niedziela, 16 sierpnia 2015



Rozdział 29


~~~***~~~



Zatrzymali się przed dużym wieżowcem, mieszczącym się w samym centrum Wall Street. Jack spojrzał na przyjaciela, który teatralnie potrząsnął brązowymi lokami, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
- Zdejmiesz to w końcu? - zapytał z rozdrażnieniem, nie mogąc przyzwyczaić się do nowego wyglądu Dawsona, który zmieniał go nie do poznania.
- Nie, dzisiaj mów do mnie Steve - powiedział wesoło Mark, poprawiając okulary na nosie. Jack posłał mu pełne politowania spojrzenie, po czym skierował swój wzrok na budynek, do którego nie miał najmniejszej ochoty wchodzić. Wizja spotkania z ojcem kompletnie go przerażała. Wciąż nie wiedział jak ubrać w słowa to, co odkryli i jak sprawić, by Douglas nie uznał go za wariata. Najchętniej wysłałby Marka na rozmowę z rodzicielem, jednak wiedział, że musi załatwić to osobiście. To nie była pora na tchórzostwo, musiał jak najprędzej powiadomić ojca o poczynieniach jego narzeczonej. Oprócz reakcji na zdradę Eleny, obawiał się jeszcze jednej rzeczy. Co jeśli kobieta zdradzi ich mały sekret? Przełknął nerwowo ślinę, a następnie zerknął na przyjaciela, który ze stoickim spokojem upinał swoje nowe włosy w niedbały kok. Jack nie mógł opanować rozbawienia. Mark Dawson nie był normalny.
- Steve, daj mi swój telefon i życz mi szczęścia.
Chłopak natychmiast zareagował na swoje nowe imię, po czym wyciągnął z kieszeni komórkę, z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Załatw ją.
- Taki mam plan - odpowiedział z nutą niepewności w głosie, z ociąganiem wysiadając z samochodu. Nie było już odwrotu. Musiał to zrobić, czy tego chce czy nie.
Wszedł do ogromnego holu, kierując się prosto do windy. Parę osób spojrzało na niego z ciekawością. Jego strój w postaci znoszonych dżinsów i miętowej koszulki, odrobinę wyróżniał się na tle mężczyzn w garniturach i kobiet wystrojonych w garsonki. Jednak przypominając sobie image Marka, uznał, że nie wygląda wcale najgorzej.
Stres spowodował, że nawet nie zauważył, że stał już na właściwym piętrze, a wielki szyld Fayes Company raził swoim metalicznym blaskiem. 
Całe biuro urządzone było w bieli, co nadawało wnętrzu wręcz sterylny wygląd. Jedynym akcentem były zielone paprocie, które z pewnością miały na celu ocieplenie wnętrza. Skierował się do dużej recepcji, przy której siedziała Georgia, sekretarka Douglasa, od niepamiętnych czasów. Mimo upływu lat, wciąż należała do atrakcyjnych kobiet, a jej wygląd nadal był nienaganny. Ciasno upięty kok, z którego nie miał prawa wydostać się ani jeden włos i perfekcyjna cera bez żadnej skazy. Od razu przed oczami stanęła mu Aria, z niedbale związanymi włosami i piegami rozsianymi na nosie. Czy nawet w takiej chwili, nie mógł przestać o niej myśleć?
Georgia przerwała pracę przy komputerze, zauważając Jacka, który oparł się o ladę, patrząc na nią z uśmiechem. Lubił tę kobietę. Nie raz zmuszona była do opieki nad nim, kiedy był mały, a opiekunka zachorowała. Zawsze potrafiła się nim odpowiednio zająć, co nie było łatwe, gdy mały Jack z tysiącami pomysłów na minutę, zjawiał się w pracy swojego taty. Opieka nad dzieckiem nie należała do jej obowiązków, jednak zawsze z uśmiechem na twarzy, wymyślała rozrywki dla niespełna dziesięcioletniego chłopca.
- Jack, dawno nas nie odwiedzałeś. Co u Ciebie słychać? - zapytała szczerze zainteresowana, patrząc na niego przyjaźnie.
- Idę dalej na studia, ale o tym pewnie mówił Ci już ojciec - odpowiedział z przekąsem Jack, przypominając sobie o zmuszeniu do dalszej edukacji.
- Tak, wspominał, że mimo Twojego lenistwa będziesz kontynuował naukę.
Georgia spojrzała na niego porozumiewawczo, po czym roześmiała się. Często ich pogawędki dotyczyły wymagającego Fayesa seniora, który nie znosił sprzeciwu. Oboje zdążyli już do tego przywyknąć.
- Jest ojciec? - zapytał szybko Jack, nie siląc się na podtrzymanie rozmowy. Niestety miał ważną sprawę do załatwienia i chciał mieć to z głowy jak najszybciej.
- Masz szczęście, akurat ma wolną godzinę.
