Rozdział 22
~~~***~~~
Słońce
mocno paliło skórę. Aria nałożyła kolejną warstwę kremu z
filtrem na twarz, nie chcąc nabawić się gromadki piegów, których
szczerze nie znosiła. Rozciągnęła się na dużym leżaku,
wdychając świeże powietrze, które sprawiło, że poczuła się na
prawdę beztrosko. Potrzebowała tego jak nigdy wcześniej. Musiała
zażyć porządnej dawki relaksu i zapomnieć o zdarzeniu, które
nawiedzało jej myśli od paru dni.
Choć miejsce, w którym się
znalazła wprawiało ją w niezwykle dobry nastrój, to wciąż w
podświadomości widziała Fayes'a znajdującego się tuż obok niej
na szkolnym korytarzu. Nadal pamiętała dziwny wyraz jego twarzy,
gdy prosiła, by przestał. Bez przerwy analizowała, jakim cudem Jack
się odsunął i bez słowa odszedł. To nie było w jego stylu. Była
pewna, że ją pocałuję, nawet jeśli miałby użyć do tego siły.
Nie potrafiła zrozumieć uczucia, które ją ogarnęło, gdy chłopak
ją zostawił. Z jednej strony czuła ulgę, ale z drugiej strony, jej
ciało wręcz protestowało, gdy nie otrzymało upragnionej
rozkoszy.
Z ciężkim sercem musiała to przyznać – Jack Fayes ją
pociągał i choć nienawidziła samą siebie za ten fakt, to w końcu
potrafiła się do tego przyznać. Pocieszała się, że już go nie
zobaczy, przynajmniej przez dłuższy czas, gdyż wątpiła, by
brunet kontynuował naukę na uczelni. Istniała więc możliwość,
iż nie spotka go już na swojej drodze. Dziwnie się czuła z tą
myślą, jednak wiedziała, że to jest jedyne wyjście z tej
sytuacji. Przestała sobie ufać, gdy Jack znajdował się blisko, a
ów bliskość mogłaby doprowadzić do sytuacji, której z pewnością
później by żałowała. Kochała Daniela i nie chciała go stracić.
Tylko dlaczego wciąż nie mogła zapomnieć o Fayesie?
Roztargniona
podniosła się z miejsca. Założyła duże okulary przeciwsłoneczne
na nos, rozglądając się w okół. Widok, który miała przed sobą,
powodował mimowolny uśmiech na jej twarzy. Długi, prostokątny
basen z małą wysepką na środku, zachęcał do orzeźwiającej
kąpieli. Z boku umiejscowiony był drewniany bar, w otoczeniu
zielonych drzewek i wygodnych białych foteli. Parę metrów dalej
znajdowało się duże jacuzzi. Sam hotel wyglądał naprawdę
ekskluzywnie – cały w bieli, z dużymi, przeszklonymi tarasami.
Aria jeszcze nigdy nie miała okazji, znaleźć się w takim miejscu.
Zazwyczaj spędzała wakacje w mieście lub na campingu z rodzicami.
Dlatego też, gdy po godzinie drogi znaleźli się w Hamptons, przed
dużym hotelem Caprie, była w szoku. Nie spodziewała się takiego
miejsca. Daniel zdradził jej, iż od dawna planował ten wyjazd, a
dzięki podwójnej pensji, którą otrzymał miesiąc temu, mógł
pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Choć Aria, miała wyrzuty
sumienia z powodu niemałej kwoty wydanej na ów wyjazd, to cieszyła
się na tydzień błogiego odpoczynku od pracy i nie tylko...
Już
pierwszy dzień zaczął się bardzo przyjemnie. Brunetka od
trzydziestu minut wylegiwała się na leżaku, pozwalając, by
promienie słońca rozgrzewały jej bladą skórę.
- Wskakuj
do wody – powiedział wesoło Daniel, podpływając tuż obok
niej. Oparł się lekko o drabinkę, odpoczywając po niemałym
wysiłku. Blondyn nie przepadał za bezczynnym opalaniem, dlatego
też, od razu po przybyciu wskoczył do basenu i niczym rasowy
pływak pokonywał kolejne długości kąpieliska.
- Jak
tylko coś wypiję, to do Ciebie dołączę. Chcesz coś z baru?
-
Poproszę sok pomarańczowy – uśmiechnął się i popłynął
ponownie w głąb basenu.
