Rozdział 15
~~***~~
Słońce
wdzierało się przez lekko uchylone okno. Intensywne promyki
rozświetlały pomieszczenie, ukazując je w całej krasie. Ów pokój
zagracały ubrania porozrzucane na drewnianej podłodze, a puste
pudełka po jedzeniu, aż prosiły o natychmiastowe wyrzucenie do
kosza. Na ciemnej półce leżało parę książek, przykrytych grubą
warstwą kurzu. Jedynym czystym przedmiotem była mała konsola
leżąca przy dużym telewizorze. Starannie ułożona , w
towarzystwie sporej kolekcji gier, z pewnością nie była
zaniedbywanym przedmiotem w tym mieszkaniu. Już na pierwszy rzut
oka, można było stwierdzić, iż mieszkanie należało do
mężczyzny.
Ów
mężczyzna przeciągnął się na łóżku, głośno ziewając.
Przetarł zaspane oczy, powoli wracając do świata żywych. Zamrugał
kilkakrotnie, rozglądając się w okół. Słoneczne promienie
uniemożliwiały mu całkowite otwarcie oczu, więc postanowił
jeszcze na chwilę je zamknąć. Uwielbiał wiosnę w Nowym Jorku.
Gdy zima mijała, a Central Park wracał do życia, przybierając
wszelakie kolory zieleni, jego humor momentalnie ulegał poprawię.
Nienawidził chłodu, zima nie kojarzyła mu się dobrze, mimo
świątecznego klimatu panującego wówczas w całym mieście. Święta
kojarzyły się z rodziną, spędzaniem wspólnie czasu, a te
czynności były mu całkowicie obce. Dlatego też, ciepłe dni od
zawsze wspominał lepiej. Wiosna przybliżała go do lata, a tę porę
roku wręcz uwielbiał. Nie mógł się doczekać wyjazdu do
Hamptons, gdzie odkąd pamiętał spędzał wakacje z najlepszym
przyjacielem.
Zakończenie
roku akademickiego zbliżało się wielkimi krokami, kilka egzaminów
i wolność, której tak mu brakowało.
Brunet
leniwie podniósł się z łóżka, odgarniając z czoła opadające
kosmyki. Ciemne włosy sterczały niedbale, tworząc na głowie
artystyczny nieład, który niewątpliwie pasował do jego osoby.
Zrzucił z siebie szare bokserki - jedyny element garderoby, który
tolerował w czasie snu. Po zaledwie paru krokach znalazł się w
jasnej łazience. Wszedł do przeszklonej kabiny, odkręcając letnią
wodę, która niemal natychmiast zmyła z niego resztki snu.
Orzeźwiające krople spływały po jego ciele, całkowicie go
rozbudzając.
Na
dźwięk telefonu niespiesznie wyszedł z pomieszczenia, kierując
się w stronę dochodzących wibracji. Odnalazł telefon pod łóżkiem,
a na wyświetlaczu pokazały się cztery litery, których dość
dawno nie widział. Niechętnie nacisnął zieloną słuchawkę.
- Cześć
Mamo.
- Jack,
jak miło Cię słyszeć – usłyszał słodki głos swojej
rodzicielki i wyobraził sobie kobietę siedzącą w okazałym
salonie na przedmieściach Chicago, jak zwykle nienagannie ubraną z
idealnie ułożonymi włosami w ciasny koczek. Eleonor Jackson –
bo takie przejęła nazwisko po nowym mężu, była kobietą
niezwykle elegancką i wyrafinowaną. Nawet wtedy, tego pamiętnego
dnia, gdy dowiedziała się o licznych zdradach byłego małżonka,
zachowała posągową twarz i z godnością zadzwoniła do znajomego
prawnika, tak jakby wcale nie obeszła ją zaistniała sytuacja.
Rodzice Jacka nigdy nie byli przykładem perfekcyjnego małżeństwa,
ich rozmowy wielokrotnie przypominały bardziej dialogi partnerów
biznesowych niż pary kochających się ludzi. Jako mały chłopiec
nie zdawał sobie z tego sprawy, wydawało mu się, iż tak właśnie
wygląda związek.
- Co
u Ciebie słychać? Jak w szkolę? - kontynuowała kobieta pogodnym
głosem. Jack zastanawiał się czy naprawdę to ją interesowało
czy starała się zachować wizerunek kochającej mamy, który
najczęściej zgrywała przy Gregu Jacksonie. Ów Greg był jej
zupełnym przeciwieństwem, ubóstwiał Eleonor, na każdym kroku
prawił jej rozmaite komplementy, a rodzina była dla niego
niezwykle ważna. Był dobrym, ciepłym człowiekiem i może właśnie
to było tajemnicą ich udanego związku – bo przecież
przeciwieństwa się przyciągają.
- Jakoś
idzie, niedługo egzaminy i wakacje – odpowiedział chłopak,
nie siląc się na dłuższą odpowiedź. Podszedł do uchylonego
okna i odpalił ostatniego papierosa. Przyjemny dym przedarł się
do jego płuc. Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, a Jack
domyślił się, iż matka nie zadzwoniła bez powodu.
- Słyszałam,
że Twój ojciec się zaręczył. Znowu. - postawiła nacisk na
ostatnie słowo. Nie była zazdrosna ani zła, jedynie zażenowana
postępowaniem Douglasa, który wciąż zmieniał kobiety jak
rękawiczki.
- Tak,
miałam okazję ją poznać. Wykłada rachunkowość na mojej
uczelni.
- Aha
– powiedziała matka i ponownie zamilkła. Brunet chciał już
zakończyć tą niezbyt ciekawą rozmowę, gdy rodzicielka ponownie
się odezwała.
- Nie
pozwól żeby ojciec zmienił plany w sprawie firmy. Wiesz, jak
reaguje na kobiety. Przypomnij mu, że to do Ciebie ma należeć
Fayes Company. Jakaś siksa, nie może się w to mieszać –
Eleonor westchnęła, a w tle słychać było głos Grega, który
chyba w tym momencie pojawił się u jej boku.
- Muszę
kończyć, a i zapomniałabym! Nie zgadniesz kogo spotkałam jak
byłam z Gregiem w Los Angeles – nie dokończyła zdania, jakby
czekała, aż Jack rozpocznie zgadywankę.
- Kogo
? - zapytał niecierpliwie, gasząc papierosa w szklanej
popielniczce. Matka uwielbiała, gdy jej słuchacze byli ciekawi co
ma do powiedzenia. Nie raz czekała na moment, aby przekazanej
informacji towarzyszyła nuta niepewności.
- Julię.
- Aha.
