środa, 29 lipca 2015



Rozdział 28

~~~***~~~



Aria sięgnęła po ostatnie czekoladowe ciastko, delektując się ich nieziemską kruchością i delikatnym smakiem. Zajadanie zmartwień stało się jej codzienną czynnością, bez której nie wyobrażała sobie dnia. Spojrzała przez okno na Brooklyn spowity deszczem, który już od rana nie przestawał padać. Pogoda idealnie pasowała do pochmurnego nastroju, który wciąż jej nie opuszczał. Czas pędził nie ubłagalnie. Minęły już dwa tygodnie odkąd wrócili z New Hamtpons. Cholerne dwa tygodnie rozmyśleń, które zaprzątały jej głowę. Zerknęła na złoty pierścionek na palcu, a błyskotka zamiast cieszyć, wywołała w niej kolejne fale poczucia winy. Niewątpliwie czuła się winna. Jack Fayes namieszał w jej poukładanym życiu. Pokazał jej, jak silna może być namiętność. Jak bardzo potrafi namieszać w głowie. Ogromnie żałowała, że nie darzy tym uczuciem Daniela, tak bardzo chciała poczuć pożądanie właśnie do niego. Dlaczego tak nie było? Dlaczego traktowała go jak przyjaciela
Te pytanie zadawała sobie już wielokrotnie, i ani razu nie potrafiła na nie odpowiedzieć.
Praca w klubie pozwalała jej chociaż na chwilę o tym nie myśleć. W wakacje Burns zawsze zapełniony był klientami, co niezwykle ją cieszyło. Dzięki napiwkom, odłożyła już trochę pieniędzy, które niewątpliwie były potrzebne, gdy zamieszka w akademiku. Wyjazd Daniela zaplanowany był za niecałe dwa tygodnie. Niestety nie dane im było spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Mężczyzna przed opuszczeniem miasta, musiał uporządkować wszystkie zaległe sprawy, a Aria nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie pracy, której potrzebowała jak nigdy. Miała nadzieję, że praca w Bostonie, nie okaże się wcale tak cudowna, jak zachwalał Daniel. Wiedziała jednak, że szanse na to są naprawdę małe.
Dźwięk wibracji telefonu, przerwał jej rozmyślenia. Zerknęła niepewnie na komórkę, czując jak jej serce zaczyna szybciej bić. Fayes nie dawał znaku życia od dwóch tygodni, wszystko wskazywało na to, że dał sobie z nią spokój. Ale czy na pewno? Ze strachem wzięła do ręki telefon, odczytując smsa. To nie był Jack. Peter, jej kolega z pracy poinformował ją, że może zjawić się do pracy godzinę później. Uczucie zawodu, które ją wypełniło, całkowicie wytrąciło ją z równowagi. Dlaczego chciała, żeby to ON napisał? Dlaczego za każdym razem, gdy usłyszała wibrację, myślała o Jacku? Nie podobało jej się to, co dzieję się w jej głowie. Czuła się jak masochistka, która z własnej woli chce sprawiać sobie ból. Nie rozumiała samej siebie i nie wiedziała czy jest sens, by próbować. Popadała w paranoje. W pracy kilkakrotnie, wydawało jej się, że widzi bruneta. Każdy wysoki mężczyzna przypominał jej Fayesa. Nigdy jednak nie pojawił się sam zainteresowany. Możliwe, że już nigdy go nie spotka. Przecież Nowy Jork jest ogromnym miastem.





***

Kolejna puszka piwa została rzucona w kąt. Jack rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu następnej. Z nadzieją zerknął za kanapę, jednak już po chwili przypomniał sobie, że czteropak alkoholu po prostu się skończył. Strzelanka, w którą z wielkim zaangażowaniem grał na konsoli, spowodowała, że całkowicie stracił poczucie czasu. Zabijanie dilerów narkotyków, stało się jego nową pasją, którą kontynuował każdego dnia, a każdy dzień zdawał się wyglądać tak samo. Jack spał do południa, następnie strzelał do uciekających przestępców, w międzyczasie popijając piwo, a następnie wychodził na miasto, by poddać się jeszcze innym przyjemnością. Wielokrotnie kusiło go, by odwiedzić klub Burns. Pewnego wieczora zjawił się pod wejściem, by po chwili odejść jak najszybciej, przeklinając swoją głupotę. Miał dać sobie spokój z Washey, a nie mógł przestać o niej myśleć. Gdyby nie gry, alkohol i seks, całkowicie by oszalał. Parę razy, chciał do niej napisać, cokolwiek. Kusił go jakikolwiek kontakt z Arią. W pewnym sensie czuł się od tego uzależniony, za dużo czasu spędził tuż obok niej, skutecznie naprzykrzając się jej osobie. Teraz było inaczej. Minęły już dwa tygodnie, a czuł się jakby nie widział jej rok. Wiedział jednak, że musi o niej zapomnieć. Zaręczyny to zbyt duża sprawa, nie miał zamiaru się w to mieszać. Choć historia z Julią miała miejsce dobre parę lat temu, nadal pamiętał jak bardzo może to boleć.
Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi, a osoba, która naciskała przycisk wydawała się niezwykle nachalna, co chwilę uderzając w mały guzik. Jack nie miał wątpliwości kto stoi za drzwiami, więc nie fatygował się nawet, by wstać z wygodnej kanapy.
