wtorek, 8 grudnia 2015


Rozdział 38


~~~***~~~

Niemal słyszała bicie swojego serca, gdy odczytała wiadomość od Fayesa, której kompletnie się nie spodziewała. Nie odzywał się do niej ponad dwóch tygodni, a teraz jak gdyby nigdy nic, zażądał spotkania. Co on sobie wyobrażał? Jak zwykle bezczelny. Nawet nie zapytał czy ma ochotę się z nim widzieć. Prychnęła głośno, rozzłoszczona zaistniałą sytuacją. Nie zamierzała się z nim spotkać. Nie chciała dać mu tej satysfakcji. Rozejrzała się po pokoju, chcąc jak najszybciej znaleźć sobie jakieś zajęcie. Zlew pełen brudnych naczyń, choć nie wyglądał zbyt zachęcająco, nadawał się idealnie. Podeszła do kuchni, odnajdując gąbkę, ukrytą pod stertą talerzy. Z wielkim zaangażowaniem zaczęła szorować garnek po wczorajszym makaronie, starając się nie myśleć o Jacku. Jak na złość, co chwilę pojawiał się w jej głowie, patrząc na nią tymi swoimi błękitnymi oczami. Cholerny Fayes!
- Jak miło, że zmywasz. Nienawidzę tego robić - odezwała się Silver, a Aria podskoczyła lekko, nie słysząc, że jej współlokatorka właśnie się pojawiła. Brunetka odwróciła się w jej stronę, patrząc na nią badawczo. Przez ostatnie dni wyglądała dość podejrzanie. Dzisiaj włosy miała lekko roztrzepane, a metka na czarnym swetrze sterczała na lewym boku. Z pewnością nie była sama, co do tego, nie miała żadnych wątpliwości.
- Masz sweter na lewej stronie - powiedziała beznamiętnie, starając się, nie zdradzić żadnych emocji. Dalej grała w tę grę, która najwyraźniej bardzo pasowała blondynce.
- Oh, nie wiem jak to się stało - żachnęła się Silver, szybko zdejmując sweter, a Aria wróciła do zmywania, udając, że nie widzi podkoszulki założonej tył na przód.
Coraz częściej zastanawiała się z kim spotyka się Silver. Choć bardzo ją to ciekawiło, nie zamierzała wyciągać z niej tych informacji siłą. Wiedziała, że prędzej czy później się dowie i zamierzała wykazać się cierpliwością.
- Opowiadaj jak spotkanie z Nickiem. Widziałam Was na dziedzińcu - odezwała się blondynka, najprawdopodobniej chcąc zmienić temat. Ostatnio była w tym mistrzem.
- Byliśmy w kawiarni, gadaliśmy o zadaniu na architekturę i tyle - odpowiedziała krótko, łapiąc się na tym, że od przyjścia Silver, wciąż zmywa ten sam garnek. Szybko opłukała naczynie, biorąc się za sztućce.
- Widziałam też Fayesa, który zabijał Was wzrokiem - dodała z dziwną nutą w głosie, na co Aria odwróciła się w jej stronę, mierząc ją spojrzeniem.
- Nic mnie to nie obchodzi - skłamała, przypominając sobie wzrok Jacka, gdy dziś go zobaczyła. Oddałaby wiele, żeby dowiedzieć się, co wtedy myślał. Za pewne nic dobrego, bo w jego oczach dostrzegła jedynie wrogość.
- Skoro tak sądzisz - powiedziała obojętnie Silver, rzucając się na łóżko i ziewając przeciągle.
Aria wróciła do zmywania, starając się skupić na tej czynności. Nie dane jej było jednak zrobić to w spokoju, bo blondynka znowu się odezwała.
- Już prawie dziesiąta. Jak ten czas szybko leci.
Na te słowa, Aria wypuściła z rąk czysty już widelec, który niefortunnie upadł na podłogę.
10 na schodach przy dziedzińcu.
Sms dźwięczał w jej głowie, nie dając o sobie zapomnieć. Musiała dowiedzieć się o co chodzi. Wiedziała, że nie wytrzyma tej niepewności. Nie po tym jak postanowił ją ignorować przez szesnaście dni. Zaprzestała zmywania naczyń, szybko wycierając ręce. Zerknęła na zegarek. Zostało pięć minut do godziny, wyznaczonej przez Jacka. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze - w czarnych legginsach i szarej, o wiele za dużej bluzie nie wyglądała zbyt atrakcyjnie. Nie zamierzała jednak się stroić. Niech sobie za wiele nie wyobraża! Związała włosy w niedbałego koka i założyła na nogi czarne martensy.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytała Silver, obserwując jej poczynania.
- Niedługo wrócę - powiedziała krótko, sięgając po granatową parkę.





Dwie minuty po dziesiątej stała przed drzwiami na dziedziniec, bijąc się z myślami. Nie wiedziała czego się spodziewać, i ten fakt, najbardziej ją przerażał. Nie zamierzała jednak się wycofać. Musiała dowiedzieć się, czego od niej chce.
Pchnęła drzwi, momentalnie czując jesienny chłód na policzkach. Zauważyła go od razu. Opierał się o balustradę, niespiesznie paląc papierosa. Patrzył w przeciwną stronę, jeszcze nie zauważając jej obecności. Czuła jak szybko bije jej serce. Jak zwykle zbyt emocjonalnie reagowała na jego osobę. 
Jakby wyczuwając, że nie jest sam, odwrócił się w jej stronę. Tym razem potrafiła wyczytać emocję z jego twarzy. Niewątpliwie był zdziwiony, a kąciki jego ust lekko drgnęły, by po chwili zamienić się w zbyt pewny siebie uśmiech.