- chłopak wydukał odpowiedź, nie będąc w stanie wydusić z
siebie nic więcej.
- Kończę,
wychodzę z Gregiem do sklepu, pa kochanie ! - zaszczebiotała do
słuchawki jak gdyby nigdy nic i rozłączyła się szybko nie
czekając na odpowiedź.
Jack
wciąż trzymał telefon przy uchu. Po paru sekundach, dłużących
się w nieskończoność odłożył telefon kierując się do kuchni.
Choć dochodziła dopiero godzina jedenasta, wyjął z lodówki
butelkę z whisky i pociągnął z niej spory łyk. Przyjemne ciepło
rozeszło się po jego ciele. Jednak na nie wiele się to zdało,
wciąż miał przed sobą jej twarz. A raczej wspomnienie, które po
niej pozostało.
***
Człowiek
pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest
pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie
spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w
jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego
uczestnictwa.*
Jest
zaręczony. Jakie to cudowne uczucie, posiadać w swoim życiu kogoś
z kim chce się spędzić resztę życia. Poczuć, że jest osoba,
która Cię kocha bez względu na wszystko i zawsze będzie u Twojego
boku. Bo miłość istnieje wtedy gdy wiesz, że to właśnie ta
JEDYNA. Ta, przy której czujesz, że żyjesz. Zapominasz o
zmartwieniach, gdyż jesteście razem, a w dwójkę prościej stawić
czoła przeciwnością losu. Chciał jej pomóc, wiedział, że
wspólnie jakoś sobie z tym poradzą...
Jack
odetchnął świeżym powietrzem, wychodząc z olbrzymiej rezydencji
w Beverly
Boulevard. Los Angeles było magicznym miastem, nie wyobrażał
sobie, że mógłby mieszkać gdzieś indziej. Tutaj należał i
tutaj była miłość jego życia.
Skierował
się w stronę czerwonego kabrioleta i wsiadł do niego pospiesznie.
Dochodziła godzina siódma wieczorem, chciał jak najprędzej zrobić
niespodziankę swojej świeżo upieczonej narzeczonej. Oświadczyny
miały miejsce niecałe trzy miesiące temu, a czuł jakby to było
wczoraj.
Uwielbiał
ją zaskakiwać, a widok jej pięknej roześmianej twarzy, tylko
napędzał go do dalszych działań. Zatrzymał się przy niewielkiej
kwiaciarni z dużym błyszczącym szyldem La Rosa. Był jej częstym
klientem, a sprzedawczyni wręcz rozpromieniła się na jego widok.
- Jack,
jak miło Cię widzieć, co tym razem dla ukochanej ? - uśmiechnęła
się czarnowłosa kobieta po pięćdziesiątce – Pani Rose, która
uwielbiała swoją pracę. Zawsze pomagała wybierać brunetowi
oryginalne bukiety złożone z wielu gatunków kwiatów.
- Tym
razem klasyczne róże. Czerwone, cały bukiet !
- Oczywiście,
już się robi !
Jack
wyszedł z kwiaciarni z okazałym bukietem krwistoczerwonych róż. Położył je delikatnie na siedzeniu obok, po czym skierował pojazd
w kierunku dzielnicy odległej o dwadzieścia minut drogi.
Widoki,
które mijał zaczęły się zmieniać, pozostawił w tyle bogate
dzielnice, skręcając w te należące do uboższych mieszkańców
Los Angeles. Podróż zleciła mu szybko, wciąż myślał o
spotkaniu z narzeczoną, choć widzieli się zaledwie wczoraj. Nie
mógł się doczekać, aż w końcu zamieszkają razem i będą
widywać się jeszcze częściej. Kwestia mieszkania była jeszcze
nierozwiązana, jednak wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
Zaparkował przy czteropiętrowym bloku, a jego pojazd, na tle innych
dość obskurnych samochód, bardzo się wyróżniał. Zauważył
starego pickupa Julii, który stał parę metrów dalej. Była w domu
tak jak mówiła, przygotowywała się do egzaminu. Cóż, Jack
postanowił chociaż na chwilę przerwać jej tą czynność.
Uśmiechnął się do siebie, naciskając przycisk domofonu z numerem
dwadzieścia sześć – czekał parę minut, aż w końcu w głośniku
usłyszał głos Julii.
- Słucham?
- Kurier,
proszę otworzyć – powiedział Jack, zmieniając głos, tak aby
dziewczyna nie miała szans go rozpoznać. Po chwili usłyszał
dźwięk, oznajmiający, iż można wejść. Brunet skierował się
na drugie piętro. Na klatce nie pachniało zbyt dobrze, jednak już
zdążył do tego przywyknąć. Sąsiedzi nie stronili od alkoholu i
pijackich awantur.
Zapukał
do drzwi, a po chwili otworzyła mu drobna blondynka. Na jej twarzy
widniało przerażenie. Włosy miała w lekkim nieładzie, a bluzkę
włożoną na lewą stronę.
- Niespodzianka
! Chyba się mnie nie spodziewałaś – powiedział Jack, nie
zwracając zbytniej uwagi na wciąż przerażoną twarz Julii. Minął
ją w drzwiach, nie czekając na zaproszenie.
- Jack,
to nie jest dobry moment, jestem zajęta. Może przyjdziesz później?
- mówiła szybko, a na jej policzkach pojawiły się czerwone
plamy.
- Chyba
chwilę przerwy możesz sobie zrobić. To dla Ciebie – wręczył
jej kwiaty, czekając na właściwą reakcję z jej strony. Nic
takiego się nie wydarzyło. Coś było nie tak. Wzrok Jacka
powędrował na podłogę, gdzie leżały męskie sportowe buty , z
pewnością nie należące do jej ojca. Poczuł dziwny ucisk w
żołądku.
- Ktoś
u Ciebie jest ? - zapytał i nie czekając na odpowiedź, skierował
się w stronę jej pokoju. Czuł niepokój, ogromny niepokój. Jego
żołądek zacisnął się w ogromny supeł.
- Jack,
czekaj, może pójdziemy do kuchni, a potem gdzieś na kolację ? -
głos jej drżał. Nie poznawał tego tonu. Nie słuchając prób
zatrzymania go w holu, wszedł do jej pokoju. A widok, który tam
zastał już na zawsze pozostał w jego w pamięci.
Nieznany
mu mężczyzna zakładał pośpiesznie spodnie, a gdy ujrzał w
drzwiach bruneta, zamarł bez ruchu. Przez chwilę oboje mierzyli
się wzrokiem, po czym Jack z całej siły uderzył go w twarz.