- Otwarte! - krzyknął jak najgłośniej, mając nadzieję, że zostanie usłyszany.
Na szczęście drzwi otworzyły się w mgnieniu oka, a do środka wszedł Mark, załadowany paroma pudłami i dużą reklamówką, z której uwalniała się przyjemna woń jedzenia.
- Z każdym dniem śmierdzi tu coraz bardziej - stwierdził blondyn, rozkładając pakunki na stole, który zastawiony był stertą brudnych naczyń i pustymi puszkami piwa.
- Idzie się przyzwyczaić - odpowiedział mu Jack, czekając, aż Mark poda mu coś do jedzenia. Jego lenistwo rosło w siłę, z każdą chwilą.
- Mam gyrosa, frytki i skrzydełka. Zapomniałem sosu, ale gdzieś widziałem u Ciebie jakiś keczup - Mark zajrzał do prawie pustej lodówki. Wziął do ręki czerwony słoik, przyglądając się uważnie etykiecie.
- Był dobry jakieś cztery miesiące temu - skrzywił się blondyn, wyrzucając przeterminowany keczup do zapchanego śmieciami kosza.
- Bez sosu też będzie dobre, umieram z głodu - stwierdził Jack, dając do zrozumienia przyjacielowi, że ma przynieść jedzenie na stół, przy którym siedział. Mark spojrzał z żalem na bruneta, po czym niechętnie położył reklamówki na stolik, tak by Jack nie przemęczył się, idąc dwa kroki do kuchni.
- Widziałeś, że Elena właśnie przyjechała? Jej porshe stoi na zewnątrz - powiedział Mark, a w jego oczach pojawił się pełen konspiracji blask. Odkąd wrócili do miasta, blondyn nie dawał mu spokoju, wciąż knując coraz to nowsze intrygi. Jack kompletnie nie miał do tego głowy, choć wiedział, że sprawa wydaję się poważna. Rozmowa Eleny, którą podsłuchali na przyjęciu zaręczynowych, dawała do myślenia i brzmiała dość groźnie. Majątek Fayesów zdawał się być zagrożony, a Jack w żadnym wypadku nie mógł na to pozwolić. Musiał dowiedzieć się kim dla Eleny jest Louis Grint i co kobieta planuję po ślubie z jego ojcem. Cała sprawa była niczym wyjęta z jakiejś telenoweli, a takie akcje Mark lubił najbardziej.
- Musisz do niej pójść póki jest sama. Twój ojciec wraca dopiero za dwa dni z Waszyngtonu, prawda?
- I co mam powiedzieć? Cześć Elena, opowiedz mi o co knujesz? - odpowiedział z irytacją Jack, sięgając po chrupiące skrzydełko, któremu zdecydowanie przydałby się jakiś sos.
- Jack myśl czasem. Pójdziesz do niej, żeby porozmawiać. Trochę ją zbajeruj, a najlepiej zaciągnij do łóżka, a jak tylko będzie okazja poszperaj trochę w jej rzeczach - wypalił Mark, jakby jego plan zaliczał się do banalnie prostych.
- Z pewnością ukrywa w mieszkaniu całą skrzynie dowodów - prychnął sarkastycznie brunet, powątpiewając w sens całej intrygi. Miał dość Eleny, ta kobieta była wcieleniem zła, z którą nie miał ochoty mieć do czynienia, już nie.
- Może nie skrzynie, ale coś na pewno. Musisz chociaż spróbować!
- Ok to idę - odpowiedział zrezygnowany, od niechcenia wstając z wygodnej kanapy. Jego lenistwo stawało się wręcz przerażające.
- Oszalałeś? Najpierw się wykąp, w takim stanie Elena nie wpuści Cię nawet do mieszkania - Mark spojrzał na poplamioną koszulkę tłuszczem i znoszone spodenki, w które ubrany był Jack. Pokręcił z dezaprobatą głową, po czym wskazał na drzwi łazienki.





Wykąpany, w czarnej koszulce i ciemnych dżinsach stał przed drzwiami blondynki, czekając na zbawienie. Od dobrych paru minut zastanawiał się co ma powiedzieć i w jaki sposób odegrać rolę napaleńca, skoro nie miał ochoty na seks z Eleną. Wizja Douglasa Fayesa skutecznie zniechęcała go do jakichkolwiek poczynień z tą kobietą. Sytuacja wydawała się nadzwyczaj chora. W końcu wziął głęboki oddech i zadzwonił. Nie miał pojęcia czy w ogóle zostanie wpuszczony do środka, mogło być różnie. Mahoniowe drzwi otworzyły się po dłuższej chwili. Elena wyglądała na odrobinę zdziwioną, jednak szybko przybrała swój tajemniczy uśmiech, z zaciekawieniem przyglądając się brunetowi. Jack nie mógł nie zauważyć, że pod fioletową, obcisłą bluzką nie miała stanika, a widząc krótkie, białe szorty, niemal od razu nasunęło mu się pytanie, czy pod spodem również nie ma bielizny.
- Jack, co tu robisz? - zapytała słodko, udając, że nie widzi spojrzeń bruneta, które co rusz taksowały jej sylwetkę. Taką kobietę jak Elena, chyba nic nie było w stanie zawstydzić.
