Rozdział 35
~~~***~~~
-
Jest coś czego Ci nie powiedziałem.
Aria
odwróciła się gwałtownie, czując nieprzyjemny ucisk w żołądku.
W głosie Daniela niemal od razu wyczuła coś niepokojącego. Coś,
czego wcześniej nigdy nie słyszała.
Spojrzała
na blondyna, który patrzył jej prosto w oczy, marszcząc lekko
brwi. Był wyraźnie niespokojny. Instynktownie wyczuła, że to co
chce powiedzieć nie jest jakąś błahostką. Po jej ciele przeszedł
mimowolny dreszcz.
-
Wchodź, Silver chyba jeszcze nie ma - powiedziała, zapraszając go
do środka. W pokoju nie paliło się światło, co tylko
potwierdziło dalszą nieobecność współlokatorki. Zerknęła
nerwowo na chłopaka, który zajął miejsce przy stoliku. Wyglądał
inaczej. Uśmiech zniknął z jego twarzy całkowicie, a pozioma
zmarszczka na czole oznaczała, że nad czymś się zastanawia. Przez
myśl przeszła jej jedna rzecz - co jeśli Jack znalazł jakiś
sposób, by powiedzieć mu co się stało? A może zauważył jak
zareagowała na widok bruneta? Coraz różniejsze pomysły pojawiały
się w jej głowie i był tylko jeden sposób, by dowiedzieć się,
który z nich jest prawdziwy.
-
Czego mi nie powiedziałeś? - zapytała cicho, starając się nie
zdradzać jak bardzo jest zdenerwowana. Podczas obiadu, gdy udawała,
że wszystko jest w porządku, prawie zapomniała jak okropnie
postąpiła. Teraz, kiedy siedzieli w pustym pokoju, a w powietrzu
unosiła się nerwowa atmosfera, wszystkie emocje uderzyły ze
zdwojoną siłą. Starała się nie rozpłakać.
Blondyn
schował twarz w dłoniach, po czym wziął głęboki oddech.
Ponownie na nią spojrzał, a z jego zielonych oczu od razu
wyczytała, że to co powie, na pewno nie będzie należeć do
miłych rzeczy.
-
Zrobiłem coś strasznego - powiedział niemal szeptem, uciekając
wzrokiem w każdą możliwą stronę. Jeszcze nigdy nie widziała go
w takim stanie. Zawsze pogodny, pełen życia, teraz przypominał
zupełnie inną osobę. Nie wiedziała jak ma skomentować jego
słowa. Czekała, aż zacznie mówić dalej, choć bała się, co
może usłyszeć.
-
Wczoraj z Camille opracowywaliśmy strategię do ważnej rozprawy.
Nasz klient miał sporo za uszami, więc spędziliśmy mnóstwo czasu
nad najlepszymi argumentami, świadczącymi o jego niewinności. Nie
było to proste zadanie, więc od razu po obiedzie wzięliśmy się do
roboty. Było już po ósmej, a końca nie było widać. Camille
zamówiła nam kolację na wynos i wyciągnęła butelkę wina, dla
rozluźnienia... - Dan przerwał na chwilę, strzelając nerwowo
palcami. Nie patrzył na nią. Aria czuła jak serce niemal nie
wyskoczy jej z piersi. Co Daniel właśnie chce jej powiedzieć? Nie
chciała, lecz domyślała się dalszej części historii.
-
Zjedliśmy i popijając wino znowu wzięliśmy się do roboty. Nawet
nie wiem kiedy wypiliśmy całą butelkę. I wtedy... Camille mnie
pocałowała. Nie wiem jak to się stało i dlaczego to zrobiła. Nie
dawałem jej żadnych sygnałów, a ona po prostu mnie pocałowała.
Nie przerwałem od razu. Dopiero po chwili odsunąłem ją od siebie,
zupełnie nie wierząc w to, co zrobiłem. Przepraszam, nie chciałem,
żeby tak wyszło.
Dan
ponownie schował twarz w dłoniach, a Aria siedziała bez ruchu, nie
będąc w stanie nic powiedzieć. Jak to możliwe, że jej chłopak
całował inną dziewczynę? I jakim cudem stało się to, tego
samego wieczoru, gdy była z Jackiem? Czuła się fatalnie. Nie było
jej łatwiej, przez to, że nie tylko ona jest winna. Zrobiła to
samo, a okazała się większym tchórzem, nie będąc w stanie się
przyznać. Fakt, że Daniel ją zdradził nie należał do
najmilszych przeżyć, jednak to nie przez to czuła się najgorzej.
To ona zawiniła bardziej, ciągnąc dziwną relację z Fayesem i nie
będąc w stanie jej przerwać. Najgorsze w tym było to, że
wczorajszy wieczór z Jackiem wywołał w niej emocję, których nie
powinna czuć, będąc z innym mężczyzną. Czy zdrada Daniela,
musiała jej uświadomić, że ich związek na prawdę nie ma sensu?
-
Chciałem powiedzieć Ci od razu, ale stchórzyłem. Udawałem, że
nic się nie stało. Przez chwilę nawet uwierzyłem, że wczorajszy
wieczór nie miał miejsca. Wyparłem to ze świadomości, zachowując
się tak jak zwykle. Musiałem wrócić i Ci powiedzieć. Kiedyś
obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą szczerzy. Przepraszam, że
Cię zawiodłem...
Dopiero
teraz przypomniała sobie zmieszanie Daniela, gdy wspomniała o
Camille. Wtedy nie zwróciła na to większej uwagi. Jack Fayes
zaprzątał jej myśli, odcinając ją od trzeźwego myślenia. Była
winna, o wiele bardziej winna niż Dan. I nie mogła już tego dłużej
ukrywać.
-
Dan... To wszystko moja wina.
Chłopak
spojrzał na nią skonsternowany. Nie spodziewając się takich słów.
Teraz to ona uciekała wzrokiem, w każdą możliwą stronę, byle
tylko nie patrzeć mu w oczy. Bała się. Cholernie się bała wyznać
mu prawdę. Powinno jej był łatwiej po jego słowach, jednak wcale
nie było. Nie czuła się nawet odrobinę lepiej. Wiedziała,że to,
co za chwilę powie niewątpliwie go zrani.