***
Pomieszanie whisky z wódką, nie okazało się zbyt mądrym pomysłem,
gdyż pulsujący ból w skroniach nie należał do
najprzyjemniejszych. Jack sięgnął po dwie aspiryny, popijając je
łapczywie wodą, która była wręcz zbawienna przy porannym
odwodnieniu. Uchylił lekko okno, wpuszczając do pomieszczenia
trochę świeżego powietrza. Zerknął w lustrzaną szafę, krzywiąc
się na widok swojego odbicia - włosy roztrzepane w każdą możliwą
stronę , przekrwione oczy i sporej wielkości malinka na szyi.
Mimo
tego, kac moralny zdecydowanie górował nad kiepskim stanem
fizycznym, w którym znajdował się Jack. Wspomnienie wczorajszego
wieczoru nie przynosiło mu ulgi, którą tak pragnął poczuć.
Niezmiernie denerwował go fakt, że zaliczenie seksownej blondynki
obeszło go niczym zeszłoroczny śnieg. Nie rozumiał dlaczego, tak
jak zawsze, nie mógł zatracić się w przyjemności, a zamiast tego
zmuszał się, by tylko nie myśleć o tej jednej, niedostępnej.
Choć
Diana należała do grona bardzo kreatywnych kobiet, nie pomogła
Jackowi zapomnieć o Ariannie Washey, która bezustannie zaprzątała
jego myśli. Scena na uczelni nawiedzała go już wielokrotnie, z
najdrobniejszymi szczegółami, przypominając mu o całym zajściu.
Momentami wyklinał swoje zachowanie, żałując, że uległ
dziewczynie i zostawił ją w spokoju. Przez tę decyzję czuł
głęboki niedosyt, co doprowadzało go do szewskiej pasji.
Niezaspokojenie zamieniało się w irytację, która niemal
natychmiast przekształcała się w złość i bezsilność.
Skupienie swoich najskrytszych pragnień na jednej dziewczynie nie
było w jego stylu i nie potrafił się odnaleźć w nowej, dla niego
sytuacji. Wciąż starał się przekonać samego siebie, że z czasem
zapomni o Washey, nie spotykając jej kuszącej osoby, przez dłuższy
czas.
Dzwonek
domofonu przerwał jego rozmyślenia. Niechętnie skierował się do
drzwi, spodziewając się, kim jest osoba tuż za nimi. Nim zdążył,
całkowicie je otworzyć, do środka wparował Mark, nie zwracając
uwagi na grymas niezadowolenia przyjaciela.
-
Przyniosłem żarcie - powiedział wesoło, stawiając duże pudełka
na stół, z których unosił się azjatycki aromat. Mark w
przeciwieństwie do Jacka, wyglądał na wypoczętęgo i wręcz
emanował od niego dobry humor. Blondyn dopiero po chwili zerknął
na Fayesa, który usiadł na fotelu, masując obolałe skronie.
-
Wyglądasz kiepsko - stwierdził Mark, lustrując chłopaka wzrokiem,
który ubrany w szary, rozciągnięty dres i poplamioną koszulkę,
prezentował się dość niechlujnie.
-
I tak się czuję - burknął krótko brunet, nie siląc się na
dłuższą wypowiedź.
-
Kac morderca nie ma serca, ale nie martw się, chińskie jedzenie
postawi Cię na nogi! - krzyknął pogodnie, na co Jack lekko się
skrzywił. Ton jego głosu, był zdecydownie zbyt donośny.
-
Mam rosół z makaronem sojowym i kurczakiem, a na drugie danie - smażony
ryż z warzywami i wołowiną - dodał Mark, rozpakowując przysmaki
na stół. Zapach, który rozniósł się po mieszkaniu sprawił, że
nastrój Jacka odrobinę się poprawił. Usiadł przy blacie
zabierając się za zupę - pierwszy posiłek po wieczornych
ekscesach.
-
Jak tam gorąca blondynka, z którą tak szybko wyszedłeś? -
zapytał Dawson, siorbiąc głośno zupę, która najwyraźniej
bardzo mu smakowała.
-
Diana była w porządku.
-
W porządku? Pierwszy raz słyszę, żebyś mówił o jakiejś
kobiecie, że była w porządku. Nie poznaję Cię stary...
-
A jak ta ruda przy barze? - Jack szybko zmienił temat, nie chcąc
drążyć sprawy z poprzedniej nocy, która nieustannie go dręczyła.
-
Jaka ruda? Noc spędziłem z brunetką, którego imienia za nic sobie
nie przypomnę... Daisy, a może Caisy... albo Maisy?
Mark
wyglądał na wielce zadowolonego ze swoich poczyniań, czego Fayes w
tym momencie naprawdę mu zazdrościł. Bardzo chciał cieszyć się
ze swojego podboju, w postaci Diany, jednak za nic nie mógł się na
to zdobyć. Dziwna pustka towarzyszyła mu przez cały czas.