- Przyszłaś - powiedział, jakby do siebie, idąc w jej kierunku . Aria natomiast wciąż stała w miejscu, zastanawiając się jak ma się zachować. Kompletnie nie rozumiała jego zachowania. Najpierw przez szesnaście dni unikał ją jak ognia, a teraz zgrywał dobrego kolegę, który o dziesiątej wieczorem chce się spotkać, nie wiadomo w jakim celu. Miała ochotę na niego nawrzeszczeć.
- Czego chcesz? - zapytała ostro, gdy stał już wystarczająco blisko. Było ciemno, ale jego błękitne oczy widziała wyraźnie. Ich kolor jak zwykle powalał ją na kolana.
- Też za Tobą tęskniłem - stwierdził wesoło, nie zwracając uwagi na jej niemiły ton. Sięgnął do kieszeni spodni, wyciągając gumę do żucia. Malinową oczywiście.
- Gumę?
Ze złością pokręciła głową, wściekła na jego beztroskie zachowanie. Dlaczego czuł się tak swobodnie? Bardzo chciała zachować się podobnie, jednak jej złość skutecznie to uniemożliwiała.
- Powiesz mi dlaczego chciałeś się spotkać? Zdawało mi się, że ograniczyliśmy nasze kontakty do zera - powiedziała, nie mogąc się powstrzymać, by nie wytknąć mu jego zachowania. Jack zmarszczył lekko brwi, po czym uśmiechnął się uroczo, nic sobie nie robiąc z jej słów.
- Wiedziałem, że za mną tęskniłaś - skomentował dosadnie, nie zważając na mordercze spojrzenie, którym właśnie został obdarzony.
- Chodź, idziemy stąd - dodał, patrząc na nią wyczekująco.
Aria otworzyła szerzej oczy, nie dowierzając w jego słowa. Gdzie chciał iść? I dlaczego myślał, że gdziekolwiek z nim pójdzie?
- Nigdzie z Tobą nie idę - zaprzeczyła szybko, uparcie stojąc w tym samym miejscu. Jack spojrzał na nią z rozdrażnieniem, po czym złapał ją za rękę, po raz kolejny, nie biorąc pod uwagę jej zdania. Gdy tylko poczuła jego dłoń na swojej, momentalnie zrobiło jej się gorąco. Chciała się wyrwać, jednak jej ciało wcale nie zamierzało zrezygnować z tego dotyku i poddało mu się całkowicie.
- Gdzie idziemy? - zapytała zrezygnowana, gdy minęli ulicę, kierując się w kierunku Wall Street. Jack wciąż trzymał ją za rękę, jakby się bał, że gdy tylko ją puści to ucieknie, a było to całkiem możliwe.
- Niespodzianka - powiedział krótko, nie siląc się na zdradzanie czegokolwiek.
Szli w milczeniu, a Aria z każdą chwilą nie mogła uwierzyć w zaistniałą sytuację, która swoją drogą była dość dziwna. Gdyby ktoś jej powiedział, że będzie szła z Jackiem Fayesem za rękę i do tego o tak późnej godzinie, z pewnością, by nie uwierzyła. Do tej pory nie nie pojmowała, co się dzieje. Wydawało jej się, że to jakiś głupi sen, z którego zaraz się obudzi, kręcąc z politowaniem głową.
Po paru minutach weszli do wysokiego wieżowca. Marmurowe wnętrze zachwycało swą okazałością, a brylantowe żyrandole informowały o ekskluzywności tego miejsca. Jack, co rusz uśmiechał się przyjaźnie do kogoś z obsługi, dając tym samym do zrozumienia, że nie jest tu pierwszy raz, a raczej należy do stałych bywalców. Przeszli obok dużej recepcji, po czym skierowali się do windy. Brunet nacisnął odpowiedni przycisk i ruszyli w górę.
Przebywanie w tak małym pomieszczeniu z Jackiem, sprawiało, że czuła się dość niekomfortowo. Co rusz zerkała w jego kierunku, tylko czekając na jakikolwiek ruch z jego strony. On natomiast wciąż trzymał jej dłoń,o dziwo nie robiąc nic więcej. Wydawał się niezwykle opanowany, do czego z pewnością nie przywykła. Do tej pory działał dość impulsywnie, a teraz jego stoicki spokój, niezwykle ją zadziwiał.
- Jesteśmy w firmie mojego ojca - powiedział w końcu, a Aria spojrzała na niego z niedowierzaniem, ponownie zastanawiając się nad celem tej wyprawy.
- Zaprowadziłeś mnie do firmy swojego ojca?
- Zgadza się.
- Dlaczego?
- Zobaczysz.
Ta wymiana zdań, w niczym jej nie pomogła, więc zostało jej oczekiwanie na dalszy rozwój wydarzeń. Mimo, iż Fayes należał do wiadomego typu mężczyzn, wiedziała, że nic jej nie grozi i o dziwo, czuła się przy nim bezpiecznie. Jedyne czego się bała to samej siebie i swoich uczuć względem niego, które były zdecydowanie zbyt silne i nie miały prawa istnieć.
W końcu drzwi windy otworzyły się i znaleźli się w wąskim, słabo oświetlonym korytarzu.
- Resztę drogi musimy pokonać schodami - poinformował z tajemniczym uśmiechem, ciągnąc ją w kierunku wąskich stopni. Nie sprzeciwiając się, ruszyła za nim, z coraz większą ciekawością. Po paru chwilach znaleźli się przed niewielkimi drzwiami, a Jack wciąż nie puszczając jej ręki, spojrzał na nią tajemniczo.