Chłopak powoli skierował się w stronę drzwi z mosiężną tabliczką. Przez chwilę wpatrywał się w wygrawerowane imię i nazwisko, zastanawiając się nad całą sytuacją. Czy Douglas potraktuję go poważnie? Wziął głęboki oddech, zapukał krótko i wszedł do jasnego gabinetu z wielkim przeszklonym oknem, przez które jako dziecko uwielbiał obserwować Nowy Jork.
Douglas Fayes siedział za biurkiem wśród stosu papierów, które z pewnością wymagały zatwierdzenia przez jego osobę. Podniósł głowę, nie kryjąc zdziwienia na widok swojego jedynego syna, z którym kontakty nigdy nie należały do najlepszych. Zmarszczył z konsternacją brwi, wpatrując się w Jacka, który wciąż stał przy drzwiach z dość niewyraźnym wyrazem twarzy.
- Coś się stało? - zapytał po krótkiej ciszy senior, zapewne zastanawiając się, co tym razem zrobił jego potomek. Jack i kłopoty nie były żadną nowością i starszy Fayes przygotowany był na niemal wszystko. Do tej pory nie mógł uwierzyć, że nie został jeszcze dziadkiem, domyślając się jaki styl życia prowadzi jego syn.
Jack spojrzał na ojca, który bacznie go obserwował. Cała pewność siebie uleciała z niego w jednej chwili i czuł się nad wyraz niepewnie, do czego zdecydowanie nie przywykł. Wystarczyło jedno spojrzenie Douglasa, by chciał uciec stąd jak najszybciej i zaszyć się w swoim mieszkaniu z padem i piwem w ręku. Niestety było już za późno na wycofanie się.
W końcu zebrał się w sobie i usiadł na przeciwko ojca, starając się za wszelką cenę opanować targające nim emocję.
- Dowiedziałem się czegoś o Elenie i uznałem, że powinieneś to wiedzieć - wypalił szybko, spoglądając na Douglasa, który wciąż bacznie mu się przyglądał.
- Co takiego? - zapytał spokojnie, opierając się wygodnie na skórzanym fotelu. Choć starszy Fayes nie zdradzał zbyt wiele emocji, chłopak zauważył błysk zaciekawienia w jego błękitnych oczach, tak bardzo podobnych do Jacka.
- Elena spotyka się z Louisem Grintem.
- Wiem.
Jack spojrzał ze zdziwieniem na ojca, nie mogąc uwierzyć w jego opanowanie. Jak się dowiedział? I dlaczego tak spokojnie podchodzi do tej sprawy?
- To nie są zwykłe spotkania. Widziałem jak wchodzą razem do hotelu - poinformował ojca, który najwyraźniej żył w przekonaniu, że są tą wyłącznie spotkania towarzyskie.
- Wiem - powtórzył się Douglas, a kąciki jego ust lekko się podniosły. Najwyraźniej zszokowanie syna niezwykle go bawiło. Jack ze złością wstał z miejsca, nie będąc w stanie naśladować stoickiego spokoju ojca. Zaczął maszerować po pomieszczeniu, bijąc się z natłokiem myśli.
- Dlaczego nie jesteś zły?! - niemal krzyknął, zastanawiając się, czemu ta rewelacja nie robi na nim wrażenia. Jego narzeczona go zdradza, a on zachowuję się jakby było mu wszystko jedno. Co z niego za człowiek? Zawsze uważał go za pozbawionego uczuć mężczyznę, jednak myślał, że z Eleną rzeczywiście go coś łączy, że mu na niej zależy. A teraz co? Tak po prostu wie, że jego kobieta puszcza się na prawo i lewo i nic sobie z tego nie robi?
- Bo sam ją o to poprosiłem - rzekł Fayes senior, również podnosząc się z miejsca. Leniwym krokiem skierował się w stronę okna, stając do niego tyłem.
Jack gwałtownie się zatrzymał, wbijając wzrok w swojego ojca, który z każdą chwilą coraz bardziej go zadziwiał. Nie mógł uwierzyć w całą tą absurdalną sytuację.
- Poprosiłeś swoją narzeczoną, żeby przespała się z Twoim największym wrogiem?!
- Tak.
- I nie masz nic przeciwko? - zadał kolejne pytanie, wciąż w głębokim szoku. Takiego obrotu spraw w ogóle się nie spodziewał. Co jeszcze przed nim ukrywa?
- Nie.
Kolejna krótka odpowiedź ojca, doprowadziła go do szewskiej pasji. Usiadł ponownie na krześle, starając się zachować resztki opanowania. Douglas odwrócił się w jego kierunku, po czym również spoczął na fotelu, z zagadkowym wyrazem twarzy. Przez moment oboje milczeli. Jack ponownie się odezwał, choć obawiał się odpowiedzi jaką uzyska.
- Dlaczego pozwoliłeś, żeby Elena uprawiała seks z Grintem?
- Dlatego, że z Eleną nic mnie nie łączy.
- Nic z tego nie rozumiem.
Jack poczuł pulsujący ból z tyłu głowy. Tego było za wiele. Tak naprawdę nie znał własnego ojca. Ten mężczyzna siedzący na przeciwko, wydawał się całkowicie obcy, a jego tajemnic najwyraźniej nie było końca.
