Rozdział 12
~~***~~
~~***~~
Świeżo
upieczona studentka stała przed schodami nowojorskiej uczelni,
wpatrując się w nią z zaciekawieniem. Rozejrzała się w okół.
Studenci wesoło witali się między sobą po wakacyjnej przerwie.
Dostrzegła paczkę znajomych, którzy głośno zanosili się
śmiechem. Tuż obok dwie blondynki szeptały między sobą
podekscytowane. Każdy z nich wydawał się taki beztroski, każdy
miał przyjaciela. Ona zaś przyjechała do Nowego Jorku zupełnie
sama. Jedyną znaną jej osobą w tym mieście , była jej
współlokatorka Julie, której życiową pasją było malowanie
paznokci i czytanie magazynów poświęconych modzie.
Westchnęła
cicho i poprawiła luźny kok, który już zdążył się porządnie
popsuć. Postanowiła ponownie związać włosy gumką , gdy ktoś
uderzył w nią z impetem i oboje znaleźli się na ziemi.
-
Uważaj jak chodzisz ! - Krzyknęła Aria, przerażona tym nagłym
wypadkiem.
Chłopak,
który leżał na niej spojrzał na nią zmieszany.
-
Przepraszam ! Nie wiem jakim cudem Cię nie zauważyłem !
Brunetka
przyjrzała się blondynowi, któremu najwyraźniej było przykro.
-
Ok, nic nie szkodzi,tylko zejdź ze mnie, proszę.
-
Tak, oczywiście, przepraszam - zażenowany chłopak wstał , po czym
pomógł jej również podnieść się z ziemi.
Zlustrowała
go wzrokiem. Był przeciętnym blondynem, średniego wzrostu w
okularach, na oko starszym od niej o parę lat.
-
Jestem Daniel, przepraszam jeszcze raz - uśmiechnął się chłopak,
podając jej rękę.
-
Aria.
Nie
przepraszaj , zrobiłeś już to wystarczająco dużo razy -
powiedziała dziewczyna widząc jego rumieńce na twarzy.
- Dasz się zaprosić na lunch w ramach kolejnych
przeprosin za niefortunne potrącenia na równej drodze?
Aria
przez chwilę się zawahała. Zazwyczaj nie umawiała się z obcymi
mężczyznami, ale ten wydawał się miły i całkiem zabawny.
-
Dobrze, zgadzam się .
Chłopak
uśmiechnął się promiennie.
***
Aria
spotykała się z Danielem już parę tygodni. Był naprawdę fajnym
chłopakiem, mogła z nim porozmawiać o wszystkim. Pierwszy raz
pocałował ją po trzeciej randce. Było miło i przyjemnie, jednak
Aria spodziewała się wybuchu fajerwerków niczym z romansidła, które
przeczytała pewnego nudnego dnia na wakacjach na wsi. Nic jednak się
nie wydarzyło, więc uznała, że romanse można również dopisać
do kategorii fantasy.
Spędzali
ze sobą cudowny czas, po paru miesiącach byli już przykładną
parą. Ich pierwszy raz nastąpił po czterech miesiącach
znajomości, oboje uprawiali już w przeszłości seks, jednak
chcieli aby ich pierwsze
zbliżenie było
wyjątkowe.
Dan wystroił pięknie mieszkanie. W całym pokoju paliły się
świeczki, a na łóżku rozsypane były płatki róż. Seks był
przyjemny,miły, ale bez fajerwerków.
-Bo
przecież Fajerwerki nie istnieją - pomyślała Aria.
***
- Nie sądzisz, że to przeznaczenie ? - powiedział
Jack, doganiając Arię na korytarzu. Gdy dziewczyna dowiedziała się
komu ma udzielać korepetycji wybiegła z sali jak oparzona. Miała
dość Faysa na dzisiaj, doprowadzał ją do szewskiej pasji jak mało
kto.
- Sądzę, że to jakiś mało śmieszny żart -
odpowiedziała Aria przyspieszając kroku, jednak brunet wciąż
dotrzymywał jej tempa.
- Zaczekaj ! - chłopak chwycił ją za rękę,
uniemożliwiając dalszą ucieczkę brunetki. Zatrzymała się, nadal
wściekła jak osa.