Resztę
posiłku zjedli w kompletnej ciszy, gdyż brunet nie był najlepszym
kompanem do rozmowy, wciąż walcząc z bólem głowy i
nieprzyjemnymi myślami.
-
O której wyruszamy? - przerwał milczenie Dawson.
- Gdzie
wyruszamy?
Mark
spojrzał na przyjaciela z konsternacją.
- Jack
ogarnij się. Jedziemy do Hamptons, zapomniałeś? - blondyn wciąż
badawczo wpatrywał się w chłopaka, z pewnością zastanawiając
się co się z nim dzieję.
Co
roku po skończeniu szkoły, wyjeżdżali na upragnione wakacje,
których zawsze nie mogli się doczekać. Szczególnie upodobali
sobie Hamptons, które słynęło z szalonych imprez na plaży i
pięknych kobiet.
- Ciotka
Marge zajęła domek na plaży, więc zarezerwowałem dla nas hotel
– powiedział Mark, pokazując na telefonie zdjęcia dużego
basenu i ładnych, schludnych apartamentów.
- Pierwszy
raz będziemy w hotelu zamiast w willi Dawsonów. Jestem w szoku - Fayes zmarszczył brwi, przypominając sobie imprezy w posiadłości rodziców Marka, których nie dało się wymazać z pamięci.
- I
to mi się podoba,w domku na plaży były mniejsze możliwości.
- Masz
rację – Jack zmusił się do lekkiego uśmiechu, choć wcale nie
cieszył się na większe możliwości, które mógł zapewnić im
hotel. Miał dość kobiet na jakiś czas, tym bardziej, że żadna
nie przynosiła mu ukojenia, którego tak potrzebował.
***
Parę
godzin później siedzieli w czarnym kabriolecie. Jack usadowił się
wygodnie, popijając napój energetyczny, który przyjemnie gasił
jego pragnienie. Ból głowy w końcu ustąpił, co zdecydowanie
poprawiło mu humor. Postanowił całkowicie zmienić nastawienie,
wyobrażając sobie jakąś ponętną brunetkę, która pół naga
przechadza się przy basenie. Uśmiechnął się do siebie, prawie
zapominając o Arianie Washey, która wciąż siedziała mu w głowie.
Mark
skręcił w boczną uliczkę, w której znajdowało się najwięcej
posiadłości. Wszystkie pełne zieleni, basenów i tłumów ludzi, którzy
już rozpoczęli swój urlop. Jack poczuł wakacyjny klimat, który
podniósł go na duchu. Pomyślał, że wakacje zdecydowanie dobrze mu zrobią i
zapomni o ostatnich wydarzeniach w szkole.
Po
paru minutach, zaparkowali na sporym parkingu, z którego mieli dobry
widok na plażę i ocean. Fayes wysiadł z samochodu wdychając czyste
powietrze. Z każdą chwilą jego humor podskakiwał o jeden stopień
w górę. Mogło być już tylko lepiej.
Wyjęli
walizki z bagażnika, kierując się w stronę białego budynku,
ozdobionego kolorowymi kwiatami i krzakami róż. Już z zewnątrz
robił wrażenie. Weszli do środka, kierując się do recepcji, przy
której młoda dziewczyna, uśmiechała się do nich promiennie.
Wyglądała na nie więcej niż osiemnaście lat i z pewnością
pracowała tu tylko w sezonie wakacyjnym.
- Witam
w hotelu Caprie, czy mają Państwo rezerwację? - zapytała
nieśmiało, odrobinę przytłoczona dwójką przystojnych mężczyzn.
- Na
nazwisko Dawson – powiedział Mark, przyglądając się
dziewczynie, którą najprawdopodobniej już oceniał, pod wiadomym
względem. Nieco speszona tym spojrzeniem blondynka, zajrzała do
laptopa, wystukując podane nazwisko.
- Pokój
numer 123, obiad w godzinach od 13 do 15, szwedzki stół w bufecie
przy basenie przez całą dobę, dzisiaj zapraszam na grecki wieczór
o dwudziestej. - poinformowała i podała Markowi klucze do apartamentu.
- Dziękuje
bardzo – Mark posłał jej uśmiech i puścił oczko.
Dziewczyna lekko się zarumieniła.
- Grecki
wieczór brzmi zachęcająco – powiedział Jack, gdy kierowali się
do swojego pokoju.
- Mam
nadzieję, że na greckim wieczorze nie opędzimy się od napalonych panienek – odpowiedział mu
blondyn, którego myśli zaprzątały wyłącznie kolejne zdobycze.