- Myślisz, że gdybym naprawdę był z Eleną, pozwoliłbym, żeby przespał się z nią mój własny syn?
Tego stwierdzenia, Jack kompletnie się nie spodziewał. Czuł jak fala gorąca zalewa całe jego ciała. Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Wbił wzrok w swoje dłonie, nie mogąc zdobyć się na żadną odpowiedź. Bo co miał powiedzieć? Dlaczego Elena mu to zdradziła? Jaki miała w tym interes? Miał ochotę udusić ją gołymi rękami. Ten sekret miał być bezpieczny. No właśnie, miał...
- Powiedziała Ci - bardziej stwierdził, niż zapytał, wciąż unikając jego wzroku, który palił go niczym żywy ogień. Douglas bez wątpienia nad nim górował, zresztą jak zawsze.
- Elena od początku była ze mną szczera. Lubi mężczyzn i nie ukrywała przede mną waszego romansu. Poinformowała mnie o Twoim szlachetnym czynie mającym na celu jej zdemaskowanie. Wiedziała, że odczytałeś wiadomość od Grinta. Chciała odwołać spotkanie, jednak nie myślała, że będziesz ją śledził. Na całe szczęście byliście dość dyskretni. Tylko tego by brakowało, żeby Grint się dowiedział... Teraz, kiedy jesteśmy już tak blisko.
- Blisko czego?
Douglas spojrzał na Jacka, za pewne zastanawiając się ile może mu zdradzić. Milczał przez chwilę, wpatrując się w syna, zdezorientowanego do granic możliwości.
- Studiowałem z Louisem na Yale. Już wtedy zazdrościł mi niemal wszystkiego. Lepszych ocen, intelektu, sprytu. On nie posiadał żadnych z tych cech, a w tym zawodzie są one niezbędne. Po studiach założyłem firmę, która w szybkim tempie pozyskała wielu wpływowych klientów. Nie ukrywam, miałem wiele szczęścia, czego Grint nie mógł powiedzieć o sobie. Pracował w podrzędnej korporacji, która nie przynosiła dużych zysków. Po jakimś czasie postanowił podążyć moimi śladami i również założył firmę, w Los Angeles, gdzie jak wiesz Fayes Company również ma swoją siedzibę. Rozwój jego marki miał zapoczątkować ważny klient, od którego zależało, czy będzie coś znaczył w tej branży. Dzięki wtykom, dowiedziałem się o kogo chodzi i w dość sprytny, może nie do końca uczciwy sposób przejąłem tego klienta, a Grint splajtował.
- Grint nigdy Ci tego nie wybaczył - stwierdził Jack, przerywając historię ojca.
- Był wściekły. Nie mógł się z tym pogodzić. Nie mógł znieść, że jak zwykle jest gorszy. Po paru latach, dzięki spadkowi, który otrzymał, otworzył Grint Invest w Nowym Jorku. Wybrał miasto, w którym moja firma odnosiła niemałe sukcesy. Nie miał dobrego startu. Już wtedy chciał mnie pogrążyć, tylko nie wiedział jak. Postanowił grać nieuczciwie, co nie powiem, przyniosło mu zyski. Udało mu się utrzymywać na rynku, jednak nie na tyle, by móc ze mną dostatecznie konkurować. Rok temu pojawił się klient, który mógł odmienić jego los, a ja ponownie go przechytrzyłem i zabrałem mu go z przed nosa. Grint wpadł w szał. Za wszelką cenę, chciał się zemścić. Zemścić za fakt, że po prostu jestem od niego lepszy. Wpakował za kratki mojego dobrego przyjaciela,który był księgowym w Fayes Company, udowodniając mu nieuczciwość, od której sam nie stronił. David dostał dwa lata więzienia. Został mu jeszcze rok... - Douglas przerwał na chwilę, a Jack po raz pierwszy zauważył w jego oczach smutek. Ów David musiał naprawdę wiele dla niego znaczyć.
- Na szczęście udało mi się wyciszyć sprawę i nie straciłem wielu klientów, mimo tego, nie mogłem mu tego wybaczyć. Posunął się za daleko, o wiele za daleko. Nie wiedziałem jak mu się odpłacić. Potrzebowałem czegoś co sprawi, że jego brudne interesy ujrzą światło dzienne. I wtedy pojawiła się Elena. Obmyśliliśmy plan. Udawała moją narzeczoną. Niby przez przypadek natknęła się na niego w barze. Grint jest głupi. Uwierzył, że Elena mu pomoże i po ślubie będzie miała dostęp do wszystkich sekretów firmy. Wciąż nie miał dość i chciał mnie pogrążyć za wszelką cenę. Jego naiwność mnie zadziwia.