- Widziałaś kiedyś Nowy Jork, z innego miejsca niż Empire State Building?
Aria wolno pokręciła głową, na co brunet posłał jej zwycięski uśmiech. Niechętni puścił jej dłoń, po czym sięgnął do kieszeni po klucz, by następnie otworzyć nim zamek. Pociągnął za klamkę, a wiatr niemal natychmiast połaskotał jej policzki. Ruszyła za nim, nie wierząc, że znajduję się w takim miejscu. Byli na dachu, a widok, który właśnie pojawił się przed nią, spowodował, że zaparło jej dech w piersiach.
Prawie nie czuła chłodnego wiatru, który na tej wysokości znacznie przybrał na silę. Prawie zapomniała, jak bardzo sceptycznie nastawiona była od tego spotkania. W tej chwili liczył się tylko ten widok i błękitne tęczówki, które uważnie ją obserwowały.
- Chodź, pokaże Ci Empire – powiedział zachęcająco Jack, kierując się w lewą stronę. Ustał przy dość wysokiej barierce, zachowując bezpieczną odległość i spojrzał wyczekująco na brunetkę. Aria niepewnym krokiem podeszła do niego, z niemym zachwytem wpatrując się w oświetloną panoramę miasta. Miliony migoczących światełek wyglądały przepięknie. Widok z dachu był wręcz powalający.
- Widzisz Empire? - zapytał Fayes, pokazując palcem, na znacznie wyróżniającą się na tle innych wieżowców budowlę. Aria pokiwała głową, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Po raz pierwszy widziała ją na żywo z takiej wysokości i nie mogła uwierzyć, że Jack Fayes zaprowadził ją w takie miejsce. Skąd wiedział?
- Niezły widok, nie? - zapytał brunet, świdrując ją spojrzeniem. Spojrzała mu w oczy, w których w ostatnim czasie, widziała coraz więcej.
- Niezły? Tu jest pięknie – powiedziała zgodnie z prawdą, nie siląc się na żadną ironię. Była mu wdzięczna, że ją tu zabrał i miał prawo o tym wiedzieć.
- Często tu przychodzisz? - zadała pytanie, zastanawiając się, co by było gdyby wcześniej znała takie miejsce. Z pewnością chciałaby tu przychodzić jak najczęściej.
- Jestem tu drugi raz w życiu.
- Żartujesz? Gdyby tu była firma mojego ojca, byłabym tu codziennie.
- Nie lubię takich miejsc – stwierdził niechętnie i Aria dopiero teraz zobaczyła, że Jack nie zbliża się zbytnio do barierki. Teraz wszystko stało się jasne.
- Czyżby Pan Idealny, miał lęk wysokości? - zapytała, nie mogąc powstrzymać się od złośliwego uśmiechu. Fayes, który w końcu przyznał się do jakiejś słabości, był na prawdę zabawny. Na jej słowa, brunet spojrzał na nią z oburzeniem, podchodząc bliżej do barierki. Nie dało się jednak ukryć, że nie podoba mu się to, co właśnie zrobił.
- Po prostu nie lubię wysokości – powiedział obrażony, lecz Aria zauważyła, jak kąciki jego ust lekko drgają. Uśmiechnęła się szeroko, zapominając, że jeszcze godzinę temu był jej największym wrogiem.
- Dziewczyna, którą przyprowadziłeś tu pierwszy raz musiała być zachwycona.
Nie mogła powstrzymać się od złośliwości, znając styl życia Jacka. Niewątpliwie przyprowadził tu kogoś wcześniej, by zgrywać romantyka, a następnie zaciągnąć ofiarę do łóżka.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, którą tu przyprowadziłem.
Momentalnie miliony motylków rozszalało się w jej brzuchu, a nogi zrobiły się miękkie niczym wata. Czemu jego słowa zawsze tak na nią działały? Czar Fayesa, bez przerwy przyprawiał ją o ciarki na ciele i wybuchy gorąca. Spojrzała na niego, na mężczyznę, który działał na nią jak nikt wcześniej. Ciemne, prawie czarne włosy jak zwykle tworzyły artystyczny nieład. Niesamowicie błękitne oczy, prosty nos i pełne usta, sprawiały, że wyglądał nieziemsko przystojnie. W czarnej bluzie z kapturem i znoszonych ciemnych dżinsach prezentował się jak zawsze dobrze. Do tego był na prawdę wysoki. Przewyższał ją o dobre trzydzieści centymetrów, co z niewiadomych powodów, niezwykle ją pociągało.
- To z kim byłeś tu pierwszy raz? - zapytała szybko, starając się zapanować nad samą sobą. Chęć rzucenia się na niego wciąż przybierała na silę, jednak wiedziała, że tego nie zrobi. Nie była na tyle odważna.
- Zgadnij.
- Pewnie z miłością Twojego życia Dawsonem.
- Bingo – uśmiechnął się krzywo, po czym rozejrzał się, odszukując wzrokiem małą ławeczkę, na której usiadł. Ktoś najwyraźniej był tu stałym bywalcem i lubił przesiadywać godzinami, wpatrując się w ten piękny widok.
- Usiądziesz czy będziesz tak stała? - Jack spojrzał na nią rozbawiony, widząc jej niepewną minę. Rzeczywiście, zastanawiała się czy zająć miejsce tuż obok niego, jednak nie byłą przyzwyczajona do tak swobodnego zachowania w jego obecności. Mimo tego, usiadła obok, nie chcąc, by pomyślał, że jest aż takim tchórzem.