-
Całowałam się z kimś - Głos wydobywający się z jej gardła,
brzmiał jak obcej osoby. Czuła łzy wypełniające jej oczy. W
ostatnim czasie, płacz towarzyszył jej nad wyraz często.
Zerknęła
na Daniela, który głośno wypuścił powietrze z ust. Na jego
twarzy widniało niemałe zaskoczenie, które szybko przerodziło się
w smutek. Bolało ją serce. Jak mogła go tak zranić?
Blondyn
gwałtownie wstał z miejsca, niespokojnie spacerując po
pomieszczeniu. W jego zielonych tęczówkach dostrzegła dziwny
błysk. Jakby nagle, coś sobie uświadomił.
-
Tą osobą był Jack, prawda?
Mimowolnie
poczuła jak żołądek zaciska się w supeł. Nie była w stanie
wydobyć z siebie ani jednego słowa.
Brak
odpowiedzi, tylko utwierdził jego podejrzenia. Ponownie usiadł na
miejscu. Przez chwilę oboje milczeli, kompletnie nieprzygotowani na
taką rozmowę. Żadne z nich nie spodziewało się takich rewelacji.
-
Już w Hamptons widziałem jak na Ciebie patrzy. Nie mógł oderwać
od Ciebie wzroku. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi. Jesteś piękna,
więc co w tym dziwnego, że podobasz się innym? Dzisiaj, gdy tylko
go zobaczyłaś, zachowywałaś się jakbyś zobaczyła ducha. Głupi
ja, nadal wmawiałem sobie, że nic się za tym nie kryje, że tylko
mi się wydaje... Kiedy to się zaczęło?
-
Jack pocałował mnie wczoraj...
-
Pytam kiedy to się zaczęło? Kiedy Jack przestał być dla Ciebie
tylko kolegą? - zapytał z naciskiem Daniel, a Aria poczuła jak
policzki pieką ją ze wstydu. Co miała mu powiedzieć? Historia z
Fayesem była niezwykle skomplikowana i nie była w stanie
sprecyzować, kiedy przerodziło się to, w coś więcej. Czuła się
jak na przesłuchaniu. Uświadomiła sobie, że Daniel będzie dobrym
prawnikiem. Głupie,niepotrzebne myśli, zawsze pojawiały się w jej
głowie, gdy była zestresowana.
-
Między nami nic wcześniej nie było - zaczęła się tłumaczyć,
choć wiedziała, że nie jest to odpowiedź na zadane pytanie.
Zwłaszcza, że jej słowa mijały się z prawdą. Stwierdzenie, że
dopiero pierwszy raz do czegoś doszło było kłamstwem. Okropnym
kłamstwem. Była mu winna wyjaśnienia. Cholera, chociaż to powinna
zrobić porządnie.
-
Ale podobałaś się mu, a on Tobie - stwierdził zgodnie z prawdą.
Poczuła łzy, które żałośnie spływały po jej policzkach. Nie
była w stanie zaprzeczyć. Tak było, a na kłamstwa nie było już
miejsca.
-
Nie chciałam, żeby tak wyszło. Przepraszam.
Spojrzała
na Daniela. Na jego twarzy malował się ból. Widok ten, spowodował,
że rozpłakała się jak mała dziewczyna. Zraniła go, okropnie go
zraniła.
-
Czujesz coś do niego? - zadał kolejne pytanie, a jego ton głosu
zdradzał, że wie jaką uzyska odpowiedź.
Ciszę,
która zapanowała przyjął jako potwierdzenie.
-
Nie wiem co powiedzieć. Oboje postąpiliśmy źle. Jednak Ty
najwyraźniej nie miałaś zamiaru mi o tym powiedzieć - powiedział
z żalem, na co Arii zrobiło się niezwykle głupio. Stchórzyła, a
teraz ponosiła tego konsekwencję. Powinna od razu mu powiedzieć, a
nie udawać, że wszystko jest w porządku. Potraktowała go po
prostu podle.
-
Chciałam Ci powiedzieć, ale się bałam. Przepraszam.
Po
raz kolejny użyła tego słowa, jakby ten zwrot miał cokolwiek
zmienić. Na przeprosiny było już zdecydowanie za późno.
-
Co się z nami stało? - zapytał smutno, a brunetka znała odpowiedź
na to pytanie. Jack Fayes się stał. Cholerny Jack Fayes. Wiedziała
jednak, że nie tylko to było przyczyną. Silver niedawno
uświadomiła jej ważną rzecz. Powiedziała, że związek z
Danielem nie jest prawdziwym związkiem. Tłumaczyła, że bez
uniesień serca i namiętności taka relacja nie ma prawa bytu.
-
Nie wiem... - wydukała tylko, nie potrafiąc zdobyć się na nic
więcej. Czuła smutek, który wypełniał jej serce. Ta rozmowa
niewątpliwe była najtrudniejszą w jej życiu.
-
To koniec prawda? - kolejne pytanie, na które nie umiała
odpowiedzieć, a które sprawiło, że serce pękało na kawałki.
Daniel był dla niej kimś ważnym, jak miałaby żyć bez niego?
Znów
cisza.
Wstał
z miejsca i bez słowa pożegnania wyszedł.
***
Odpalił
kolejnego papierosa, wpatrując się w widok za oknem. Na zewnątrz
robiło się coraz ciemniej, a chłodny wiatr oznaczał zbliżającą
się jesień. Wziął do ręki pełną szklankę alkoholu,
która przynosiła mu w jakimś stopniu ulgę. Myśląc o zajściu na
korytarzu, skrzywił się nieznacznie. Zupełnie nie spodziewał się,
że zobaczy Daniela. Nie po tym, jak poprzedniego wieczoru całował
Arię. Nie wtedy, kiedy tak bardzo chciał to powtórzyć.
Zastanawiał się jak przebiegło spotkanie tej dwójki. Czy
dziewczyna wyznała prawdę narzeczonemu? A może milczała jak
zaklęta, udając, że do niczego nie doszło? Pełen złości
domyślał się jak było. Zwłaszcza po tym, co Washey powiedziała
na korytarzu. Chciała udawać, że nic się nie wydarzyło. Ponownie
starała się okłamywać samą siebie. Wiedział jedno. Nie pozwoli
jej na to. Czy tego chce, czy nie.
