niedziela, 22 lutego 2015

( pierwsza scena powstała właśnie przy tej piosence, ciągle ją męczę :D)




Rozdział 18



Następnym razem będę celował w usta. Uważaj.
Aria wpatrywała się tępym wzrokiem w wiadomość, która przed minutą pojawiła się na wyświetlaczu jej telefonu. Czuła jak fala gorąca oblewa jej ciało, a na jej bladej skórze pojawiają się czerwone plamy. Co za arogancki dupek! Jak on ma czelność wysyłać jej takie wiadomości?! I czemu tak bardzo ją to wkurzyło?
Pokręciła ze złością głową, wyzywając Fayesa w myślach. Obraz zbliżającego się do jej twarzy bruneta, wciąż tkwił w jej pamięci, co niezmiernie ją denerwowało. Mała część jej podświadomości chciała żeby to zrobił i to najbardziej ją przerażało. Zapach cytrusów jeszcze nigdy nie czuła tak blisko. Przełknęła głośno ślinę i rozejrzała się po zapełnionym metrze. Ludzie zdawali się nie zwracać na nią uwagi, czytając książki lub rozmawiając ze swoimi towarzyszami podróży. Choć początkowo nie zamierzała odpisywać swojemu prześladowcy, nagle zmieniła zdanie. Niech wie, że nie może sobie pozwalać na takie gesty!

Następnym razem będę celowała w krocze. Uważaj.

Dumna z treści kliknęła ikonę wyślij. Z triumfalnym uśmiechem na ustach, żałowała, że nie może zobaczyć reakcji Fayesa na wiadomość. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Czy on nie rozstaję się z telefonem nawet na chwilę?

Ariano nie tak ostro. Widzę, że wciąż towarzyszy Ci wyparcie. Nie martw się gdy w końcu Cię pocałuję, nie będziesz mogła przestać o mnie myśleć. Chyba, że już nie możesz?

Brunetka z całych sił starała się zachować kamienny wyraz twarzy, choć czuła jak policzki coraz bardziej jej płoną. Po pierwsze, oburzył ją fakt, iż nazwał ją Arianą, gdyż niewiele osób używało jej pełnego imienia, niektórzy nawet nie wiedzieli, że takowe posiada. Do tego zdecydowanie wolała formę zdrobniałą i od zawsze kazała mówić na siebie Aria. Po drugie, nie mogła uwierzyć w jego pewność siebie. Jak mógł być tak przekonany, że ją pocałuję? Przecież to absurdalne. Gdyby tylko spróbował jego krocze z pewnością byłoby w niebezpieczeństwie.
I jak mógł sugerować, że nie może przestać o nim myśleć? Czy on sądził, że jest pępkiem świata? Złapała się na tym, że Fayes miał trochę racji, gdyż cała podróż metrem minęła jej właśnie na rozmyślaniu o tym osobniku. Rozdrażniona do granic możliwości opuściła metro, wchodząc szybko po wysokich schodach. Odetchnęła świeżym powietrzem, a lekki wiatr owiał jej policzki, powodując wielką ulgę. Sięgnęła po telefon.

Nie życzę sobie, żebyś mówił do mnie Ariano. Pamiętaj o swoim kroczu, radziłabym nie ryzykować.

Komórka zabrzęczała po niecałej minucie.

Ariano, jestem w stanie zaryzykować. Myśl o mnie dalej.







***


- Będzie ciekawie! Myślisz, że Elena znowu pochwali się świetną grą aktorską? Może powinniśmy ją wysłać na jakiś casting... Słyszałem, że szukają żony,dla syna przyszywanego brata samego Ridga Forrestera! A może chodziło o żonę jego ojca? Już się trochę pogubiłem... - Mark podrapał się po głowie, starając się przypomnieć czyją rolę mogłaby odegrać kobieta w słynnej Modzie na Sukces. Jack parsknął głośno śmiechem.


- Ej, to nie jest zabawne! Ona jest psychiczna. Czy mój ojciec nigdy nie znajdzie sobie normalnej kobiety? - zapytał, poprawiając czarny, cienki krawat.
- Twój ojciec gustuję w wariatkach. Pamiętasz Gretę?
Jack mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie Hiszpanki, którą ojciec przywiózł po wakacjach w Barcelonie. Ów Greta okazała się wcieleniem szatana, gdyż postanowiła odstawić tabletki, które przypisał jej psychiatra. Śledziła starszego Fayesa godzinami, podejrzewając go o zdradę. Gdy pewnej nocy nie mogła go zlokalizować, wydzwaniała do Jacka o trzeciej w nocy. Brunet nie miał pojęcia skąd miała jego numer i jakim cudem, dziesięć minut później, znalazła się pod jego mieszkaniem, waląc z całych sił w drzwi. Następnego dnia Douglas wykupił jej bilet do Barcelony w pierwszej klasie i słuch po niej zaginął. Całe szczęście...
- Greta była szalona, to fakt.