- Dlaczego mnie tu zabrałeś? - zapytała bez ogródek, zastanawiając się nad jego pobudkami. Wciąż stanowił dla niej zagadkę i nie potrafiła rozgryźć jego zachowania, które zmieniało się jak w kalejdoskopie.
- Uznałem, że to dobre miejsce na randkę – odpowiedział prosto z mostu, odważnie patrząc jej w oczy. Aria szybko odwróciła wzrok, udając, że wpatruję się w panoramę miasta. Nie mogła w to uwierzyć. To był sen, z którego na pewno zaraz się obudzi.
- To randka? - zapytała cicho, wciąż oszołomiona jego słowami.
- Zgadza się.
Przez chwilę siedzieli cicho, podziwiając widoki, na których nie potrafiła się już w pełni skupić. Jack Fayes opanował całe jej myśli i spowodował, że nie potrafiła już myśleć o nikim innym. Nadal nie dowierzała w to, co właśnie się dzieje. Kompletnie nie spodziewała się, takiego obrotu sprawy. Zastanawiała się, czy to jakaś gra, polegająca na zaciągnięciu ją do łóżka. Tylko po co? Mógł mieć większość dziewczyn na pstryknięcie palcem, a zdecydował się na nią, najbardziej oporną ze wszystkich?
- Czyżbym Cię zawstydził? - przerwał milczenie i nie musiała na niego patrzeć, by wiedzieć, że intensywnie się w nią wpatruję. Bała się spojrzeć mu w oczy. Nie ufała samej sobie w jego towarzystwie.
- Ty i randki? Nie uważasz, że to trochę nie w Twoim stylu? - zapytała odważnie, wciąż zastanawiając się nad jego zamiarami. Nie mogła uwierzyć, że zabrał ją na prawdziwą randkę. Takie zachowanie kompletnie do niego nie pasowało.
- Tak Cię to dziwi?
- Bardzo.
- Powinienem się obrazić, że masz o mnie, aż tak złe zdanie.
Aria spojrzała na niego z politowaniem, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.
- Dałeś mi wiele powodów, żebym takie właśnie miała – powiedziała i w końcu obdarzyła go spojrzeniem. Wciąż na nią patrzył, a jego błękitne oczy przyprawiały ją o zawrót głowy. Zapragnęła, żeby ją pocałował. Bez przerwy wracała do pocałunku w chłodni, nie mogąc o nim zapomnieć. Przegryzła lekko wargę, starając się zapanować nad swoimi myślami. Jack bez skrępowania utkwił spojrzenie w jej ustach, co jeszcze bardziej pogłębiło jej pożądanie. Marzyła, żeby w końcu to zrobił. Za długo śniła o tym momencie, by teraz nie móc ponownie zaznać tej rozkoszy. Jak na złość brunet odwrócił wzrok, patrząc na panoramę miasta. Wyglądał jakby bił się z myślami, marszcząc lekko brwi.
- Ludzie się zmieniają – powiedział tylko, dalej obserwując migoczące światełka. Przez chwilę bezwstydnie podziwiała jego profil, zastanawiając się nad jego słowami. Nie potrafiła do końca w nie uwierzyć, choćby bardzo chciała. Za dużo widziała, obserwując jego wcześniejsze poczynania.
- Twój ojciec długo ma tu firmę? - zmieniła temat, by wprowadzić rozmowę na bezpieczniejszy tor.
- Odkąd pamiętam. Przyjeżdżałem tu jak miałem może z pięć lat. Sekretarka ojca była moją drugą matką.
- Nie mieszkałeś w Nowym Jorku?
- Dorastałem w Los Angeles.
Ta informacja zdziwiła Arię, ale też uświadczyła w przekonaniu jak mało go zna. Nie wiedziała o nim prawie nic, a już jakimś cudem, zdążyła uzależnić się od jego osoby.
- Też nie mieszkasz tu od zawsze, prawda? - zwrócił się do niej Jack, ponownie kierując na nią swój wzrok. Aria pokiwała powoli głową.
- Dorastałam w Springfield, przyjechałam tu na studia.
- Dziewczyna z Illinois, tak czułem – uśmiechnął się tajemniczo, a brunetka spojrzała na niego groźnie. Zastanawiała się czy z niej żartuję, czy naprawdę tak myśli.
- Masz coś do Illinois? - zapytała lekko wzburzona, na co Fayes roześmiał się głośno. Spojrzał na nią, wciąż wielce rozbawiony.
- Moja ciotka mieszka w Springfield i uważam, że to miejsce idealnie do Ciebie pasuję. Lincoln, stare budowle i te sprawy – powiedział pobieżnie.
Aria spojrzała na niego uważnie, stwierdzając, że mówi całkowicie serio. Miasto z jej dzieciństwa rzeczywiście przepełnione było starymi budowlami, a słynne było przede wszystkim z Abrahama Lincolna, który tam zamieszkiwał, nim został wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych.
- Jak nazywa się Twoja ciocia? To małe miasto w porównaniu do Nowego Jorku,więc może ją znam.

- Claire Grayson, raczej na pewno ją kojarzysz.
Słysząc te nazwisko, Aria wytrzeszczyła oczy. Oczywiście, że znała jego ciotkę, która znana była w całym Springfield, jak nie w całym stanie.

- Raspberry Muffin by Greyson to smak mojego dzieciństwa – powiedziała rozmarzona, przypominając sobie ich smak. Pamiętała jak będąc dzieckiem przybiegała z samego ranka do piekarni, by dostać świeże malinowe babeczki, dopiero co, wyjęte z pieca. Ich smak, nie można było do niczego porównać, były jedyne w swoim rodzaje.