Mocno. Mężczyzna runął na podłogę. Resztę widział jak przez
mgłę. Leżący blondyn z zakrwawioną twarzą, krzycząca Julia,
blondynka biegnącą za nim aż do samochodu. Coś mówiła, a może
błagała ? Tego nie pamiętał. Świat przez chwilę przestał
istnieć.
***
Aria
z niecierpliwością zerknęła na zegarek. Fays spóźniał się już
prawie dziesięć minut. Sama nie należała do najbardziej
punktualnych osób na świecie, jednak fakt, iż musi czekać właśnie
na tego osobnika bardzo ją irytował. Po ich ostatnim spotkaniu nie
miała ochoty go oglądać, jednak rezygnacja z korepetycji nie
wchodziła w grę. Należało jej się te stypendium i nie zamierzała
z niego zrezygnować, nawet kosztem własnych nerwów. Poprawiła
kosmyki ciemnych włosów, które jak zwykle nie chciały z nią
współpracować i powypadały z każdej strony. Rozłożyła notatki
na stolik, ponownie zerkając na tarczę czasomierza – piętnaście
minut spóźnienia. Tego było za wiele. Co on sobie wyobrażał?
Pewnie myślał, że nie ma nic ciekawszego do roboty niż czekanie
na niego w bibliotece. Co za palant. Idiota. Egoista. Narcyz.
Pieprzony dupek.
Zapach
cytrusów, które nagle poczuła, przerwał jej dalsze wyzywanie go w
myślach. Posiadacz owego zapachu zmaterializował się tuż przed
nią, siadając spokojnie na krześle. Spojrzał na nią tymi
błękitnymi oczami, wyraźnie rozbawiony.
- Spóźniłeś
się – poinformowała go Aria, czekając na jakąkolwiek oznakę
skruchy z jego strony. Oczywiście nic takiego się nie stało, a
Fayes wciąż lekko się uśmiechał, jakby powiedziała coś
zabawnego. Jego strój jak zwykle prezentował się dobrze. Błękitna
koszulka uwydatniała umięśniony tors, jeszcze bardziej
podkreślając kolor jego tęczówek. Jeansy wyglądały jak uszyte
specjalnie dla niego, opinały te miejsca co trzeba. Musiała
stwierdzić, że jego styl był nienaganny. Niestety.
- To
tylko parę minut. Chyba mi wybaczysz? - zapytał ją, wciąż nie
spuszczając z niej wzroku. Brunetka prychnęła wściekle, nie
obdarzając go więcej spojrzeniem. Wolała na niego nie patrzeć i
skupić się na tym co ma mu do przekazania, jak najszybciej.
- Dzisiaj
będziemy rozwiązywać zadania. Na egzaminie najbardziej punktowane
są zadania otwarte, więc myślę, że jak to ogarniesz to będzie
już z górki – powiedziała spokojnym już głosem, wyobrażając
sobie, że prowadzi korepetycję z nieznajomym uczniem, którego
wcale nie chciałaby udusić.
- Dobrze
Pani profesor, zrobię wszystko co Pani zechce – wyszczerzył się
Jack, a dziewczyna czuła jego palące spojrzenie na sobie. Nie miał
za grosz wstydu to było pewne.
- Wybrałam
zadania, które najczęściej pojawiają się na testach, nie są
takie trudne. Wystarczy zapamiętać wzory i dobrze dopasować dane
– kontynuowała, udając, że nie ruszają ją te tanie teksty.
- O
nie, tylko nie ona – odezwał się Jack, a Aria spojrzała na
niego pytająco. Wskazał jej głową, Maggie Harrison, która
usiadła zaledwie parę stolików dalej. Ruda zauważyła bruneta,
machając do niego energiczne. Chłopak w odpowiedzi nieznacznie się
skrzywił, na co Maggie spojrzała na niego załamana. Brunetka
parsknęła śmiechem, widząc tę scenę nieodwzajemnionej miłości.
Jack ponownie skierował swój wzrok na swoją korepetytorkę,
patrząc na nią uważnie.
- To
wcale nie jest śmieszne. Ona mnie prześladuję, nie chce mi dać
spokoju - chłopak wyglądał na naprawdę przerażonego. Aria
pomyślała, że Jack postępuję tak samo z nią, ale postanowiła
o tym nie wspominać.
- Sam
się o to prosiłeś – skwitowała, wciąż rozbawiona.
Przestraszony Fayes był naprawdę zabawny. Nie mogła się
powstrzymać od uśmiechu, który wciąż błąkał się po jej
twarzy, wyobrażając sobie jak brunet ucieka przed goniącą go
zaciekle Maggie.
- Sama
się pchała na kija ! - powiedział obruszony jej słowami, a Aria
ponownie się roześmiała. Wciąż nie potrafił przyznać się do
błędu, nawet w tak błahej sprawie jak seks z Harrison.
- Fayes
dorośnij.
- Wiesz
jak wygląda jej pokój? Pełno różu, baldachim, puchowe ramki.
Tak słodko, że można puścić pawia na ten widok. SERIO.
- Powiem
Ci, że patrząc na nią właśnie tak wyobrażałam sobie jej
sypialnie – powiedziała poważnym tonem, starając się
powstrzymać kolejny wybuch śmiechu. Musi się przed nim opanować,
jeszcze pomyśli, że dobrze się bawi w jego towarzystwie. A to się
nie może wydarzyć.
- A
jak wygląda Twoja sypialnia? Podejrzewam, że tam mogłoby mi się
spodobać. No chyba, że jest cała czarna, jak w trumnie –
powiedział, spoglądając na jej czarną skórzaną kurtkę i w tym
samym kolorze spodnie.
- Myślę,
że mój chłopak nie byłby zadowolony z Twojego towarzystwa.
- Nie
wierzę, że jeszcze z nim nie skończyłaś. Wciąż nie doceniasz
mojego zainteresowania. Co jeszcze mam zrobić ? - zapytał,
nachylając się w jej kierunku. Z tej odległości kolor jego oczu
był jeszcze bardziej intensywny. Dziewczyna znowu skarciła się w
myślach, że tak pochłania ją ich widok.
- Wiem
co masz zrobić, rozwiązać te zadania, do dzieła ! - wybrnęła,
po raz kolejny udając, że nie obeszło ją to co przed chwilą
powiedział.
- A
jak rozwiąże to się ze mną umówisz, tak ?
- Nie.
- To
nie chce mi się rozwiązywać.
- To
nie rozwiązuj. Dla mnie jeszcze lepiej jak nie zaliczysz egzaminu.
Przynajmniej już się nie spotkamy po wakacjach. - stwierdziła
Aria, dumna ze swojej odpowiedzi. Niech wie, że nic ją to nie
obchodzi. Ani trochę.