Pokój
123 urządzony był w bieli, szarości i granacie. Wyglądał
elegancko i schludnie. I to wystarczyło bo nie zamierzali spędzać
w tym pomieszczeniu zbyt wiele czasu. Gdy rozpakowali swoje rzeczy,
a raczej wrzucili je niechlujnie do szafy, postanowili przebrać się
w kąpielówki i zrelaksować się przy dużym basenie, w którym przebywało sporo osób. Kiedy
znaleźli się już na dole, w centrum rozrywki, Mark, natychmiast wskoczył do basenu, czym zwrócił uwagę grupki
dziewczyn, które zachichotały zalotnie. Jack zlustrował je
wzrokiem - były niczego sobie i zdawały się niezwykle chętne.
Pewnym krokiem ruszył w ich kierunku, bez skrępowania siadając na
leżaku tuż obok nich. Już po chwili dowiedział się, że
pochodzą z Chicago i studiują prawo na uniwersytecie Brown. Loren
miała blond pasemka i ładny uśmiech. Brązowe włosy Holly
splecione były w gruby warkocz, a jej ciemne oczy patrzyły na
niego zachęcające. Najbardziej zainteresowała go Ginger,
posiadająca latynoską urodę i ponętne, kobiece ciało. Od razu
postanowił zaklepać sobie pannę G. dla siebie, siadając tuż
obok niej, tak aby Mark zrozumiał aluzję. Blondyn pojawił się
już po chwili, cały mokry i skory do zapoznania się z
dziewczynami. Najwyraźniej nie mógł zdecydować się czy woli
Loren czy Holly bo usiadł między dwójką i zagadywał obie ze
szczerym zainteresowaniem.
- Przynieść
wam coś do picia? - zapytał Jack, wskazując na bar, przy którym
zrobiła się już spora kolejka.
- W taki upał najlepsze będzie mohito – stwierdziła Ginger, patrząc
na niego kusząco spod rzęs. Reszta pokiwała twierdząco,
przyznając, że ów napój będzie idealnym ochłodzeniem. Brunet
podniósł się z miejsca, muskając lekko czarnowłosą po
ramieniu, co ewidentnie spotkało się z jej aprobatą.
Bar
był zapełniony przede wszystkim młodymi ludźmi, którzy wesoło
gawędzili między sobą, upojeni procentami i wakacyjnym klimatem.
Z głośników rozbrzmiewał zmysłowy głos Beyonce:
Patrzę
i zaglądam coraz głębiej w twoje oczy
Dotykam
Cię coraz więcej i więcej za każdym razem
Gdy
odchodzisz, błagam byś nie tego nie robił
Wołam
cię dwa, trzy razy z rządu
Bardzo
śmieszną rzeczą dla mnie jest próba wytłumaczenia ci
Jak
się czuje i moja duma jest jedynym co winię
I
ciągle nie rozumiem
Jak
twoja miłość może robić coś czego nikt inny nie potrafi
Jack
cierpliwie czekał na swoją kolej, rozglądając się po nieznanych
twarzach. Zerknął w bok, skupiając swój wzrok na dziewczynie,
która opierała się o ladę. Z tyłu prezentowała się naprawdę
atrakcyjnie – długie, ciemne włosy opadały jej na całą
długość pleców. Zwrócił uwagę na jej szczupłe nogi
i zgrabne pośladki. Ubrana była jedynie w czarne, skąpe bikini.
Choć widział ją tylko tyłem, nie wiedząc czemu, nie mógł
oderwać od niej wzroku. Gdy dziewczyna w końcu się odwróciła,
Jack czuł jak mimowolnie wstrzymał oddech. Początkowo, nie
zauważyła jego spojrzenia, trzymając w ręku dwa plastikowe
kubeczki wypełnione trunkiem. Po paru sekundach najwyraźniej
wyczuła na sobie jego wzrok, bo spojrzała wprost na niego. Napoje
wymsknęły się z jej dłoni, upadając na drewnianą posadzkę.
Wpatrywali się w siebie dobre parę sekund, nie zwracając uwagi na
ludzi, którzy widząc rozbryzgany po podłodze sok, spojrzeli na
nich z ciekawością. Jack przełknął ślinę, nie mogąc uwierzyć
w to co widzi. Stała przed nim Aria.
***
Witam! Mam nadzieję, że przez taką długą przerwę jeszcze o mnie nie zapomniałyście, a szczególnie o J&A !
