sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 39
~~~***~~~


Moment, gdy ponownie poczuła smak jego ust był jedyny w swoim rodzaju. Czuła jak bardzo pali ją skóra, a dziwne uczucie w podbrzuszu doprowadza ją do szaleństwa. Cały świat w okół wirował, sprawiając, że ledwo trzymała się na nogach. Właśnie teraz, odczuła jak bardzo przeżyła te szesnaście dni. Ponad dwa tygodnie bez mężczyzny, dla którego kompletnie straciła głowę. Fakt z jaką pasją Jack oddawał pocałunki, tylko uświadczył ją w przekonaniu, że on też jej pragnie. Poczuła jak bardzo ją pożąda, a słowa, które wypowiedział chwilę wcześniej, wciąż rozbrzmiewały w jej głowie. Wszystko wskazywało na to, że nie jest mu obojętna. Nadal nie mogła w to uwierzyć, upojona jego szokującą deklaracją.
Jack przerwał pocałunek, wpatrując się w nią z wielką intensywnością. Jego jasne oczy były lekko zamglone i przepełnione namiętnością, która wręcz wypełniała całe powietrze w okół.
- Co ty ze mną zrobiłaś Washey? - zapytał lekko zachrypniętym głosem, patrząc na nią oskarżycielsko. Wciąż trzymał dłonie na jej biodrach, uniemożliwiając ucieczkę. Nie chciała jednak uciekać. Jej ręce wciąż spoczywały na jego szyi, mimo, iż w tej chwili poczuła się odrobinę zawstydzona. W końcu to ona go pocałowała. Niepewnie spojrzała mu w oczy, zastanawiając się nad jego pytaniem, na które nie potrafiła odpowiedzieć. Z całą pewnością mogłaby go zapytać o to samo, lecz nie miała tyle odwagi.
- Nic nie zrobiłam - powiedziała tylko, zastanawiając się, czy wyswobodzić się z jego uścisku. Powoli opuściła ręce, przygotowana, że Jack zrobi to samo. Nic takiego się nie wydarzyło. Fayes nadal trzymał dłonie na jej biodrach, doprowadzając ją tym samym, do szaleństwa. Był zbyt blisko. Za blisko, by potrafiła zachować zdrowy rozsądek.
- Nie udawaj niewiniątka. To wszystko Twoja wina - Spojrzał na nią z udawanym oburzeniem, mrużąc lekko oczy. Jego zachowanie było tak słodkie, że zapragnęła znowu go pocałować.
- Moja wina? Co niby takiego zrobiłam? - odpowiedziała z równą powagą, czując jak serce niemal nie wyskoczy jej z piersi. Czuła się jak w śnie. To wszystko było tak przepełnione emocjami, iż wydawało się prawie nierealne.
- Sprawiłaś, że nie mogę przestać o Tobie myśleć - wyszeptał, a jego wzrok ponownie spoczął na jej ustach. Czuła, że serce bije jej coraz szybciej.
- Przez Ciebie, nie mogę przestać myśleć o tym, żeby Cię pocałować - powiedział równie cicho, a jego malinowy oddech utulił jej policzek. Przymknęła lekko oczy, wdychając głęboko jesienne powietrze. Jego słowa coraz bardziej doprowadzały ją do szaleństwa.
- Najgorsze jednak jest to, że stało się, coś, czego w ogóle nie spodziewałem.
- Co takiego?
- Może kiedyś Ci powiem - szepnął tajemniczo, z lekkim uśmiechem na ustach, po czym złożył na jej wargach delikatny pocałunek, tak zupełnie inny od tego przed momentem. Inny, lecz tak samo działający na jej rozpalone ciało, które pragnęło coraz więcej.
Wcześniej nie zdawała sobie sprawy, jak silne może być pożądanie. Teraz, zaczęła rozumieć jak łatwo się w nim zatracić i jak ciężkie jest do opanowania. Jack Fayes obudził w niej emocję, o których istnieniu nie miała pojęcia. Bała się tylko jednego – że posunie się za daleko i będzie tego żałować.
Po chwili oderwał się od jej ust, tym samym sprawiając jej wielki zawód. Nie chciała przerywać pocałunku. Chciała wiecznie trwać w tej chwili uniesienia, dzięki której zapominała o całym świecie.