- Mogę wejść? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie, patrząc na nią wyczekująco. Blondynka ponownie się uśmiechnęła, zapraszając gestem do środka. W mieszkaniu było tak jak zapamiętał - perfekcyjnie czysto, blask czystości wręcz raził po oczach. Elena wskazała mu skórzaną kanapę w salonie, a sama udała się do barku z trunkami. Po chwili wróciła z dwoma szklankami, napełnionymi do pełna whiskey.
- Przyszedłem, żeby porozmawiać - zaczął pewnym głosem, tak by zdawała sobie sprawę, że wcale, ale to wcale nie obawia się jej osoby.
Elena spojrzała na niego z rozbawieniem, po czym upiła łyk drinku. Jack przez moment obserwował jak jej pełne usta sączą napój, a następnie jak lekko, wręcz kokieteryjnie oblizuje je językiem. Brunet poczuł, że uwodzenie kobiety nie ma najmniejszego sensu, bo to właśnie ona od samego początku to robi, z pewnością świadomie.
- O czym chcesz rozmawiać? - zapytała po odegraniu swojej scenki, przybierając całkowicie niewinny wyraz twarzy. Pochyliła się lekko, przez co Jack nie mógł się powstrzymać, by nie spojrzeć w jej dekolt. Wizja Douglasa Fayesa już dawno odeszła w zapomnienie, a ochota na Elenę z każdą chwilą przybierała na silę. Choć wrócił do regularnego uprawiania seksu, w celu wyleczenia się z Washey, to Elena była najbardziej zachęcającą kandydatką od dłuższego czasu, gdyż na resztę ledwo co zwracał uwagę.
- O nas. To znaczy o tym, żebyś nie powiedziała ojcu, że coś między nami było - wymyślił na poczekaniu, zastanawiając się czy kobieta to kupi.
Blondynka roześmiała się perliście, delikatnie dotykając kolana Jacka. Sztukę uwodzenia miała doprowadzoną do perfekcji.
- Jack. Dlaczego miałabym to zdradzać? To nasza mała tajemnica - szepnęła mu do ucha, jakby podkreślając, wagę tego sekretu.
- Czyli to zostanie między nami? - zapytał z ulgą, każąc jej tym samym myśleć, że o to najbardziej się martwi.
- Oczywiście - odpowiedziała, nie przestając głaskać go po kolanie. Jej ręka powoli przesuwała się w górę i Jack już wiedział, co będzie dalej.
Ich rozmowa jak zwykle trwała krótko. Brunet gwałtownie przyciągnął ją do siebie, złączając ich usta w namiętnym pocałunku. Już po chwili Elena była naga, a taki właśnie był plan.



W łóżku Elena była niezwykle energiczna. Po dwóch godzinach Jack, padł wyczerpany, marząc o śnie. Wypite wcześniej piwa, whiskey i seks było jak eliksir nasenny dla każdego mężczyzny. Wiedział jednak, że spać nie może, nie wtedy kiedy Elena właśnie udała się do łazienki. Nie czekając ani minuty, rozejrzał się po sypialni, zastanawiając się gdzie można coś ukryć. Najgorsze było to, że nie wiedział czego ma szukać, a to odrobinę utrudniało sprawę. Cicho skierował się w kierunku niewielkiej szafy, w której znajdowało się mnóstwo teczek. Większość z nich dotyczyła ekonomii, programu nauczania i wykresów. Druga część stanowiła rachunki i wyciągi z banków. Nie miał wiele czasu, więc tylko pobieżnie przejrzał papiery, nie widząc nic podejrzanego. Woda w łazience wciąż leciała, co dawało mu jeszcze parę minut. Desperacko rozejrzał się po pokoju, czując, że ta intryga nie miała najmniejszego sensu.
Dźwięk telefonu przywrócił mu odrobinę nadziei. Wibracja wydobywała się z torebki, która leżała na fotelu przy oknie. Dlaczego wcześniej jej nie zauważył? Podbiegł bezszelestnie, otwierając czerwony kuferek. Zawartość torebki odrobinę go przeraziła. Znalazł błyszczyk, okulary przeciwsłoneczne, puder, jakiś notes i wiele innych rzeczy, za nim trafił na telefon. W końcu wydobył komórkę, odblokowując ekran, na którym na szczęście nie było hasła. Ku uciesze Jacka sms był krótki i nie musiał go odczytywać, by zobaczyć jego treść.

Od: Louis Grint
Stannigton 34, Hotel Brass, dzisiaj o 8.

Woda przestała kapać. Jack szybko wrzucił komórkę do torebki, położył ją w tej samej pozycji, a następnie wrócił do łóżka. Wiadomość, którą otrzymała Elena była dość niepokojąca. Dlaczego właściciel konkurencyjnej firmy chciał spotkać się z narzeczoną ojca? I dlaczego w hotelu? Romans wydawał się najbardziej prawdopodobny. Czy Elena chciała doprowadzić Fayes Company do bankructwa?
Po paru minutach blondynka wyszła z łazienki, opatulona białym ręcznikiem. Podeszła do okna, wyciągnęła telefon z torebki, a następnie odczytała wiadomość, marszcząc lekko brwi.