- Czego znowu chcesz ? Nie wystarczy, że będę musiała
marnować na Ciebie mój czas ? - Aria dopiero teraz zauważyła, że
Jack wciąż trzyma jej rękę. Natychmiast ją wyrwała, czując
dziwny skurcz w żołądku.
Brunet uśmiechnął się mimowolnie, widząc reakcję
dziewczyny.
- Chcę się umówić na pierwsze korepetycję, to
wszystko - powiedział wesoło, spoglądając na Arię wyczekująco.
- Dobrze, może być jutro po zajęciach? Ale będę
miała tylko godzinę, później pracuję - westchnęła zrezygnowana,
patrząc jak Jack odpala papierosa i zaciąga się nim mocno.
- Ok, mi pasuję, do jutra piękna - puścił jej
oczko i odwrócił się w przeciwnym kierunku.
Arii wcale nie było do śmiechu, jeszcze parę tygodni
temu jej życie było takie spokojne i ułożone. Teraz musiała na
każdym kroku znosić Jacka, a miało być jeszcze gorzej.
Wracając do domu, brunetkę wciąż nie opuszczał zły humor. Nie chciała mieć nic wspólnego z Jackiem, a korepetycje oznaczały spędzanie z nim więcej czasu, niż kiedykolwiek by przypuszczała. Nienawidziła w nim tej pewności siebie, wyższości, durnych tekstów i tego kretyńskiego uśmieszku, który co chwilę mu towarzyszył. Nie znosiła tego spojrzenia cholernych, błękitnych oczu, przegryzania tych idealnie skrojonych ust, a nawet tego, że tak przewyższał ją wzrostem. Najbardziej nie podobało jej się to, jak jej ciało reaguję na jego osobę, na tego nadętego, zidiociałego narcyza.
Wyzywając go dalej w myślach, otworzyła drzwi, a we wnętrzu mieszkania zastała Daniela, który właśnie przyrządzał obiad. W pomieszczeniu pachniało obłędnie, czuła zapach pieczonego kurczaka i miodu.
Natychmiastowo jej samopoczucie uległo poprawię.
Uśmiechnęła się wesoło do chłopaka, momentalnie zapominając o Fayesie.
Wracając do domu, brunetkę wciąż nie opuszczał zły humor. Nie chciała mieć nic wspólnego z Jackiem, a korepetycje oznaczały spędzanie z nim więcej czasu, niż kiedykolwiek by przypuszczała. Nienawidziła w nim tej pewności siebie, wyższości, durnych tekstów i tego kretyńskiego uśmieszku, który co chwilę mu towarzyszył. Nie znosiła tego spojrzenia cholernych, błękitnych oczu, przegryzania tych idealnie skrojonych ust, a nawet tego, że tak przewyższał ją wzrostem. Najbardziej nie podobało jej się to, jak jej ciało reaguję na jego osobę, na tego nadętego, zidiociałego narcyza.
Wyzywając go dalej w myślach, otworzyła drzwi, a we wnętrzu mieszkania zastała Daniela, który właśnie przyrządzał obiad. W pomieszczeniu pachniało obłędnie, czuła zapach pieczonego kurczaka i miodu.
Natychmiastowo jej samopoczucie uległo poprawię.
Uśmiechnęła się wesoło do chłopaka, momentalnie zapominając o Fayesie.
- Co tam na uczelni ? - zapytał Dan, całując ją
delikatnie w usta i wracając do rozgniatania ziemniaków na pure.
- Ah, nic ciekawego oprócz tego, że będę udzielać
jednemu uczniowi korepetycji. Nauczycielka stwierdziła, że dzięki
temu zdobędę dodatkowe punkty.
- W takim razie stypendium masz już w garści. Znasz
tego szczęśliwca ?
- To nikt ciekawy, jakiś biedak, który nie radzi sobie
z rachunkami - powiedziała wymijająco Aria, czując nieprzyjemną
gulę w gardle. Nigdy nie okłamywała Daniela, a czuła jakby
popełniła jakieś niewyobrażalne przestępstwo. Przekonała się
jednak w myślach, iż wcale nie jest to kłamstwo, bo rzeczywiście
Jack Fayes nie jest nikim ciekawy, a określenie go jako biedak to
tylko mały błąd rzeczowy.