Douglas przerwał swoją historię, spoglądając z powagą na syna. Jack siedział jak zamurowany, z zamyśleniem wpatrując się w sufit. Plan jego ojca był okrutny i zupełnie się tego nie spodziewał. W tym momencie zdrada Eleny wydawała mu się małą błahostką, która byłaby zdecydowanie łatwiejsza. Momentalnie zrobiło mu się żal Davida. Zastanawiał się, co on byłby w stanie zrobić, gdyby coś takiego spotkało Marka. Tylko, co przyniesie zemsta? Na pewno nie zrekompensuję odebranych dwóch lat wolności, na pewno nie. Błyskawicznie przyszło mu do głowy ważne pytanie, o którym dopiero teraz pomyślał.

- Dlaczego Elena Ci pomaga? Co z tego będzie miała?

- Elena bardzo to przeżyła. David jest jej bratem.



                                                    ***


Aria stanęła przed pokojem numer czternaście. Nie chciała płakać.
Rzadko w jej oczach pojawiały się łzy, jednak teraz nie była w stanie ich powstrzymać. Została sama. Zaczynała wszystko od nowa, tak samo jak parę lat temu, gdy po raz pierwszy zawitała do Nowego Jorku. Pożegnanie z Danielem nie należało do łatwych. Ostatnia wspólna kolacja przy świecach przepełniona było wyjątkowo smutną atmosferą, którą oboje bardzo przeżyli. Minął już tydzień od kiedy Dan wyjechał do Bostonu, a te siedem dni w pustym mieszkaniu na Brooklynie nie należało do najprzyjemniejszych. Widok Daniela z walizkami siedział w jej głowie, powodując nieprzyjemny ucisk w żołądku. Ostatnio w jej życiu pojawiało się zbyt wiele zawirowań, o których nie potrafiła zapomnieć.
Westchnęła cicho, przekręcając klucz w drzwiach. Znalazła się w niewielkim pomieszczeniu z dwoma pojedynczymi łóżkami i maleńkim aneksem kuchennym. Nie dało się nie zauważyć, że jej współlokatorka już się wprowadziła. W głębi pokoju łóżko posłane było wzorzystym kocem, a duży obraz na ścianie przedstawiał abstrakcyjne wzory, wyglądające na dzieło pięcioletniego dziecka. Gliniana figurka na stoliku nocnym przedstawiała akt seksualny nieco koślawych, nagich postaci. Aria przez chwilę, z niemałym przerażeniem wpatrywała się w dziwną rzeźbę, zastanawiając się czy dziewczyna, z którą ma zamieszkać, jest odpowiednią kompanką do wspólnego dzielenia czterech ścian. Nie dane jej było długo nad tym myśleć, gdy w drzwiach stanęła jej współlokatorka, mierząc ją ciekawskim spojrzeniem. Długie platynowe włosy miała od połowy ufarbowane wściekle różową farbą. Ubrana była w długą, dresową sukienkę bez ramiączek. Jej lewa ręka pokryta była dużym tatuażem przedstawiającym trupią czaszkę, otoczoną przez wijące się w okół niej cierniste róże. Grube, czarne kreski podkreślały jej błękitne oczy, które z uwagą wpatrywały się w Arię.

- Nie sądziłam, że zjawisz się tak szybko. Jestem Alyson Silverstone ale mów do mnie Silver – odezwała się w końcu, podając jej rękę nie pokrytą tatuażami.
- Aria Washey – odpowiedziała szybko, wpatrując się w jej turkusowe glany. Wygląd dziewczyny był zdecydowanie oryginalny i dość pokręcony.
- Czemu zjawiłaś się tydzień przed rozpoczęciem zajęć? - zapytała bez ogródek blondynka, kierując się do małej lodówki, którą zdążyła już udekorować naklejkami z wizerunkiem zespołu, którego Aria kompletnie nie kojarzyła. Następnie ku przerażeniu brunetki, wyciągnęła ze środka butelkę wódki, stawiając ją na stoliku.
- Wyprowadziłam się z mieszkania, skończyła mi się umowa – poinformowała Aria, nie wdając się w żadne szczegóły. Jej wrodzona nieufność do ludzi, nie pozwalała jej na zwierzanie się obcej osobie już przy pierwszym spotkaniu.
- A ja miałam dość moich starych, którzy myślą, że pozjadali wszystkie rozumy – stwierdziła obojętnie Silver, odnajdując w drewnianej szafce dwa kieliszki, po czym napełniła je wódką, nie zwracając uwagi na minę Arii, której niezbyt spodobał się pomysł picia alkoholu o godzinie trzeciej w południe.
- Nie wykręcisz się. Musimy się napić, by uczcić nasze wspólne mieszkanie. Taka jest tradycja – Silver podała jej kieliszek, a Aria zastanawiała się czy zwyczaj ten, nie został przed chwilą wymyślony przez dziewczynę. Nie zamierzała jednak się nad tym dłużej rozwodzić, z rezygnacją przyjmując do ręki trunek.