Kobiety w różnym wieku oglądały się za dwójką młodych mężczyzn, którzy pochłonięci rozmową, pewnym krokiem szli ulicami Manhattanu. Choć Jack preferował zwykle wygodniejszy strój, to w szytym na miarę garniturze od Gucciego, czuł się wyjątkowo dobrze. Płeć damska miała słabość do mężczyzn w tym stroju, a brunet potrafił to dobrze wykorzystać. Tym razem jednak nie zaszczycał wzrokiem, tylkobiet co zawsze, co było zupełnie nie w jego stylu. Podczas gdy Mark puścił oczko do ładnej mulatki, Jack wciąż rozmyślał o korepetycjach z Arią. Ta dziewczyna wywoływała w nim emocje, których do końca nie potrafił zrozumieć.
Choć na początku miał być to najzwyklejszy zakład o zdobycie nawiedzonej, teraz przybrał znacznie głębszą formę. 
Zaczęła go naprawdę interesować, a jego myśli coraz częściej krążyły w okół jej osoby. Nie przywykł do skupiania się na jednej dziewczynie, gdyż zwykle było ich tak dużo, że o każdej pamiętał zaledwie parę chwil. Złapał się na tym, iż przestały go zadowalać przypadkowe panienki, gdyż jego cel o wiele bardziej go pociągał.
Brunetka była zupełnie inna od dziewczyn, z którymi do tej pory miał do czynienia. Była błyskotliwa, mądra i kompletnie nie zainteresowana jego osobą. Choć widział złość w jej oczach, która prawie za każdym razem pojawiała się na jego widok, to czuł, że nie jest obojętna na jego gesty. Nie mógł uwierzyć, że nie odczuwa tej chemii między nimi, którą on nie mógł już dłużej ignorować. Ryzykował zbliżając się do niej tak blisko, a pocałunek w policzek był całkowicie spontaniczny. Spodziewał się bicia, wyzywania i bóg wie czego, jednak nic się nie wydarzyło, a brunetka przez moment stała jak zamurowana. Cóż, przynajmniej zdołał się ulotnić bez większych obrażeń, co niezmiernie go cieszyło. Nie mógł się doczekać spotkania z Arią, która z pewnością nie omieszka zrobić mu awantury.
A przecież to był tylko niewinny całus w policzek! Jej usta o wiele bardziej go kusiły, jednak musiał działać powoli, jeśli życie było mu miłe.

Wraz z Markiem wszedł przez przeszklone drzwi hotelu Empire. Ów hotel był jednym z najbardziej ekskluzywnym w całym Nowym Jorku. Doba za nocleg była niezwykle wysoka, a posiłek w restauracji kosztował fortunę. 
Przekroczyli obszerny, marmurowy hol, który już na wejściu robił niemałe wrażenie. Przesadzisty brylantowy żyrandol rozświetlał pomieszczenie setkami mieniących się kryształów. Po lewej stronie znajdowała się kamienna recepcja, przy której atrakcyjna blondynka rozmawiała przez telefon. Na widok Jacka, kąciki jej ust delikatnie się uniosły, a chłopak w odpowiedzi posłał jej szeroki uśmiech, co jeszcze bardziej ją zawstydziło.
Po prawej stronie umieszczone były brązowe, skórzane sofy, a ogromne schody, prowadziły do ekskluzywnych pokoi. Znając już układ hotelu, minęli hol, kierując się w stronę drzwi prowadzących do sali restauracyjnej. 
W środku było już sporo osób. Wszyscy elegancko ubrani, z kieliszkami w ręku, rozmawiali bądź kiwali się w rytm muzyki. Wokalistka na małej scenie, śpiewała melodyjnym głosem wolną piosenkę, a mężczyzna obok akompaniował jej na fortepianie. W całym wnętrzu dominował modny kolor baby blue. Jack domyślał się, iż był to zamysł Eleny, gdyż Douglas nigdy nie zajmował się takimi błahostkami jak dekorację. Na każdym stoliku stał bukiet błękitnych róż, a tuż obok, klimatu dodawały długie świece w srebrnych stojakach. Przy każdym nakryciu leżały starannie zapakowane upominki dla gości - za pewne zawieszki od Pandory lub inne drobiazgi od Tiffaniego. Kelnerzy manewrowali między ludźmi z tacami zapełnionymi kieliszkami z szampanem, winem i przekąskami. Oprócz tego, z boku sali znajdował się szwedzki stół zapełniony przeróżnymi daniami z wielu zakątków świata. Kalmary, krewetki, przegrzebki, sushi, ostrygi, pieczona kaczka, kawior, łosoś i wiele innych potraw - zachęcały gości do skosztowania.