- Też je uwielbiałem. To zdecydowanie bestseller. Na każdą okazję ciotka piekła ich miliony. Jestem jedynakiem, więc miałem wszystkie dla siebie.

- Zazdroszczę. Miałeś wymarzone dzieciństwo – stwierdziła Aria, wyobrażając sobie małego Jacka, otoczonego pysznymi babeczkami.

- Jeżeli chodzi o słodycze to na pewno – posłał jej kolejny uśmiech, który niemal ją rozczulił. Jeszcze nigdy nie widziała, żeby tyle razy się uśmiechał. Była to niewątpliwie nowość i czuła, że ich relacja wchodzi na wyższy poziom. Wciąż jednak czuła pewien niepokój i strach. To był w końcu Jack Fayes. Kobieciarz i lekkoduch, tak kompletnie inny niż ona. Postanowiła jednak na razie o tym nie myśleć. Panorama Nowego Jorku była zbyt piękna, by bez przerwy się nią nie zachwycać.

- Co robiłaś dzisiaj z Lotisem? - wypalił nagle Jack, a wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił. Widać było, że już wcześniej chciał o to zapytać i nie mógł dłużej wytrzymać, by tego nie zrobić.

- Byłam z nim w kawiarni – odpowiedziała spokojnie, choć w duchu, niemal skakała w radości. Wszystko wskazywało na to, że Fayes był o nią zazdrosny, a to o dziwo, niezwykle ją ucieszyło.

Jack wstał gwałtownie, patrząc na nią z wyrzutem, przez co prawie się roześmiała. Ledwo udało jej się zachować kamienną twarz.

- Po co tam byliście? - zapytał ze złością.

- Zwykle ludzie chodzą do kawiarni, by napić się herbaty, kawy lub innego napoju, na który mają ochotę.

- Bardzo śmiesznie – żachnął się Jack, wciąż naburmuszony. W tej chwili wyglądał jak mały obrażony chłopiec, któremu zabrano zabawkę. Był to tak uroczy widok, że miała ochotę go przytulić.

- Zabraniam Ci spotykać się z tym idiotą – poinformował dosadnie, głosem nie znającym sprzeciwu. Aria uniosła wysoko brew, patrząc na niego z politowaniem.

- Nie możesz mi niczego zabronić.

- A właśnie, że mogę.

- Niby dlaczego?

- Bo chcesz być ze mną, co niewątpliwie wyklucza spotkania z Lotisem.

Aria spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jack Fayes był jak zwykle bezpośredni i najwyraźniej wcale się tego nie wstydził. Przez moment zastanawiała się nad sensem jego słów.

- Czy kiedykolwiek powiedziałam Ci, że chce...

- Przestań – przerwał jej brunet, podnosząc ją z ławki. Znalazła się prawie w jego ramionach, przez co natychmiast zrobiło jej się gorąco. Jego bluza pachniała cytrusami, miała ochotę ją zabrać i zasypiać z nią każdej nocy.

- Posłuchaj mnie uważnie Ariano Washey. Jesteś najbardziej upartą, irytującą i niezdecydowaną dziewczyną jaką znam – zaczął poważnie, a Aria rzuciła mu mordercze spojrzenie. Spojrzał na nią z rozbawieniem.

- Jesteś też najbardziej inteligentną, utalentowaną i interesującą dziewczyną jaką znam.
Przysunął się jeszcze bliżej. Delikatnie podniósł dłoń, dotykając jej policzka, by następnie skierować jej twarz, wprost na jego. Patrzyła na niego lekko zawstydzona,a ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Było jej coraz goręcej.
- Oprócz tego, jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką znam, a w tych legginsach wyglądasz niezwykle pociągająco – wyszeptał lekko zachrypniętym głosem, a w Arii momentalnie coś pękło. Zarzuciła mu ręce na szyję, złączając ich usta w pocałunku. Świat po raz kolejny przestał istnieć.







***

Dzisiaj krótko - Dziękuje, że wciąż jesteście ze mną :)
EDIT: Mały fragment rozdziału już jest na fb, mam już 7 stron rozdziału 39 więc nie zostało, aż tak dużo! Do końca tygodnia na pewno dodam :)





46 komentarzy:

  1. Pierwsza !
    Czekałam na ten rozdział !
    Kocham to
    Mam nadziej że kolejny będzie dłuższy i szybko nadejdzie.
    Codziennie sprawdzam czy czegoś nie dodalas na asku i tu !
    Pozdrawiam użycza weny Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje baaardzo :* Ciesze się, że mam dla kogo pisać, bo to naprawdę duża motywacja. Postaram się, żeby następny był dłuższy, a kiedy będzie to jak zwykle niewiadoma sprawa, bo to zależy kiedy będę miała wolne w pracy, ale mam nadzieje, że jeszcze w grudniu się uda :))

      Usuń
  2. Rozdział świetny , tyło czemu taki krótki ? Czytam go od początku i na pewno będę go czytać do końca. Juz się nie mogę doczekać następnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobał :D Postaram się, żeby następny był dłuższy, i możliwe że mi się uda, bo mam już pewien pomysł :D
      Dziękuje za komentarz<3

      Usuń
  4. Świetny rodzial. Jestem ciekawa dalszych losow bohaterów i mam nadzieje ze rodzial pojawi sie juz wkrótce:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!<3 postaram sie dodac jak najszybciej :)

      Usuń
  5. No eej! Krótko? Chyba bardzo krótko :D
    Ale jakość tego rozdziału i to co się w nim działo rekompensuje wszystko.