- Na którą masz jutro zajęcia? - zapytał jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby prowadził zwykłą koleżeńską rozmowę, nie robiąc przed momentem nic niezwykłego. Aria przez chwilę patrzyła na niego z wyrazem głębokiej konsternacji. Po paru chwilach doszło do niej, że Jack rzeczywiście zadał jej pytanie i wypadałoby na nie odpowiedzieć.
- Na ósmą – burknęła niezadowolona, z miną nadąsanej dziewczynki, której nie udało jej się ukryć. Nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. O dziwo, nie chciała rozmawiać o szkole. Miała ochotę na coś zupełnie innego, do czego nie potrafiła się wprost przyznać.
- Chodźmy, nie wyśpisz się – powiedział stanowczym głosem, łapiąc ją za rękę, co jeszcze bardziej pogłębiło jej zdziwienie. O co mu chodziło? Czemu nagle zaczął się przejmować ile godzin spędzi w łóżku? Zła na taki obrót sprawy, ruszyła za nim, po raz ostatni spoglądając na zapierającą dech w piersi panoramę miasta. Miała nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wróci.
- Nie traktuj mnie jak małej dziewczynki – odpowiedziała wciąż nadąsana, patrząc na niego ze złością. Fayes jak zwykle, zdawał się nie zwracać na to uwagi, uśmiechając się pod nosem.
- Za duża to Ty nie urosłaś, maleńka.
Aria prychnęła głośno, nie będąc w stanie skutecznie go zripostować. Miał rację, była niska, szczególnie w porównaniu z jego wzrostem. Ledwo sięgała mu do ramion, przez co czuła, że w pewien sposób ma nad nią przewagę. Ten fakt, niezwykle ją irytował, choć w jakimś stopniu również cholernie podniecał.
Zeszli po schodach, a następnie weszli do dużej windy. Jack wciąż trzymał jej rękę, nie puszczając nawet na sekundę. Ten gest, choć z pozoru nieznaczny, wywoływał w niej co rusz kolejne fale gorąca.
Przez chwilę jechali w milczeniu, a Aria zastanawiała się nad całą sytuacją. Nadal nie powiedziała mu o Danielu. Czy uważał, że bez krępacji zdradza swojego narzeczonego?
- Rozstałam się z Danielem – powiedziała na głos, nim zdążyła ugryźć się w język. Spojrzała na Jacka. Jego twarz z pewnością nie wyglądała na zdziwioną. Domyślał się, czy ktoś mu powiedział?
- Wiedziałeś wcześniej prawda? - zadała pytanie, choć wydawało jej się, że zna już na nie odpowiedź.
- Tak.
- Dlaczego nie mi nie powiedziałeś?
- Mogę zadać Ci to samo pytanie.
Miał rację. To ona powinna powiedzieć mu prawdę. To od niej powinien to usłyszeć. Tylko... Jak się dowiedział?! Żółta lampka zapaliła jej się bardzo szybko. Była tylko jedna podejrzana.
- Silver Ci powiedziała – stwierdziła ze wściekłością, nieświadomie mocniej ściskając jego rękę. Nie mogła w to uwierzyć. Jak jej jedyna koleżanka mogła działać za jej plecami? Zwłaszcza jeśli prosiła, by nic nie mówiła? Zamierzała poważnie porozmawiać z Silver. Nie miała zamiaru puścić jej tego płazem, a gra, którą ostatnio rozgrywały, była już nieaktualna.
Po paru chwilach drzwi windy ponownie się otworzyły, ukazując bogate wnętrze budynku. Fayes Company znajdowało się w naprawdę ekskluzywnym miejscu, co do tego nie było żadnych wątpliwości.
Nim zdołała przyjrzeć się barokowym zdobieniom na suficie, Jack pociągnął ją w kierunku wyjścia. Spojrzała na jego twarz. Wyglądał na zamyślonego. Oprócz tego, przyspieszył kroku, jakby nagle gdzieś się spieszył.