- Mmm uwielbiam krewetki - powiedział Mark z uśmiechem, kierując się w ich stronę. Jack już chciał za nim podążyć, gdy obok zmaterializowała się Elena.
- Witaj Jack - uśmiechnęła się pięknie, a brunet natychmiast zlustrował ją wzrokiem. Miała na sobie błękitną, lejącą się suknię z satyny, opinającą jej duży biust. Włosy związane miała w luźny kok. Przypominała grecką boginię z mitologii. Mimo, iż Jack był już wystarczająco uprzedzony do jej osoby, musiał przyznać, że jest nieziemsko atrakcyjna.
- Jak Ci się podoba przyjęcie? - zapytała uprzejmie, jednak jej oczy błyszczały tajemniczo, zdradzając, że to tylko gra.
- Ujdzie - powiedział, chcąc już zakończyć tą bezsensowną rozmowę. Jak mogła udawać, że nic ich nie łączyło? Spali ze sobą dwa razy, a Douglas Fayes nie miał o niczym pojęcia. Nie wiedział jak zakończyć ten związek. Zdawał sobie sprawę, że jego słowa przeciw jej, nic nie znaczą. Ojciec nigdy by mu nie uwierzył. Czuł obrzydzenie do samego siebie, z powodu seksu z przyszłą żoną rodziciela. Był taki głupi...
- Jack, nie bądź taki oschły - uśmiechnęła się znowu i lekko dotknęła jego ramienia.
- Lepiej mnie nie dotykaj - wysyczał Jack, rozglądając się czy nikt tego nie widział. Choć był to tylko nieznaczący gest, wydawało mu się, że dotyk zdradzi relację jakie ich łączyły.
- Nie bój się, nikt się nie dowie o naszym spotkaniu. Takie przyjemności zachowuję tylko dla siebie.
- Jak możesz...
- Jack przyszedłeś punktualnie, nie spodziewałem się! - przerwał mu Douglas, obejmując blondynkę lekko w talii.
- Właśnie rozmawiałam z Jackiem o zajęciach, dobrze sobie radzi - uśmiechnęła się pogodnie do narzeczonego, zmieniając całkowicie wyraz twarzy. Teraz sprawiała wrażenie naprawdę zakochanej. Idealna aktorka, nie ma co. Może rola w Modzie na Sukces jest nadal wolna?
- Zobaczymy po egzaminie, od gadania nikt jeszcze nie zdobył punktów- powiedział surowo Douglas i spojrzał na syna oschle. Okazywanie uczuć rezerwował tylko i wyłącznie dla kobiet. Jack niezbytnio przejął się jego słowami, całkowicie przyzwyczajony do takiego traktowania.
- Za dwadzieścia minut wznosimy toast, idę się odświeżyć - powiedziała Elena do przyszłego męża, całując go czule w policzek. Starszy Fayes odwzajemnił gest, po czym odwrócił się bez słowa w kierunku ciekawszych, jego zdaniem, towarzyszy do rozmów.
- Idealna z was rodzinka,nie ma co - powiedział Mark, przeżuwając krewetkę w cieście.
- Daj spokój, ze mną rozmawiała pokazując prawdziwe oblicze, jak przyszedł ojciec od razu inna osoba.
- Mówiłem Ci, że ona nadaję się do tego serialu! Trzeba jej podrzucić zgłoszenie... 
-Tak w ogóle to idź za nią, może coś jeszcze z niej wyciągniesz - dodał Mark, wskazując drzwi, w których przed chwilą zniknęła.
- Wątpię, ale spróbuje - mruknął Jack, bez przekonania idąc we wskazanym kierunku. Minął tłum ludzi i ledwo zauważył Elenę, która zamiast udać się do łazienki, skręciła w wąski korytarz. Podążył za nią, chcąc porozmawiać na temat jej ukrytych zamiarów względem ojca. Już miał wyjść zza zakrętów i się ujawnić, gdy usłyszał jej przyciszony głos.
- Louis, mówiłam Ci, że to nie jest taka prosta sprawa... Tak, wiem, ale dopiero po ślubie... 
Jack wychylił się lekko, zauważając Elenę, rozmawiającą przez telefon. Żałował, że nie może usłyszeć, co mówi osoba po drugiej stronie słuchawki.