- Muszę się ogarnąć, jestem niedługo umówiona - powiedziała spokojnie, patrząc na Jacka z uśmiechem, tym samym dając mu do zrozumienia, że ma sobie pójść. Brunet miał ochotę wykrzyczeć jej, że wszystko wie i powie całą prawdę ojcu. Zamiast tego, wstał swobodnie z łóżka, nie dając niczego po sobie poznać. Błyskawicznie się ubrał i spojrzał ostatni raz na kobietę.
- Do zobaczenia.

Szybko opuścił apartament, wskakując do windy. Już po chwili wszedł do swojego mieszkania, zamykając gwałtownie drzwi. Musiał jak najszybciej podzielić się informacją z przyjacielem. Mark leżał wyciągnięty na kanapie, trzymając pada w ręku, którego co rusz naciskał, by pozabijać jakichś dilerów. Nawet nie spojrzał na bruneta, przeklinając głośno, gdy jeden z gangsterów zdołał zrobić unik i uciekał w jakąś ciemną uliczkę. Jack bez zastanowienia odłączył konsolę z prądu, na co Mark spojrzał na niego z rządzą mordu.
- Oszalałeś? Robiłem ważną misję! Miałem za nią dostać milion! - zawołał oburzony, najwyraźniej zupełnie zapominając skąd właśnie wrócił Jack.
- Zaraz będziesz miał ciekawszą misję. Jakbyś nie wiedział, to wracam od Eleny - powiedział z irytacją Jack, spoglądając na blondyna, którego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Teraz wyglądał na podekscytowanego, zupełnie zapominając o nieudanej grze.
- Dowiedziałeś się czegoś? - zapytał z ciekawością, wpatrując się w bruneta.
- Elena spotyka się dzisiaj z Grintem o ósmej. W hotelu Brass na Stannigton 34 - powiedział szybko, a Mark natychmiast spojrzał na zegarek.
- Jest szósta trzydzieści, zaraz sprawdzę gdzie to dokładnie jest, powinniśmy zdążyć - Blondyn wyjął telefon, w celu włączenia nawigacji.
- To jakieś trzydzieści minut drogi. Spokojnie dojedziemy, ale na wszelki wypadek musimy być wcześniej, więc w drogę! - wyszczerzył się Mark, pełny entuzjazmu. Jack czasami się zastanawiał, czy blondyn jest zdrowy na umyśle. Momentami naprawdę zachowywał się dziwnie.


Wsiedli do sportowego Audi, mając nadzieję, że nie spotkają na swojej drodze Eleny. Musieli być ostrożni, nie mogła ich zauważyć, nie wtedy gdy byli już tak blisko odkrycia prawdy. Droga minęła im szybko, o dziwo na ulicach nie było dużych korków i za nim się obejrzeli, parkowali niedaleko czterogwiazdkowego hotelu Brass.
- Jaki jest plan? Nie może nas zobaczyć, więc wejście do środka odpada - stwierdził Jack, zastanawiając się jak mają to zrobić.
- Spokojnie mam akcesoria. Zapomniałeś jak śledziłem Pamelę? 
Jack wytrzeszczył ze zdziwieniem oczy, bojąc się coraz bardziej o zdrowie psychiczne Marka. Blondyn nie zwracając na niego uwagi, wygrzebał ze schowka czapkę, do której przyczepione były średniej długości kręcone włosy. O dziwo ciemne pukle, wyglądały nad wyraz prawdziwie, a Jack nie miał zamiaru pytać przyjaciela skąd wytrzasnął ten dziwny kamuflaż. Następnie Dawson wyjął koszulę w kratę i okulary korekcyjne, które idealnie dopełniały jego nowy image.
- Jesteś psychiczny - powiedział tylko, gdy Mark nałożył na głowę czapkę, potrząsając lekko lokami. Choć widok blondyna wyglądał dość komicznie, to Jack musiał przyznać, że prezentuję się dobrze. Gdyby go nie znał, mógłby się nie domyślić, że to tylko czapka z peruką.
- Idę, udokumentuję zdradę Eleny Harris z niejakim Louisem Grintem. Jeżeli nie wrócę, wezwij policję - powiedział z powagą w głosie Mark, teatralnie zarzucając loki na plecy. Jack parsknął śmiechem, patrząc jak blondyn rusza w kierunku budynku. Zerknął na zegarek, dochodziła godzina ósma. Po paru minutach zauważył czarnego Astona Martina podjeżdżającego pod hotel. Z samochodu wysiadł wysoki mężczyzna w średnim wieku, który z pewnością był Louisem Grintem. Pewnym krokiem wszedł do środka, gdzie już czyhał na niego Mark w przebraniu. Jack żałował,  że nie może tego zobaczyć. To musiał być przezabawny widok.
Czas jakby zwolnił. Brunet z wyczekiwaniem wypatrywał Eleny, która zjawiła się punktualnie w swoim czerwonym Porshe. Widząc kobietę odruchowo osunął się na siedzeniu, by nie zostać zauważonym, mimo, że samochód zaparkowany był w mało widocznym miejscu. 
Teraz pozostało mu czekać. Miał nadzieję, że Markowi uda się zrobić jakiekolwiek zdjęcie. Inaczej ojciec nigdy mu nie uwierzy.
Jack siedział jak na szpilkach. Nie był w stanie niczym się zająć, więc wpatrywał się w drzwi hotelu jak zahipnotyzowany. W końcu po czterdziestu trzech minutach wyszedł Mark w przebraniu, potrząsając burzą brązowych loków. Jack po raz kolejny parsknął śmiechem na jego widok.