    Randka na dachu z pięknym widokiem w dodatku to napięcie między nimi i pocałunek... Bajka.
    Nie mogę się doczekać nexta :)
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie,ze wybaczasz mi dlugosc :p jak zwykle nie moglam sie powstrzymać,by nie skonczyc w takim momencie :p
      Dziekuje za takie miłe slowa <3

      Usuń
  6. Fantastyczny rozdział. Czyżby Jack się zmienił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciaz sie zmienia,Aria ma na niego zbawienny wplyw :)
      Dziekuje za komentarz :*

      Usuń
  7. Wohoho, no i Jackuś w końcu pokazał co do niej czuje C: I to zdziwienie Arii a potem sama go pocałowała! Do tego zazdrość Jacka taka slodka :D Rozdzial superr, jak zawsze piszesz cudownie :* Wgl miałam wczoraj przeczytać, ale, jak, już zauważyłam ze dodałaś to było późno, a ja zmęczona i śpiąca, więc postanowiłam przeczytać dziś. No iii przeczytałam i, już komentuje c: Ach i ta Sliver nie wiem po co tak ukrywa z kim się spotyka, ale założe się, że z Markiem :D Noo i wg dzisiejsza PIERWSZA randka Jacka z Arii cudoowna *-* <3 Dziekujemy, że dla nas piszesz <3 Życzę weny i dalej groże zatłuczeniem czy uduszeniem xD I dzięki, że odpowiedziałaś na mój długi komentarz bardzo miło mi było <3 Pozdrawiam i czekam na następny :* xxx dzentemen xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W koncu Aria sie odwazyla na jakis krok,czas najwyzszy, w koncu mamy juz 38 rozdzial (moda na sukces) :D
      O nie, dalej grozby,troche sie boje :p
      Dziękuję za mile slowa <33

      Usuń
  8. Jej kolejny rozdział :-D bardzo ciekawy szkoda że taki krótki :-( czekam na następny ;-)

    ostatni-zakret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudowny ale krótki.
    I szczerze wolałam bym żeby Aria jeszcze na razie nie była razem z Jace. Bo cały urok tego bloga polega na tym że on zabiega o jej względy. I niech jaszcz trochę się pomęczy, choć szczerze mówiąc to i tak dożo zniósł. A i najlepszy moment wtedy kiedy Jack był zazdrosny o Lotisa ta jego furia aż wstał z ławki. WOW Za taki akcie cie lobię.
    I jeszcze ten tekst
    - Bo chcesz być ze mną, co niewątpliwie wyklucza spotkania z Lotisem.
    Ale szczerze mówiąc uwielbiam Jacka za jego bezpośredniość. Bardzo dobrze go wykreowałaś i za to masz o demie wielkiego plusa. No i Aria jakby chciała ale nie mogla. Ale dobrze niech jeszcze się wstrzyma. No i Silver tak w nawiasie to imię pasuje idealnie do jej harakteru. Ta.. Tylko czemu ty kończysz w takim momencie nie zdążyłam się nacieszyć nowym rozdziałem a ty już skończyłaś i to w takiej
    chwili. no Boże czy ty to widzisz jak ona cudowni pisze aż się uzależniłam od tego bloga. Wiec pisz 39 no i Życzę weny i mam nadzieje ze nie dasz mi długo za sobą tęsknić. Jack jakoś wytrzyma dwa tygodnie czekania i unikania Ari ale ja chyba nie jestem aż tak cierpliwa.

    Podsumowanie : Bosko ale mało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, Jack już troche zniósł i trzeba przyznać, że wykazał się dużą cierpliwością :P ale dobrze mu tak, zasłużył sobie!
      Cieszę się, że podoba Ci się postać Jacka, uwielbiam go, mimo jego wad :D
      Postaram się jak najszybciej dodać 39, dzięki Wam mam dużo motywacji!
      Dziękuje za takie miłe słowa <3

      Usuń
  10. Zabiję! Ukatrupię! Musiałaś skończyć akurat w takim momencie?? :( Ja już taka zadowolona,że on o nią zazdrosny i że podniósł ją z ławki, a ta mi tu kończy :D No niee,tak być nie może xD
    Ale rozdział świetny :) Jack i randka, to do niego nie podobne! ;)
    Jak ja uwielbiam to opowiadanie ;3 Tak fajnie piszesz, że az się chce czytać <3
    Czekam na next i chcę dłuższy :p Ktoś musi cię opierniczyc! :D
    Powodzenia :)
    Pozdrawiam
    ~Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam, okaż litość!:D
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  11. Jestem na siebie zła. Naprawdę. Dopiero w tym tygodniu znalazłam Twojego bloga, ale twoja historia tak mnie zafascynowala, ze przeczytałam ja w ciągu jednego dnia i zarwalam pół nocki. Warto bylo^^
    Ogólnie lubię twój styl pisania. Wydaje mi się ze piszesz z taką lekkością te rozdziały ze az Ci zazdroszczę. Uwielbiam twoich bohaterów, szczególnie Dowsona <3
    Szkoda że dzisiaj tak krótko, jednak mam nadzieję, ze po tym rozdziale Aria i Jack będą już razem. Co niestety oznacza epilog. Ma to mam szczęście :(
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    lora
    opowiesciznarnii-noweczasy.blogspot.com
    Ps. Dodałam Twojego bloga do polecanych <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się cieszę, że są jeszcze osoby, które zaczynają czytać moje opowiadanie. Większość osób przeraża taka ilość, choć ja osobiście wole jak jest dużo rozdziałów, bo wtedy mogę ciągle wciskać kolejny rozdział zamiast czekać :D
      Też uwielbiam Dawsona, jest jedną z moich ulubionych postaci. Pocieszę się, że do epilogu jeszcze trochę choć to prawda, że nie powoli się zbliża :(
      Dziękuje za takie miłe słowa i za dodanie do polecanych <3

      Usuń
  12. Tak! Tak! Tak! Czemu znowu czytając uśmiecham się do ekranu jak głupia? Naprawdę, aż mama mnie zapytała co mnie tak bawi. Myślała, że śmieję się z jej włosów, które próbowała poprawiać, a i tak jej odstawały na wszystkie strony(urok swetra). Taka tam mała dygresja. :)
    Jakoś tak w przerwie gry postanowiłam zajrzeć, no i na chwilę mnie od niej oderwałaś. A mało co jest w stanie to zrobić. No bo ten rozdział był taki cudowny! Fayes taki romantyczny i zazdrosny. Rozmowa o Lotisie - coś genialnego. :D I ten nastrój, taki swojski i słodki. No po prostu cud, miód i orzeszki! :))) Nie wiem co mam pisać, patrz Chanel do jakiego stanu Ty ludzi doprowadzasz! ;p Jak ja czekałam na ten pocałunek! Aria wreszcie się otworzyła, no i ten teges. :D Coś dzisiaj nadużywam słowa "no". No tak.