- Tak... Po ślubie będzie już z górki, zostało już nie wiele czasu.. Spokojnie.. Muszę kończyć... 
Brunet natychmiast wszedł do męskiej toalety, aby uniknąć spotkania z blondynką. Nie miał pojęcia o co chodziło w rozmowie, jednak nie zwiastowało to nic dobrego. Co wydarzy się po ślubie? Kim jest osoba z którą rozmawiała? Elena coś knuła, teraz nie miał już żadnych wątpliwości.
- Myślałem, że miałeś iść za nią, a nie siedzieć w łazience - Mark wszedł do łazienki, wpatrując się w przyjaciela. Obmył ręce w umywalce, spoglądając z wyczekiwaniem w przyjaciela.
- Ona coś kombinuję. Słyszałem jak rozmawiała z jakimś mężczyzną przez telefon - powiedział cicho brunet, choć w pomieszczeniu byli tylko oni.
- Jak to? Co mówiła? - zapytał przejęty Mark, który uwielbiał wszelkiego typu sensację.
- Tłumaczyła się, że po ślubie coś zrobi, tylko nie wiem co...
- Z kim rozmawiała ?
- Z jakimś Louisem.. zaraz, zaraz! Pamiętam! Jak wtedy obudziłem się u niej, ktoś dzwonił na jej telefon! Tylko jak on miał na nazwisko... Louis...
- Wytęż mózg Jack! Ta informacja jest nam potrzebna. Z samym imieniem nic nie wskóramy... - powiedział zaciekle Mark, jakby poznanie nazwiska miało pomóc im w rozwikłaniu tajemniczej zagadki.
Przez chwilę zapanowała cisza, przerywana niecierpliwym stukaniem palców blondyna o ścianę.
- Wiem! Louis Grint! Już wtedy coś mi mówiło to nazwisko, ale całkowicie olałem sprawę i wyleciało mi to z głowy.
- Mamy nazwisko, to zaraz będziemy mieć odpowiedź! - rzekł wesoło Mark, wyjmując z kieszeni marynarki telefon. Wystukał na wyświetlaczu dane, które posiadali a po chwili pojawiły się dziesiątki stron na temat tej osoby. Blondyn włączył pierwszą wyświetloną stronę i zaczął czytać:
- Louis Grint, właściciel firmy Grint Invest, w 2008 roku przeniósł swoją firmę do Nowego Yorku.
- Czekaj! To jedna z konkurencyjnych firm dla Fayes Company... - powiedział Jack, zamyślając się na chwilę. Czy Elenie zależy na zniszczeniu firmy ojca? Tylko dlaczego? Kim jest dla niej Grint?
- Może to kochanek Eleny? Albo ktoś z rodziny? Mąż?
- Mąż chyba odpada, skoro chce się ożenić z moim ojcem..
- Faktycznie - Mark walnął otwartą ręką w czoło, karząc się za swoją głupotę.
- W internecie nie ma żadnych powiązań z Eleną? - zapytał Jack, z nadzieją zerkając przez ramię blondyna. Mark przecząco pokręcił głową.
- Albo bardzo ukrywają swoją prywatność, albo nikogo to nie interesuję - powiedział zrezygnowany, przeglądając kolejne strony.
- Te informację nic nam nie dają. Nie pójdę do ojca i nie powiem mu, że Elena rozmawiała z Grintem... Zgadnij komu uwierzy? - zapytał ze złością brunet, wiedząc jak zareagowałby ojciec. Uznałby, że chce usilnie zwrócić na siebie uwagę lub stroi sobie durne żarty.
- Mam lepszy pomysł - powiedział złowieszczo Mark, a Jack zaczął się bać. Pomysły blondyna były zazwyczaj szalone. Naoglądał się za dużo seriali.
- Pójdziesz do Eleny, trochę ją zabawisz i przeszukasz jej mieszkanie.
- Chyba żartujesz...
- To świetny plan! - wykrzyknął, po czym przez chwilę milczał. W jego oczach pojawił się dziwny błysk, a Jack czuł, że blondyn wymyśli zaraz coś jeszcze bardziej absurdalnego.
- Mam coś lepszego! Pluskwa!
- Jaka pluskwa?
- No pluskwa! Nie oglądałeś CSI?
- Ty naprawdę oszalałeś... Mam założyć w mieszkaniu Eleny pluskwę?!
Mark wyglądał na wielce uradowanego.