- Musimy tak biec? Nie mam dobrej kondycji – jęknęła brunetka, próbując uspokoić oddech. Wysiłek fizyczny nigdy nie był jej mocną stroną, a ćwiczenia w szkole średniej były prawdziwą udręką. Dzięki dobrej przemianie materii, nigdy nie musiała dbać o swoją sylwetkę, czego teraz zaczęła żałować. Może powinna coś zmienić w tym temacie? Postanowiła głęboko się nad tym zastanowić, jak tylko wróci do domu. Przy Fayesie nie była w stanie trzeźwo myśleć, tym bardziej, że wciąż nie puszczał jej dłoni. Czuła rumieńce na twarzy, które wciąż nie schodziły z jej policzków. Nie były one spowodowane wyłącznie przyspieszonym tempem.
- Ja też, ale przypomniało mi się, że muszę coś załatwić – powiedział poważnie, jak zwykle nie zdradzając żadnych szczegółów. Aria wiedziała, że nie ma sensu pytać, o co chodzi. Spodziewała się, że i tak niczego się nie dowie. Umierała z ciekawości jednak postanowiła zachować kamienny wyraz twarzy, a to nie było łatwe w jego towarzystwie.
Nawet nie zauważyła, kiedy stanęli przed drzwiami akademika. Nawet nie zauważyła, że Jack przygląda się jej z krzywym uśmiechem na ustach. Przez moment zaczęła zastanawiać się czy Jack niczego jej nie dosypał. Po chwili jednak doszło do niej, że przecież nic nie piła. Nie czuła się normalnie i nie miała pojęcia, co się z nią dzieję. W głębi duszy znała odpowiedź, ale usilnie starała się o tym nie myśleć. Spojrzała w jego niebieskie oczy, odruchowo przegryzając dolna wargę. Błękit jego tęczówek wciąż ją zachwycał. Znów zachowywała się jak rozemocjonowana nastolatka i nic z tym nie mogła zrobić.
- Lubię jak tak na mnie patrzysz – stwierdził Jack, opierając się o framugę drzwi. Puścił jej rękę, co niezbyt jej się spodobało.
- Jak? - zapytała niepewnie, zastanawiając się, co by było gdyby Fayes potrafił czytać w jej myślach. Z pewnością uznałby ją za niezrównoważoną psychicznie.
- Jakbyś chciała się na mnie rzucić – powiedział bez skrępowania, patrząc na nią wyzywająco. Czy zawsze musiał ją tak zawstydzać? Poczuła jak policzki niemal ją palą.
- Nieprawda – zaprzeczyła natychmiast, wiedząc, że znowu kłamie. Nie potrafiła się przyznać do prawdy nawet przed samą sobą, a co dopiero przed Panem Idealnym.
- Twoje oczy są wtedy jeszcze ciemniejsze niż zwykle, a przegryzając usta chcesz zapanować nad swoją żarliwą namiętnością.
- Długo nad tym myślałeś?
- Całe pięć sekund.
- Powinieneś zostać poetą – odpowiedziała sarkastycznie, udając, że jego słowa nie zrobiły na niej żadnego wrażenia.
- A ty powinnaś iść już spać. Dobranoc Ariano – powiedział cicho, po czym musnął ją delikatnie w usta. Przyjemny dreszcz rozszedł się po całym jej ciele. Jack obrzucił ją zagadkowym spojrzeniem, po czym otworzył drzwi, niemal zmuszając do wejścia do środka.
- Dobranoc – odpowiedziała, udając się w kierunku pokoju numer czternaście.





Jeszcze przez chwilę stał bez ruchu, wpatrując się w drzwi, za którymi zniknęła Aria. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i szybkim ruchem, odpalił jednego. Zaciągnął się mocno, czując przyjemne ukojenie. Nie lubił palić przy Washey. Pachniała słodko, malinami. Nie chciał tego psuć, roztaczając wokół nieprzyjemną woń tytoniu. Zmarszczył lekko brwi, gasząc papierosa.
Nie poznawał swoich myśli, a zwłaszcza nie poznawał samego siebie.