- Misja zakończona sukcesem, choć liczyłem na coś bardziej pikantnego - poinformował Mark, wsiadając do samochodu.
- Najpierw siedzieli w samym kącie w restauracji, więc cyknąłem im zdjęcia z daleka. Pili drinki, a później udali się do windy, gdzie zrobiłem im zdjęcia z tyłu jak Louis bezczelnie trzyma ją za tyłek.
Blondyn wyjął telefon, po czym podał Jackowi, by ten lepiej się przyjrzał. Na pierwszej fotografii nie było wiele widać, lecz gdy brunet przybliżył zdjęcie można było dostrzec Elenę i profil Grinta. Drugie zdjęcie było dość rozmazane, jednak widać było parę z tyłu, z ręką Louisa na pośladkach kobiety. Zdjęcia nie były idealne, jednak Jack cieszył się, że ma jakikolwiek dowód. To musiało wystarczyć ojcu. Elena jest oszustką i brata się z największym wrogiem.
- Jak to zrobiłeś, że Cię nie zauważyli? - zapytał z ciekawością Jack, nie będąc w stanie pojąć, jak mu się to udało.
- Stary, lata praktyki - odpowiedział tajemniczo Mark, odpalając silnik.
- Jedźmy do Fayes Company - zarządził Jack, obawiając się spotkania z ojcem.






***
No i jest! Prawda, że szybko? Lubie ten rozdział, jest trochę szalony, ale to w końcu opowiadanie no nie? :D Założyłam stronę opowiadania, także zapraszam do polubienia! Jak nie będzie zainteresowania i nie wypali to usunę :P https://www.facebook.com/pages/Chanel-Jaria/506482649506892?ref=hl
Dziękuje jak zawsze za cudowne komentarze <3







29 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, jak i całe opowiadanie !! <3
    Uwielbiam Jacka! Mimo, że jest takim dupkiem i traktuje kobiety tak jak traktuje, to go lubię. :D
    A Aria...moim zdaniem powinna być szczera sama ze sobą jak i z Danielem i Jackiem i zerwać zaręczyny z Danielem. Cenna rada- wiem :P
    No nic, to czekam na kolejny rozdział :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest i rozdzial! Strona polubiona, a teraz brac sie za komentowanie :) Najpierw oznajmiam ze zmienilam nazwe z HeHeszki na te obecna :) Przeczytalam ten rozdzial i juz chce nastepny... Wszystko ze mna w porzadku? Tylu rzeczy jestem ciekawa! Co wyniknie ze spotkania z ojcem? Jakie beda stosunki Jack'a I Arii? Czy jezeli uda im sie to spotkanie to czy Elena bedzie sie mscic? Aaaa Czekam (znowu) I zycze weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG uwielbiam Marka <3 Mógłby założyć bloga i być jak Plotkara - nawet miasto się zgadza :D a w śledzeniu ludzi jest niezastąpiony. Ciekawe, jak Fayes Senior zareaguje na rewelacje Fayesa Juniora. Podziękuje synowi za wybawienie od nieudanego małżeństwa, czy zgani za głupie zabawy w detektywa? Nieważne co powie, Jack przynajmniej znalazł sobie jakieś zajęcie, które odwraca jego uwagę od Arii. Szkoda, że jej nie było tak łatwo pozbyć się bruneta ze swoich myśli. Jej życie jest zdecydowanie mniej szalone. Przydałaby jej się jakaś przyjaciółka, będąca żeńskim odpowiednikiem Marka :D
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na mojego nowego bloga! <3
      http://cieplo-twoich-slow.blogspot.com/
      To fan fiction z Michaelem Hayboeckiem - nie wiem, czy go znasz i lubisz, ale jeśli nie, to możesz to potraktować jako zwykłe opowiadanie, bo fabuła opiera się na romansie i myślę, że przypadnie Ci do gustu :) W każdym razie będzie mi bardzo miło jeśli przeczytasz i napiszesz, co o tym myślisz :D
      + nie wiem, czy widziałaś, ale na starym blogu pojawił się nowy rozdział :D

      Usuń
  4. Jak czytałam ten rozdział, to z każdym słowem coraz bardziej obawiałam się, że zaraz będzie koniec ;; Po prostu uwielbiam to jak wykroiłaś charaktery bohaterów i boże, co ja mówię, ja kocham całe to opowiadanie! ♥
    No a jeśli chodzi o Arię, to niech ogarnie w końcu dupsko i zerwie zaręczyny, bo póki co rani nie tylko siebie ale także Jacka i Daniela. No.
    Weny! ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli jednak Daniel się wyprowadza, a Aria będzie w akademiku mieszkać, sama. Nie powiem, że mnie to nie dziwi, bo mnie to dziwi. W końcu oni są zaręczeni, a będą mieszkać osobno. To takie, hm, kurcze, nie chcę już powtarzać tego samego słowa trzeci raz. :/ Ech, jestem ciekawa, czy ten ślub w końcu się odbędzie.
    Nie wiem dlaczego, ale kiedy widzę wizję ich ślubu, (dokładniej ten moment, kiedy ksiądz się pyta, czy ktoś jest przeciwny temu związkowi) to widzę Jack'a, który pędzi powiedzieć, żeby tego nie robiła i że ją kocha. Takie zabawne wyobrażenie, wiesz. Znaczy no, nie dla Daniela.