- Zapamiętajmy ten dzień! Już niedługo czeka nas życie pełne nieprzespanych nocy, imprez, szaleńczego pijaństwa i seksualnych przygód bez zobowiązań! - zawołała Silver, teatralnie podnosząc kieliszek do góry. Aria jeszcze nigdy nie słyszała takiego toastu i nie była pewna, czy chciała go usłyszeć. Blondynka o różowych pasmach wydawała się osobą pozbawioną wszelkich zahamowań, co odrobinę ją zaniepokoiło, jednak nie zamierzała póki co jej oceniać.

Błyskawicznie opróżniła kieliszek, momentalnie się krzywiąc. Nie była fanką alkoholu, a w szczególności wódki. Jednak tradycja to tradycja. Aria uśmiechnęła się na tą myśl, spoglądając na Silver, która włączyła głośno jakąś rockową piosenkę, podrygując do niej rytmicznie.
Przeczuwała, że jej nowa współlokatorka nie pozwoli na nudę w pokoju numer czternaście.





***
No witam! 
Rozdział planowałam na czwartek, jednak komputer odmówił mi posłuszeństwa. Na fb pisałam, że rozdział w tym tygodniu i wyrobiłam się! Ledwo, ale jednak!
Pojawiła się nowa postać, dość specyficzna Silver :D
Nie martwcie się o Jarię, ja też za nimi tęsknie i już w następnym rozdziale znowu się pojawią, w końcu!!!
Facebook - zapraszam do polubienia i dziękuje małej grupie osób, która to uczyniła :P
Ask - tutaj możecie zadawać pytania, jeśli takie macie :D
Zachęcam również do komentowania, wiecie ile to dla mnie znaczy!
Do następnego!





19 komentarzy:

  1. Zanim wybiore sie do werka napisze ci krociutki,malutki komentarzyk :)
    Szczerze?Nie spodziewalam sie takiego obrotu akcji.Nwm czm ale Douglas kojarzy mi sie z dryblasem :P (wtf?!) Serio?On o wszystkim wiedzial?Jack i Mark az tak sie wkrecili w ta akcje ze nawet sie nie kapneli :D Kurcze!Myslalam ze to będzie jakis spisek Eleny!Okazuje sie jednak ze Douglas wystawia rogi!Choc moze i dobrze...Tesknie za momentami J & A :( Ciekawa ta postac Silver,taka dynamiczna mi sie wydaje :D Mysle ze doda takiego charakteru.Taki Mark w damskiej wersji :) No i to chyba tyle :)
    Dobranoc! *przymykaja mi sie oczka*

    PS:sorry za to ze nie ma polskich zankow ale nie chcialo mi sie yzywac juz autokorekty :P Czekam na cd ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja M. i J. okazała się niepotrzebna, no ale kto to wiedział ?:P Przynajmniej mieliśmy okazję wyobrazić sobie Marka w peruce, dobre i to :D
      Ja też tęsknie za Jarią, ale na szczęście koniec ich przerwy!
      Mark w damskiej wersji to idealne porównanie :D
      dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  2. Polubiłam stronkę na fb. Swoją drogą zastanawiam się, czy też takiej nie stworzyć, ale mam trzy blogi, więc będę musiała ogólną zrobić xD
    Rozdział długi, treściwy... Silver dołączyła... wydaje się fsjną postacią, silną... zobaczymy jak ją rozwiniesz :D
    Douglas wiedział? O.o okeeejjj xD Cóż... nie spodziewałam się chyba tego
    Oh gdzie Jack? Gdzie Aria ? <3 :(

    weny :****

    ps. na ostatnim--oddechu notka była :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o dziękuje za polubienie :P Jak taką zrobisz koniecznie daj znać, ja wciąż czekam na większe zainteresowanie, ale na razie jest dość słabo :P
      J. i A. już niedługo, bo mam dość rozdziałów bez nich :(
      Dziękuje za komentarz!
      Jak tylko bd mieć chwilę spokoju, zabieram się za ostatni oddech!