***

No i jestem! Udało się dodać :D Jak wam się podoba nowy szablon? Mam nadzieję, że nie jest zły. Uznałam, że Aria też ma prawo być na nagłówku :D
Niedługo biorę się za Wasze opowiadania, w końcu mam czas!
Zapraszam do komentowania, jestem ciekawa ile was tu jest i co sądzicie o mojej skromnej historii, której do doskonałości daleko, no ale cóż :D
Pozdrawiam!



28 komentarzy:

  1. Jeju kocham to opowiadanie <3 czekam na kolejny rozdział. Życzę weny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba <3 dziękuje bardzo i również pozdrawiam!!

      Usuń
  2. I znów Twoje opowiadanie towarzyszy mi w nocy, ale to i dobrze, bo z bólem brzucha i tak bym nie zasnęła, a tak to przynajmniej sobie poczytałam. Szkoda tylko, że tak krótko... Wiem, że powiesz, że narzekam, ale tego co dobra nigdy nie za dużo... Czy jak to tam szło... Ważne, że ja wiem o co chodzi. ;)
    No,no,no Jack zdecydowanie się rozkręca! Ach te jego esemesy! Najbardziej mi sie podobało jego ostrzeżenie o celowaniu w usta... Rozpływam się!
    Tak teraz myślę, że jak nikt inny chciałabym być na miejscu Ari!! Może znasz jakiegoś Jacka? Jak tak to daj mi namiary ;)
    Elena wredna żmija coś kombinuje, a ja myślę, że chce puścić firmę ojca Jacka z torbami, tak mi się wydaję! Mam nadzieję, że nie uda jej się, cokolwiek planuje.
    Fajnie, że dodałaś w nagłówku Arie. Powiem ci, że ona ładna jest, jak czytałam o tym jej mocnym makijażu to przyznam się, że zastanawiało mnie to, co też jej chłopak w niej widzi... Ale teraz to już wiadomo!
    Tak, Love me like you do zdecydowanie kocham! :)
    Ja zmykam, do następnej notki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już chyba tradycja - czytanie J. i A. w nocy haha :D Wiem, że do najdłuższych nie należy,ale musiałam tak zakończyć, bo nastepny rozdział zaczyna się zupełnie inaczej :P
      Jack wciąż napastuję smsami Arię, ale też bym chciała mieć takiego prześladowce!
      Aria jest ładna, nie potrzebnie tak mocno się maluję, ale cóż, jak kto lubi :D
      Dziękuje za cudowny komentarz <3

      Usuń
  3. Grey widzę inspiruje, a przynajmniej twoja Ariana - Aria bardzo mi się kojarzy z Anastasią - Aną, jeśli chodzi o zagranie z imieniem i jego zdrobnieniami, bądź nie, kiedy ktoś jest wystarczająco przystojny. :D Za mało, za mało mi Jacka i Ari w tym rozdziale, ale wynagradza to wątek Eleny. Jestem strasznie ciekawa, jak się to wszystko potoczy. Czy Elena zrujnuje Fayes'ów (nie mam pojęcia jak to napisać!) i Jack będzie się musiał od Ari uczyć, jak żyć w ubóstwie? To byłoby ciekawe :P. Pozdrawiam i czekam na następny! (Ten połknęłam na komórce, w przerwie między zajęciami. Bardzo mi umilił dzień.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh zapomniałam o Greyu i tym zdrobieniu - masz rację :D Raz mnie natchnęła czytelniczka i zapytała czy Aria to jakiś skrót i postanowiłam to wykorzystać!
      W następnym rozdziale więcej J. i A. - ostatnie korepetycje!
      Haha J. w ubóstwie - jak on by sobie z tym poradził ? :D
      Dziękuje baaardzo za komentarz, Pozdrawiam!!

      Usuń
  4. Bogowie... gdyby Mark nie był taki podrywaczem i gdybym nie wspominała, że kocham Nicka z całą pewnością stałabym się jego wielbicielką! No, ale moim zdaniem lepsza od pluskwy jest kamera! Dobrym pomysłem byłoby też wynajęcie detektywa! Wtedy z całą pewnością ojciec Jacka miałby poważne dowody na nieuczciwość swojej narzeczonej.
    Zaczynam czuć coraz to większa niechęć do Eleny, ona jest... tym, co... jest najgorsze!
    Aż muszę się o coś zapytać... oglądasz "Modę na sukces"? Moja prababcia to oglądała, ale zgodzę się z Markiem, że życie Jacka powoli zaczyna przypominać taki serial, a Elena naprawdę nadawałaby się nawet na główną bohaterkę!
    SMSy wyszły genialnie!
    Jednak mam szczere wątpliwości, czy odpisywanie Jackowi to dobry pomysł, ale teraz chociaż wiem, jak brzmi pełne imię bohaterki :3 Ariana... ładne imię! Ja do tej pory sądziłam, że Aria to jej pełne imię... och, ja naiwna... -_-
    Tak! Grożenie mężczyzną uszczerbku na zdrowiu w tak intymnym miejscu jest najlepszą możliwą groźbą... no, a przynajmniej do czasu, aż nie uderzysz takiego w to miejsce, a on nie zacznie grozić Ci sądem... gdyby nie mógł mieć w przyszłości dzieci... a i pamiętaj, że trzeba dobrzy wycelować, bo mój pewien kolega... cóż... lepiej tej myśli nie będę rozwijać, ale na usprawiedliwienie się mam to, że wtedy byłam w gimnazjum! :3
    Szkoda, że rozdział taki króciutki :C
    Ach! No i muszę dodać, ze bardzo zaczyna mi się podobać budujące się uczucie Jacka do Arii i mam szczerą nadzieje, że powstanie z tego coś naprawdę wielkiego, trwałego i stabilnego! Również mam nadzieje, że to nie Ariana pierwsza się zakocha! Niech to będzie Jack!
    No i Aria przez jego SMSy nie może przestać o nim myśleć, no i się dziewczyna wściekła, a biedny Dan będzie omijał ją jak ognia, a przy okazji zastanawiał się, co się dzieje z jego ukochaną. Hmm... to mi przypomina gadkę o ex-narzeczonych ojca Jacka, swoją drogą ja świetnie wpasowałabym się w ten schemat! :D Jak myślisz? Tylko, że ja tam planuje przyszłość z Nickiem :3
    Żałuje, że nigdy nie spotkałam chłopaka, którym bezgranicznie się zakochałam, zawsze marzyłam, że zrobię mu kilkanaście zdjęć, wydrukuje je i okleję nimi całą ścianę i zrobię miny ołtarzyk!
    No dobra, szczerze to nigdy nie chciało mi się czegoś takiego robić, bo jestem zbyt leniwa xD
    Rozdział fenomenalny, genialny, cudowny i fantastyczny! No i nie wiem, co jeszcze!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamera też jest dobrym pomysłem masz rację no i detektyw również :D Mark naoglądał się za dużo serialii i najwyraźniej pluskwa najbardziej przypadła mu do gustu haha :D
      Jak byłam mała oglądałam mode na sukces z babcią! do tej pory pamiętam te emocje,czasami jak miało się wydarzyć coś złego to wychodziłam z pokoju haha :D
      Też uważam, że odpisywanie nie jest dobrym pomysłem i powinna nie reagować, ale najwyraźniej jej podświadomość chce tego bardzo :F
      haha widzę, że masz doświadczenie z gimnazjum!! ja niestety nigdy nie miałam takiej okazji;/ raz tylko sprzedałam plaskacza, również w gimnazjum :D:D
      haha Nick jeszcze się pojawi, ale na razie muszę Cie zasmucić - nie będzie o nim za wiele,ale jeszcze będzie miał swój udział na pewno!
      haha mini ołtarzyk <3 ciekawe czy gdyby jakiś chłopak to zobaczył nie uciekłby z krzykiem, myśląc że masz obsesje ?! :D:D
      Dziękuje bardzo za komentarz, uwielbiam je!! <3