Długo trzeba było czekać na rozdział, wybaczcie! Następny pojawi się zdecydowanie dużo szybciej, tym bardziej że nie mogę się doczekać sceny między J. i A. - mam nadzieję, że wy też bo będzie się działo :D
Ye Ye ! Tu będzie mój komentarz !!! <3
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie jutro , ale nie obiecuję <3
Jestem! Mimo iż niedawno wróciłam ze szkoły i oczy mi się same zamykają, nie mogłam przepuścić przeczytania! <3
UsuńAaaa i co? i co?! wiedziałam, że się spotkają! ha! :P ja wiem wszystko! xD
Oby Aria pogoniła swoje chłoptasia dalekooo bo wiążę z nią inne plany xD to znaczy no wiesz, ja w swojej głowie xD ahaha
WENY <3
Też mam taką nadzieję, chociaż póki co się na to nie zapowiada :P
UsuńDziękuje za komentarz :))
Mam nadzieje, ze nastepny pojawi sie naprawde szybko! :D
OdpowiedzUsuńDzieki ;)
X.O.X.O
PS. Your forever
Pojawi, obięcuję :D
UsuńJestem! Cały czas czytam, tylko nie zawsze mam czas skomentować ;c, wybacz!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Wiedziałam, że na tych błogich wakacjach J. i A. jeszcze się spotkają. I miałam racje! Uhu!
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału, pisz szybciutko! :D
P.S Mam nadzieję, że Aria kopnie swojego chłopaka w d***!
:D
oo witam :D:D
Usuńhaha też mam taką nadzieję :D:D
Dziękuje za komentarz ;))
Nie wiem czemu, ale poczułam dziwne napięcie, gdy Aria stwierdziła, że pójdzie do baru.. czyżby miała tam spotkać Jacka? :>
OdpowiedzUsuńA jednak nie, to jeszcze nie ten moment.
Ale pięknym zbiegiem okoliczności może spotkają się jednak wieczorem?? :) (BŁAGAM!) Noo :D Jestem zadowolona!
Tylko czemu tak krótko? Jak możesz kazać nam czekać na ciąg dalszy :P
Potrzebuję następnego rozdziału, na gwałt!
<3
Ale przecież spotkali się w barze :p
UsuńNo tak, ale dopiero później :P A ja już chciałam od razu :D
UsuńHaha ok,myślałam że może umknęła ci koncowka :pw następnym rozdziale będzie więcej spotkań :D
UsuńSuper.
OdpowiedzUsuńdziękuje :))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój sposób pisania, też chciałabym mieć taką lekkość "pióra".
OdpowiedzUsuńOgólnie mówiąc blog urzeka, jest delikatny i subtelny :)
Powodzenia, chętnie tu wchodzę.
U mnie nowa notka: anytsujdream.blogspot.com - już niedługo historia nabierze tempa.
Mega :***
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńNo musieli, no musieli na siebie wpaść! :D Ach, te zbiegi okoliczności... Najbardziej dramatyczny koniec, jaki kiedykolwiek miałaś, muszę przyznać. Nic, tylko czekać na więcej. Swoją drogą to Daniela mi żal, wszyscy go już teraz tak bardzo ignorują, a ten jego związek z Arią to praktycznie papierowy! Chłopak nie ma pojęcia, ile dziewczyn tu wzdycha do połączenia jego ukochanej z innym panem...
OdpowiedzUsuńWeny, pozdrawiam!
Takie zbiegi okoliczności tylko w opowiadaniach :D
UsuńDziękuje za komentarz :)))
Boże, ja to mam pecha. Miałam przed chwilą napisany piękny, długaśny komentarz, tyle było w nim zawarte i co oczywiście mi sie skasowało wszystko, sama nie wiem czemu. Super...
OdpowiedzUsuńTrudno napiszę jeszcze raz
Wiedziałam, że Jack i Aria się spotkają, po prostu to wiedzialam, nie żeby była ze mnie jakaś wiedźma, nazwałabym to raczej kobiecą intuicją. Przez cały rozdział siedziałam jak na szpilkach, modląc się, żebyś nie przerwała w najciekawszym momencie i co, oczywiście to zrobiłaś, ale co tam wybaczam ci, sama też często to robię, i już rozumiem dlaczego moje czytelniczki często mi grożą że mnie zabiją :)Odpuszczam ci i obiecuję, ze nie zrobię ci krzywdy, no bo kto napisze kolejny rozdział?
UsuńTo nie dziwota, że Jack powiedział o tej przygodnej blondynce "w porządku" mogę się założyć, że przez cały czas myślał o Arii,gdyby to była ona to na pytanie Marka dostałby słowotoku, wychwalając noc spędzoną z nią, albo wręcz przeciwnie milczałby jak grób, aby nie urazić i nie uszczerbić jej dobrego imienia.