- Z taką korepetytorką zda egzamin na sto procent ! A
teraz specjalność Szefa Kuchni - Skrzydełka w miodzie, z maślanym
pure i gotowanymi szparagami !
Blondyn postawił przed nią smakowicie wyglądające
danie, po czym sam usiadł obok niej, nalewając im po lampce
czerwonego wina.
- Czym sobie zasłużyłam na takie królewskie
traktowanie ? - zaśmiała się Aria zajadając się wyśmienitym
kurczakiem. Aromat miodu w połączeniu z delikatnym mięsem był
niezwykły.
- Czy miłość do ukochanej dziewczyny nie wystarczy ?
Daniel spojrzał na nią czule, zdejmując zaparowane od gotowania
okulary i przecierając je ścierką.
- Ok, przekonałeś mnie. A co u Ciebie w pracy ?
- Jak na razie po staremu, wciąż liczę, że dostrzegą mój potencjał prawniczy
i dostanę prawdziwą pracę.
- Jak na razie po staremu, wciąż liczę, że dostrzegą mój potencjał prawniczy
i dostanę prawdziwą pracę.
- Na pewno, po stażu przyjmie Cię najlepsza
kancelaria w Nowym Jorku, zobaczysz ! Jeszcze tylko parę miesięcy
- powiedziała z otuchą w głosie Aria, ponownie zatapiając zęby w
przepysznym daniu.
***
- Nie mogę w to uwierzyć, to jak scenariusz jakiegoś filmu - powiedział Mark po wysłuchaniu opowieści Jacka, o Elenie i jego ojcu.
-
Ona nie jest normalna, znała wcześniej Twojego ojca, a mimo tego
przespała się z Tobą - dodał blondyn wciąż nie mogąc uwierzyć
w to co usłyszał.
-
Zamierzam do niej pójść i wprost zapytać, dlaczego to zrobiła -
odpowiedział Jack, zajadając się sernikiem przygotowanym przez
Panią Dawson.
Siedzieli
w pokoju Marka już od godziny. Po zjedzeniu obiadu z jego rodzicami
, brunet czuł się o wiele lepiej.
-
A jak Ci idzie z misją ''zdobędę Nawiedzoną ARIĘ'' ? zapytał
przyjaciel z kpiącym uśmieszkiem nie wierząc, że Jack coś wskóra
w tej sprawie.Ten cel wydawał się z góry przegrany, dlatego Mark
dziwił się, że chłopak wciąż się nie poddaję.
-
Mam z nią jutro korepetycję, więc robię duży krok do
osiągnięcia zadania - uśmiechnął się Jack, wciąż mając
nadzieje, że jakimś cudem mu się uda.
-
Chyba duży krok do porażki. Naprawdę nie wydaję mi się, żeby Ci
się powiodło. Może o coś się załóżmy,będzie ciekawiej.
Mark
zamyślił się chwilę, zastanawiając się nad wygraną.
-
Dobra, mam ! Jak wygram pozwolisz mi w końcu umówić się z Twoją
kuzynką Camille, a jak ty wygrasz pożyczę Ci na miesiąc moje
Porshe.
-
Umowa stoi - wyszczerzył zęby Jack, a żeby przypieczętować umowę
podali sobie ręce.
-
Dam Ci nieokreślony czas, aż do Twojego poddania się, bo zadanie
jest naprawdę trudne. Poznaj moje dobre serce.
***
Zajęcia
minęły w szybkim tempie i już po chwili Jack czekał na Arię przed
salą. Zauważył ją w tłumie studentów wychodzących z auli i
pomachał jej ręką. Zauważyła jego gest i z miną męczennika
pojawiła się tuż u jego boku. Widząc nieznikający grymas z jej
twarzy, poklepał ją pokrzepiająco po plecach.
-
Nie martw się, czas ze mną jest niezapomniany.
-
Mówiłam Ci już coś o dotykaniu - syknęła Aria, strącając
jego rękę z ramienia.