Bez
przerwy rozpamiętywał zajście w pokoju do nauki. Nadal nie mógł
zapomnieć o emocjach, towarzyszącym mu w tamtej chwili. Były to
silne uczucia, których nie mógł zignorować, choćby bardzo
chciał. Jack nigdy nie należał do osób, które szybko się
poddają, a czuł, że z Arianą Washey nie będzie łatwo. Mimo
tego, nie był zniechęcony. Chęć ponownego zbliżenia, niezwykle
nakręcała go do dalszego działania.
- Zrobiłeś
się ostatnio strasznie melancholijny. Wpatrujesz się w okno z
rozmarzoną miną jak jakiś poeta – odezwał się Mark, patrząc
z rozbawieniem na przyjaciela. Sam, siedział rozwalony na łóżku,
trzymając w jednej ręce szklankę Whisky, a drugą zmieniając
muzykę w laptopie na bardziej energiczną.
- Zamyśliłem
się – burknął Jack, gasząc papierosa i wkładając do ust gumę
malinową, która już od jakiegoś czasu stała się jego ulubioną.
- Washey
Cię opętała. Zakochałeś się czy co? - zapytał blondyn, po
czym na jego twarzy pojawił się wyraz głębokiego szoku.
Najwyraźniej przemyślał swoje słowa, dopiero po ich
wypowiedzeniu.
- Zakochałeś
się! - niemal krzyknął, wpatrując się w niego z szeroko
otwartymi ustami, jakby widział go po raz pierwszy w życiu.
Brunet spojrzał na niego ze strachem. To stwierdzenie brzmiało
przerażająco. Przecież Jack Fayes nie zakochiwał się. Jack Fayes
zdobywał kobiety. Jack Fayes nie chciał miłości i wręcz kochał
przygody na jedną noc. Jak mogło się to zmienić?
- Przestań
– powiedział tylko, nie będąc w stanie wydobyć z siebie nic
więcej. Bał się swoich uczuć. Parę lat temu obiecał sobie, że
nie będzie już kochał. Przynosiło to tylko niepotrzebny ból.
- Jack
się zakochał! - zawołał Mark, wstając z łóżka i tańcząc
szalenie w rytm muzyki. Jego ruchy przypominały godowy taniec, w
odrobinę okaleczonej wersji. Fayes spojrzał na niego z
politowaniem, kręcąc z niesmakiem głową. Nie był zdziwiony
jego zachowaniem. Dawson nie należał do normalnych osób, wiedział
to nie od dziś.
- Idiota
– warknął zniesmaczony, na co Mark wybuchnął śmiechem, nie
przejmując się jego słowami.
- Skoro
się zakochałeś, to w klubie wszystkie dziewczyny będą dla mnie.
W sumie, nawet mi się to podoba – stwierdził chłopak z szerokim
uśmiechem. Jego optymizm był wręcz porażający.
-
Szkoda tylko, że i tak będą się do mnie kleić – odpowiedział
złośliwie Jack. Tego był pewny. Kobiety zawsze za nim szalały,
nawet jeżeli nie zwracał na nie uwagi. No może oprócz Arii, która
okazała się niezwykle oporna na jego urok.
- Adonisie,
gdzieżbym śmiał w to wątpić – Mark pokłonił się nisko, jak
zwykle żartując ze wszystkiego, co możliwe. Jack zdążył się
do tego przyzwyczaić, więc skwitował to tylko uśmiechem, po czym
nalał im kolejną porcję trunku. Alkohol odrobinę mu pomagał.
Przy piątym drinku czuł się już bardziej wyluzowany.
- Gdzie
dziś wyruszamy? W Los Angelo jest pokaz tańca brzucha –
powiedział wesoło blondyn, przeglądając stronę dzisiejszych
imprez.
- Pójdziemy
do Burns – zarządził Jack, czując, że musi się tam zjawić.
Pragnął znowu ją zobaczyć, a to było silniejsze od niego.
- Wpadłeś
po uszy – podsumował Mark, uśmiechając się ze zrozumieniem.
***
- Mogę
iść z Tobą ?– zapytała Silver, wpatrując się w brunetkę,
która stała przed lustrem, rozczesując swoje długie włosy. Aria
spojrzała na nią z zaskoczeniem.
- Chcesz
iść ze mną do pracy ?
- Czemu
nie, może kogoś poderwę – powiedziała z uśmiechem i nie
czekając na zgodę, zaczęła przeglądać swoją szafę z
ubraniami.
Aria
uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że Silver robi to dla niej,
by nie rozmyślała wiele o wydarzeniu, które miało miejsce parę
godzin temu. Blondynka zastała ją, leżąca bez ruchu na łóżku.
Nie miała siły już płakać, więc wpatrywała się tępo w sufit,
nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Wciąż nie była w
stanie, ogarnąć tego, co miało miejsce, jednak powoli zaczęła
przyswajać do siebie tę myśl. Musiała powiedzieć mu prawdę.
Nie mogła dłużej go oszukiwać. Nie zasługiwał na to, a z
pewnością nie zasługiwał na taką dziewczynę jak ona. Gdy
dowiedziała się o Camille nie czuła złości. To była jej wina.
Od jakiegoś czasu nie angażowała się w ten związek tak jak
powinna. Traktowała Daniela jak przyjaciela. Mimo tego, na myśl, że
może już więcej go nie zobaczyć, poczuła się okropnie. Zdążyła
przyzwyczaić się do jego obecności, a teraz miało go już nie być
w jej życiu. Westchnęła cicho, zabierając się za makijaż. Nie
miała ochoty iść do pracy. Wiedziała jednak, że pieniądze są
jej potrzebne i nie ma innego wyjścia.
Zatuszowała
lekko opuchnięte oczy i podkreśliła je czarną kredką . Kelnerki
w Burns musiały być pomalowane, więc mimo braku jakichkolwiek
chęci, zaczęła tuszować rzęsy. Wszystko robiła z ociąganiem,
bez życia. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek to się zmieni. Z
pewnością nie w najbliższym czasie.