      Usuń
  5. Jak ja kocham tego bloga, czemu tak krótkie ???? :( Genialne wszystko, genialne!
    Aria i jej teksty ... przebijają moje!
    Wspaniałe!
    Chanel
    pamietnik-realistki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh dziękuję bardzo! Długie rozdziały to nie dla mnie,Ale za to staram się dodawać często :p

      Usuń
  6. Kocham Twój blog. Niezaprzeczalnie i nieodwołalnie się w nim zakochałam. Jack jest tym, co lubię najbardziej - niegrzecznym chłopcem, a takowych nigdy nie mam dość. Imprezy, fajki, przygodny na jedną noc... To wszystko do niego pasuje. Wykreowałaś go doskonale i zazdroszczę Ci, że masz taki talent pisania. A Aria jest ucieleśnieniem tego, co najbardziej cenię sobie w ludziach, fikcyjnych czy realnych. Zapewniam, że będę tu często zaglądać.
    Całuski, Thais :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh dziękuje za przecudowny komentarz!! <3 sprawiają mi wielką radość :D
      Cieszę się, że podoba Ci się mój Jack, kocham go!!
      Co do talentu, to nie przesadzajmy, talentem bym tego nie nazwała, ale dziękuje :P
      Niedługo wpadnę do Ciebie na pewno, może nawet dzis mi się uda :D

      Usuń
  7. Kim są osoby na szablonie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Francisco Lachowski i pewna modelka, której imienia nie pamiętam :P

      Usuń
  8. Uwielbiam te celne uwagi Arii. Mam cichą nadzieję, że kiedyś zdecyduje się trafić w krocze!
    Jack staje się naprawdę zawadiacki i wydaje mi się, że jest już blisko osiągnięcia celu :P
    Wplecenie w historię "Mody na sukces" to był strzał w dziesiątkę, jeżeli chodzi o mnie. Uwielbiam ten serial (nooo, tak) i ten fragment jest naprawdę przezabawny.
    Z Eleny to niezła intrygantka, bardzo ciekawi mnie czy moje podejrzenia co do niej są słuszne? Chce tylko oskubać przyszłego małżonka czy to może zemsta za upokorzenie sprzed lat? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi! Więc pisz, twórz i zaspokajaj ciekawość czytelników :P
    Bardzo miła zmiana w nagłówku. Aria powinna tam być tak samo jak i Jack.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś z babcią oglądałam modę na sukces :D uwielbiałam Brooke - żone wszystkich Forresterów i matkę chyba połowy grających tam postaci haha :D
      No Jack już zrobił krok do przodu ku niezadowoleniu Arii, ale do osiągnięcia celu jeeeszcze trochę o ile wgl mu się uda :D
      DZIĘKUJE BARDZO za komentarz <3