- Hmm...
Jak mógłbym zaprzepaścić okazję do dalszych spotkań ?! Pokaż
te zadania.
Usta
Arii lekko drgnęły, jednak udało jej się powstrzymać uśmiech.
Nie tak trudno, było go przekonać do współpracy. Położyła
przed nim notatki, wyjaśniając jakie dane musi podstawić do danego
wzoru. Po trzydziestu minutach nauki, przerywanej niekiedy przez
głupkowate podteksty Jacka, opanowali materiał z jednego działu.
Kątem oka Aria zauważyła jak Maggie zabija ją wzrokiem, jednak
niezbyt ją to obchodziło, a raczej śmieszyło. Jak można było
tak nadskakiwać nad facetem? A w szczególności nad takim jak
Fayes? To było nie do pomyślenia.
- Pokaż
te zadanie, zobaczę czy dobrze zrobiłeś – zabrała mu zapisaną
kartkę, wyciągając komórkę w której znajdował się
kalkulator.
- Znowu
coś mi się stało z tym głupim telefonem! – powiedziała,
bardziej do siebie niż Jacka, starając się naprawić
wyświetlacz, który postanowił się zbuntować.
- Pokaż,
znam się na telefonach – powiedział chłopak, wyciągając rękę w stronę urządzenia dziewczyny. Aria spojrzała na niego nieufnie,
jednak przypominając sobie, że posiada hasło na zdjęcia i
wiadomości podała komórkę brunetowi. Chłopak uśmiechnął się
krzywo, biorąc od niej telefon i niby przypadkiem musnął dłonią
jej rękę. Czuła jak przechodzi przez nią prąd, a było to
dziwne uczucie. Starała się jednak nie zdradzić ów reakcji,
zachowując stoicki spokój. Obserwowała jak chłopak zręcznie
stuka w dotykowy ekran i już po chwili oddaję jej telefon, na
szczęście nie dotykając jej ponownie.
- Zrobione.
- Co
zrobiłeś, że działa?
- Tajemnica.
- Naprawdę
nie masz zamiaru mi tego powiedzieć?
- Naprawdę.
- Fayes uśmiechnął się przebiegle. Aria w odpowiedzi prychnęła
ze złością. Na komórkowym kalkulatorze sprawdziła zadanie
wykonane przez Jacka, które okazało się zrobione bezbłędnie.
- Dobrze,
widzimy się we wtorek – spakowała notatki i nie czekając na
odpowiedź, wyszła pośpiesznie z biblioteki. Nie chciała by znowu
zamienił się w prześladowcę, wciąż pamiętała jak zakończył
się tamten wieczór.
***
Aria
przebudziła się w środku nocy. Daniel spał jak zabity u jej boku.
Miał twardy sen, niekiedy ciężko było go dobudzić. Zerknęła na
wyświetlacz telefonu – zbliżała się druga w nocy. Zmrużyła
lekko oczy, gdyż ekran świecił jej prosto w twarz. Dostrzegła
migającą kopertę w lewym górnym rogu. Rzadko kiedy dostawała
wiadomości od kogoś innego niż Daniel. No chyba, że był to ktoś
z pracy. Wyświetliła wiadomość, a gdy jej oczy przyzwyczaiły się
już do światła, odczytała :
Śnij
o mnie.
Zmarszczyła
czoło. Nie znała tego numeru, czyli ktoś się pomylił.
Postanowiła być kulturalna i szybko odpisała:
Pomyłka.
Położyła
telefon przy poduszce, zamykając ponownie oczy. Już odpływała w
głębszy sen, gdy poczuła obok wibrację telefonu. Odczytała
kolejnego smsa :
Nie
wydaję mi się. Śnij o mnie, Aria.
Nigdy
nie rozdawała swojego numeru, więc było to naprawdę dziwne. O
pomyłce niestety nie było już mowy. Ten ktoś ją znał. Ciekawość
zwyciężyła i odpisała nieznajomemu :
Kim
jesteś?
Już
po minucie dostała odpowiedź :
Twoim
marzeniem. Chyba wiesz od kogo nie możesz oderwać wzroku.
Aria
skrzywiła się czytając treść. Tylko jedna osoba rzucała takimi
tekstami – Fayes. Tylko skąd miał jej numer? Nagle przypomniała
sobie wczorajsze korepetycje i jej telefon w jego rękach. Co za
podstępny idiota! Prychnęła głośno, zapominając o śpiącym
chłopaku. Dan jednak nawet się nie poruszył. Wściekła jak osa
odpisała:
Nie
pisz do mnie więcej.
Sms
przyszedł bardzo szybko:
Wypierasz
się. Wiesz, że wyparcie jest mechanizmem obronnym na Twoje
najskrytsze pragnienia? A dobrze wiesz, że ja nim jestem. Dobranoc
Aria. Śnij o mnie.
Brunetka
wpatrywała się w wiadomość przez dłuższą chwilę. Przeczytała
parę razy treść i nadal nie mogła uwierzyć w bezczelność
Fayesa. Usunęła wiadomości, jakby chciała się pozbyć dowodów
zdrady. A przecież nie zrobiła nic złego. Zamknęła oczy, starając
się zasnąć. Jednak w głowie wciąż pojawiały jej się te same
słowa: wypierasz się,Twoje najskrytsze pragnienia,śnij o
mnie...
Cholerny
Fayes, nawet w nocy był jej prześladowcą.
* cytat : Jan Paweł II
***
No witam ! :D Jest i 15 Rozdział , mam nadzieję, że zauważyłyście jaki jest długi jak na MNIE ! Chyba pobiłam rekord haha :D
Jak zawsze dziękuje za każdy komentarz- bardzo mnie motywują do dalszego pisania :)
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na dopiero co założonego aska, tak mi wygodniej odpowiadać niż na mejle, http://ask.fm/iiloveyoujack
Pozdrawiam was mocno <3
Pierwsza! <3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze bardzo się cieszę, że mnie poinformowałaś o nowym rozdziale, przeczytałam już wczoraj, bo nie mogłam się powstrzymać, tyle, że komentuję dziś bo czytałam na telefonie, a napisanie komentarza z komórki niestety zajmuje prawie, że wieczność.
Podobał mi sie opis mieszkania Jacka, czyt. opis typowego mieszkania każdego faceta, brudny, zakurzony, w którym ewidentnie na pierwszy rzut oka widać brak kobiecej rączki :p
Rozmowa z mamą, choć krótka, ale już wiem, że nie lubię tego babska. Nawet tak naprawdę nie zapytała co u niego, czy wszystko w porządku i w ogóle tylko od razu ojciec w sensie jej były mąż i jego nowa dziunia. I nie daj boże nie pozwól mu odebrać sobie udziałów w firmie. Niby chciała dobrze, ale jakoś tak dało się wyczuć, że tylko po to dzwoni.