-
Mam prośbę – odezwała się nagle brunetka, spoglądając w
lusterku na odbicie Silver. Współlokatorka odwróciła się w jej
stronę, patrząc na nią wyczekująco. Z pewnością nie
spodziewała się tego, o co zamierza poprosić ją Aria.
- Ani
słowa Jackowi. Mark też nie może się dowiedzieć.
- Dlaczego?
- zapytała ze zdziwieniem Silver, marszcząc lekko brwi.
- Nie
chce żeby wiedział - odpowiedziała z zaciętą miną,
przegryzając policzek od środka, byle tylko się nie rozpłakać.
Jack nie mógł się dowiedzieć. Nie była na to gotowa.
***
W
Burns zjawiły się przed ósmą wieczorem. Aria zapoznała Silver z
barmanem Peterem, po czym sama, poszła do szatni się przebrać. Jak
zwykle zamieniła parę słów z pozostałymi kelnerkami, nie
zdradzając przy tym swojego kiepskiego samopoczucia. Założyła na
siebie skąpą czarną bluzkę z logo klubu i krótką spódniczkę.
Czarne rajstopy i wysokie szpilki uwydatniały jej długie, szczupłe
nogi. Usta pociągnęła bordową szminką. Była gotowa, by stawić
czoło pijanym, rozbestwionym klientom. Wróciła do głównego
pomieszczenia, gdzie Silver stała już za barem z Peterem, śmiejąc
się z czegoś głośno. Zdecydowanie przypadli sobie do gustu.
- Będę pomagać dzisiaj Peterowi. W Meksyku przez całą noc stałam za
barem – wyjaśniła blondynka, widząc skonsternowany wyraz twarzy
swojej koleżanki.
- Powodzenia
– powiedziała tylko, biorąc się za przygotowanie stolików, w
wyznaczonej dla niej strefie. Dzisiejszego wieczora miała za
zadanie zająć się główną częścią, najbardziej obleganą
przez klientów. Nie miała zamiaru jednak użalać się nad sobą z
tego powodu.
O
dziewiątej godzinie w klubie było już dużo osób. Aria
przyjmowała kolejne zamówienia, z fałszywym uśmiechem
przyklejonym do ust. Musiała być miła, jeżeli chciała otrzymać
napiwki, które niewątpliwie były ważne w jej pracy. Zerknęła na
Silver, która flirtowała z jednym z klientów, w tym samym czasie
tworząc kolorowego drinka. Brunetka musiała przyznać, że świetnie
sobie radzi w roli barmanki. Zastanawiała się, co powie Manager,
gdy zobaczy obcą osobę za barem. Cóż, Silver sama tego chciała.
Odwróciła
się w kierunku kolejnych klientów z zamiarem obsłużenia ich
stolika. Nagle jej oczy spotkały się z błękitnymi tęczówkami,
przez co natychmiast zalała ją fala gorąca. Jack Fayes znajdował
się zaledwie parę metrów dalej, wpatrując się w nią z wielką
intensywnością. Jak zwykle towarzyszył mu Mark. Co oni do cholery
tu robili?!
Ze
złością podeszła do ich stolika, obrzucając ich wściekłym
spojrzeniem. Dawson wyglądał na rozbawionego, natomiast Fayes z
poważnym wyrazem twarzy ,nie spuszczał z niej wzroku.
- Co
tutaj robisz?! - zwróciła się bezpośrednio do bruneta,
kompletnie ignorując Marka, który wciąż siedział z tajemniczym
uśmiechem, który niezwykle ją irytował.
- Siedzę
– odpowiedział zgodnie z prawdą, przybierając niewinny wyraz
twarzy, na co Aria prychnęła wściekle.
Nie
chciała go tutaj. Nie po tym co się wydarzyło. Nie teraz, gdy tak
bardzo na nią działał.
- Zamawiacie
coś? - zapytała niemal z wyrzutem, nie siląc się na grzeczny
ton.
- Whisky
– powiedział Jack, taksując wzrokiem całą jej sylwetkę. Czuła
jak policzki jej płoną od jego bezczelnego spojrzenia.
Bez
słowa odeszła od ich stolika, przeklinając w myślach Fayesa. Jak
mógł tu przyjść? Czy zamierzał ją dręczyć do końca życia?
Podeszła do baru, prosząc Petera o butelkę alkoholu.
- Nie
spodziewałam się ich tutaj – powiedziała Silver, podchodząc do
brunetki. Miała dziwny wyraz twarzy, który z pewnością miał
związek z Dawsonem.
- Uwierz
mi, ja też - burknęła brunetka, nie kryjąc swojego
niezadowolenia. Silver z pewnością zdawała sobie sprawę jak
silnie reaguję na Fayesa.
Z
pełną tacą, ponownie ruszyła w niechcianym kierunku. Przy stoliku
zastała także dwie, nieznane dziewczyny. Ładna blondynka kleiła
się do Jacka, szepcząc mu coś na ucho. Mimo, że Jack nie
wykazywał zainteresowania jej osobą, to Aria poczuła mimowolne
ukłucie zazdrości na ten widok. Gdy tylko ją zobaczył, odsunął
się od kobiety, skupiając całą swoją uwagę na niej.
- Więcej
lodu poprosimy – powiedział z uśmiechem, całkowicie wytrącając
ją z równowagi. Co za bezczelny cham! Aria spojrzała na niego z
nienawiścią. Miała ochotę wyzwać go od najgorszych, jednak nie
chciała dać mu tej satysfakcji. Z rządzą mordu w oczach, udała
się w kierunku pomieszczenia z lodem, bez przerwy przeklinając go
w myślach.
Weszła
do chłodnego pomieszczenia, które natychmiast zadziałało kojąco
na jej rozpaloną skórę.
- Powiedziałaś
mu? - usłyszała za sobą głos, na co gwałtownie upuściła
wiaderko na lód.
Szybko
się odwróciła, patrząc ze strachem na Jacka. Nie spodziewała
się, że za nią pójdzie. To był błąd. Fayes był
nieprzewidywalny i mogła się tego domyślić.
Brunet
zamknął za sobą drzwi, uniemożliwiając jej ucieczkę. Skrzyżował
ręce, wpatrując się w nią intensywnie.