      Usuń
  9. Lekko spóźniona (jak zawsze) jestem x) W sumie to wpadłam tylko z info, że przeczytałam, bo muszę jeszcze ponadrabiać parę rozdziałów, a złapałam takiego lenia... Wybaczysz? Po prostu nic mi się nie chce >.<
    Tak czy siak, czekam na następny rozdział ;) Weny!
    Pozdrawiam, Jess ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsza scena - EPICKA <3 Odpowiedź Arii sprawiła, że moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Uwielbiam te ich przekomarzania, które podsycają napięcie. Z niecierpliwością czekam aż Jack osiągnie swój cel.
    Wiedziałam. Od początku przeczuwałam, że Elena coś kombinuje. Mówiłam, że to suka. Ale ten moment ze zmianą zachowania totalnie potwierdził moją opinię o niej.
    Wplecenie "Mody na sukces" było super posunięciem. Aż się zaśmiałam na wspomnienia Ridga. Kurcze, ile to lat już minęło odkąd ostatni raz to widziałam… Za to pomysł z pluskwą mnie rozbraja. Nie za bardzo wiem, co o tym myśleć. W każdym razie liczę, że następny rozdział coś wyjaśni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też bardzo na to czekam, aż się nie mogę doczekać takiego rozdziału !! :D
    Haha dobrze, że nikt nie uznał Mody na sukces za żałosną !:D
    Mark i jego pomysły rodem z serialii kryminalnych,przerażają J. i mnie trochę też...
    No i dziękuje za kolejny komentarz!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana! Mam nadzieje, że w ogóle nie przyszło Ci do gowy, że o Tobie zapomniałam! Nic, ale to nic bardziej mylnego. Przepraszam za moją nieobecność. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że wszystkie zaległości zostały przeze mnie nadrobione i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że powróciłam do grona Twoich wiernych fanów! ;)
    Jestem z Ciebie taka dumna, że potrafisz tak się zdyscyplinować i znaleść czas na uczestniczenie w życiu blogosfery. U mnie bywa z tym różnie. Połączenie mojej pracy w sushi ze szkołą stanowi dla mnie niekiedy mieszankę wybuchową. W każdym razie już jestem! ;)

    Przejdę w końcu do rozdziału - tu mam bardzo dużo rzeczy do powiedzenia. Zostawiając drobne znaki swojej obecności w poprzednich rozdziałach nie byłam usatysfakcjonowana. To wszystko przez to, że w momencie, gdy w głowie wciąz "pulsuje" myśl "Mrs. Red Lashes! To nie koniec, masz jeszcze przed sobą cztery wspaniałe rozdziały" nigdy nie chce tracić czasu.
    Twoja historia to takie przeniesienie się do krainy w której chyba każda z nas chciałaby być. Jesteśmy pokoleniem, które uwielbia wszystko co wiąże się z amerykańskim stylem, a ja nie jestem inna. Jack wciąż mnie zaskakuje. Niejednokrotnie zdaje sobie sprawę, że jest kłamliwym, aroganckich idiotą to i tak moje serce mówi mi, że oddałabym wiele, aby być na miejscu Ari. Straszne jest to, że tak bardzo cieszę się, że Dan opuszcza Nowy York. Jack będzie miał znacznie większe pole do popisu. Samotna, przestraszona i stęskniona Aria otoczona jego ramieniem. Podświadomość podopowiada mi, że nie mogę się już doczekać opisu ich pierwszej, wspólnej nocy! Musi to przecież w końcu nastąpić, prawda? ;) Prędzej, czy później musi mu ulec. Kobiety kochają tych bezczelnych bad boy'uw. Cała sytuacja z Eleną, zaczyna mnie troszeczke martwić. Może nieźle namieszać w życiu przystojniaka. A jego ojciec, niby milioner, który zarządza poważną i wielką firmą pozwala sobą tak manipulować. Co będzie dalej?
    Niestety już nie mogę nacisnąć przycisku "nowy post" i przenieść się do upragnionej dziewiętnastki. Czekam jednak na nią z utęspnieniem!

    Ps: kcohana, mam nadzieje, że marzec przyniesie nowy rozdział. W KOŃCU! ; *

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaa!! Wrocilas <3 już straciłam nadzieje! Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam jak zobaczyłam Twój komentarz!!! Szok :D bardzo się cieszę :D
    wiem jak to jest nie mieć czasu na opowiadanie,dlatego przerwalam za pierwszym razem i wróciłam po tak długim czasie,a to dlatego że studiowałam,pracowałam i nie mogłam pogodzić tego wszystkiego,więc dobrze wiem jak to jest i rozumiem! Teraz jak skończyłam studia i tylko pracuje,mm czas,szczególnie w weekendy i już nie ma opcji,żebym przestała - za dużo mam wolnego czasu! :D oo praca w sushi,brzmi pysznie <3 ja jestem amatorka i umiem zrobić tylko te najprostsze niestety :p
    co do amerykańskiego świata to takie moje niespełnione marzenie dlatego nie mogłabym pisać o niczym innym :D
    następny rozdział.już niedługo! I bardzo się cieszę że pojawi się u Ciebie, w.końcu!!! :p dziękuję za cudowne.komentarze!! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam już kilka dni temu, ale nie miałam czasu skomentować :(
    Wiedziałam! Widziałam, że Aria zainteresuje Jacka tym, że na niego od razu nie poleci. Tylko żeby nie stawiała oporu zbyt długo, bo w końcu się chłopak zniechęci :/
    Widzę, że Mark jest fanem telewizji :D to zadziwiające, ale kiedyś naprawdę byłam na bieżąco z Modą na sukces i ogarniałam wszystkie wątki o.O to zainteresowanie Eleny ojcem Jacka od samego początku było podejrzane. Szkoda, że pomiędzy Fayesami nie ma lepszych relacji, wtedy syn mógłby podzielić się swoimi podejrzeniami z ojcem i obyłoby się bez podkładania pluskiew (btw - to słowo tak właśnie się odmienia? XD) w mieszkaniu Eleny. Ale ta zabawa w detektywów może być bardzo interesująca! :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też kiedyś byłam na bieżąco haha, to jest możliwe! :D Do dziś pamiętam te emocje !
      Też mam nadzieję, że Jack się nie zniechęci, ale kto wie
      Dziekuje baaaardzo za komentarz <3