-
Jeszcze będziesz błagać o mój dotyk- zaśmiał się Jack, a
dziewczyna w odpowiedzi tylko prychnęła wściekle. Skierowali się w
stronę biblioteki, mijając zdziwionych studentów, którzy
bezczelnie wlepiali w nich wzrok. Nikt nie był przyzwyczajony do
widoku słynnego Fayesa w towarzystwie Nawiedzonej Arii. Jackowi w
zupełności to nie przeszkadzało, nigdy nie dbał o to co ludzie o
nim mówili, najważniejsze było to, że każdy wiedział kim jest.
Zajęli
stolik w głębi biblioteki. Jack rozsiadł się wygodnie wpatrując
się w dziewczynę, która rozpakowywała notatki z rachunkowości i
podała mu czystą kartkę i długopis. Dzisiejszego dnia wróciła
już do mocnego makijażu, jednak włosy wyjątkowo zostawiła
rozpuszczone. Brunet przez chwilę wpatrywał się w gęste,
błyszczące falę, które świetnie komponowały by się z jej nagim
ciałem. Rozmyślenia przerwała mu owa fantazja, głośno
chrząkając.
-
Jesteś gotowy, czy będziesz się tak na mnie gapił tępym
wzrokiem?
-
Nie powinnaś być dla mnie milsza? Pójdę poskarżyć się radzie,
że źle traktujesz swoich uczniów - powiedział Jack siląc się na
poważny ton.
-
Nie denerwuj mnie. Jeżeli chcesz zaliczyć ten egzamin na więcej
niż sześćdziesiąt procent musisz się skupić.
-
Dobrze Pani Washey, zaczynajmy, jestem bardzo chętny do nauki -
wyszczerzył się Jack wywołując delikatny uśmiech na twarzy Arii.
-
Ok, może zacznijmy od podstaw. Co wiesz o elastyczności mieszanej
popytu ? - zapytała nieco łagodniej dziewczyna, skupiając całą
swoją uwagę na Jacku.
Chłopak
spojrzał na nią dziwnie, nie mając pojęcia o czym mówi.
-
Jesteś pewna, że to było na zajęciach?
-
Tak, jednak ostatnio byłeś tak pochłonięty zawracaniem mi głowy,
że chyba Ci to umknęło - uśmiechnęła się złośliwie, patrząc
na niego z politowaniem.
-
Ty też byłaś mną pochłonięta,więc skąd wiesz o tej
elastyczności podaży ? - Brunet zrobił naburmuszoną minę patrząc
na nią z udawaną złością. Przez moment zauważył jak kąciki
ust brunetki drgają, jednak opanowała się i na jej twarzy
zagościła ponownie obojętność.
-
Po pierwsze o elastyczności popytu, a nie podaży, po drugie mimo,
że notorycznie mi przeszkadzałeś, mam podzielność uwagi tak jak
inni inteligentni ludzie.
-
Sądzisz , że nie jestem inteligentny ? Ciągle obrażasz moją
elokwencję, powinienem się obrazić.
-
Naprawdę, nie miałabym Ci za złe gdybyś przestał się do mnie
odzywać - powiedziała Aria, odgarniając niesforny kosmyk z twarzy,
jednak ten ciągle wracał na niechciane miejsce.
-
Czekaj, pomogę Ci z twoimi szalonym włosami - chłopak szybkim
ruchem odgarnął jej włosy, przez przypadek dotykając jej miękkiej
skóry. Była jak aksamit.
Aria
wzdrygnęła się i walnęła mocno Jacka w ramię zaciśniętą
pięścią.
-
AŁA !To nawet bolało ! - krzyknął Jack, energicznie rozmasowując
uderzone miejsce.
-
Co ci mówiłam o dotykaniu? Za każde dotknięcie będzie uderzenie
i nie skończy się tylko na ramieniu,więc nie radzę.
-
Ale jesteś groźna, w łóżku też jesteś taka agresywna? Masz
pejcz ? - Jack wyobraził sobie Arię ze skórzanym biczem i ta wizja
wydała mu się niezwykle seksowna.