    No nie wiem co jeszcze. W sumie mogłabym tu wypisać całą tabelę(pierdyliard) synonimów do wspaniały, określników fantastyczności, żeby opisać ten rozdział, w języku angielskim(rozszerzony angielski pozdrawia!). Ale mam wątpliwości czy komuś chciałoby się to czytać, więc lepiej się powstrzymam. ;p
    Do epilogu jeszcze trochę, ale się zbliża? Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. W sumie czekam na wielki finał i się nie mogę doczekać poznania zakończenia losów Jarii, ale nie chcę się z nimi jeszcze żegnać. I z Tobą. Co ja będę czytać? Obiecaj, że jak znajdziesz czas to jeszcze coś będziesz nam skrobać. Nie przeżyję bez Twojej pisaniny. :(
    Chyba zyskasz jeszcze jedną czytelniczkę. Namówiłam nieczytającą koleżankę do przeczytania(właściwie zmusiłam) pod groźbą zlinczowania, jeśli tego nie zrobi, więc ma dziś zacząć czytać. Wie, że nie żartuje, więc jestem na 90,5% pewna, że to zrobi. A kiedy zatraci się w świecie Jacka i Arii będę mogła śmiało powiedzieć: "A nie mówiłam?" Mój szatański plan. :D
    Okej, kończę, bo mój pies chce wyjść na dwór. Ma mały pęcherz, cóż poradzić. Pozdrawiam Cię serdecznie i gorąco! Tak bardzo, bardzo i dzięki Ci za ten rozdział! Moc uścisków za niego! Trzymaj się, no i do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha uwielbiam Twoje komentarze :D
      zaciekawiła mnie ta gra, w co grasz? :D
      ja też nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać z powodu epilogu. Z jednej strony się cieszę, bo to będzie oznaczać, że w końcu skończe opowiadanie, o czym zawsze marzyłam. Z drugiej strony jestem załamana bo co ja poczne bez Jarii ?!
      Czy coś jeszcze napisze? Sama nie wiem, ale to bardzo możliwe.
      Koniecznie daj znać czy Twoja koleżanka będzie czytać, ilość rozdziałów może ją trochę przerazić choć moim zdaniem to akurat plus :P
      Dziękuje Ci baaaardzo za Twój przecudowny komentarz, na prawdę je ubóstwiam!! <3

      Usuń
    2. Gram w Jade Empire, ostatnio jest za darmo do pobrania na Origin, to taka fantasy przygodówka i choć myślałam, że mi się nie spodoba to jest świetna. Dużo walk i ciekawa fabuła. ;p
      Koleżanka czyta! Naprawdę! Nawet sięgnęła po książkę! Patrz jaki Ty masz wpływ na ludzi! ;p Może uda mi się ją zmusić do komentowania, ale to będzie jeszcze trudniejsze, straszny z niej leniwiec, nawet większy niż ze mnie. ;D

      Usuń
  13. nxkanckwodnskskwj mój Boże nie wiem jak to wyrazić więc powiem prosto - KOCHAM TO 💕
    Jestem zachwycona twoim prowadzeniem fabuły i dobraniem postaci i charakterów bo dzięki nim ta historia wymaga też własnej analizy a to kocham najbardziej.
    Dziekuje za to że moge czytać tak wspaniałe opowiadanie ~ N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za takie mile slowa, jestem przeszczesliwa ze ci sie podoba <33

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać w ciągu paru dni. Przepraszam za zwłokę, ale nie miałam ostatnio głowy do pisania :(

      Usuń
  15. Hej, nie odzywałam się całe wieki, ale to nie znaczy, że nie czytałam przygód Arii! Wręcz przeciwnie, jestem na bieżąco i właśnie zabieram się za ten oto najnowszy rozdział :D
    Bardzo się bałam, że zakończysz pisanie zaraz po tym jak Fayes pocałuje Arię (która już była wolna, bo pozbyła się dupka Daniela :D). Dlatego z ulgą przyjmuję fakt, że nadal piszesz i to naprawdę super rozdziały!
    Silver jest zajebistą postacią, a sama relacja Arii z Jackiem nadal niebanalna i uwikłana. Dobrze przynajmniej, że Aria już nie opiera się przed tymi pocałunkami. Biedna, musiała się wcześniej strasznie męczyć.