A Jack <3 och jestem naprawdę szczęśliwa, tyyyyle go było w tym rozdziale, że mogę spokojnie poczekać na następny. Podobało mi się jak się droczył z Arią podczas korepetycji, a to szczwana bestia z niego zabrał jej telefon, niby pan złota rączka a tu podstęp :) Dobrze, dobrze Jack. Czytając historię jego wcześniejszego związku, zrobiło mi się go szkoda, no bo kto chciałby być zdradzany? Tym bardziej, ze tak się starał. Kwiaty, prezenty, niezapowiedziane wizyty, no nic tylko po nóżkach całować, a tu taka zapłata. Teraz jeszcze bardziej go lubię i trzymam jeszcze mocniej kciuki za niego i za Arię.
Ale się rozpisałam :O
Dzięki jeszcze raz za powiadomienie, już cię obserwuję, więc sama będę wpadać jak tylko dodasz nexta :)
A jeśli już tu jestem to skorzystam z okazji i zapraszam cię na nowy rozdział u mnie :)
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
dziekuje za dluuugi komentarz :D
Usuńtak,w tym rozdziale inne oblicze Jacka, kiedyś był naprawdę fajnym chłopakiem,choć nie przecze, że teraz też ma swój urok oczywiście :D
Eleonor jest podobna do Douglasa, to na pewno, dlatego Jack ma z nimi taki kontakt jaki ma - niestety.
Zapraszam do siebie na duuużą dawkę Alana i Dominiki :)
UsuńŚwietny, świetny, świetny!! Pisz dalej<3 <3
OdpowiedzUsuńa dziękuje,dziękuje, dziękuje :D obiecuję ,że będe :D
UsuńWcześniej się nie udzielałam, ale teraz postanowiłam napisać Ci, że całą czternastkę rozdziałów pochłonęłam w jedną noc i od tamtego momentu codziennie, nawet po parę razy zaglądam tutaj. Dodatkowo, uwielbiam ten minimalistyczny wygląd i uwielbiam Jacka, oczywiście, jego każdą cechę charakteru i te oczy! Zwykle nie czytam opowiadań, ale te Twoja mają w sobie to "coś", taką lekkość pióra i bogaty zasób słownictwa. Opisy krajobrazów i miast sprawiają, że czuję się, jakby były wyjęte z książki osoby, która całe życie spędziła właśnie w tamtym miejscu. O ile postarasz się dodawać posty w miarę regularnie będę (i pewnie nie tylko ja) w prawdziwym niebie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńahh czuję się wyróżniona ! Dziękuje Ci baardzo za takie miłe słowa *__* Postaram się dodawać rozdziały w miarę regularnie obiecuję ! Choć na tą chwilę następny nie wiem kiedy będzie :( ale na pewno nie trzeba będzie bardzo długo czekać :)
UsuńNo hejka!
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle czytałam w nocy, a komentuję w dzień... XD
No co ja mam powiedzieć... Rozdział zdecydowanie dłuższy od poprzedniego, aż miałam co czytać! ;)
Nie no ogólnie, z tego co pamiętam, to oświetliłaś nam tą sprawę Jacka. Jestem ciekawa, dlaczego ta cała Julia go zdradziła? I wiesz, tak sobie myślę, że ona jeszcze się w tym opowiadaniu pojawi i nieźle namiesza.
No trochę Arii i Jacka było, więc nie mogę narzekać, zwłaszcza za te nocne esemesy. ^^
Nie mogę się doczekać, aż Aria w końcu się złamie i da Jack'owi szanse. No marzę o tym! Ale wiem, że wszytko w swoim czasie, także postaram się cierpliwie czekać.
Bardzo podoba mi się to opowiadanie i samo to jak je prowadzisz, sam temat to nie wszytko, trzeba jeszcze potrafić przytrzymać czytelnika przy sobie - ty radzisz sobie a tym świetnie.
Czekam na więcej notek, Twoja czytelniczka
~Linki
ah przypuszczenia możliwe że są prawdziwe,przyznaje.. :p
Usuńhmm czy A. da szanse J. ? Oto jest pytanie :D
Dziękuje Ci za takie miłe słowa <3
Witam, część i czołem! Już myślałam, że się nie doczekam nowego rozdziału. Codziennie patrzyłam i nic. A tu niespodzianka.
OdpowiedzUsuńOpis pokoju strasznie przypomina mój pokój. Oczywiście nie ma mowy o zanurzony książkach, bo owe czczę i dbam o nie jak o własne dzieci, ale reszta się zgadza, aż wstyd przyznać :D
Och nie przepadam za matką Jacka. Za jego ojcem zresztą też nie. Przy takich rodzicach nie dziwie się, że wyrósł na takiego faceta...
I po co ta kobieta wspomniała o Julii? Przecież ewidentnie ta sytuacja była ciężka dla Jacka i matka powinna to wiedzieć.. I zamiast zapytać, jak chłopak sobie radzi to wyjeżdża z byłym mężem i jego nową łaską. Serio? Ale w sumie to nie takie dziwne. Bo wbrew pozorom rodzice nie mają już tak dużo wspólnych tematów do rozmów eh.
A po tej scenie z korepetycji czuje niedosyt. Nie wiem dlaczego, ale wszystko potoczyło się za szybko.
Ale rozdział mi się podobał. Czekam na koleeeejny rozdział.
Pozdrawiam cieplutko!
haha momentami pokój J. również przypomina mi mój.. no może bez tego jedzenia i oczywiście zakurzonych książek :D Niedosyt jeszcze przez jakiś czas może się pojawiać,wybacz :(
UsuńDziękuje za komentarz <3
*zakurzonych książkach, eh..
OdpowiedzUsuńDługi, prawda. Ale, jak dla mnie może być i dłuższy:)
OdpowiedzUsuńCholerna Julia! Jack był romantykiem! On naprawdę potrafił się zaangażować! Co ta dziewczyna z nim zrobiła?!
Ok. Już jestem spokojna, a przynajmniej na tyle, by nie przekląć tej jędzy. Nie ważne:)
Naprawdę dla Jacka był to cios. Widać, że się starał, że kochał Julie. Ech...Teraz rozumiem to całe "bawienie się" hmm dziewczynami.
Ale coś czuję, że jeszcze Julie u ciebie spotkamy i to w momencie najmniej spodziewanym. Byłe na przekór wszystkiemu wtrącają się nie wtedy, kiedy trzeba.