    Mark genialny! W tej czapce musiał wyglądać przekomicznie. To aż dziwne, że ktoś nie zwrócił uwagi na jego dość szczególny ubiór. Uwielbiam tego gościa!;3
    Jestem ciekawa, czy ojciec mu uwierzy. Byłoby fajnie. Może poprawiłby kontakt z ojcem, kto wie.
    I zastanawia mnie, dlaczego Elena się nie zorientowała, że ten sms'es był przez kogoś czytany. Nie wiem, może ona nie ma tej emotikonki na górze, kiedy jej przyjdzie nowy, albo Jack wcale nie musiał w niego klikać? Nie wiem, ale nie będę wnikać w szczegóły.
    Zapomniałabym. Dodałabyś do zakładki ,,bohaterowie'' innych? Może niektórzy nie lubią, ale ja chciałabym sobie porównać moją wyobraźnię, do tej twojej.
    Pozdrawiam, karmeeleq.:)
    PS. Polubiłam nową stronę!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! <3 uwielbiam Jacka mimo tego jaki stosunek ma do kobiet ;)
    czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział przeczytałam jak tylko się pojawił na telefonie, ale komentuję dopiero teraz bo dorwałam się do laptopa. Jest u mnie moja kuzynka i ciężko się wepchnąc w kolejkę :)
    A jeśli chodzi o rozdział to jest naprawdę świetny. choc troszkę brakowało mi Jarii :) Jack spotkał się z Eleną, szkoda, ze musiał się aż tak poświecac, żeby dowiedziec się co knuje! Wazne, ze jego poświęcenie nie posżło na marnę. Podobało mi się jak razem z Markiem rozwiązywali zagadki bawiąc się w Sherlocka :p Swietnie, kawał dobrej roboty!
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Marka! ^w^
    Chciałabym mieć takiego brata xD
    Biedna Aria, wyrzuty sumienia są straszne. Nie dają spać, tylko każą ciągle i ciągle o tym myśleć. Obraz Twojej winy pojawia się w głowie, a Ty coraz bardziej pogrążasz się w pogardzie do samej siebie... Ciekawe, co ona zrobi, gdy nie będzie mogła już tego dłużej wytrzymać. Być może zdobędzie się na odwagę i wyzna całą prawdę Danowi. To jednak sprawia, że naprawdę się zastanawiam, jak on zareaguje.
    Podoba mi się to, że wszystko o czym myślałam czytając poprzedni rozdział, Aria to przeżywa. Przynajmniej jest (w końcu) szczera sama ze sobą. To się chwali!
    No tak, ona zajadała ciastka a on pije piwo. Szczerze mówiąc najbardziej w tym wszystkim zainteresowała mnie gra. Bo teraz też bym chętnie w nią zagrała i aż muszę się spytać o tytuł! Ogólnie to Marek przed telewizorem z padem to druga ja! Moja mama może to potwierdzić :D
    Tak mi się szkoda Jacka zrobiło... T~T Biedak!
    Marek nie pozwoli mu się jednak nudzić! Co z niego byłby za przyjaciel? :D
    Szczerze mówiąc ja też chce przyjaciela, który będzie z jedzeniem na wynos do mnie przychodzić! Tylko, że piwo wymieniłabym na mleko... najlepiej czekoladowe. Ale Marka bym zostawiła w tej postaci ^w^
    Chce tak!
    To będzie moje życzenie urodzinowe! ^w^ (Tylko muszę poczekać z ponad miesiąc).
    Elena... nie cierpię tej zołzy i ogólnie czuje żal do Jacka, ze się z nią przespał. Tej żmij nie powinien nawet dotykać palcem!
    Jednakże z drugiej strony, bycie detektywem wymaga pewnych wyrzeczeń. Ostatecznie, wszystko zostało zrobione na cacy i prawo dla Jacka, że nie usnął po seksie. Zaś Marek jest taki słodki! Normalnie kolesia uwielbiam ^w^ Niestety, ja tam jestem wierna swoim... hmm... tak mi się przypomniało, że raz mi się śniło, że kogoś zdradzałam... Dziwny sen zważywszy, że jestem singlem.
    Przebranie Marka i jego odpowiedź... Mogę tylko iść dalej w zaparte i mówić "Uwielbiam Marka!".
    Wybacz mi bardzo za mój chaotyczny komentarz, ale tylko teraz mam czas na komentowanie i wchodzenie na blogów, a przez późną godzinę i pięć godzin nauki niemieckiego. Jestem chyba już lepsza w układaniu zdań w tamtym języku >.<
    Rozdział był fenomenalny, przezabawny (momentami), kongenialny, feeryczny, bajeczny, markowsko-bosko-jackowy (właśnie wymyśliłam to słowo), przewspaniały i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwo czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że to osobne mieszkanie Daniela i Arii doprowadzi do jakiegoś delikatniejszego rozstania ( tak, wiem, jestem okropna i jak wogóle rozstanie może być delikatniejsze, ale Aria musi być z Jack'iem) :) A co do Marka... uwielbiam go, a teraz kiedy dodałaś zdjęcie... po prostu idealny, takiego sobie go wyobrażałam <3 Cała sprawa z Eleną jest bardzo intrygująca, ale obawiam się, że ujawniając jej romans z Grintem, na jaw wyjdzie również to że sypiała z Jack'iem.