-
Jesteś nienormalny ! Udam,że tego nie słyszałam. Zacznijmy więc
od mieszanej elastyczności popytu. Jest to procentowa zmiana popytu
na dobro...
Chłopak
przez chwilę starał się słuchać brunetki, jednak bardziej
zainteresowały go jej usta, którymi wypowiadała tę niebyt
zrozumiałą regułkę. Miały ładny kształt, przypominały serce.
Były lekko zaróżowione i wydawały się niezwykle miękkie.
Następnie skupił się na jej małym nosie usianym piegami, a potem
skierował swój wzrok na ciemne oczy, których kolor przypominał
Jackowi gorzką czekoladę. Złapał się na tym, że z każdym dniem
coraz bardziej zachwyca się jej urodą, której wcześniej w ogóle
nie dostrzegał. Miała w sobie to coś, czego nigdy nie dostrzegł u
żadnej zdobyczy.
-
Teraz na podstawie tego co powiedziałam, spróbuj obliczyć
elastyczność dochodową popytu na podstawie tych danych -
podstawiła mu kartkę z cyframi, czekając na jego reakcje.
Jack
spojrzał na nią zdziwiony. Tak zainteresował się jej twarzą, iż
nie miał pojęcia o niczym co starała się mu przekazać.
-
Yyy.. mogłabyś powtórzyć? Tak się zapatrzyłem w Twoją twarz,że
nic do mnie nie dotarło. Przepraszam. - uśmiechnął się słodko,
robiąc przepraszającą minę.
Jego
słowa najwyraźniej zszokowały Arię, bo patrzyła na niego ze
zdziwieniem, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Zmieszana
Washey była niezwykle rzadkim widokiem.
-
Jesteś okropny,ale ok. Ostatni raz Ci to tłumaczę.
Tym
razem Jack skupił się na słowach Arii. Okazało się, że ma
talent do nauczania, ponieważ starała się tłumaczyć powoli, nie
pomijając najmniejszych szczegółów. Brunetowi udało się
rozwiązać dwa zadania, a Aria pochwaliła go krótkim skwitowaniem,
że w końcu mu się udało.
-
Na dzisiaj koniec, muszę iść do pracy - powiedziała dziewczyna
chowając wszystkie notatki do czarnej torby.
-
Odwiozę Cię - zaproponował Jack chcąc w jakimś stopniu
podziękować jej za naukę, chociaż chęć wygrania zakładu miała
większe znaczenie.
-
Nie, dzięki. Metrem jest szybciej.
-
W takim razie odwiozę Cię metrem - wesoło oznajmił Jack, idąc za
dziewczyną do wyjścia z biblioteki.
-
Chyba żartujesz? Idź sobie, koniec lekcji.
-
Nie wiem jak ty, ale ja jadę metrem - powiedział niewinnie, wciąż
za nią idąc.
Droga metrem z Manhattanu do Badway zajmowała dwadzieścia pięć minut. Aria zerknęła na swój prawy bok, gdzie wygodnie usadowił się Fayes. Nie mogła uwierzyć, że poszedł za nią do metra. Tym razem zdecydowanie przesadził, zagadywanie na zajęciach to jedno, ale chodzenie za nią było już nienormalnie. Postanowiła go ignorować nakładając słuchawki na uszy i rozglądając się po metrze. Dwie dziewczyny na przeciwko nich zerkały co chwilę na Jacka, co wcale mu nie przeszkadzało. Aria doszła do wniosku, że jest do tego przyzwyczajony i to dla niego normalne zjawisko.
Wsłuchała
się w kawałek Kings of Leon zupełnie zapominając o osobniku,
który siedział tuż obok niej. Nie dane było jej posłuchać
całej piosenki, gdyż po chwili Jack wyjął jej jedną słuchawkę
z ucha.
-
Nudzi mi się, długo jeszcze ? - Wyszeptał jej do ucha, na co
obserwatorki z na przeciwka spojrzały z zaciekawieniem na Arię.
Spojrzała
na niego ze złością, niezadowolona, że tak blisko się przysunął.
Cały czas dotykali się kolanami, a teraz stykał się nią również
ramieniem, patrząc na nią wyczekująco.
