wspierać ją komami oraz dużą ilością wyświetleń.
    Przepraszam za reklamę.
    Ps uwielbiam twojego bloga :) Czekam niecierpliwie na nexta :)

    OdpowiedzUsuń