      Usuń
  3. Od piątku czekałam na rozdział i był trochę zadziwiający i krótki i nie było ich razem no ale wierze że w następnym rozdziale bd razem i że bd dłuższy. No i jestem ciekawa jak wplączesz Silver do akcji :) mam nadzieję że nie wykituje do następnego rozdziału :D życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą razem na pewno, w końcu muszą się spotkać, ile można czytać o nich osobno! :D
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  4. Ale, ale, ale… jaaak tooo? Czyli Elena nie jest zła? Zamiast jej złorzeczyć tak naprawdę powinnam jej współczuć? O, cholibka, to mi teraz z mózgu zrobiłaś sieczkę :P Serio, prze cały czas wierzyłam w to, że Elenka jest bardzo, ale to bardzo zła, że knuje za plecami Dougiego z tym całym Grintem… A tutaj okazuje się, że ona chce się na Grincie zemścić, że jest siostrą Davida, że Dougie o wszystkim wie i co więcej, sam to zaplanował. To się porobiło, moje wyobrażenie co do Elenki musi teraz przejść olbrzymią przemianę. No chyba, że Dougie postradał zmysły i gada od rzeczy, ale to raczej mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że taki ważny i poważny z niego prezes. Z jednej strony to nieco brzydki sposób na odegranie się na Grincie, ale z drugiej strony, skoro on od początku również nie grał czysto, to rzeczywiście ani Elenka, ani Dougie nie powinni mieć skrupułów i ten swój ekstra plan należałoby dalej ciągnąć. To trochę przykre, że Grint nie potrafi pogodzić się z tym, że po prostu tak już wyszło, że Dougie miał od niego większe szczęście i udało mu się stworzyć naprawdę olbrzymią firmę. Zamiast knuć i spiskować powinien raczej skupić się na swoim przedsiębiorstwie, bo nie wiem czy on wie, ale pewnie osiągnąłby większy sukces, gdyby zamiast wieczorami siedzieć w fotelu i knuć przeciwko Fayesowi Seniorowi, na przykład zajął się przeglądaniem dokumentów własnej firmy i tworzeniem jakichś strategii rozwojowych czy coś w ten deseń. Głupek trochę z niego, bo tak niemądrze rozporządza swoim czasem. Nie wróżę mu dlatego świetlanej przyszłości :P
    Silver na początku wydała się… przerażająca. Ale myślę, że wbrew takiemu pierwszemu wrażeniu, okaże się może bardzo szalona, ale przy tym też całkiem sympatyczna.
    Mark aka Steve to mój nowy mistrz. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak wyruszyć do Stanów i go odnaleźć i ubłagać, żeby nauczył mnie, jak być kimś tak dziwacznie cudownym, jak on XD
    TAAAAK, będzie Jaria… W końcu skoro Dan wybył, to czas najwyższy, żeby sprawy między Jackiem i Arią zaczęły się na nowo poważnie rozwijać. Yeep, aż się cała na myśl o tym ich spotkaniu trzęsę z nadmiaru ekscytacji. Strasznie wyczerpujące jest to życie szipera Jarii :D Muszę sobie znowu jakiś zapas meliski przygotować czy coś… bo inaczej będzie ciężko, oj ciężko.
    Czekam niecierpliwie na ten kolejny rozdział!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha taki był plan! zaskoczenie musi być! :D
      Masz rację, to nie jest dobry sposób, ale jak widać Douglas i Elena nie mają skrupułów, chcą pozbyć się Grinta, bo za dużo miesza i kombinuje.
      Tak, Silver wydaję się przerażająca, w następnym rozdziale będzie zdecydowanie więcej o jej osobie, więc każdy będzie mógł wyrobić sobie o niej zdanie - czy pozytywne, to sama nie wiem :D
      haha Marka uwielbiam i zawsze będe, ubóstwiam jego postać :D
      co do Jarii, to już naprawdę niedługo, w końcu!!
      Dziękuje za jak zwykle cudowny komentarz <3

      Usuń
  5. Świetny rozdział :') Jakbym miała być na miejscu Arii albo Jacka stwierdziłabym ,że świat jest strasznie pokręcony (hahaha). I ten spisek z Eleną... Albo zmiana imienia na Steve... Muszę Ci przyznać, że się uśmiałam :) I wreszcie (jak zapowiedziałaś) będzie Jaria! Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3 Cieszę się, że udało mi się Cie rozbawić :D Nigdy nie chciałam, żeby te opowiadanie było smutne :D
      Jaria już niedługo <3

      Usuń
  6. Czy mówiłam już, że kocham Marka? Nawet jeśli jest Steve'em? :D
    Zastanawiałam się czy Fayes Senior się wścieknie czy przeciwnie, ale TEGO się nie spodziewałam. Boże, Chanel, toż to mistrzostwo świata! Elena, której tak nie lubiłam okazała się być hmm...agentką żądną zemsty? Nagle zmieniłaś diametralnie moje uczucie do niej i muszę przyznać, że teraz już ją lubię. I ogólnie ta scena w Fayes Company jest cudowna. Świetnie napisana i w ogóle. <3 Nie umiem się dziś wysłowić z tego wszystkiego, z tych emocji. :D Ale też ciągle jeszcze Elenka nie zyskała mojego zaufania po tych wszystkich wcześniejszych wydarzeniach. I myślę, że jeszcze może coś zrobić tylko jeszcze nie wiem co.
    No i nowa bohaterka. Silver. Jeszcze nie wiem co o niej sądzić, myślałam, że będzie metalowym gburem, ale wydaje się energiczną i żywą laską bez zobowiązań... Czy Jack będzie z nią powiązany? Proszę, nie!
    Daniel wyjechał, niby smuteczeg i żal, ale to jest pole dla Jacka! Teraz wkroczy znów do życia Arii i powstaną małe Jariątka! Znaczy no nie tak szybko, ale kiedyś, kiedyś... :D Jaria już w kolejnym rozdziale, nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że będzie też więcej Marka aka Steve'a. <3 No i tej całej intrygi i polityki Fayes Company i Grintowej - tej - gorszej - Company. Tak.