Niewątpliwie czuł, że dzieję się z nim coś dziwnego. Nie mógł już dłużej ukrywać, że nastąpiła pewna zmiana. Zmiana, której kompletnie się nie spodziewał. Pół roku temu traktował Arię jak zabawkę. Była niczym wyzwanie, gdy znudziło go podrywanie bogatych, starszych kobiet. Stopniowo, z każdym spotkaniem coś się zmieniało. Nie chodziło już tylko o wygląd. Była zupełnie inna niż dziewczyny, które do tej pory poznał. Za każdym razem, gdy znajdował się blisko niej, zalewała go fala przeróżnych uczuć, tak intensywnych jak nigdy wcześniej. Zaczarowała go. Sprawiła, że myślał o niej o wiele za często. Bez przerwy widział jej ciemne,czekoladowe oczy i falę długich, gęstych włosy. Wciąż pragnął pocałować jej pełne, różowe usta. Wiedział co to oznacza i cholernie się tego bał.
Obiecał sobie, że już nigdy się nie zaangażuję. Nie chciał, by mu zależało, bo tak było łatwiej. Stawka była wysoka, a ból i rozczarowanie, niemal namacalne. Nie mógł przestać o tym myśleć. Nie wierzył w bajki, o dobrym zakończeniu. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? I dlaczego mimo tak negatywnym myśli, dalej ciągnął tę znajomość?
Wszedł do ciemnego, cichego akademika. Westchnął przeciągle. Nie potrafił zakończyć znajomości z Arianą Washey. Chciał więcej. Potrzebował więcej.





Weszła do pokoju, wciąż pełna emocji. Myśl, że właśnie wróciła z randki z Jackiem, wywoływała niekontrolowany uśmiech na jej twarzy. Czuła, że wariuję. Próbowała przypomnieć samej sobie jaką osobę jest Fayes, jednak to nic nie pomagało. Dzisiejszy wieczór wiele zmienił. Wcześniej myślała, że Jack wywołuję w niej tylko niekontrolowane pożądanie, teraz zdawało jej się, że jest to coś więcej. Coś, czego kompletnie się nie spodziewała. Mimo,że była tym przerażona, czuła również dziwną euforię. Nie miała pojęcia, co będzie dalej. Wiedziała jedno – po tym spotkaniu, jeszcze trudniej będzie zakończyć tą znajomość. Nie mogła udawać, że nie dopuszcza do siebie takiej myśli. W końcu to był Jack Fayes – kobieciarz i egoista, który prędzej czy później uzna, że jest już nią znudzony. Westchnęła cicho, a z jej ust zniknął szaleńczy uśmiech. Bała się jak to się skończy. Nieświadomie zaangażowała się w tą relację, która najprawdopodobniej nie miała żadnej przyszłości. Ich dalsza znajomość nie mogła się udać. Jak długo miała zamiar się oszukiwać, że może być inaczej?
Przerywała rozmyślenia,rozglądając się po ciemnym pokoju. Zerknęła na zegarek, dochodziła godzina dwunasta w nocy. Skierowała swój wzrok na łóżko Silver. Gwałtownie podskoczyła, gdy zobaczyła blondynkę siedzącą bez ruchu po turecku i wpatrującą się w Arię, w całkowitym milczeniu.
Odnalazła w ciemnościach włącznik do światła, by pozbyć się tej przerażającej atmosfery niczym z horroru.
- Aaa mogłaś włączyć lampkę! - zawołała Silver, mrużąc oczy, pod wpływem mocnego oświetlenia.
- A ty mogłaś nie siedzieć w ciemnościach, udając opętaną! - obruszyła się Aria, patrząc z wyrzutem na współlokatorkę, której oczy powoli przyzwyczajały się do jasności.
- Czasami tak sobie siadam i myślę, po co mi do tego światło?
- Po to, żebym nie dostała zawału. Masz szczęście, że masz blond włosy. Przy czarnych wzięłabym Cię za dziewczynkę z japońskich horrorów.
Silver spojrzała na ciemne włosy Arii, za pewne w myślach porównując ją do tych postaci.
- Gdzie byłaś? - zapytała nagle, sama przypominając brunetce, że ta jest na nią zła za jej tajemne działania. Jak mogła na wstępie jej tego nie wygarnąć?!
- Spotkałam się z Jackiem. Jak mogłaś mu powiedzieć? Myślałam, że się przyjaźnimy- spojrzała z wyrzutem na Silver, dając tym samym do zrozumienia, że zawiodła jej zaufanie.