-
Możesz wysiąść na następnym przystanku - zaproponowała mu z
nadzieją dziewczyna, jednak Jack pokręcił przecząco głową.
-
Wolę spędzić ten czas z Tobą KOCHANIE - powiedział już głośniej
kładąc rękę na jej udzie.
W
tramwaju było sporo ludzi i tylko to powstrzymywało Arię od
walnięcia Fayesa po raz drugi.
-
Zabieraj tę rękę! - Syknęła mu do ucha, na co on tylko się
uśmiechnął. Powoli zabrał dłoń i wyszczerzył się do dziewczyn
z naprzeciwka.
-
Moja dziewczyna jest bardzo porywcza - powiedział do nich, na co
obserwatorki ze zmieszaniem odwróciły wzrok.
The only way to get rid of a temptation is to yield to it.
Nie czytałam wcześniejszych rozdziałów, ale po przeczytaniu "dwunastki" mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to nadrobię. Kocham Jacka! I go nienawidzę...
OdpowiedzUsuńOch, to normalne. Twój bohater jest tak złożony i nie jednotorowy, że nie da się inaczej. Z jednej strony widać, że podoba mu się Aria, i chyba ją lub. A z drugiej okazuje się draniem, który się o nią zakłada. Tak, jak najbardziej go kocham i nienawidzę:)
I jest jeszcze Aria. Która na pewno nie wie, co to prawdziwa miłość, a z Danielem jest albo z przyzwyczajenia, albo po to, by nie być sama. Cóż, ale to tylko moje przypuszczenia:)
Uwielbiam rozmowy pomiędzy Jackiem a Arią. Ich wspólne sprzeczki, zaczepki są słodkie i zabawne.
Ach...Naprawdę spędziłam świetny czas, czytając ten rozdział. Informuj mnie o nowościach:)
Pozdrawiam!
[spisane-serca.blogspot.com]
Zaraz zabieram się za czytanie, a tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://wspomnienie--milosci.blogspot.com
Och, jak dużo Arii i Jacka...!
OdpowiedzUsuńDobrze, Jack, dalej, nie odpuszczaj, bo ja tak uwielbiam twoje teksty i to, w jaki sposób prowokujesz Arię. W sumie Aria pewnie by się na mnie obraziła, że zachęcam go do dalszego szargania jej nerwów, ale co tam, póki o tym nie wie... jestem bezpieczna :D Zresztą, phi, nic by mi nie zrobiła, bo zanim rzuciłaby się na mnie z tasakiem, zdążyłabym ją przekupić ciasteczkami, które wczoraj upiekłam... (przynajmniej taką mam nadzieję :D) Hmm sytuacja w metrze była genialna...Obstawiam, że w momencie, gdy z ust Jacka wyszło owe "moja dziewczyna" poziom furii osiągnął u Arii maksimum...Poza tym scena w bibliotece też zasługuje na uznanie. Aria się produkuje, tak zupełnie, ale to kompletnie nieświadoma, o czym myśli sobie Jack. I ta jego urocza prośba o powtórzenie. W sumie wcale nie dziwię się, że dziewczyna się zakłopotała, kto by coś takiego zniósł bez ujawnienia żadnych emocji...Jack, nie, ty się z Eleną już nie zadawaj, ona może coś knuć! Wtf, co to za zakłady? A, fe, Mark, ty podjudzaczu jeden!
Czekam na kolejny rozdział tak bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie!
Pozdrawiam <3
zdradzę, że w następnym odcinku również będzie sporo J & A :D
Usuńmyślę, że Arie z pewnością przekonałyby ciasteczka haha :D
dziękuje,za cudny komentarz <3
Hurra! W takim razie robię poprawkę do wcześniejszego komentarza i do tych trzech "bardzo" przy "niecierpliwie" dodaję ich jeszcze co najmniej kolejne trzy :D
UsuńUff, chyba jestem uratowana, jak dobrze, że większość ludzi, na czele ze mną, jest mniej lub bardziej utajnionymi miłośnikami wszelkiego typu ciasteczek
A, bardzo proszę!