    Pozdrawiam i czekam na więcej Jarii <3
    http://mojaszalonahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, na prawdę :P
      Super, że nie zniszczyłam Twojego wyobrażenia Marka, uff udało się!
      na więcej Jarii jeszcze będzie trzeba trochę poczekać,ale nie aż tak długo :P
      Dziękuje za komentarz<33

      Usuń
  10. Więć jestem! Nadrobiłam oczywiście wszystko. Zresztą jak mogłabym czegokolwiek nie nadrobić co dotyczy Arii oraz JAcka. Oczywiście moja dusza romantyki jest delikatnie rozczarowana, że nie ujrzałam żadnych opisów pikantnej nocy Arii z Jackiem! Wierzę jednak, że nadejdzie czas jak taki opis się pojawia, a ja ten odcinek przeczytam przynajmniej sto razy. Obiecuje Ci. Cała historia z Eleną zaczyna nabierać tępa. Jak to jest? Może ona działa jako tajna klientka jego ojca? Przecież taki scenariusz również może być możliwy, prawda?Może to wszystko nie będzie dla niego zaskoczeniem, a czymś normalny, naturalnym o co ją prosił? Kurcze, jednak chyba to nie jest tego typu kobieta. Więc, jak będzie? Oh ten Mark! Zawsze bohaterowie drugiego planu są tak bezczelnie pomijani. A on tu naprawdę odgrywa rolę dobrego przyjaciela. Nawet jak nie pochwalam jego stylu życia to jest z Jackiem na dobre i na złe Zawsze, zawsze, zawsze. Czy nie mam racji?

    Kochana! Czekam! Z niecierpliwością czekam na jakaś nowoś z Twojej strony. ; * CHE ARII I JACKA W ŁÓŻKU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Witam!! :D
      Uwierz mi, że ja też chciałabym już coś pikantnego, ale niestety wiem, że nie tędy droga :p
      Z Twoją hipotezą o Elenie spotkałam się po raz pierwszy, a jak będzie to zobaczymy :D
      Racja,racja! Mark jest świetnym przyjacielem, co J. by bez niego zrobił?
      Cieszę się z Twoich powrotów, pojawiasz się i znikasz i cieszę się, że te koło się zatacza, a nie odchodzisz :p
      Dziękuje za cudowny komentarz <3

      Usuń
  11. Yay! Kolejny rozdział i to jak szybko. Nie wiem co pisać, bo tekst można by podsumować jednym słowem, ale takie komentarze raczej nie są zadowalające. Dlatego rozpisze się tutaj, choć nie wiem czy przebrniesz przez te moje wypociny.
    Rozdział utrzymuje poziom poprzednich, choć wydaje mi się, że akcja nieco zwolniła. To jednak nie ujmuje rozdziałowi, może to nawet lepiej. Bardziej tu się skupiłaś na uczuciach bohaterów. Wątpliwościach Arii czy zaręczenie z Danielem było trafną decyzją(nie, nie było) i wkurzeniem Jacka, który zaniedbuje siebie i otoczenie. Pojawienie się Marka zmusza go wreszcie do ogarnięcia się(dzięki Bogu) i zdobycia dowodów o suce Elenie kosztem spędzenia z nią nocy. Właściwie była to dla niego przyjemność, lecz ja tak chciałam, żeby tego nie robił... Jednak wiem, że innego wyjścia nie było. I tak uwielbiam Jacka. Niech teraz wyda się zdrada suki Eleny z tym innym gościem od interesów. Tak. Tylko do końca nie jestem pewna reakcji seniora Fayesa czy się wkurzy na syna za dociekliwość i stanie się(przy pomocy Marka) Sherlockiem(<3) czy też się ucieszy. Nie wiem, ale myślę, że mógłby te dwie czynności zrobić na raz. I może wyda się, że Młody spał z Eleną... Kiedy on doniesie na nią, ona może powiedzieć Seniorowi, że ją Młody ją uwodził(choć wszyscy wiemy, że było na odwrót). Nie wiem, ale dobrze jest nie wiedzieć. Decyzję pozostawiam Tobie, ciekawi mnie co wymyślisz tym razem.
    Cierpliwie czekam z właściwą mi niecierpliwością.
    Do następnego. Czasu i pomysłów życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, akcja trochę zwolniła, ale tak musiało być :D Niestety nie może być ciągle J. i A. razem, choć nie ukrywam, że uwielbiam o nich pisać!
      W następnym rozdziale reakcja seniora Fayesa, a jak będzie mam już zaplanowane !
      Dziękuje bardzo za obszerny komentarz, to bardzo miłe jak ktoś poświęca chwile na moje opowiadanie <3

      Usuń
  12. Szkoda mi Jack'a. Tak przeżywa zaręczyny Arii oraz ona sama ma wątpliwości co do zaręczyn. Wszystko się poplątało. Jack teraz nie widzi sobie przyszłości, oby szybko się pozbierał i stał na nogi :). No i ta Elena. Niezła z niej krętaczka :D. Dobrze, że Jack posłuchał się Mark'a, chociaż złapali ją z obcym mężczyzną. Hahahah i przebranie Marka tak mnie rozbawiło,że komentując to się ciągle śmieję.