Blondynka spojrzała na nią spod byka, najwyraźniej kompletnie nie biorąc do siebie jej słów. Czy ona była w ogóle świadoma, że postąpiła źle? Chyba nie.
- Musiałam to zrobić.
- Mogę wiedzieć dlaczego?
- Nie mogłam już na Was patrzeć. On patrzący na Ciebie jak na ósmy cud świata, Ty gapiąca się na niego jakbyś chciała się na niego rzucić. Wszystko idealnie. Ale nie! Ty postanowiłaś dalej udawać, że jesteś z Danielem. Postanowiłaś zgrywać męczennika i użalać się sama przed sobą. Jesteś masochistką czy jak? Życie jest krótkie, Aria. Trzeba żyć chwilą, czerpać z niej jak najwięcej, a nie wiecznie się bać! Zrobiłam to dla Ciebie i prędzej czy później to zrozumiesz.
Aria przez chwilę stała w milczeniu, zszokowana tymi słowami, w których, o dziwo było wiele prawdy. Choć wciąż była zła za działanie za jej plecami, to zrozumiała, że chciała dobrze.
- Następnym razem tak nie rób – powiedziała w końcu, z wciąż wyczuwalną naganą w głosie.
- Wiedziałam, że mi wybaczysz! Jak było na spotkaniu? - zapytała wesoło, zupełnie nie przejmując się złością swojej współlokatorki. Blondynka z pewnością nie należała do osób, które przez dłuższy czas czymś się przejmują.
- Najpierw odpowiesz mi na jedno pytanie – powiedziała brunetka, przypominając sobie o ich, już nieaktualnej grze pt. ''Udaję, że nie wiem, że Silver spotyka się potajemnie z jakimś mężczyzną''.
Aria zmierzyła ją poważnym spojrzeniem, domyślając się, że panna Silverstone wie, co ma na myśli i miała rację. Blondynka zakryła twarz poduszką, najwyraźniej nie chcąc dalej ciągnąć tej rozmowy.
Powiesz mi w końcu z kim się spotykasz czy dalej będziemy udawać, że tego nie robisz?
Silver niechętnie odłożyła puchową poduszkę, teatralnie przewracając oczami.
- Na prawdę musimy o tym rozmawiać?
- Tak.
Przez chwilę zapanowała cisza i Aria odniosła wrażenie, że dziewczyna nie jest zbyt chętna do zwierzeń. Ona sama udzielała jej dobrych rad, a nie potrafiła sobie poradzić z własnymi problemami, które chyba ją przerastały.
- Spotykasz się z Markiem, prawda? - zadała w końcu pytanie, zirytowana brakiem jakiegokolwiek odzewu. Spojrzała uważnie na Silver i po jej minie potrafiła wywnioskować, że trafiła w sedno.
- Tak – odpowiedziała z grymasem niezadowolenia, ponownie zakrywając się poduszką. Zażenowana Silverstone była niezwykle rzadkim zjawiskiem.
- Mów – rozkazała krótko, patrząc na nią oczekująco.
Blondynka zrobiła zbolałą minę, jakby rozmowa o tym przynosiła jej wielkie cierpienie.
- Po incydencie w pralni miałam zamiar to zakończyć – zaczęła śmiertelnie poważnym głosem, na co Aria omal nie wybuchnęła śmiechem.
- Seks nazywasz incydentem? - Aria uniosła wysoko jedną brew, starając się nie roześmiać.
Silver spojrzała na nią ze złością, niezadowolona z przerwania jej przemówienia. Brunetka postanowiła milczeć, mimo odrobinę złych sformułowań mówczyni.
- Taki miałam zamiar, ale nie mogłam się powstrzymać. Pamiętasz jak pierwszy raz obsługiwałam w Burns? Dawson strasznie mi się naprzykrzał. Był tak nachalny, że w końcu mu uległam. Poszliśmy więc do szatni.
- Zrobiliście to w szatni?! - wymsknęło się Arii, a blondynka momentalnie spiorunowała ją wzrokiem.
- Poszliśmy do szatni, całowaliśmy się. Było już całkiem gorąco, ale z łazienki wrócił szatniarz Tom, Tim czy jak mu tam było.