Brak fajerwerek? Ok, totalnie mnie przekonałaś, że związek Arii z Danem to całkowity niewypał i że ona jest z nim z powodu braku laku. Śmiało Jack, wkraczaj do akcji, masz moje błogosławieństwo! Tylko bez seksistowskich żarcików proszę, bo nie potrafię ich tolerować.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego rozdziału stwierdzam, że Jack to totalny erotoman, którego życie składa się w 90% z fantazjowania albo realizowania tych fantazji. Zabawy jest sposób, w jaki oni rozmawiają ze sobą. Z każdą jego odzywką skorupa Arii pęka coraz bardziej i czekam na moment, kiedy całkiem się rozpadnie <3 mam nadzieję, że to nastąpi już niebawem :))
Buziaki :*
Aria nie wierzy w miłość z fajerwerkami niczym z filmów, ale zdecydowanie kocha Dana na swój własny sposób.
OdpowiedzUsuńJack bez seksistowskich żarcików nie byłby sobą haha :D
dziękuje za komentarz <3
Jestem przekonana, że kocha go na swój własny sposób, ale moim zdaniem po prostu jeszcze nie poczuła co to prawdziwa miłość i wydaje jej się, że takim uczuciem darzy Dana. A przy Jacku na pewno poczułaby fajerwerki <3
Usuńidealnie to ubrałaś w słowa !:D
UsuńKurczę , jaka pozytywna końcówka ! Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Trafiłam tutaj dopiero dzisiaj i nie żałuję, bo opowiadanie z taką fabułą to przyjemność, fajnie czytać o studentach będąc studentką :D mogę zapewnić ,że od tej pory będę odwiedzała bloga regularnie i czekała na każdy kolejny rozdział , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmniejmyslecwiecejsiecalowac.bloog.pl
dziękuje bardzo, zaczełam pisać jako studentka stąd taki pomysł :D
UsuńO kurcze.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj połowę rozdziałów, a dziś w końcu skończyłam na tym rozdziale...
Związek Arii z Daniellem wydaje mi się taki strasznie suchy, bez empatii. Brak fajerwerek ! A Jack... Pomimo tego, co planuje, wydaje mi się strasznie słodki. No cóż, mydli nam oczy, ale... No lubię go. Coś jest w tym jego zachowaniu, że zyskał moją aprobatę, ale równocześnie chciałabym mu dać w pysk! Ale on... On zaczyna widzieć w niej coś więcej. Mam nadzieję, że zobaczy ją całą.. W pełnym wydaniu... Interpretuj to na swój własny sposób..
Ale naprawdę podoba mi się twój blog, dlatego oficjalnie ogłaszam - zyskałaś nową czytelniczkę :) hah, wiem... Nic nie mów..
Weny!
NatalieHS
___________________________________________________________
''Miejsce, gdzie ciche słowa, chowane przed wszystkimi, w końcu mogły być wypowiedziane''
http://silent-words-fanfiction.blogspot.com
haha ''zobaczy ją całą'' interpretacji jest kilka :D
UsuńCieszę się, z każdej nowej czytelniczki,to wiele dla mnie znaczy !
Dziękuje bardzo !!
Jestem tu pierwszy raz, znalazłam Twój blog na jakimś spisie i po prostu pochłonęłam wszystkie rozdziały za jednym razem i musze Ci przyznać, że aż jęknęłam z rozczarowania, gdy zauważyłam, że dalszych rozdziałów brak. No nic, będę musiała poczekać. Zazwyczaj nie komentuję blogów, które czytam, a jeśli już to rzadko, ale Twój zaliczam do wyjątków. Uwielbiam romanse i po prostu rozpływam się , gdy mogę coś w tym stylu czytać.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie niezwykle wciąga, nie jest nudne, a to chyba najciężej osiągnąć. Jednak podołałaś zadaniu, a ja normalnie nie mogę sie oderwać od czytania. Chce już nowy rozdział!