    Ściskam i do następnego! :*
    http://palace-to-crumble.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wszytsko się poplątało i zrobiło jeszcze bardziej skomplikowane. Niestety, to było do przewidzenia :P
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  13. Eleno, ty straszna szujo, cóż ty kombinujesz?
    Wiedziałam, co robię, nie lubiąc jej. Co prawda, nie podejrzewałam jej aż o takie wyrachowanie i o to, że będzie próbowała Douglasowi interesy popsuć, bardziej irytowała mnie dlatego że całkiem skutecznie udawało jej się przyciągać uwagę Jackusia (helloł, tylko JARIA ma prawo żyć, istnieć i się rozwijać), ale to się nie liczy, ważne, że wyczułam, iż z niej niefajna kobieta jest. Eleno, zgiń, tak po prostu :P
    Ekhm, ogłaszam wszem i wobec, że Mark w tym rozdziale dosłownie rozłożył mnie na łopatki. Sama teraz mam aż ochotę przywalić głową w ścianę na myśl o tym, że parę rozdziałów wcześniej pisałam coś o tym, że nie potrafię się do niego przekonać i że irytuje mnie jego podejście do relacji damsko-męskich… Ech, jaka była głupia… Serio, już nic nie ma znaczenia. Mark może być casanovą albo wręcz przeciwnie – może sobie uciekać przed kobietami i chować się za sukienusią swojej mamusi… Ważne, że on jest wprost przegenialny… Jego poczucie humoru wygrywa wszystko. Okej, wiadomo nie jest tak wspaniały, jak Jackuś, no ale do tego jackusiowego poziomu mu coraz bliżej. Jak tak sobie wyobrażałam, jak on w tym swoim przebraniu śledzi Elenę… Rany, śmiałam się jak głupia. Jeez, on jest taki fajowy, że to aż boli xd
    Eeeej, Jackuś ma deprechę? Jak to tak? :( Mogę go przytulić, zgłaszam się na ochotniczkę! Emmm, a nie, wróć, on i tak by nie chciał, woli Arię i muszę się z tym pogodzić :D Cóż, będzie ciężko, ale chyba dam radę, bo Arię lubię, także niech dziewczyna działa, nie będę się w to mieszać i jej przeszkadzać… Ale i tak Jack cierpiący na mini-deprechę sprawia, że jestem smutna. A jeszcze do tego Aria, która też się miota, na siłę próbuję się przekonać do Dana… Nie, nie, nie, to za wiele na moje wrażliwe nerwy. MARK, zrób coś z tym. Najpierw wykończ Elenę, a potem zabierz się za porządki z tą dwójką, bo jak to tak może być, żeby i Jack, i Aria się zamęczali, wciąż o sobie myśleli i się smucili? No i nie ukrywam, że miło by było, gdyby znowu się spotkali, bo ja tak uwielbiam ich sceny <3 Mark, do działa! Będę Ci kibicować… Załatwię sobie pompony i kilka razy podskoczę, wykrzykując jakieś fajowe okrzyki… Także doceń moje poświęcenie i naprawdę weź coś uczyń w wiadomej sprawie ;) Liczę na ciebie!
    Jeeej, Twoja historia poprawia mi humor jeszcze bardziej niż wcinanie czekolady :D A ten rozdział to już w ogóle obudził mnie z kompletnego letargu i wprowadził w stan kolosalnej wręcz ekscytacji… I love it <3
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że w końcu przekonałaś się całkowicie do Marka!! :D
      Też już chce sceny z J, i A. i trochę mnie to dołuję, że musze jeszcze trochę z tym poczekać, ale już niedługo :P Dziękuje za takie miłe słowa <3
      Uwielbiam Twoje komentarze !!:D

      Usuń
  14. kiedy next ?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież dopiero co niedawno dodałam :P rozdział w następnym tygodniu,podejrzewam, że w czwartek, ale nie obiecuję

      Usuń
  15. Od dluzszego czasu dysponuje tylko telefonem z peknieta szybka i bardzo chcialabym tu zostawic jakas dluzsza wiadomosc do Ciebie, ale nie mogac skomentowac kazdego fragmentu na biezaco odpuszczam to sobie. Chce tylko zostawic slad, ze jestem, czytam, rozdzial byl super i czekam na ciag dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  16. Od dluzszego czasu dysponuje tylko telefonem z peknieta szybka i bardzo chcialabym tu zostawic jakas dluzsza wiadomosc do Ciebie, ale nie mogac skomentowac kazdego fragmentu na biezaco odpuszczam to sobie. Chce tylko zostawic slad, ze jestem, czytam, rozdzial byl super i czekam na ciag dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  17. Od dluzszego czasu dysponuje tylko telefonem z peknieta szybka i bardzo chcialabym tu zostawic jakas dluzsza wiadomosc do Ciebie, ale nie mogac skomentowac kazdego fragmentu na biezaco odpuszczam to sobie. Chce tylko zostawic slad, ze jestem, czytam, rozdzial byl super i czekam na ciag dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo dobrze się czyta! pozdrawiam:)
    -Mefistofiel

    OdpowiedzUsuń
  19. Odpowiedzi
    1. Komputer odmawia mi posłuszeństwa :( jak tylko uda mi się go włączyc zaczynam.pisać!!

      Usuń
  20. Suuuuper!!! Dawaj kolejny rozdział!!!!

    OdpowiedzUsuń