- Roger – poprawiła ją Aria, starając się zachować kamienny wyraz twarzy, co nie było łatwym zadaniem.
- Niech będzie. W każdym razie do niczego więcej nie doszło bo przyłapał nas ten Roger.
- Chwała Rogerowi. Już nigdy nie spojrzałabym na szatnie tak samo.
- Miałaś nie przerywać!
- Przepraszam. Kontynuuj.
- Nawet nie wiem jak to się zaczęło. Po tej nocy, wracałam z łazienki i na mojej drodze stanął Dawson. Spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem i nie mogłam się powstrzymać. Poszliśmy do pralni.
- Znowu do pralni?! Naprawdę nie ma innych miejsc? - skomentowała Aria nie mogąc się powstrzymać. Blondynka udała chyba, że tego nie usłyszała, bo mówiła dalej.
- Zaczęliśmy się całować. Nie wiem kiedy byliśmy już prawie nadzy. Nie usłyszeliśmy, że wszedł jakiś student, któremu najwyraźniej spodobał się ten widok. Wyglądał jakby chciał zaproponować trójkąt.
Aria wybuchnęła śmiechem, wyobrażając sobie całą sytuację, która musiała wyglądać komicznie. Mark, Silver i napalony student żądny przygód.
- To nie jest śmieszne! Ten chłopak widział mnie bez stanika. Oczywiście spotkałam go następnego dnia na korytarzu. Dziwnie na mnie patrzył.
- Ciekawe dlaczego? – brunetka udała, że się zastanawia, na co Silver rzuciła jej mordercze spojrzenie.
- Po tym incydencie uznałam, że wszechświat chce mi powiedzieć, że nie mogę spotykać się z Dawsonem. Postanowiłam go unikać, jednak on był chyba innego zdania, bo już następnego dnia odnalazł mnie jak wychodziłam z zajęć. Był sfrustrowany, że ciągle ktoś nam przeszkadza, więc poszliśmy do niego. Jacka oczywiście nie było. No i tak to się zaczęło. Jakimś cudem zawsze wiedział gdzie jestem i jak Fayesa nie było, ciągnął mnie do siebie. Koniec historii.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytała Aria, marszcząc lekko brwi. Relacja Silver z Markiem nie była normalna i prędzej czy później musiało to się skończyć katastrofą. Zastanawiała się co czuję blondynka, czy traktuję Marka jak zabawkę, czy może poczuła do niego coś więcej?
- Z czym zrobić? - zapytała nieprzytomnie, chyba nie do końca rozumiejąc zadane przed momentem pytanie.
- Z waszymi tajemnymi schadzkami. Nie uważasz, że pomyliliście trochę kolejność pogłębiania waszej znajomości?
- Silver spojrzała na nią z żalem, szybko kręcąc głową.
- To tylko seks. Nic więcej.


***


Z pomiędzy żaluzji przebijały się promienie słoneczne, niezwykle przyjemne w chłodny, jesienny poranek. Zbliżał się koniec października i wielu amerykanów nie mogło doczekać się jutra. Trzydziesty pierwszy dzień tego miesiąca uwielbiał prawie każdy. Wszędzie w okół wydrążone i podświetlone dynie, przebrane dzieci biegające od drzwi do drzwi i straszna otoczka w klimacie niczym z horroru. Oczywiście nie był to zwyczaj obchodzony wyłącznie przez dzieci. Młodzież i dorośli nie oszczędzali na wymyślnych strojach, czerpiąc inspiracje z przeróżnych filmów i seriali. Przyjęcia tematyczne były jak powrót do dzieciństwa, gdzie każdy mógł się przebrać za kogo chce, bez względu na wiek czy stanowisko w pracy.
Aria otworzyła leniwie oczy, wyciągając do góry ręce. Znowu śnił jej się Jack. Najwyraźniej po wczorajszym spotkaniu, nadal nie miała go dość, a wręcz łaknęła jego towarzystwa. Naprawdę oszalała.
Dźwięk wibracji komórki przerwał jej rozmyślenia o przystojnym brunecie o niebiańskich oczach.
Zerknęła na wyświetlacz, zdziwiona tak wczesnym telefonem od mamy.