Życzę im jak najlepiej, ale gdyby im coś nie wyszło to ja z chęcią zgłaszam się na pocieszycielkę, mogę się poświęcić dla dobra ludzkości :)
Szkoda mi troche Daniela, no bo niby nie jest zły i jakby nie było kocha Arię, ale jakie ma szanse z Jackiem, do którego wzdych każda z czytelniczek łącznie z Arią, która już przyznała, ze ją pociąga? Odpowiedź zadne!!!
czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że szybko się pojawi
UsuńŚwietny, czekam na kolejny;*
UsuńTeż mi trochę szkoda Daniela, ale cóż Jack jednak wygrywa - co się dziwić :P
UsuńDziękuje za komentarz <3
Na początku chciałam powiedzieć, że nie miałam czasu ani przeczytać, ani skomentować, bo uczyłam się na egzaminy, ale robię to teraz, więc przejdźmy do rzeczy :v
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, czuję lekki niedosyt po przeczytaniu tego rozdziału, a to pewnie przez to, że nasze dwa gołąbeczki nie próbowały się znowu pocałować. Jednakże notka podobała mi się pod względem opisów, a im więcej opisów, tym więcej dylematów. W sumie to cieszę się, że Jack miał nie tyle kaca fizycznego, ale również kaca moralnego. Jakaś nauczka musi być! A tak w ogóle, to czy tylko ja uważam, że Daniel coś knuje? Weź go wykop czy coś ._. Albo niech Jack mu przyłoży, tak, proszę, proszę, proszę! Och, Jack, mój bohaterze!
Serio musiałaś skończyć w takim momencie? Ja już taka podekscytowana, już banan na mordzie, bo nareszcie moment Jarii, a tu jebs, koniec rozdziału. Ból, smutek, rozpacz i niedowierzanie.
No nic, czekam na więcej. Przepraszam za krótki komentarz, ale po przyrodniczych i matmie mam mózg zlasowany :|
Buziaki,
Thais.
Też czuję lekki niedosyt i niestety taki niedosyt jeszcze będzie się pojawiał... :P
UsuńMoment na zakończenie chyba nikomu się nie spodobał haha :D
Dziękuje za komentarz <3
Przepraszam że dopiero teraz przybywam, ale szkoła, obowiązki i wgl..
OdpowiedzUsuńKochanie, jak mogłaś skończyć w takim momencie ten cudny rozdział?!
Już miałam banana na mordzie jak przeczytałam że też idzie do baru, czułam że się spotkają. A tu nagle koniec.. :(
Wiedziałam od samego początku, jak tylko kilka rozdziałów wstecz napisane było że ona wyjeżdża, że on też "niechcący" tam pojedzie. Po prostu czułam to w serduszku! :D
Oczywiście bardzo mnie to cieszy. Choć.. Daniel tam przeszkadza. Mogli by zadzwonić do niego z pracy czy skądś że ma natychmiast wracać, a ją by .. niechcący zostawił xD
No ciekawa jestem co dalej się stanie! Pisz szybko kolejny rozdział i publikuj. Teraz nie wytrzymam znów czekania tyle dniii!
Czekam <3
Też sądze, że Daniel tutaj przeszkadza :D No, ale co zrobić, nie może być za łatwo, prawda ? :D
UsuńPiszę,właśnie i staram się szybko! :D
Dziękuje za komentarz :D
Buuu, nie lubię bloggera. Nie wyświetlił mi rozdziału u Ciebie. Dobrze, że akurat dzisiaj tutaj zajrzałam, bo tęskniłabym tak sobie za Arią i Jackiem, lamentowała, jak to mi ich bardzo brakuje, podczas, gdy oni tutaj w tym rozdziale tak zwyczajnie na siebie wpadli :P
OdpowiedzUsuńAww, przeczuwałam, że coś będzie na rzeczy i że oni się spikną na tych wakacjach i się nie zawiodłam. Wow, takie zbiegi okoliczności, to ja rozumiem i całym sercem je popieram. Sama nie wiem, czy podziękowania mam kierować do Dana (bo biedny się nieźle wykosztował, żeby Arię akurat tam zabrać i gdyby on to tego spotkania by nie było), do ciotki Margo (cóż, Jackuś jakoś musiał do tego hotelu trafić). Och, już wiem, te podziękowania kieruję do Ciebie, bo gdyby nie ty, to ani Dan, ani Margo by nie doprowadzili do tego spotkania. Ja już nie mogę się doczekać tej ich rozmowy (na razie tylko się przestraszyli i trochę na siebie pogapili, a emocje to będą dopiero, gdy dojdzie do prawdziwej konfrontacji).