    No nic, pozostaje mi tylko czekać. A wierz mi, będę to robić cierpliwie z właściwą sobie niecierpliwością choćbym miała czekać ruski miesiąc albo całe życie. Nie no bez przesady, żartowałam, całe życie tego nie pisz, choć myślę, że byłoby z tego coś ciekawego. :P Byłaby to druga Moda na sukces, w innym wydaniu, którą chciałyby oglądać nie tylko stare mohery. :D
    Pozdrawiam gorrąco, chociaż może w te upały lepiej byłoby pozdrowić zimno...
    Nie ważne. Po prostu pozdrawiam i życzę weny i wszystkiego najlepszego i tak dalej. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też kocham Marka, nawet jako Steve'a haha :D
      ale się ciesze, że scena z Fayes Company przypadła Ci do gustu ! Przyznam szczerze, że trochę obawiałam się reakcji, bo czułam, że chyba nikt się tego nie spodziewa.
      Nie dziwie się, że Elena nadal nie zdobyła Twojego zaufania, nadal wydaję się kobietą, która owija sobie mężczyzn w okół palca i jest dość nieobliczalna!
      W następnym rozdziale będzie trochę o Silver, wiec będzie można już lepiej wyrobić sobie o niej zdanie.
      Ja też się już nie mogę doczekać Jarii, dwa rozdziały bez nich to zdecydowanie za długo!
      Będzie Mark na pewno, bez niego rozdział jest smutny :D
      haha, powiem Ci, że nie wiem czy już teraz nie zrobiła się z tego Modna na sukces :D ale to nic, mi to nie przeszkadza :P Rozdział 30 już się pisze, mam już spory kawałek więc myślę, że rozdział pojawi się szybciej niż ten! Chyba naprawdę już się nie mogę doczekać Jarii :D:D
      Dziękuje za cudowny komentarz, i pozdrawiam również gorąco lub zimno,jak wolisz :D

      Usuń
    2. Jak ja Cię uwielbiam! <3 Jesteś taka miła dla swoich czytelników i odpowiadasz na komentarze i w ogóle. :)))))))))))) <3

      Usuń
  7. UWAGA LUDZIE, SĄ NOWI BOHATEROWIE, JEJKU! <3
    Nie wiem, czy jestem opóźniona i nie zauważyłam tego wcześniej, czy jestem z przodu, bo tylko ja to spostrzegłam. W każdym razie padłam na kolana, kiedy zobaczyłam Marka. Uwielbiam tego aktora i filmy z nim związane, ale jejku! Ma taki nieziemnski uśmiech,.Okej, starczy o Marku! :D
    Silver, powiem szczerze, że polubiłam ją. Wydaje się być dość ciekawą osobą. Huh, jestem ciekawa, na jakie imprezy będzie ciągnąć naszą Arię i czy spotkają tam Jack'a. Bo gdzieś spotkają *o* Tylko u niej dziwi mnie, że każe do siebie mówić po nazwisku, w zasadzie to po zdrobnieniu nazwiska. ,,Jestem Alyson Silverstone''. Nie wiem, może tak się tam po prostu robi ;3
    Następną sprawą jest Elena. ZUPEŁNIE się tego nie spodziewałam. Nie, to ostatnie, co by mi do głowy przyszło. Myślałam, że ona na poważnie chce zniszczyć interes ojca J., a tu proszę. Oni spiskują! Nie wiem, czy chcę, aby im wyszło. W końcu tamten człowiek spadnie na samo dno.. i raczej się już nie wyciągnie. To przykre. :c
    No ja idę jeszcze się napatrzeć na bohaterów.
    Pozdrawiam, karmeeleq.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie są już jakiś czas, a wczoraj dodałam Silver i Douglasa :D
      S. jest dziwna i nie lubi swojego imienia, tyle w temacie ;p
      Tak czułam, że nikt nie będzie się tego spodziewał. Efekt zaskoczenia uważam za osiągnięty :D
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  8. Naprawdę, naprawdę, naprawdę uwielbiam Marka!
    W tym wypadku Steve :D Czy tylko mi imię Steve kojarzy się z dzieciakiem z South Parkiem (tym, co na wózku jeździł) oraz Kapitanem Ameryką (który miał tak na imię)?
    Georgia jako sekretarka bardzo mi się spodobała, a skoro Jack ją lubił, to tak mi się jej szkoda zrobiło, czemu Douglas nie widzi, jaki ma skarb przed oczami? Czemu nie zakocha się w tak cudownej kobiecie? W końcu może to poprawiłoby stosunki Jacka z ojcem? Pomarzyć zawsze można!
    Totalne zaskoczenie.
    Nadal zbieram szczękę z podłogi.
    Współczuje, naprawdę współczuje tak cudacznej rozmowy ojca z synem. Biedny Jack. Zdecydowanie po tym, musi się napić. Ja bym musiała.
    Szczerze (to niczym Mark w przebraniu Steve'a) podejrzewałam, że jest tu jakiś spisek. Elena jest zła! Złą kobietą i chce zemścić się na firmie ojca Jacka. Albo coś równie potwornego i niewdzięcznego, takie... strasznego! A tu taki szok!