- Cześć mamo – powiedziała lekko zachrypniętym głosem, po czym ziewnęła przeciągle. Jej rodzicielka od zawsze była rannym ptaszkiem, jednak nigdy nie dzwoniła do niej tak wcześnie, co odrobinę ją zaniepokoiło.
- Dostałaś paczkę? - zapytała kobieta na wstępie, wyraźnie podekscytowanym głosem. Aria zmarszczyła brwi, zastanawiając się, o co właściwie chodzi. Nie rozmawiała wcześniej z mamą o żadnej przesyłce, a jeszcze parę dni temu dyskutowały ponad godzinę na skypie.
- Jutro masz urodziny, zapomniałaś? - powiedziała lekko rozdrażnionym głosem, niezadowolona, że jej córka nie domyśliła się, o co chodzi.
- Mamo, nie uważasz, że dwadzieścia trzy lata to już za dużo na takie prezenty?
- Nie. W tym roku przygotowałam dla Ciebie coś specjalnego – poinformowała dumnie, po czym dodała:
- Dzisiaj na pewno dojdzie. Wysłałam paczkę najszybszym kurierem.
- Dziękuje. Dam znać jak przyjdzie. Muszę kończyć, bo spóźnię się na zajęcia.
- Dobrze, pa kochanie!
- Pa mamo.
Aria jeszcze przez chwilę leżała na łóżku, zastanawiając się czy jej mama do końca życia będzie podtrzymywać tę tradycję. Wszystko wskazywało na to, że tak.
- Dlaczego nie mówiłaś, że masz jutro urodziny? - usłyszała oskarżycielski głos Silver, która właśnie się obudziła.





Wreszcie oddycham z ulgą. Nie myślcie, że nie myślałam o Was i nie miałam wyrzutów sumienia. O tóż miałam!
Niestety to nie wystarczyło, bym mogła napisać wcześniej rozdział. Jak już pisałam pracy miałam mnóstwo, a do tego dochodziły jeszcze inne obowiązki, więc mam nadzieje, że mnie zrozumiecie i wybaczycie.  Nie będę kłamać, że ani razu nie miałam wolnej godziny w ciągu dnia, oczywiście, że miałam, ale po 10,12 godzinach pracy to nie był dobry moment na pisanie rozdziału, bo weny z pewnością bym nie znalazła ;p
W każdym razie rozdział już jest i to najważniejsze! Dziękuje za poprzednie komentarze, jesteście najlepsi <3




EDIT: Z racji, że tej zimy choroba postanowiła mnie nie omijać, muszę trochę przesunąć publikację rozdziału... Jak same wiecie choroba = brak weny, brak chęci na cokolwiek...  Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje i wena również szybko wróci!
Pozdrawiam :))









25 komentarzy:

  1. Kocham cie! Super rozdział! Jesteś najlepsza!!! Ale sie jaram. Awwwwww! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam cie od pewnego czasu, lecz dopiero teraz komentuje. Moim zdaniem masz wielki talent. Nie zastanawiałaś się nad wydaniem książki? Myśle że każdemu by sie
    spodobało. Rozdział bardzo mi sie podoba tak jak każdy z resztą. Jej ten romans marka i silver hahha i jeszcze Aria i Jack och, to zdecydowanie moje ulubione opowiadanie. Mam nadzieje że nowy pojawi sie szybko, będę czekać z niecierpliwością . Pozdrawiam i weny życze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie,ze zdecydowalas sie skomentować :)
      Co do książki to po pierwsze myślę ze nie doszlam do takiego poziomu,by próbować, a po drugie koszt wydania ksiazki jest ogromny :p dziekuje bardzo za takie miłe słowa <33

      Usuń
  4. Kurcze pracujesz i choć nie masz za dużo czasu piszesz zajebiste opowiadanie. Mam tylko jedno pytanie jak ty to robisz? A rozdział jest wspaniały jak każdy zresztą ;* Czekam z niecierpliwością na następny życzę dużo czasu i weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem jak ja to robie i sama nie wiem jak mi sie udalo dotrwać do 39 rozdzialu :p dziękuję bardzo za takie mile slowa,to wiele dla mnie znaczy! <3

      Usuń
  5. Uwielbiam to opowiadania i po prostu chłonę każde słowo napisane przez ciebie :) Sama nie potrafiłabym tak dobrze napisać czegokolwiek. Cieszę się, że wróciłaś do nas z nowym rozdziałem. Życzę ci dużo zapału, wytrwania i wenyyyy!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje!<3 Następny rozdział pojawi się szybciej!