      Usuń
  15. Wymiana smsow miedzy Arią a Jackiem genialna :)
    Faktycznie narzeczona ojca Jacka idealnie sprawdziłaby się w roli Bruck. Co ona knuje? Podejrzewam, że ich firma może mieć kłopoty.
    Dobrze, że podsłuchał tą rozmowę, być może będzie miał szansę jakoś temu zapobiec.
    Przepraszam za opóźnienia, miałam małe problemy z lapikiem i korzystając z okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z Markiem u boku może być różnie z pomocą, no ale może sie uda :D
      Dziękuje za komentarz :):)

      Usuń
  16. Gosh, możesz mnie zdzielić po głowie pałką, ba, nawet deską albo opcjonalnie zrzucić mi na głowę piłkę lekarską. Jestem tak bardzo zUa, że przybywam z komentarzem do Jacka tak późno. Będę teraz błagać jego i Ciebie o wybaczenie, bo to naprawdę niedopuszczalne, żeby tak się spóźniać. Ach, błagam, wybaczcie!
    Przez tę ich wymianę SMS-ów na samym początku w mojej głowie pojawiła się straszna myśl. Otóż uznałam, że może lepiej im idzie dogadywanie się, gdy siebie nie widzą, tylko tak sobie ślą telefoniami wiadomości (no bo come on, te teksty Jacka w smskach wymiatają wszystkie koty kurzu spod łóżek w całej Europie :P). Ale potem stwierdziłam, że chwila, moment, przecież wtedy nie mogą się dotknąć, Jack nie może Arii zawstydzać swoim pięknym licem, a poza tym nie ma jego ślicznych ocząt (Jack, twoje oczy od dzisiaj wyznaczają moją drogę życia xd)… Także niech oni na przemian do siebie piszą i się całuj… eee, wróć, chciałam oczywiście napisać: spotykają (ale całować też się w końcu będą , prawda?)
    Tak w ogóle to co ty zrobiłaś Markowi? On jest w tym rozdziale świetny. Toż Ridge to mój Wielki Bóg (stwierdziłam to, gdy będąc dwunastoletnią dziewczynką obejrzałam razem z moją babcią pod rząd jakieś dziesięć odcinków wiadomego serialu). I Mark tak ładnie wplótł go w swoją wypowiedź (myślę, że on też z babcią obejrzał kilka odcinków :P). I teraz mam dylemat, bo pod ostatnim rozdziałem pisałam, że M. to jak dla mnie raczej mało prawdopodobny obiekt zachwytów, a tu, proszę, on w tym rozdziale jest taki świeży, zabawny, uroczy i co ja biedna teraz pocznę?
    Ha, klin klinem, dlatego przejdę do Jacka… Czemu on znowu chce się przyczepić do Eleny… To znaczy okej, niech próbuje, trzeba ją spacyfikować, niech się tam więcej nie panoszy, bo niesamowicie mnie irytuje, ale i tak martwię się o Jacka. Ale okej, wierzę w ich chytry plan (w końcu CSI to klasa sama w sobie, więc jeśli wezmą z M. przykład z na przykład mistrza Horatio, to powinni wysłać Elenę całkiem szybko i sprawnie na drugi koniec globu).
    Aww, ja kocham ich wszystkich (poza Elenką oczywiście)! Okej, Dougiego też wyrzucę z tej listy ukochanych, bo chociaż imię ma śliczne, to jednak różnica wieku przeraża :D No i ze mnie żadna śliczna, długonoga dziewczynka, więc odpadam. Arię kocham jak siostrę, Jacka kocham miłością czysto platoniczną, do M. się zaczynam przekonywać, a Danielka też w sumie lubię, bo z niego dobry dzieciak jest.
    Kończę, bo mam taki dziwny humor dzisiaj, że mogłabym się rozpędzić i nigdy tego komentarza nie skończyć, a dużo roboty na mnie czeka :D
    Chcę już następny rozdział :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fejl, nie zdążyłam :O nic, w takim razie lecę czytać następny, może przynajmniej tym razem nie będę spóźniona :P

      Usuń