Och. Sytuacje z Jackiem i Arią w roli głównej są miodem na moje serce:) Mogą się kłócić, bić, a i tak ich kocham:) I chyba nawet za to przekomarzanie się najbardziej ich lubię. Nie są przewidywalni:)
Nocne wiadomości? Brawo Jack! Oby tak dalej! :)
Rozdział, jak marzenie!:)
Ps. U mnie rozdział najwcześniej w weekend. Ale nie zdziw się jeśli będzie później:)
Pozdrawiam!
Kolejne przypuszczenia na temat Julii, czy są prawdziwe? Całkiem możliwe... :D ja też uwielbiam ich konfrontacje, nieważne jakie są :D Dziękuje za cudny komentarz <3
UsuńByle tylko się nie pozabijali:)
UsuńCóż, ja mam nadzieję, że moje przypuszczenia prawdziwe nie są. Całym sercem kibicuję Julie, by wyprowadziła się na Alaskę, znalazła drwala i miała z nim gromadkę dzieci:)
U mnie rozdział drugi. Zapraszam!:)
Przepraszam, że nie przeczytałam poprzedniego rozdziału na czas! Ale już jestem i wszystko mam nadrobione :) Rozdział faktycznie dłuuugi, ale i tak za krótki jak dla mnie, bo zaczytałam się bardzo, a ostatni fragment ogromnie poprawił mi humor. Smsy w środku nocy zawsze bywają drażniące, a te od prześladowców szczególnie. Ale, ach, ile bym dała za takiego dręczyciela jak Jack! Obrał sprytną taktykę, pisząc Arii o tym, co sama podświadomie już wie. Gdyby na koniec roku czekał go egzamin z podrywania dziewczyn, z pewnością zdałby go z najlepszym wynikiem :D moje przypuszczenia co do przeszłości Jacka okazały się słuszne. I pomyśleć że to przez jakąś niewierną panienkę zmienił się z uroczego chłopaka w nieczułego drania. Ale Arii na pewno uda się go odczarować, jeśli zechce. Trzymam za nich kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
ależ nic nie szkodzi :D Cieszę się, że miałaś chwilę żeby przeczytać :D
Usuńnie wiem czy jestem w stanie pisać dłuższe, może kiedyś się uda :P
Tylko czy Aria będzie chciała go odczarować ? ;p
Pozdrawiam również <3
Przepraszam, że powiadamiam bezpośrednio pod postem, ale nie mogłam znaleźć zakładki "SPAM"
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na: http://przyjazn-z-przymusu.blogspot.com/
Hmm, zdecydowanie Jackowi w jego mieszkaniu przydałaby się kobieca ręka, a do tej ręki można by dodać, tak w ramach promocji, i całą resztę – zatem po prostu kobiety mu trzeba :D A skoro nie mogę to być ja (taki żarcik na początek), to zostaje tylko jedna sensowna kandydatka (bo Elena albo taka Maggie, bez urazy, ale sensownymi kandydatkami nie są). Oczywiście nie muszę pisać kogo mam na myśli xd
OdpowiedzUsuńO, czerwony kabriolet! Jack jeździł sobie czerwonym kabrioletem, wow. Też tak bym chciała. Chociaż, wróć, kabriolety teraz już chyba nie są tak modne, jak kiedyś (w końcu liczy się nie wygląd, a to w ile sekund przyśpiesza do 100 :D). Odchodząc od tematu samochodów, to, co zrobiła Julie było… Ach, po prostu brak mi słów. Nie potrafię zrozumieć, jak można zrobić coś takiego osobie, którą podobno się kocha. Właściwie to chyba oznacza, że jest się nieszczerym w swoim uczuciu albo, że kierują nami zupełnie inne przyczyny niż te związane ze sferą emocji. Rany, jak nie życzę ludziom źle, to w takich wypadkach aż na usta ciśnie mi się: mam nadzieję, że ciebie też ktoś zrani w taki sposób. I tak bardzo szkoda mi Jacka. Że też przez taką zakłamaną, niewartą jego uwagi (bo nie była warta jego uwagi, skoro nie potrafiła docenić tego, jak ją traktował) on musiał się tak zmienić. Grr, Aria, ratuj, przywróć dawnego Jacka, bo naprawdę szkoda, żeby się taki fajny ktosiek zmarnował. Btw, czemu ja mam wrażenie, że Julie jeszcze namiesza? A, tak, chyba dlatego, że matka Jacka o niej wspomniała, a to nie zapowiada niczego złego. Omg, Julie, jedź na jakiś zlot czarownic, a Jacka zostaw w spokoju, on już wystarczająco przez ciebie się nacierpiał.
Awww! Te ich korepetycje to były najcudowniejsze korepetycje w dziejach wszystkich odbytych korepetycji, serio :D Jack i jego mały podstęp (swoją drogą kto by pomyślał, że z naszego Jacka taki spec od telefonów, proszę, proszę) to mistrzowskie posunięcie. Mógłby napisać poradnik „Jak zostać mistrzem stalkerstwa by Jack Fayes” :DD A tak na poważnie, to niech on stalkuje Arię i stalkuje i się nigdy nie poddaje, bo ta ich nocna wymiana smsów była cudowna i chcę czytać jak najwięcej tego rodzaju scen między nimi (obojętne czy to rozmowy przez telefon czy twarzą w twarz, chociaż trzeba przyznać, te drugie z wiadomych powodów są o niebo bardziej emocjonujące)
Ave, Jack!
Pozdrawiam <3
haha myślę,że kandydatek do sprzątania byłoby wiele, może i ja bym się nadała ? :D Masz rację Elena i Maggie to kiepskie kandydatki, Elena bałaby się o manicure a Maggie byłaby tak podekscytowana, że sprzątanie zajełoby jej wieki...
UsuńCzerwony kabriolet został wymyślony gdyż nie znam się na samochodach a taki oldschoolowy kabriolet przyszedł mi jedynie na myśl haha :D Co do Julii to zdradzę, że jej wątek jeszcze się pojawi... :p
haha Jack i jego stalkerstwo :DD co za podstępny typ !!
Ma jej numer co nie wróży nic dobrego,no chyba , że Aria zmieni numer.. ale podejrzewam, że odnalazłby i nowy :P
AVE JACK !