- Wyjdź
stąd. To pomieszczenie dla pracowników – warknęła wściekle,
czując jak fala gorąca ponownie zalewa jej ciało. Mimo, że w
pomieszczeniu było zimno, teraz czuła się niezwykle rozpalona.
Ten idiota zawsze tak na nią działał.
- Nie
odpowiedziałaś na pytanie – rzekł spokojnie, podchodząc
znacznie bliżej. Niemal natychmiast pomyślała o pocałunku. O
cudownym pocałunku, o którym nie mogła zapomnieć.
- Nic
Ci do tego. Idź do swojej blondynki – wyszeptała, mrużąc z
nienawiścią oczy. Atak był jej najlepszą obroną, jedyną jaką
znała.
- Jesteś
zazdrosna? - zapytał z ironicznym uśmieszkiem, wpatrując się w
nią bez mrugnięcia okiem. Jego niebieskie tęczówki jak zwykle ją
hipnotyzowały. Nie mogła oderwać od nich wzroku. Ostatkami silnej
woli, odwróciła spojrzenie, starając się patrzeć wszędzie,
byle tylko nie na niego.
- Chyba
żartujesz – prychnęła lekceważąco, starając się wyglądać
na kompletnie niezainteresowaną. Wiedziała jednak jak marną jest
aktorką. Emocję, które nią targały były od razu widoczne.
- Wolę
Ciebie niż jakąś blondynkę.
Zbliżył
się jeszcze bardziej. Jego perfumy znała już na pamięć, jednak
gdy je poczuła, lekko zakręciło się jej w głowie. Nigdy nie
spodziewała się, że kiedykolwiek ktoś, tak bardzo będzie na nią
działał. Tak bardzo, że niemal oszaleję, gdy znajduję się
blisko.
- Nic
mnie to nie obchodzi – odpowiedziała w końcu, patrząc mu prosto
w oczy, co jak zwykle nie było dobrym pomysłem. Czuła, że
zatraca się w ich błękicie i zaraz przestanie nad sobą panować.
Mimo tego, twardo stała w miejscu, siląc się na opanowanie, które
nie było łatwe w jego towarzystwie.
- Jesteś
uparta jak osioł – skwitował złośliwie Jack, patrząc na nią
z wielką reprymendą. Aria otworzyła szerzej oczy, nie dowierzając
w to, co właśnie powiedział. Czy Jack Fayes właśnie nazwał ją
osłem?!
- Co
powiedziałeś? - zapytała uniesionym głosem, podnosząc wysoko
jedną brew. Nie mogła pozwolić mu na takie słowa. Nawet wtedy,
jeśli jest w nich trochę prawdy. Co to, to nie!
- Że
jesteś uparta jak osioł – powtórzył spokojnie, a kąciki jego
ust lekko drgnęły. W jego oczach widziała rozbawienie, co jeszcze
bardziej ją zdenerwowało.
- Nie
życzę sobie, żebyś tak do mnie mówił!
- Mówię prawdę – Jack wzruszył ramionami, patrząc na nią wyzywająco.
Był bezczelny, jak zwykle.
- A
ty jesteś zapatrzonym w siebie idiotą, który myśli, że pozjadał
wszystkie rozumy – odpłaciła mu się obelgą, nie żałując ani
jednego słowa. Również mówiła prawdę i nie bała mu się tego
powiedzieć. Nie wtedy, kiedy to on pierwszy zaczął ją obrażać.
- Ty
za to, jesteś największym tchórzem jakiego znam.
Tego
było już za wiele. Choć miał rację, nie mogła znieść jego
słów. Za kogo on się miał?
- Nie
jestem tchórzem.
- Nie
jesteś? - spojrzał na nią, kręcąc z niesmakiem
głową. Z pewnością był już zirytowany jej ciągłym
wypieraniem.
- Nie
jestem – powiedziała niepewnie, słysząc swój mało
przekonujący głos. Po raz kolejny przeklęła swój talent
aktorski.
- To
dlaczego boisz się przyznać, że coś między nami jest?
Przez
chwilę zapanowała cisza, a atmosfera w powietrzu natychmiast się
zagęściła.
- Nic
między nami nie ma – zaprzeczyła szybko, nie wierząc, że
brunet potrafi być, aż tak szczery. Znowu mówił prawdę. Była
tchórzem, co do tego nie miała żadnych wątpliwości.
- Przekonajmy
się .
Aria
spojrzała na niego, nie rozumiejąc, co ma na myśli, jednak już po
chwili przekonała się, jakie ma zamiary.
Gwałtownie
przyciągnął ją do siebie, złączając ich usta w pocałunku.
Świat po raz drugi przestał istnieć.
***
Witam! Wybaczcie małe opóźnienie, ale nie dałam rady wczoraj dodać rozdziału. Jednak uważam, że i tak szybko się pojawił, więc nie jest źle! Jestem ciekawa waszych opinii, bo nie wszyscy wierzyli, że Dan może coś takiego zrobić, a jednak!
I dziękuje za komentarze, choć widząc wyświetlenia jest mnóstwo osób, które czytają, a nie komentują. Byłabym wdzięczna za jakikolwiek znak, nawet kropkę! :D
Pozdrawiam :)
Pierwsza :)
OdpowiedzUsuńrezerwuję miejsce i lecę czytać !!!
... Świat po raz drugi przestał istnieć...
OdpowiedzUsuńCudownie!!!!
Zacznę od tego, ze cieszę się, że Daniel całował się z Camille. I że powiedział o tym Arii, dzięki temu ona również przyznała się do swoich "wybryków" Podejrzewam, że w przeciwnym wypadku nie wspomniałaby o tym ani słowem i dalej tkwiła w tym chorym związku z Danielem. Teraz jest wolna, ale coś mi mówi, że już niedługo i Jack się o to postara. Sytuacja w barze... rewelacja. Boże czy ja już wspominałam, ze chciałabym być na miejscu Arii? Tak, setki razy, ale co tam, powtórzę sto pierwszy: Chciałabym być na miejscu Arii!!!!
Wspaniały rozdział!