Szkoda mi Danielka… W sumie nieświadomie, chcąc Arii zrobić super niespodziankę, ułatwił sprawę Jackusiowi, co z kolei będzie oddalać Arię od niego… To się nazywa mieć pecha xd I jako że ze mnie też z reguły straszny pechowiec, to teraz mam ochotę Danielusia przytulić…. Kurczę, gdyby on jeszcze był zły, to nie miałabym żadnych wątpliwości – Jack forever… Ale czasami jest mi go tak szkoda i przez krótki moment pojawia się w mojej głowie myśl, że Danieluś też jest fajny i chociaż Jack jest fajniejszy, to jednak szkoda tego Danielka i może lepiej, żeby on został z Arią, bo z Jackiem tak naprawdę nie wiadomo, jak to będzie – może mu się Aria całkiem szybko odwidzieć :P Nie wiem… ale Jaack… Nie, nie wiem, naprawdę ja już nic nie wiem. Czuję się taka skołowana…. Trudno, niech Dan wyjeżdża, niech nastanie Jack. Cóż, będę jeszcze pewnie marudzić i zmieniać zdanie ze sto razy, ale jednak Jack, to Jack, jego nie da się nikim zastąpić i nawet cudowny Danieluś odpada… Dzielnie walczył, ale z Jackiem nie da się wygrać (swoją drogą mam nadzieję, że Dan nie jest po godzinach członkiem jakiegoś stowarzyszenia „Mścicieli Prawników”, bo nie chcę paść ofiarą bandy wściekłych popleczników Danielka, którzy nie szipują Jackusia z Arią xd jestem za młoda, żeby umierać w męczarniach :D). Co ja jeszcze miałam napisać? Pewnie coś o Marku. Bo on serio mógłby jednak zapamiętać imiona tych biednych dziewczyn… Chociaż przez ten jeden następny dzień… Nie wymagam od niego wiele – tylko imię, nazwisko już niekoniecznie… Także trochę mi podpadł pan Daisy-Maisy :D
Powtórzę się, zacieram łapki i niemal skaczę z radości na myśl o następnym rozdziale, to dopiero będzie granat i bomba w jednym! Ciekawe, jak ja to przeżyję… Może jakąś meliskę zaparzę przed czytaniem… O, to jest myśl ;)
Pozdrawiam cieplutko!
AAA witaj <3 Komentarz jak zwykle powoduję, że nie mogę przestać się uśmiechać, czy nie pisałam już 45432 razy że je uwielbiam ? :D
UsuńPan Daisy-Maisy jest okropny wiem, w następnym rozdziale też namiesza, ale to akurat na korzyść J&A :D
I teraz własnie mam ochotę Cie zabić! NIE MOŻESZ TAK KOŃCZYĆ ROZDZIAŁÓW! TO PO PROSTU JEST KARALNE, NIE WIEDZIAŁAŚ?! Jak możesz zostawić mnie z takim nienasyceniem? Chcesz, abym wciąż analizowała tą sytuację jak Jack? Jestem okropną, straszną i niegrzeczna autorką! Jednak kocham Cię za tego Jacka i za tą Arię! <3
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko! Zresztą zawsze tak robię, prawda? Nagle się pojawię po długiej nieobecności i zjem wszystkie Twoje słowa. Tak też stało się i teraz. Powiem Ci więcej! Nadrobiłam wszystkie zaległości na WAGARACH! Matko, tak to naprawdę jest możliwe. Ludzie, którzy zaraz mają otrzymać papierek potwierdzający wyższe wykształcenie również chodzą na wagary! To wszystko przez tą prace i brak czasu. A poza tym, zaraz kończę szkołę - musiałam urządzić sobie OSTATNIE WAGARY! ; )
Wracając do Arii. Mogę jakoś tak to zrobić, aby zamienić się z nia miejscami? Też chciałabym być przyciśnięta do ściany przez Jacka i też chciałabym upuścić dwa soki pomarańczone na jego widok. Uwielbiam takie nierealne zbiegi okoliczności. Gdzie mają one występować jak nie tutaj, no gdzie?
Uwielbiam go! Uwielbiam jego sposób bycia, jego narcyzowatość i wszystko co z nim związane! nie każ czekać długo na nowy rozdział!