    Oczywiście czekam na następny rozdział :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś :D
      Do końca jeszcz trochę, choć coraz bliżej :P
      Silver choć specyficzna została dobre odebrana co bardzo mnie cieszy :P
      Dzikuje za komentarz <3

      Usuń
  16. Jack, taki romantyczny, i love it!
    To sobie wybrał fajowe miejsce na randkę, oj tak! Na miejscu Arii byłabym baaardzo, baaardzo zachwycona takim pomysłem :D Woah, i proszę Państwa, oni się dogadali wreszcie! Tak sobie pokonwersowali niezobowiązująco. A w między czasie wyszło na to, że Jackuś jest zazdrosny o Nicka, my to wszyscy co prawda wiedzieliśmy, ale może teraz Arii da to do myślenia i zamiast zawracać sobie głowę i poświęcać myśli Lotisowi, skupi się całkowicie na akcji: za kilka lat będę mieć z Jackiem gromadkę dzieci.
    Waait, rety, ja na końcu doznałam jakiegoś ataku super ekscytacji. To było takie piękne, aww i w ogóle moje kamienne serduszko nieco się obruszyło, bo poczułam jakąś namiastkę wzruszenia. Gosh, TAAAK, wygląda na to, że oni wreszcie będą zmierzać w jedyną słuszną stronę.
    Ej, a co to? Czyżby SIlver i Mark dalej tak intensywnie romansowali? Proszę, proszę, chyba jednak doczekamy się podwójnych randek.
    Okej, daję tylko tak króciutko znać, że przeczytałam, bo jestem zawalona robotą i właśnie skorzystałam z krótkiej przerwy w zajęciach, żeby tutaj wpaść. Poprawię się następnym razem ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała takiego spotkanie na dachu, a z Jackiem to już w ogóle :D
      Racja między J. i A. pojawiła się nić porozumienia, której do tej pory im brakowało, ale czy to wystarczy nie wie nikt :P
      Widzę, że ty też cierpisz na brak czasu, grudzień to była jakaś masakra! :o
      Dziękuje za komentarz <333

      Usuń
  17. Rozdział jak zawsze cudowny i o Boziu nie wiem co napisać. Mimo iż nie komentuje każdego rozdziału jestem wierną czytelniczką i... kurde za ten koniec ba za cały rozdział powinnam Cię mocno wyściskać. JARIA górą!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wciąż czytasz Jarię :D nieważne czy długi komentarz czy krótki - ważne, że jest i wiem, że mam dla kogo pisać :D
      Dziękuje :))

      Usuń
  18. Ale masz talent :D Cieszę się, że nie przestajesz pisać tego bloga bo jest świetny. Czekam niecierpliwie na kolejną część. Życzę wesołych świąt i dużooo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie przestanę, po prostu czasami będą pojawiały się większe przerwy czyli takie jak terazz bo mam dużo innych obowiązków, które muszę stawiać na pierwszym miejscu. Ale rozdział już niedługo, bo mam teraz trochę więcej czasu :)
      Dziękuje za miłe słowa :))

      Usuń
  19. Jak myślisz ile jeszcze będzie rozdziałów? Nie żeby mi sie spieszylo bo z jednej strony nie moge sie doczekac konca a z drugiej bardzo chce jeszcze czytac twoj blog... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak : Nie mam pojęcia. Od samego początku nie ukrywam, że ta historia była impulsem, który w ogóle nie został wcześniej przemyślany - czysta improwizacja :P
      Także nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie :D
      No ale kilka na pewno, może więcej niż kilka, kurcze no nie wiem :D
      Dziękuje, że jeszcze chcesz czytać moją małą telenowele :D

      Usuń
  20. Kocham to co piszesz, do następnego

    OdpowiedzUsuń
  21. Laska jesteś po prostu super. Kiedy natrafiłam na pierwszy rozdział nie mogłam się powstrzymać, aby nie przeczytać dalej. Spodobał mnie się tak bardz jak i Jack. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Mam nadzieję że pojawia się szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo!!! Rozdział już niedługo :)

      Usuń
  22. Jack, och jaki z niego romantyk :) kurczę dobrze, ze widział ją z Nickiem gdyby nie to może nie napisałby do niej i nie spędziliby razem tak przyjemnego wieczoru? mężczyzna czujacy zagrożenie ze strony innegostać naprawdę na wiele :)
    Podoba mi się reakcja Arii na Jacka, niby za nim tęskni, niby chciałaby spędzać z nim czas a jak przychodzi co do czego to się na niego dąsa i udaje jakby niedostępną. choć i tak ten mur który między nimi budowała powoli zaczyna się kruszyć!
    Jack jest idealny i lubię go równie mocno kiedy jest romantykiem :*
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
    zapraszam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie mam czasu na dłuższy komentarz, ale wiedz, że jestem, czuwam, czytam, czekam i nadal kocham Twoje opowiadanie <3 Jaria tak bardzo :v
    Całuję!

    OdpowiedzUsuń
  24. Oh, ja, jak to ja. Jak zawsze spózniona -____-
    Aria jest genialna i jej zachowanie :D Taka niby niedostępna... niby nie chce, stroi fochy... choć może nie na miejscu, mogłaby wrzucić czasem na luz ;)
    Aria wie, że była zaxdrość o Nicka, więc mam nadzieję, że się ogarnie laska -,- i będzie happy end :D
    :*:*:* Rozdział cudo! <3

    OdpowiedzUsuń