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Pozdrawiam i zapraszam na rozdział 8 :P
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
chyba wiele z nas chciałoby być na jej miejscu, choć trzeba przyznać, że nie ma łatwo z Jackiem :P
UsuńTeż ciesze się, że Dan to zrobił. Chyba trzeba podziękować Camille :D
Dziękuje za cudowny komentarz :*
Świetny, jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńCiesze się <3
Usuń. oto moja kropka! Jestem i czytam! Rozdzial cudowny chce wiecej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje, że dałaś o sobie znać :))
UsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuje! Nawet najkrótszy komentarz cieszy <3
UsuńWIEDZIAŁAM. Chociaż nie cieszę się już tak bardzo, bo Dan miał rację co do Arii. On miał odwagę jej powiedzieć o Camille, a ona ukrywała to, co jest między nią a Jackiem od... no właśnie, od kiedy? Mniej więcej od początku tego opowiadania? XD Ale dobrze, że niepotrzebnego narzeczonego mamy już prawie z głowy. Jack wiedział, kiedy ponownie wkroczyć do akcji! Jestem pełna podziwu dla jego determinacji. Gdzie ta Aria ma oczy, że nie dostrzega jego oddania? Ignoruje dla niej nawet napalone na niego blondynki. Tak, to z całą pewnością zakochanie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na opis wrażenia, jakie wzbudzi w Arii pocałunek Jacka. Chociaż jestem pewna, że to będzie kolejna porcja fajerwerków, o których dziewczyna nie będzie umiała zapomnieć.
Całuję! ;*
Racja, Daniel przynajmniej znalazł w sobie odwagę i powiedział wszystko. Gdyby nie on, Aria z pewnością jeszcze przez jakiś czas ukrywałaby prawdę. Chyba Danowi należą się podziekowania, no i Camille też :P
UsuńHaha masz rację, jeżeli J. ignoruję napaloe blondynki to dobry znak :D
Dziękuje za komentarz <3
No dobra, nie zgadłam, ale i tak wyszło na dobre. Cóż, Daniel i Aria to była jakaś pomyłka. Oni w ogóle do siebie nie pasowali. Daniel jak dla mnie był po prostu nudnym egoistą bez wyobraźni, który wierzył we wszystko co mu powiedziano. Miał piękną narzeczoną, a zostawił ją dla kariery, jak już odwiedził to gadał o pracy, na dodatek pożegnał ją wyznaniem o pocałunku z inną. Do tego przez cały czas myśląc, że wszystko jest OK i za kilka miesięcy będą tworzyć szczęśliwą rodzinę... Pfff! Trzeba być naprawdę tępym.
OdpowiedzUsuńFajnie, że znowu tak szybko dodałaś nowy rozdział. Już czekam na następny. :) Powodzenia i dużo weny P.S. A wyświetleń jest zapewne aż tyle, bo co jakiś czas ludzie wchodzą zobaczyć, czy już jest nowy rozdział albo przeczytać sobie któryś jeszcze raz. Chociaż część z nich to pewnie naprawdę ,,ukryci'' czytelnicy :))
Racja, Danuel okazał się trochę egoistą. Najwyraźiej prawo jest dla niego najważniejsze.
UsuńSzybko dodałam, a niestety teraz się nie udało. No ale nie zawsze to takie proste :(
Z pewnością część to ukryci czytelnicy :P sama kiedyś jak czytałam opowiadania to nie komentowałam, a jak sama zaczęłam pisać to zrozumiałam jakie to ważne :)
Dziękuje za komentarz <3
No właśnie, trochę nie wierzyłam w to, że nudny Dan mógłby się zadać z Camille, ale mimo wszystko na to po cichutku liczyłam. Także ten rozdział jak dla mnie potoczył się idealnie xd Wreszcie Dan przestał być potencjalną przeszkodą dla Jarii, hurray! Szampan i świętujemy :D Cóż, trochę przykre, że potrzeba było obustronnych mini-zdrad, żeby do tego doszło, no ale w innym przypadku zapewne Aria i Danielek dalej tkwili by w tej swojej spokojnej relacji, a tak ten szok wywołany przez te wyznania jak i sama ich treść okazały się być impulsem do zmian. Teraz prosta droga do big love, Jaria forever <3 Chociaż wygląda na to, że na horyzoncie pojawi się kolejny problem... Cóż, niech ta Aria aka uparta oślica (mimo że uwielbiam Arię, to akurat jeśli chodzi o to nie do końca ładne określenie, zupełnie zgadzam się z Jackusiem - ono do niej jak najbardziej pasuje :P) wreszcie przyzna się do tego, że jara ją Jackuś. To oczywiste dla wszystkich, więc niech i Aria w końcu powie to głośno. Na razie zrzucam to jej otępienie i tę zwłokę na karb odreagowania tego rozstania z Danielkiem (w sumie oni byli razem ze sobą tak długo i naprawdę się wspierali, dogadywali i byli dla siebie niezwykle bliscy, więc takie rozstanie musiało ją dotknąć, nawet jeśli część jej myśli pochłonęła osoba Jacka :D), ale trzymam mocno kciuki za to, żeby ona się ogarnęła i wreszcie otworzyła przed Jackiem. Jeez, ja tak czekam na scenę ich super szczerej rozmowy... Jackuś, nie daj się zbyć! Męcz ją pocałunkami, swoimi dwuznacznymi tekstami i nawet nazywaj ją ciągle tą oślicą, byleby wreszcie wyciągnąć z niej szczere wyznanie. W ogóle ich drugi kiss-kiss, awww!