Jednocześnie zapraszam W KOŃCU do siebie. Pojawił się rozdział trzeci! ;)
Uwielbiam kończyć rozdziały w kluczowych momentach haha :D Na szczęście na krótko taka niepewność bo rozdział najprawdopodobniej już dzisiaj :D
UsuńCiesze się, że nadrobiłaś zaległości :D
Nieługo wpadne do Ciebie w końcu !!! <3
Nie! Nie w takim momencie! T~T
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to znów muszę przepraszać za długą nieobecność (winny, jak zwykle internet), mam nadzieje, że ta niedopuszczalne zachowanie zostanie mi wybaczone, co? :3
Normalnie, gdy tylko przeczytałam, że Aria jest ze swoim chłopakiem na wakacjach w hotelu, pomyślałam, że śmiesznie byłoby, gdyby i Jack tam się wybrał, przez moment myślałam wręcz, że to niemożliwe, poźniej, gdy Marek wyskoczył z tym tematem, pomyślałam, a może jednak...?
No i BAAM! Chociaż miałam nadzieje, że tak będzie, moje serce zabiło szybciej, oddech stał się urywany, a ja trwałam kilka sekund w absolutnym szczęściu i radości.
Reakcja Arii była po prostu mistrzowska!
Ciekawe, czy będzie go oskarżać o szpiegowanie i nachodzenie? :3
Jakoś nie współczuje Jackowi, że tak cierpi z niespełnienia, bo naprawdę mnie to cieszy, tym bardziej, że mam coraz więcej nadziei, że on i Aria się zejdą, będą razem i dorobią się słodkich i diabolicznych dzidziusiów! :D
Wiesz... Nawiedzone Dzidziusie (tak je nazwę po mamusi) xD
Ostatnio dużo myślałam o Twoim blogu, a na dodatek, gdy szłam ostatnio do sklepu, zobaczyłam auto (nazwy nie pamiętam), a która miała dodatkowy napis "Aria", stałam przy aucie dobre kilka minut się głowiłam o co chodzi? Czemu Aria mnie nawiedza w realu?
W końcu się ruszyłam, bo ludzie zaczęli na mnie podejrzliwie patrzeć.
Czytając ten cudowny, apolliński, fenomenalny, arcymistrzowski, przecudowny, feeryczny i bajeczny rozdział byłam jak na skrzydłach! Wręcz błagam, aby nigdy się nie kończył...
No błagam! Nie możesz kończyć w takich momentach! Ja chce nowy rozdział! Dodaj nowy rozdział! Proszę? Tak ślicznie proszę?
Ślę Ci morze weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis! ^^
O NIE, też chce auto z Arią, a najlepiej jeszcze z Jackiem :D:D
UsuńOczywiście, że musiałam dopuścić do tego nierealnego zbiegu okoliczności, bo mogę, no nie ? :D
Oczywiście wybaczam bo sama ostatnio nie mam czasu na opowiadania,które czytam :(
Dziękuje za dcudowny komentarz <3
WOOOOAAAHHHH :o I co dalej? Kurna, dziewczynoooo! Czemu taki krótki? Czemu w takim momencie? Czemu, czemu, czemuuuu....Ehh...no nic, siadam grzecznie na tyłku i czekam na kolejny rozdział...(bardzo bardzo bardzo czekam!!!;))
OdpowiedzUsuńej no rozdział nie jest aż taki krótki, zdarzały się krótsze :P
UsuńAle już niedługo następny !! :D
Jak zawsze rozdział cudowny!!!! Nonono akcja idzie w dobrym kierunku :) Za niedługo będzie baj baj Dan i witaj Jack. Mark dziekuje że wybrałeś ten hotel. Dziękuje. Mam nadzieje że nasza parka zamknie się w jakimś pokoju i nie będzie mogła stamtąd wyjść. Sam na sam. Wiem odbija mi. Jestem twoją ogromną fanką ale plisssss pozbądź się Dana. Ciapciuś mnie wkurza. Czekam na nexta z pikantnymi szczegółami :P
OdpowiedzUsuńWeny :)
Też chce się pozbyć Daniela, ale wszystko w swoim czasie, już niedługo!
UsuńDziękuje za komentarz :D
CRAZY IN LOVE! W dodatku wersja z 50 Shades of Grey i jestem kupiona <3 Ale, ale przejdźmy do samego rozdziału. Było spokojnie i tak, jak przewidziałam Aria nawet w czasie wakacji nie może się opędzić od Jacka. Czy tylko ja przeczuwam tu niesamowite zrządzenie losu?
OdpowiedzUsuń"Świat jest dziwny i nic, co nam się przydarza nie, jest przypadkowe." - Grażyna Bąkiewicz