Może mój komentarz nie jest zbyt długi, ale piszę go na telefonie, więc wiesz... Ale przy następnym rozdziale postaram się bardziej rozpisać. Wiem, że kazdy komentarz dla autora jest sukcesem, dlatego postanowiłam dać o sobie znać ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)
dziękuje za cudowny komentarz, czuję się wyróżniona :D
Usuńkomentarze dodają weny,to prawda :D
Pozdrawiam <3
Świetny blog, cudowny szablon. Piszesz genialnie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Co powiesz na obs za obs?
tonie-wariactwo-ani-glupota-to-milosc.blogspot.com
Co ja robię o drugiej w nocy.. Czytam Twoje opowiadanie! Świetne, aż odechciało mi się spać! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, o!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam [black-harbour.blogspot.com] ☻
Jack <3
OdpowiedzUsuń<3 też tak sądzę :D
UsuńKiedy następny rozdział? :>
OdpowiedzUsuńJeszcze w tym tygodniu :D ( obstawiam sobotę)
UsuńNie mogę! Niemal płakałam ze śmiechu! Ten rozdział jest genialny!
OdpowiedzUsuńUcz mnie! Jack jest taki niesamowity... Jest taki genialny!
Jestem pod wielki wrażeniem! *-*
Uwielbiam tą dwójkę! Po prostu ich kocham!
Elena to... Nie. Powstrzymam się od niemiłych epitetów, jakie mam na końcu języka pod jej adresem. Jest po prostu "Królową Lodów" - jak mawia się o blondynkach jej typu.
Ja naprawdę zaczynam wierzyć w gadkę Jacka o przeznaczeniu, no bo chłopak ma ku temu powody, aby tak sądzić. Jeżeli znów wracam do tematu Jacka to muszę wspomnieć, że jego przeszłość mnie niezmiernie ciekawi! Po prostu nie mogę się doczekać, aż napiszesz, czemu Jack zerwał ze swoją wielką miłością!
Bez fajerwerków... ja tam związku bez tego nie widzę i wole zostać starą babką z czarnym kotem, która mieszka w starym wiktoriańskim domu i straszy dzieci z sąsiedztwa... szczerze mówiąc ta perspektywa przyszłości bardzo mi się podoba, ale co tam! Ja jestem po prostu dziwna.
Podziwiam Arię za to, że jest taka... silna. To wręcz piękne, że ona naprawdę kocha Daniela, że chce spędzać z nim tyle czasu, że robią sobie nawzajem tyle cudownych niespodzianek!
Niestety nie podoba mi się to, ze skłamała, bo jedno kłamstwo prowadzi do drugiego, a później powstaje sieć kłamstw w które w końcu się zawinie i Daniel się na nią wkurzy :(
Mam cichą nadzieje, że Jack się w niej zakocha, ona zerwie z Danielem, bo ten ją zdradza i da szanse Jackowi, a później będą żyć długo i szczęśliwie... marzenia dobra rzecz :D
Pozdrawiam ^^
Czyli w sercu Arii jest milosc, ale bez fajerwerek, a ona pragnie fajerwerek, ktore z pewnoscia moze jej podarowac Jack.
OdpowiedzUsuńSkoro nie znosi w nim wszystkiego to znaczy, ze juz wpadla po uszy jak nic :D
koncowka genialna, magiczna i taka pocieszna!
Dla "Jestem-super-fajnym-łamaczem-kobiecych-serc" podroż metrem to po prostu jakaś WIELKA PRZYGODA. Matko, czy to jest normalne, że żaden z bohaterów opowiadań, które czytam nie przypadł mi do serca tak głęboko jak on? W nadrabianiu zaległości jest jeden, wielki olbrzymi plus! Nie muszę czekać na kolejny odcinek! Po prostu idę dalej! ;)
OdpowiedzUsuńHej. Znalazłam tego bloga przez przypadek na bezużytecznej.pl Nie jest to żaden typowy blog. On jest niezwykły. http://rakotwor.blogspot.com/ Chyba jego nazwa mówi o czym on jest. Dziewczyna zaczęła kilka dni temu. Opisuje ona swoje przemyślenia na temat choroby. Na razie nie ma komentarzy ( ma 18 lat ). To co ją spotkało to ogromna tragedia dlatego uważam, że należy wspierać ją komami oraz dużą ilością wyświetleń.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za reklamę.
Ps uwielbiam twojego bloga :) Czekam niecierpliwie na nexta :)