    Nigdy nie podejrzewałam, że sprawy przybiorą taki obrót!
    Nic, absolutnie nic. Ale to nic, nie przygotowało mnie na coś takiego. To były całkowite zaskoczenie i jestem pewna, że gdybym, ja rozmawiała w ten sposób ze swoim ojcem... *wpada w śmiech* Dobra, zdecydowanie to zły przykład!
    Gdybym, ja rozmawiała w ten sposób z Douglasem i była na miejscu Jacka, jestem całkowicie pewna, że wyglądałabym tak komicznie, że biedaczek padłby na ziemię martwy ze śmiechu. A przynajmniej miałby skurcz żołądka.
    To jest tak dziwne... Tak nieoczekiwane... Że brak mi słów!
    Mamy Arię!
    Uwielbiam Arię!
    Uwielbiam również "Srebrny Kamień"! Swoją drogą fantastyczne nazwisko, dla Silver :D Też bym takie chciała. No i oczywiście chciałabym tatuaż, ale ponieważ boje się igły, nadal jest to w planach.
    Tatuaż boski!
    A ja mam ochotę zostać najlepszą przyjaciółką tej dziewczyny.
    Ona wyciągnęła wódkę z lodówki.
    W upalny dzień (w końcu są wakacje) wyciąga chłodny napój bogów z lodówki.
    Jak tu jej nie kochać?
    Wiesz, że jak schowasz alkohol do zamrażalki, to on się nie zamrozi?
    Ja się dowiedziałam niedawno. Nie mniej uwielbiam fakt, że ta dziewczyna ma choćby glany! GLANY! *w* I to na gacie Zeusa, turkusowe! Obłędnie laskę uwielbiam!
    Ej... Wpadłam na dziwny pomysł, ale jakże logiczny! Czy zeswatasz Marka i Silver? Pan Steve i ona byliby ciekawą parą, nie sądzisz? Ja już ich widzę, gdy kogoś śledzą.... *padła na ziemię ze śmiechu* Zaraz się popłacze!
    To takie cudowne... Wyobrazić sobie ich jako parę! Masz takie plany? Plose? Bardzo ładnie proszę? O~O
    Rozdział był bezapelacyjnie niesamowity, kongenialny, bajeczny, fantastyczny, oszałamiający, feeryczny, przewspaniały i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę nie oglądałam South Parku :P
    hmm Douglas i Georgia to nie jest zły pomysł, kto wie :D
    Srebrny Kamień jest spoko! Aria nie będzie się z nią nudzić.
    ej nie wiedziałam o tym alkoholu, w sumie nigdy nawet o tym nie myślałam :D
    w następnym rozdziale Silver spotka się z Markem, a co z tego wyniknie, tego nie wie nikt :D ( nawet ja, bo jeszcze ten fragment przede mną :D )
    Dziękuje za cudowny komentarz <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Mark jak zwykle przechodzi sam siebie xD Pierwsze zdanie już poprawiło mi humor, haha.
    Mam nadzieję, że Jackowi się uda, trzymam za niego kciuki. Elena w końcu musi dostać za swoje. Już wystarczająco długo się panoszyła!
    Georgia to zabawna osóbka. Pewnie jak niewiele innych osób potrafi skutecznie zgasić Fayesa jednym zdaniem :P
    Jestem w szoku, że ojciec Jacka ma na niego tak wielki wpływ. Co jak co, ale Fayes to jednak chojrak, więc nie powinien się przejmować tatusiem. Chociaż faktem jest, że przymusił go do kontynuacji studiów, więc.. no jednak chyba ma na niego spory wpływ.
    Okey, udało ci się mnie zaskoczyć. Wszystkiego bym się spodziewała, ale na pewno nie tego, że cała intryga uknuta jest przez Douglasa. To jest niezły zwrot akcji. Pewnie z Jackiem oboje musimy zbierać szczęki z podłogi xD
    Czyli rzeczy z życia Fayesa się ułożyły.. teraz czas na Arię! :D
    Niech ona tak nie rozpacza.. Daniel może to dobry chłopak, ale to też pajac nooo!!! Jak mógł ją zostawić po tym jak jej się oświadczył? Zrobił to pewnie tylko dlatego, że chciał sobie ją zaklepać. Dla mnie to był taki sam gest jak obsikanie przez psa własnego terenu! Jestem na niego cholernie zła, a na Arię jeszcze bardziej, że tego nie widzi i odpuściła sobie Jacka -.-
    Wow, nowa postać! Super! Czuję, że bardzo polubię Silver i fajnie, że się pojawiła, bo myślę, że Washey teraz potrzebuje kogoś takiego!
    Pozbyłam się na jakiś czas Facebooka :/ dobrze mi to robi szczerze mówiąc :P A tak w ogóle to świetnie, że Jack i Aria w końcu się pojawią jako duet, bo już się mega stęskniłam :(

    OdpowiedzUsuń