Jak zwykle będe się powtarzać (ale czuję potrzebe chwalenia), że uwielbiam Twoje komentarze i dziękuje Ci za nie baaardzo :D
Pozdrawiam również imienniczkę <3 :D
Obydwie byśmy się nadały, ale chyba będziemy miłe i ustąpimy pierwszeństwa Arii, co? Bo jakby tak nas Jack spotkał to biedak by się totalnie zadurzył i zamiast uczyć się do ważnego egzaminu, to by za nami biegał, doskonaląc swoje umiejętności stalkerskie niemal do perfekcji. Także lepiej nie fundować i nam i jemu takich wrażeń, niech się nacieszy Arią :D
UsuńO, nie, to w razie co ostrzegaj kiedy Julie znowu się pojawi, to wcześniej wypiję meliskę czy coś xd
Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie. Aww, to takie miłe, że moje komentarze mogą się podobać <3
Haha masz rację lepiej im nie przeszkadzajmy bo to się może źle skończyć :p tylko byśmy zlamalaly mu serce! no nie wiem czy ostrzege przed Julią,nie obiecuje :p jeszcze samą nie wiem kiedy to się wydarzy :D
UsuńNo, coś mam wrażenie, że Aria długo już nie pociągnie z tym wypieraniem się :D. Nadal tu zaglądam (czego może nie okazuję) i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znajdujesz chwilę na moje skromne opowiadanie :P No Aria już ledwo wytrzymuję psychicznie :D
UsuńDlaczego ja tak późno znalazłam tego bloga?! Nie no jestem przez to zła na siebie! Mogłam lepiej szukać! no, ale ważne, że jestem, nie? xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! <3
U Jacka w domu powinna być kobieta, bo naprawdę wow....! xD
Chyba muszę się przespać, bo komentarze wychodzą jakoś dziwnie... xD
Dobra czekam na kolejny rozdział! <3
Zapraszam do mnie w wolnej chwili --> http://zdrada-ma-wiele-twarzy.blogspot.com/ <--
Oczywiście że najważniejsze że jesteś! Cieszy mnie to bardzo,każdy komentarz niezmiernie mnie cieszy :D
Usuńna pewno zajrzę w wolnej chwili :)
Głupi! Głupi Internet! Jak człowiek ma się na niego nie wściekać, gdy cały (długaśny!) komentarz mu się usuwa?! Normalnie mam ochotę walić głową w ścianę (a najlepiej w klawiaturę!).
OdpowiedzUsuńEch! Muszę zacząć od nowa cały swój komentarz... :(
Zacznę od mamusi Jacka, bo bardzo chętnie spotkałabym się z nią i z jej nowym mężem, który wydaje się wierzyć, że jest ona jakąś boginią. Nigdy nie spotkałam kochającej się pary w takim wieku...
Teraz przynajmniej zrozumiałam niechęć z jaką odnosi się Jack do związków. On naprawdę kochał tą dziewczynę! W mojej głowie wciąż krąży niczym echo słowa Arii, która wspomniała gdzieś, że Jack jest dobrym facetem na jakiś czas, co był moim zdaniem nieco złośliwe z jej strony, ale patrząc na to, co działo się w jego młodości i ja zaczynam w to powoli wierzyć.
Szczerze to miałam chichą nadzieje, że ktoś ją przekupił (mam na myśli ojca Jacka), aby ta opuściła jego syna, a Jack się wściekł na rodziców i na swoją ex-narzeczoną i po prostu stracił wiarę w związki. Mimo wszystko nie spodziewałam się, że z Jacka był aż taki romantyk! :D
Trochę szkoda mi biednej Maggie, która jest tak zdesperowana, że prześladuje Jacka (co z tego, że on robi coś podobnego względem Arii?), ale jej różowa mania jest... niepokojąca.
No oczywiście Jack nie mógłby się powstrzymać od dwuznacznych propozycji - to staje się wręcz oczywiste jeżeli w pobliżu znajdzie się Aria, on chyba nie umie się powstrzymać, to jest takie przyciąganie dwubiegunowe - nic na to nie można poradzić!
Oczywiście musiał też cóż zrobić z telefonie Arii, co byłby z niego za sławny podrywacz damski serc, gdyby nie zdobył w tak szpanerski sposób jej numeru telefonu? No właśnie!
Biedna Aria... Jack prześladuje ją nawet po nocach!
To mi przypomina historię moich dziadków, ale ponieważ oni później się rozwiedli, mój dziadek podrywał każdą chętną pannę, a moja babcia popadła w alkoholizm... cóż... mam nadzieje, że Aria i Jack nie skończą w podobny sposób :)
Niby mój dziadek był najprzystojniejszym kawalerem na osiedlu, a moja babcia najpiękniejszą panną - naturalnie mój dziadek założył się z kolegą, że dobędzie jej serce (i nie tylko), a w efekcie się zakochał... jak wspomniałam wyżej, ich miłość nie trwała długo.
Najgorsze jest, że ludzie po małżeństwie tracą wszelki zapał do dalszych romantycznych gestów, bo skoro już jest się żoną i mężem, to jest ta irracjonalna pewność, że druga osoba nie odejdzie i człowiek przestaje dbać o miłość, a jak mówią psycholodzy o miłość zawsze trzeba dbać, bo inaczej umrze.
Przepraszam, na jakieś głupie filozoficzne brednie mi się zabrało :C
Och! I najważniejsza rzecz! Błagam! Ja Cię błagam, nie swataj ja Cię proszę Nicka z nikim! Nie wiem, co ten koleś w sobie ma, ale podbił moje serce <3 Po prostu pokochałam Nicka! Stałam się jego fanką numer jeden (nic mnie nie obchodzi, że ktoś wcześniej o nim przeczytał!).
Na tym przed-zakończę swój komentarz! :D
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
life-of-heros.blogspot.com
AAAA dziękuje CI za te cudne komentarze !! Nawet nie wiesz jak się ciesze, że poświęciłaś swój czas na moje skromne opowiadanie :P jestem w szoku !
UsuńJa też przez moment mialam nadzieję, że Douglas przekupił Julię, ale na ten moment jest jak jest ale zdradzę, że nie jedno jeszcze się wyda :p
Historia Twojego dziadka rzeczywiście przypomina moją, zakład ? Nie wiedziałam, że tak może być nie tylko w opowiadaniu :P
OO kochasz Nicka? :D Ja póki co pozostaję wierna Jackowi, ale kto wie co wydarzy się dalej ! Nick jeszcze się pojawi, nie raz nie dwa tylko pytanie czy dalej będziesz go kochać ? hmm... :D Jeszcze raz dziękuje za wyczerpujace komentarze, to strasznie miłe :)
A weny, pomysłów i czasu wolnego zdecydowanie mi się przyda :P
Pozdrawiam również !!! :D
Cuudowny <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i zastanawiam się jak długo jeszcze będzie trzeba czekać, aż Aria przestanie się opierać urokowi"swojego pragnienia" :) Zapraszam przy okazji do mnie:) Dopiero zaczynam :) http://mojaszalonahistoria.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTeż mnie zastanawia jak długo aria bbędzie się opierać... :p
Usuńna pewno wpadnę! :)
dziękuje za komentarz :))
Kurdem, ależ mnie rozpylił ten rozdział. Zaczęłam patrzyć na Jacka nieco innym kontem oka. Kiedyś był zakochany po uszy, a ta wielka.... Julia... Co zrobiła? No co? Zdradziła go. x.x Można zacząć być przez to nieco znieczulonym, nie? Też bym się w kurwiła i obiła mordę suce z którą by mnie chłopak zdradził. Ahgh...