OdpowiedzUsuńA Mark jest genialny, W sensie bardzo dobrze, że co nieco uświadamia Jackowi, Wystarczy, że Aria się chowa po kątach, Jackuś powinien w takim razie wziąć to wszystko na swą cudowną, wyrzeźbioną klatę i poprowadzić sprawę w odpowiednim kierunku. A Mark świetnie się sprawdza jako "uświadamiacz" i "motywator" (może nie zawsze, w końcu miał kres zwątpienia w Jarię, ale zazwyczaj mu się to udaje:P) Hej, ja chcę już wiedzieć, co się wydarzy po tym pocałunku ;) czekam tak bardzo, bardzo niecierpliwie na kolejną notkę :D
pozdrawiam serdecznie! <3
Gdyby nie te zdrady, z pewnością jeszcze jakiś czas byłby to zakłamany związek. Na szczęście udało się to zakończyć! W końcu!! Po 35 rozdziałach ( telenowela jak nic)
UsuńObawiam się, że Aria aka uparta oślica będzie stawiać opory :P inaczej nie byłaby sobą :p
Zgadzam się, co do genialności Marka, uwielbiam go :D:D
Dziękuje za cudowny komnetarz <3
O jakim ty mówisz opóźnieniu?? :) Według mnie tak imponujący rozdział pojawił się niezwykle szybko ;) Szczerze mówiąc (no dobra, pisząc) to chyba spodziewałam się, co takiego Dan chciał powiedzieć, do czego się przyznać. Z przykrością stwierdzam, że jestem rozdarta, bo z jednej strony cieszę się że prawdopodobnie Jack i Aria niebawem będą razem, ale z drugiej strony to będzie oznaczało, że zbliżamy się do końca twojego opowiadania, a to napawa mnie smutkiem, ponieważ jestem twoją ogromną fanką :) Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńTeraz to dopiero mam opóźnienie :P
UsuńMam podobne odczucia, z jdnej strony wszystko fajnie bo najważniejsza przeszkoda nam odeszła, ale z drugiej strony oznacza to, że jestem już dość bliska końca, dziwne uczucie.
Dziękuje za takie miłe słowa <3
Jeny to jest swietne, po prostu kocham to opowiadanie i czekam nie cierpliwie na nastepny rozdzial: )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
dziękuje baaardzo <3
UsuńJeny to jest swietne, po prostu kocham to opowiadanie i czekam nie cierpliwie na nastepny rozdzial: )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Jest mi tak strasznie przykro z powodu Daniela. Mimo wszystko Go lubiłam, a tutaj takie coś. Koniec, definitywny koniec. Kurcze, ja nie wiem, co mam powiedzieć. :< To nie powinno mieć miejsca, te jedno pytanie. Nie miał mieć miejsca ten pierścionek. Może wtedy chłopak by mniej cierpiał? Może nie powinni się znać?
OdpowiedzUsuńRozumiem, że on też ją zdradził, ale nie ze swojej winy, tak jakby. To ta dziewczyna na C go pocałowała, a nie on ją. Mam nadzieję, że jeszcze znajdzie tą jedyną. (:
Jednak powiem Ci, że czekałam na ten drugi pocałunek, czekałam na tę chwilę. Jestem jednak ciekawa, czy ktoś im wtargnie do tego pomieszczenia. Przyłapią ich, a może będą się nadal całować?
Kocham Marka, jest taki pozytywny i taki no. Inny, śmieszny! :D W sumie to taka pozytywna postać. Odciąga nas troszkę od tego ,,romansu'' swoim głupim zachowaniem, o. Znaczy to nie jest głupie zachowanie tylko...kurcze, nie wiem, jak to powiedzieć. Ale wiesz, co mam na myśli, prawda?
Pozdrawiam, karmeeleq
kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
Musze stwierdzić, że mało jest osób, którym przykro jest z powodu Daniela :P Sama nie jestem jego fanką, co nie oznacza, że nie było mi ciężko pisać pierwszą scenę.
UsuńOh też się nie mogłam doczekać drugiego pocałunku :D
Wiem co masz na myśl, bez Marka byłoby nudno :D
dziękuje za cudowny komentarz <3
Cudowny blog. Cudowny rozdział. . . .
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
ale mi miło :D
UsuńDziękuje :))
Aaa! *-*
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne! <3
Jaria, Jaria, Jaria! <3
Kocham, kocham, kocham cię, za to, że stworzyłaś Jarię! *o*
Uwielbiam <3 Czczę cię, moja bogini! XD
Weny, weny, weny <3
~ Cheval et fille
haha dziękuje :D
UsuńJaria forever <3
Święty Dan ją zdradził! Ha! Tak myślałam, choć to bardzo zaskakujące...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem czemu Aria nie chce się przyznać, że coś czuje do Jacka. Choć po tym pocałunku raczej nie będzie więcej zaprzeczać.
Co dalej? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :* :*
Buźka!
Rzeczywiście jest to zaskakujące, co nie oznacza, że niemożliwe :P
UsuńJa trochę rozumiem Arie, jest jej ciężko z powodu Daniela, a Jack jest typem faceta, od których zawsze starała się trzymać z daleka.
Dziękuje za komentarz <3
Witam!
OdpowiedzUsuńZacznę od cytowania.
,,Jak mogła go tak zranić?" On też cię zranił całując się z tą swoją koleżanką. Jesteście kwita, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
,,Jego ruchy przypominały godowy taniec, w odrobinę okaleczonej wersji." ♥
Tak wiele nas łączy Mark... <3
,,- Nic Ci do tego. Idź do swojej blondynki" Czekaj, czekaj... właśnie coś sobie uświadomiłam... ja jestem blondynką! Come back, Jack! COME BACK!
Mimo wszystko czułam się trochę rozczarowana Danielem. Niby nie chciał... ale to jednak była zdrada. A ta cała Camille też zachowała się jak s*ka, bo przecież wiedziała, że Daniel ma narzeczoną. Mam takie pytanko... ile zostało rozdziałów do końca? Jestem ciekawa czy podczas tego wieczoru wyniknie coś pomiędzy Sliver, a Markiem. Alkohol, szalone tańce-połamańce, seksowna pani barmanka, która nie ma żadnych uprawnień, aby obsługiwać klientów i wielki casanova!
Coś musi być! Mało napisałam, ale tak wyszło. Wybacz.
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
HAHA Twoje opisy cytatów są bezbłędne :D
UsuńCo do ilości rozdziałów, to nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo niestety tego nie zaplanowałam ( za co czasami pluję sobie w brodę), ale jeszcze kilka ich będzie, więc dla każdego jak i dla mnie będzie to niespodzianka:p
Dziękuje za cudny komentarz <3
Jeju czemu kończysz w takim momencie?? ;( Co do Dana nie jest taki święty ale muszę przyznać że ma odwagę, powiedział Arii o tym że ją tak jakby zdradził. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału bo za tą końcówkę najchętniej bym walnęła autorkę z liścia, mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się w ekspresowym tempie ;* a więc życzę czasu (zauważyłam że odkąd ci go życzymy szybciej dodajesz rozdziały) no i czekam na następny obyś nie zakończyła go tak jak tego bo to zaboli ;D
OdpowiedzUsuńKończenie w takich momentach, to chyba już mój znak rozpoznawczy :P
UsuńZgadzam się, Dan przynajmniej wykazał się odwagą, nie to co tchórz Aria!