      Usuń
  6. Jak super, że im się tak układa. Czekam aż Jack powie "Cholera jasna, nawet nie wiesz jak cie pragnę" i pocałuje ją przy wszystkich. Swoją drogą przyjęcie urodzinowe będzie na to dobrą okazją :)
    Czekam na nexta!
    Buziaki i odpoczywaj mi tam! Nie przepracuj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halloweenowe urodziny Arii mogą być ciekawe :P
      Dziękuje za komentarz <3
      ps: Na szczęście w styczniu nie mam już, aż tyle pracy :D

      Usuń
  7. Tu bede ja! Moze dzis 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łooo jaki rozdział długi ;) Podobało mi się i serio
      Oh, szacun, że mimo pracy, masz czas żeby pisać <3
      Słodko opisałaś związek i moment Jacka i Arii, kiedy byli razem *.* ;)
      Silver mnie intryguje, jak również cieszę się, że był i Mark ;) Cała czwórca jakoś tak pasuje do siebie i mam nadzieję, że nic się nie wydarzy złego? Co ;)
      Coś czuję, że Silver jak się dowiadziała o jej urodzinach, będzie chciała no nie wiem... przygotować coś? Jakąś imprezę? :P ;) Zobaczymy.
      WENYYY :*

      Usuń
    2. W końcu ktoś napisał, że rozdział długi, a nie krótki :P
      Silver jest nieprzewidywalna, także wszystko moze się zdarzyć :D Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  8. Jejku! Cudowny rozdział. Czekam na więcej z perspektywy Jacka! Podoba mi się, kiedy Aria jest odważna. Twoje rozdziały zawsze są pełne emocji i jest to jedno z dwóch opowiadań, na których ciąg dalszy niecierpliwie czekam. Mam nadzieję, że teraz będziesz miała więcej czasu i siły na pisanie. Z całego serca tego Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zdradzić, że w następnym rozdziale również będzie przeważała perspektywa Arii, ale obiecuję, że będzie jeszcze dużo Jacka!
      A jakie jest te drugie opowiadanie? Chętnie poczytam :D
      Na szczęście w styczniu mam już więcej czasu więc rozdział pojawi się szybciej :)
      Dziękuje za takie miłe słowa <3

      Usuń
  9. Och nadrabiam powoli zaległości na blogach, które odwiedzam i dobrnęłam już do ciebie:)
    Kocham takie rozdziały, choć nie było ich wiele do tej pory, ale liczę, że będie ich od teraz sporo. Jack taki przesłodki, taki zakochany, zapatrzony w Arię jak w obraek, no i druga para Silver i Mark, których też uwielbiam.
    Urodziny, czuję, ze Silver coś zorganizuje, a może Jack wyskoczy z tortu, padnie przed Arią na kolana i się jej oświadczy? :0
    Proszę zrób tak :*****
    Pozdrawiam serdecznie
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha Jack wyskakujący z tortu to świetny pomysł :P
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  10. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam <3 Świetnie piszesz,tak inaczej ;* Swoim pisaniem zachęcasz czytelników do czytania. :)
    Fajnie, że prowadzisz opowiadania z perspektywy wszystkich bohaterów, ale najbardziej przypadło mi pisanie oczami Arii i Jacka ♡ Oni są po prostu wspaniali! Uwielbiam ich charaktery i to,jak na siebie działają ;)
    Szybciutko dodaj kolejny i powodzonka w pisaniu :)
    ~Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za takie miłe słowa <3 Mam cudownych czytelników :D
      Rozdział już dzisiaj <3

      Usuń
  11. Kocham blog bardzo bardzo bardzo. Czekam na nexta. Mam nadziej że mój kometarz doda ci weny i napiszesz kolejny równie genialny rozdział. Powodzenia w pisaniu. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje baaaardzo :* Dzisiaj będzie rozdział!!!

      Usuń