OdpowiedzUsuńEsameski pod koniec mnie rozwaliły. Moim zdaniem Aria tak czy owak w końcu się do niego przyklei. Bawi ją i to magnetyzujące spojrzenie...
Pisz, pisz kochana. Już nie mogę się do czekać x)
Pozdrawiam, Jess ;*
Masz rację, Jack przez Julie nie chcę się z nikim wiązać i przestał ufac kobietom,biedaczek! Co nie usprawiedliwia jednak jego zachowania w niektórych sytuacjach :p czy aria przyklei się do Jacka? Hmm kusząca opcja :D dziękuję za komentarz :*
OdpowiedzUsuńGdyby twoje opowiadanie było by książką kupiła bym ją natychmiast. !!!!
OdpowiedzUsuńDziś wpadłam tu przypadkiem czytając innego bloga i stwierdziłam że już tu zostaje.
wszystko przeczytałam dziś :D
Naprawdę cudownie piszesz czekam na kolejny rozdział.
ale mi miło ! Oczywiście moje opowiadanie jest za słabe na księgarnie, ale fajnie by było :P
UsuńDziękuje Ci za taki miłe słowa !! <3
Przepraszam za spam,
OdpowiedzUsuńhttp://ocean-and-grace-the4elementsofmagic.blogspot.com/
Od zarania dziejów...
Od istnienia świata...
Na Ziemii występują cztery żywioły,
które r a z e m tworzą nasz świat,
są jednością - nie można ich rozdzielić.
Niektóre są większe, lecz słabsze;
inne mniejsze, lecz mocniejsze.
Ale w jakiś niewytłumaczalny sposób: równe.
To właśnie one tworzą naszą magię,
nie pojedynczy żywioł;
energia nadrzędna w nas samych,
ale wszystkie cztery.
Wszystkie cztery są jednością.
[Fantasy, heroic]
Zapraszam, Liv.
Chciałabyś poddać swój blog ocenie?
OdpowiedzUsuńZapraszam http://zaczarowane-oceny.blogspot.com/
sorry za spam (nie masz zakładki, szkoda)
OdpowiedzUsuńmemento-mori-louella-angel.blogspot.com
" - Zastrzel go! - rozległ się głos bruneta. Znajdowaliśmy się w ciemnym zaułku, gdzie leżał skulony, ledwo oddychający człowiek.
- Co? Dlaczego? - W odpowiedzi na moje pytanie, spotkało mnie karcące spojrzenie chłopaka. Niemal niezauważalnie skinęłam głową i odbezpieczyłam pistolet, który trzymałam w ręce.
Wycelowałam w mężczyznę. Chwilę później do moich uszu wdarł się ogłuszający dźwięk wystrzału.
- Jesteś gotowa. - Po raz ostatni usłyszałam głos towarzysza."
Lou to (jak na razie) szesnastolatka, która nie do końca jest człowiekiem. Odkrywa tajemnice związane z mieszkaniem na Ziemi, uczucia jakie goszczą w sercach ludzi. Sama odkrywa przyjaźń i... miłość. Na przeszkodzie do normalnego życia stoi jej jednak przeszłość i... teraźniejszość.
Zapraszam!
*Lou*
Owszem, najdluzszy z dotychczasowych, zauwazylam to zanim przeczytalam Twoj komentarz pod wpisem.
OdpowiedzUsuńWydarzenie z Julia i spieprzone dziecinstwo przez ojca definitywnie tlumaczy zachowanie Jacka. Szkoda, ze Aria nie wie co tak naprawde kryje sie w jego sercu, pewnie inaczej by na niego spojrzala. Julia zlamala mu serce, a rodzice spaczyli wizje zwiazku, nie mowiac o tym, ze jego ojciec ciagle mial nowa narzeczona u swego boku.
Zal mi go troche, teraz jego obraz wydaje sie duzo bardziej skomplikowany niz na poczatku myslalam. To nie zwykly dupek bez uczuc, ale zraniony chlopak. Uwielbiam jak autorzy zwracaja uwage na psychike swoich bohaterow, dlatego ogromny plus dla Ciebie.
Niestety to juz ostatni rozdzial jaki sie pojawil do tej pory i ogromnie smutno jest mi zegnc sie z Aria i Jackiem.
Mam nadzieje, ze niedlugo zaszczycisz nas rozdzialem 16.
Masz naprawde talent i swietnie piszesz. Nie moge sie doczekac kolejnej czesci przygod Twoich bohaterow.
Przy okazji (mam nadzieje, ze to Cie ucieszy) dodalam Twoj blog do polecanych na moim.
Do zobaczenia (mam nadzieje, ze juz niedlugo).
Na wstępie dziękuje Ci bardzo za takie cudowne komentarze, cieszę się, że Ci się podoba ! :D
UsuńJestem jednak ''krótkorozdziałowcem'' więc takie długie nie będą pojawiać się już zawsze :P
Tak się zżyłam z J. i A. że nie wyobrażam sobie końca opowiadania, który niestety kiedyś się pojawi :p
No i dziękuje bardzo za dodanie do polecanych, czuję się zaszczycona :D
Jak będe miała wolną chwilę to od razu zajrze do Ciebie :)
Do zobaczenia niedługo, nowy rozdział już niebawem :D
Hej hej ;) jak idzie z rozdzialem?? ;)
OdpowiedzUsuńHejka! Najprawdopodobniej jutro ale może jakimś cudem uda się dzisiaj,Ale nie wiem :pl
OdpowiedzUsuńah Chanel! Czy to nie jest ta najpiękniejsza część historii kiedy wszystko opiera się na zdobywaniu? Ciągłe podteksty, ciągłe zaskakiwania! Wiedziałam, że w momencie, kiedy wziął jej telefon do ręki w głowie miał milion niekontrolowanych zamiarów! Idę czytać dalej! Jeszcze troszeczkę mi zostało! ;)
OdpowiedzUsuń