Ej ej proszę nie bij! Postaram się jak najszybciej dodać rozdział, choć wiem, że ostatnio dodawałam częściej, wybacz!!
Dziękuje za komnetarz <3
Hej, hej, hej! Musisz mi wybaczyć, ale po prostu ostatnio moje życie płynie w tak szybkim tempie, że nawet mój blog na tym traci. Oczywiście byłam na bieżąco ze wszystkimi rozdziałami, ale dopiero teraz znalazłam chwilę, żeby skomentować.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc odczuwam mega żal, bo wiem, że zbliżamy się do końca i nic tego nie powstrzyma. Przed kompletnym załamaniem chroni mnie jednak myśl, że masz w zanadrzu jakichś nowych bohaterów i nową historię.
Co do Jacka i Arii. Oczywiście wszystko idzie w najlepszym kierunku. Ja już dawno uważałam, że Dan nie jest takim świętoszkiem jak się wydaje, ale muszę przyznać, że z jego strony oczekiwałam czegoś pikantniejszego niż pocałunek! Mimo wszystko cieszę się, że w końcu oboje doszli do wniosku, że ten związek nie ma sensu.
Jestem mile zaskoczona przemianą Jacka. Naprawdę od początku tego opowiadania można zauważyć mega progres, jeżeli chodzi o jego dobre maniery! Poza tym teraz widzę, że pasuje do niej idealnie i że mimo, że nie są już tak wrogo do siebie nastawieni i nie kąsają się non stop, to i tak ich perypetie są równie ciekawe i emocjonujące.
Naprawdę cieszę się, że Jack przejął stery i wszystkie te sceny między nimi zapierają dech w piersi! Naprawdę to jest jedno z lepszych opowiadań jakie zdarzyło mi się czytać :)
hejka hej! Wybaczam oczywiście :P
UsuńTeż jest mi przykro, że niedługo koniec, ale spokojnie jeszcze trochę rozdziałów zostało :D Co do nowej historii - pożyjemy, zobaczymy :D
Racja, Jack trochę się ogarnął, Aria ma na niego dobry wpływ :P
Co do Twojego osttaniego zdania to jestem w szoku. Nie spodziewałam się takiego komplementu, dziękuje!!! <33
Świetny jest ale chcemy wiecej i już czrkamy na wiecej :)
OdpowiedzUsuńja też chce już więcej i postaram się niedługo coś dodać!
UsuńDziękuje :))
kropka
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za kropkę :D:D
UsuńOkej, nie było mnie tu trochę. Bardzo trochę. Jak bardzo, bardzo, bardzo, bardzo trochę, za co z całego serca Cię przepraszam. Niestety ledwo miałam czas na skupienie się na swoim blogu, a co dopiero blogu, który kocham i ubóstwiam. Wybaczysz?
OdpowiedzUsuńDobra, pierwsze co, to wszędzie widzę Jarię. Jestem taka dumna, że ten termin się przyjął i niektórzy go używają. To takie... Pochlebiające :D Wiem, wiem, dziwna jestem. Ale podoba mi się to. I don't like this, I love it! Czy jakoś tak...
Boże, ten pocałunek... Chciałaś mnie zabić. Kiedy czytałam te wszystkie opisy rozemocjonowałam się jak jakaś dwunastolatka czytająca "Zmierzch". Naprawdę nie wiem, co Ty ze mną wyczyniasz. Po przeczytaniu tych kilku zaległych notek emocje przewijały się we mnie jak w kalejdoskopie. Tu impreza, tam pijana Aria, Jack dżentelmen, przyjaźń, Silver i Mark (Malver? Maver? :D), pocałunek, Daniel... WHAT THE FUCK?! Gdzie ja byłam, jak mnie nie było? Tyle wątków, tyle do nadrobienia... Ale, cholera, było warto.
Czy tylko ja wiedziałam, że w Burns dziewczyny spotkają Jacka i Marka? To było dla mnie oczywiste :D I taka informacja dla Ciebie, Chanel, no chyba Cię zamorduję za tą końcówkę :')))))) Tak sobie myślałam, o, będzie całowanko i macanko, o jak też super, ale nie! Koniec rozdziału. Damn it.
Przepraszam, że tak krótko, no ale jakoś tak wyszło. Powiem Ci jedno: rozdziały jak zwykle są świetne i trzymające w napięciu. Nie mogę się doczekać więcej Jarii!
Pozdrawiam ciepło!
A co Daniela - WIEDZIAŁAM, ŻE ON COŚ WYWINIE. MÓWIŁAM! MIAŁAM RACJĘ! *szatański śmiech*
UsuńDawno Cię nie było, zaczęłam się już martwić :D Dobrze, że jesteś :D bez Twoich komentarzy to już nie to samo :D
UsuńOczywiście wybaczam :P
haha no Jaria zrobiła się sławna, brawo :D
Ciesze się, że rozdziały Ci się spodobały i dziękuje za przecudowny komentarz <333
• <--- DUŻA KROPKA
OdpowiedzUsuńDziękuje za dużą kropkę :DD
UsuńSuper opowiadanie ^^ *-* I zapraszam serdecznie na ten blog http://secoundchance2.blogspot.com/?m=1 <3
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńCudowny blog <3
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Ci się podoba :) Dziękuje za komentarz <3
UsuńKiedy nn?;!
OdpowiedzUsuńNa asku trochę się usprawiedliwiłam:p Niestety miałam dużo zawirowań w życiu osobistym i nie miałam kompletnie czasu żeby przysiąść i napisać rozdział. Dzisiaj na pewno zacznę, obięcuje :)
Usuń.
OdpowiedzUsuń<3
Usuńkiedy next
OdpowiedzUsuńDzisiaj w końcu zacznne pisać :))
UsuńKochani, na wswszystkie komentarze odpisze po weekendzie i po weekendzie w końcu bd miała czas pisać <3
OdpowiedzUsuńdziękuje<3
OdpowiedzUsuń